Blondynka
wracała ze spaceru ze swoją bratanicą. Była szczęśliwa, że nie musiała spędzać
czasu w samotności, a pięciolatka była dla niej idealnym towarzystwem. Jessica
opowiadała właśnie o swojej najlepszej koleżance z przedszkola, która wyjechała
na wakacje do Europy, kiedy Sophie zauważyła, że pod jej domem stoi jakiś
mężczyzna. Przyśpieszała krok, a dziewczynka zaczęła za nią biec, żeby dotrzymać
jej kroku. Początkowo Sophie myślała, że to listonosz, jednak kiedy były
bliżej, stwierdziła, że to prawdopodobnie kolega Conora. Chłopak stał przed
drzwiami zupełnie jakby czekał na to aż ktoś mu otworzy. Uniósł głowę, po czym
zrobił kilka kroków w tył. Kiedy się odwrócił, żeby odejść, Sophie była już na
tyle blisko, żeby rozpoznać w chłopaku miłość swojego życia. Zamarła na moment,
chłopak zaczął się oddalać nie wiedząc, że Sophie właśnie stoi kilka kroków za
nim.
-Znowu masz
zamiar uciec bez słowa wyjaśnienia? – zdołała z siebie wydusić drżącym głosem.
Chłopak
zatrzymał się i przez dłuższą chwilę stał wryty w ziemię niezdolny do
jakiegokolwiek ruchu. Bał się odwrócić, bał się spojrzeć w jej oczy, bo
spodziewał się co w nich zobaczy. W oczach dziewczyny zbierały się łzy. Czekała
na jakikolwiek ruch chłopaka, który w końcu stanął do niej przodem. Dziewczyna
zauważyła, że szatyn nic a nic się nie zmienił, nadal był przystojny i męski,
ale jego oczy nie były już takie radosne jak kiedyś. Miała też wrażenie, że
wokół jego oczu pojawiły się niewielkie zmarszczki. Jego ciało zmężniało,
pojawiło się na nim wiele mięśni. Ale mimo to Sophie wiedziała, że to ten sam
Justin, który pozostawił ją ponad siedem lat temu. Szatyn zrobił krok do przodu
i odważył się spojrzeć na dziewczynę – jej oczy były smutne, pełne łez. Nadal
była piękną dziewczyną. Jej niegdyś długie blond włosy były teraz nieco krótsze
i jaśniejsze. Jego uwadze nie umknęło również to, że dziewczyna była w ciąży, a
obok niej stała mała dziewczynka i pierwsza jego myśl była taka, że to jej
córka. Nie liczył na to, że dziewczyna będzie na niego czekać, ale coś zakuło
go w sercu, kiedy zobaczył, że ułożyło jej się w życiu.
-Co to za pan? –
zapytała dziewczynka wyrywając blondynkę z zamyślenia.
-Kochanie, idź
proszę do domu – powiedziała drżącym głosem podając jej klucz. Po raz kolejny
spojrzała na szatyna zakładając ręce na piersi. Czekała. Czekała na
wyjaśnienia. Czekała na to od ponad siedmiu lat.
-Przepraszam –
szepnął, a dziewczyna prychnęła.
-Minęło siedem
lat i tylko tyle masz mi do powiedzenia? Przez cały ten czas zastanawiałam się
co się z tobą dzieje, nie wiedziałam czy żyjesz, każdego dnia zastanawiałam
się, co zrobiłam źle, że musiałeś ode mnie uciec, a ty przyjeżdżasz i po prostu
mówisz „przepraszam”? – spojrzała na niego z wyrzutem.
-A co byś
chciała usłyszeć? – zrobił kilka kroków do przodu, co sprawiło, że dzielił ich
zaledwie metr. Dzieliła ich niebezpiecznie mała odległość. Dziewczyna spojrzała
szatynowi w oczy, a po jej policzku spłynęła samotna łza.
-Odpowiedz mi
tylko na jedno pytanie: dlaczego?
-Możemy porozmawiać
na spokojnie? – zapytał niepewnie.
-Spokojnie?
Chyba żartujesz! Ufałam ci, kochałam cię, a ty uciekłeś bez słowa wyjaśnienia.
Mam być spokojna po tym jak złamałeś mi serce, po tym jak przez ciebie
odechciało mi się żyć?
-Nigdy nie
naprawię tego co się stało, ale musiałem tu przyjechać, musiałem zmierzyć się z
przeszłością. Teraz wiem, że przyjście tu było błędem. Chyba lepiej by było
gdybyś myślała, że umarłem. Spójrz tylko – masz rodzinę, jesteś w ciąży, a ja
znowu pcham się w twoje życie z butami i niszczę to, co budowałaś przez lata –
zrobił kilka kroków do tyłu, ostatni raz spojrzał na Sophie, żeby zapamiętać jej
piękną twarz, po czym się odwrócił.
Dziewczyna
wpatrywała się w odchodzącą postać Justina. Nie wiedziała czego tak naprawdę
chciała. Miała mętlik w głowie. To wszystko działo się tak szybko, zbyt szybko.
Justin wrócił tak nagle i wywrócił życie blondynki do góry nogami. Jej
przekonanie o tym, że szatyn już nic dla niej nie znaczy pękło jak bańka
mydlana. Dziewczyna nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć – z jednej strony
wiedziała, że jeśli pozwoli szatynowi po raz kolejny zaistnieć w jej życiu, to
źle się dla niej skończy, ale od tego lęku silniejsza była chęć poznania
odpowiedzi na jedno pytanie „dlaczego?”.
-Justin –
zawołała, a chłopak natychmiast się odwrócił, jakby tylko na to czekał. –
Porozmawiajmy.
Kiedy szatyn
znalazł się obok dziewczyny, blondynka zaprosiła go do domu. Justin rozejrzał
się po tak dobrze znanym mu budynku. Wiele się tu zmieniło, ściany były
pomalowane na inny kolor, nowe meble zdobiły niewielki salon. Jedna rzecz
pozostawała bez zmian. Zapach wciąż był taki jak kiedyś – zapach domu, rodziny,
pysznego posiłku. Gdyby ktoś go kiedyś zapytał jak pachnie miłość, bez wahania
powiedziałby, że właśnie ten dom pachnie miłością.
-Jess! –
zawołała blondynka, a po chwili w salonie pojawiła się pięciolatka. – Jesteś
głodna? – zapytała, ale mała pokręciła przecząco głową. – W takim razie za
chwilę do ciebie przyjdę, a teraz lec na górę się pobawić.
Justin
przyglądał się całej scenie i był przekonany, że Jessica jest córką Sophie.
Uśmiechnął się widząc troskę w oczach dziewczyny, która nadal była dla niego
ważna. A jednak ludzie nie zmieniają się tak łatwo. Przypomniał sobie o swojej
córce i od razu pomyślał, że Emily na pewno szybko złapałaby kontakt z Jess.
-Masz śliczną
córkę – stwierdził, a dziewczyna zmarszczyła brwi zdezorientowana.
-Oh, masz na
myśli Jess? Nie jest moją córką, jest córką Conora – wyjaśniła.
-Rozumiem –
spuścił głowę nie wiedząc co powiedzieć. Sophie usiadła na kanapie i wskazała
na fotel sugerując, żeby usiadł.
-Więc opowiesz
mi co było powodem tego, że musiałeś mnie zostawić bez słowa? – zapytała
starając zachować spokój.
-Wyjechałem, bo
cię kochałem, wyjechałem, bo chciałem cię chronić – stwierdził przebiegając
dłonią po włosach.
Justin
opowiedział dziewczynie całą historię, zaczynając od długów jego ojca i niebezpiecznych
mężczyzn, którzy mogli skrzywdzić także Sophie. Skończył na tym, że poznał
Alison, która szybko zaszła w ciążę. Głos mu drżał, był roztrzęsiony i nie miał
odwagi spojrzeć blondynce w oczy.
-Gdyby nie fakt,
że Alison zaszła w ciążę, pewnie bym tu wrócił, albo chociaż dał jakikolwiek
znak życia. Ale okazało się, że zostanę ojcem i nie mogłem tak tego zostawić.
Miałem okropne dzieciństwo, nie chciałem, żeby moje dziecko podzieliło mój los.
Wziąłem ślub i mam teraz śliczną córkę, bez której nie wyobrażam sobie życia –
uśmiechnął się, ale w jego oczach pojawiły się łzy. Spojrzał na Sophie –
dziewczyna płakała, a on nie potrafił zrozumieć dlaczego.
-Więc dlaczego
tu jesteś? Przecież ułożyłeś sobie życie na nowo. Masz córkę, żonę… - wzruszyła
ramionami.
-Miałem –
westchnął. – Moja żona dwa lata temu zginęła w wypadku – wyznał.
-Przykro mi.
-Zasłużyłem na
cierpienie. Dobrze, że ty jesteś szczęśliwa, ulżyło mi – uśmiechnął się
szczerze.
-Nie mogłam na
ciebie czekać w nieskończoność, Justin. Nawet nie wiesz jak cierpiałam, kiedy
wyjechałeś, moje życie nie miało sensu. Przez pierwszy rok snułam się jak cień,
ledwo zdałam maturę, bo nie miałam głowy do nauki, cały czas zastanawiałam się
co zrobiłam źle, że musiałeś wyjechać bez słowa. Potem poznałam mojego męża,
gdyby nie on, pewnie te odwiedziny wyglądałyby zupełnie inaczej – przełknęła
ślinę. – Dlaczego przyjechałeś?
-Któregoś dnia
moja córka zapytała mnie kto był moją pierwszą miłością. Opowiedziałem jej o
tobie, a ona stwierdziła, że muszę tu przyjechać i z tobą porozmawiać.
-W takim razie
masz bardzo mądrą córkę – uśmiechnęła się i spojrzała szatynowi w oczy. – Czekałam
na ciebie ponad siedem lat, czekałam aż mi to wszystko wyjaśnisz – wyznała.
-Wybaczysz mi
kiedyś? – zapytał kiedyś.
-Najpierw sam
musisz sobie wybaczyć. Tak naprawdę sobie wyrządziłeś największą krzywdę. To
była twoja decyzja, wyjechałeś, zostawiłeś mnie, choć doskonale wiesz, że to
wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej – wzruszyła ramionami.
-Więc dlaczego
nie mogę pozbyć się wyrzutów sumienia?
-Może dlatego,
że zdajesz sobie sprawę ze swoich błędów i wiesz ilu ludzi zraniłeś. Oboje mamy
swoje życie. Ty masz córkę, pewnie kiedyś znajdziesz kobietę, którą pokochasz,
ja mam męża, będę miała dziecko. Zawsze będziesz dla mnie kimś ważnym, zawsze
będziesz mężczyzną, dzięki któremu stałam się kobietą, zawsze będziesz dla mnie
tym pierwszym, którego pokochałam, pierwszym, któremu zaufałam. Ale proszę cię,
nie oczekuj ode mnie, że wpadnę ci w ramiona i zaproponuję, że zostaniemy przyjaciółmi,
jeszcze nie teraz – blondynka ostrożnie dobierała słowa, ale w środku nie była
tak opanowana, na jaką wyglądała.
-Masz rację, nie
mogę znowu zniszczyć ci życia – posłał jej delikatny uśmiech. – Pójdę już, nie
będę ci zawracał głowy – stwierdził wstając ze swojego miejsca, a blondynka
nawet nie próbowała go zatrzymać. – Dziękuję, że mnie wysłuchałaś, bo to wiele
dla mnie znaczy.
-Dobrze, że
przyszedłeś, teraz wszystko już rozumiem i nareszcie jestem spokojna o to, że
żyjesz i jesteś cały i zdrowy.
-Jest jeszcze
jedna rzecz. Moja córka bardzo chciałaby cię poznać, jest tobą zauroczona i nie
wierzy mi, że ktoś taki istnieje – zaśmiał się cicho.
-Boję się myśleć
o tym, co jej o mnie naopowiadałeś. Ale oczywiście nie mogę odmówić. Możecie
jutro do mnie przyjść jeżeli nie macie innych planów, będzie mi bardzo miło –
uśmiechnęła się.
Dziewczyna
odprowadziła szatyna do drzwi, gdzie jeszcze przez chwilę stali naprzeciw
siebie i po prostu wpatrywali w swoje oczy. Czy to możliwe, żeby nadal coś do
siebie czuli? Była między nimi absolutna cisza, która nigdy im nie
przeszkadzała, nawet po latach rozłąki mogli tak po prostu wpatrywać się sobie
w oczy.
-Do jutra –
uśmiechnął się i już po chwili zniknął za zamkniętymi drzwiami.
Blondynka nie
wiedziała co zrobić, bała się, że to, co się przed chwilą wydarzyło było
jedynie krótkim snem. Po jej policzkach zaczęły płynąc łzy. Była w rozsypce.
Studia psychologiczne nauczyły ją panować nad emocjami, dlatego przed Justinem
potrafiła grac twardzielkę udając, że jest szczęśliwa, ale prawda była zupełnie
inna. Przez te siedem lat każdego dnia czekała na dzień, kiedy Justin stanie w
drzwiach jej domu, przywita się z uśmiechem i powie, że teraz już wszystko
będzie dobrze. Szatyn zjawił się w najmniej odpowiednim momencie. Sophie była w
ciąży, była szczęśliwa, a przynajmniej stwarzała takie pozory, jednak Justin
podczas tej wizyty widział w jej oczach coś jeszcze, czego nie potrafił określić.
Był szczęśliwy po wizycie u blondynki. Szedł do niej z przekonaniem, że nie będzie
mile widziany, natomiast dziewczyna jak zwykle okazała swoje dobre serce i
wysłuchała go. Bał się, że go wyrzuci, że nie będzie chciała go widzieć. Jednak
te siedem lat sprawiło, że emocje opadły – a przynajmniej oboje próbowali to
sobie wmówić. Tak naprawdę oboje byli samotni, oboje liczyli na to, że będą
szczęśliwi, ale jak się okazuje nie mogli być szczęśliwi nie będąc razem.
Wszystko znów się skomplikowało. Oboje mieli poukładane życie, mieli rodziny,
pracę i zdawali sobie sprawę, że najlepiej będzie jeżeli wszystko wróci do
dawnego porządku, zupełnie jakby to spotkanie nie miało miejsca.
Sophie usiadła
na kanapie w salonie nie potrafiąc zebrać myśli, po jej policzkach mimowolnie
spływały łzy – nie potrafiła zapanować nad emocjami. Po raz kolejny wspomnienia
wróciły ze zdwojoną siłą. Wystarczyło jedno spojrzenie w oczy szatyna, żeby zrozumieć,
że już zawsze będzie kimś ważnym w jej życiu. Jedna rozmowa sprawiła, że
wszystko mu wybaczyła. Zaczęła wątpić w swoje uczucia do Jasona. Marzyła tylko
o tym, żeby przytulić się do Justina, poczuć jego wspaniały zapach. Po chwili
zorientowała się w jakim kierunku zmierzają jej myśli. Z zamyślenia wyrwał ją
dzwonek telefonu, kiedy spojrzała na wyświetlacz, żołądek podszedł jej do
gardła. Wiedziała, że musi odebrać, bo inaczej Jason będzie się o nią martwił.
-Część kochanie
– usłyszała jego radosny głos.
-Cześć –
powiedziała obojętnie.
-Strasznie się
za tobą stęskniłem – wyznał. – Chciałabym się do ciebie przytulić. Brakuje mi
ciebie i obiecuję, że już nigdy nie wyjadę na żadną delegację – zaśmiał się. –
Co dzisiaj robiłaś?
-Jason, muszę ci
coś powiedzieć – zaczęła drżącym głosem. – Justin wrócił – oznajmiła, a po
drugiej stronie słuchawki nastała cisza. – Rozmawiałam z nim, wszystko mi
wyjaśnił – kontynuowała.
-Co to oznacza?
– zapytał, a dziewczyna wyczuła w jego głosie nutę niepewności.
-Chciałam, żebyś
wiedział – szepnęła.
-Nadal go
kochasz, prawda? – zapytał.
-Jason, tyle
razy o tym rozmawialiśmy, nie zaczynaj znowu.
-Muszę kończyc –
stwierdził i bez czekania na odpowiedź po prostu się rozłączył.
Dziewczyna w tym
momencie poczuła ogromne wyrzuty sumienia. Sama już nie wiedziała co ma robić. Znalazła
się w sytuacji bez wyjścia, nie wiedziała co zrobić i obawiała się, że nikt nie
pomoże jej w podjęciu decyzji – decyzji, która wpłynie nie tylko na jej życie,
ale także na życie bliskich jej osób.
~~~~*~~~~
No więc jest upragniony przez wszystkich rozdział! Justin i Sophie spotkali się i porozmawiali! A co będzie dalej? Sama jeszcze tego nie wiem. Wiem, że chcielibyście, żeby oni znowu byli razem, ja też bym tego chciała, ale jest jeszcze Jason, który kocha Sophie i nie mogę go tak po prostu wyciąc z tego opowiadania, dlatego teraz pewne rzeczy na pewno się skomplikują i sama jeszcze nie wiem, co z tego będzie...
Dziękuję za Wasze komentarze pod poprzednim rozdziałem, cieszę się, że uszanowaliście moje słowa i mam nadzieję, że tak dużo komentarzy będzie już pod każdym rozdziałem.
Stworzyłam również nową listę informowanych:
otchlan-czasu.blogspot.com
ASK: Paulaaa962, iGrodecka, xjoasiakk, thatpower15
TT: @insomni_aaa @ilove_90s @Agaulka @98AmericanDream @szarymalik
Jeżeli kogoś pominęłam, lub ktoś chce byc dopisany do listy, proszę o informację pod tym rozdziałem.
No i jeszcze taka wiadomośc, że z racji tego, że zaczyna się rok szkolny, a mi kończą się zapasy rozdziałów i cierpię na brak weny, rozdziały będą się pojawiac nieco rzadziej. Przepraszam.
W poprzednim rozdziale jak napisałaś o delegacji Jasona myślałam że zdradzi Sophie, a ona wróci do Justina. Haha wiem, że to głupie, ale mam taką dużą nadzieje, ze oni jeszcze będą razem.
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam na ten rozdzial:) jest super:)
Dziękuję za powiadomienie mnie / xjoasiakk
Rozdział jak zwykle cudowny! Warto było czekać na ich spotkanie, cieszę sie, ze sobie to wyjaśnili, ale naprawdę szkoda mi Jasona :/ Czekam na następny :) tt - @misiapysia
OdpowiedzUsuńNie zeby cos ale sie jaram ze sie spotkali i porozmawiali aaaaw . Jestem ciekawa co bedzie dalej :D Nie moge sie doczekac !
OdpowiedzUsuńBoże jest genialny <3 Aż się popłakałam ze wzruszenia, że w końcu się na ten rozdział doczekałam <3 Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńNo nareszcie się spotkali :D Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńSophie to anioł. ja chyba bym go nie wysłuchała, chyba nawet nie chciałabym go widzieć, mimo że na niego czekałam : o
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super. Miło mnie zaskoczyłaś podejściem Sophie, bo myślałam, że wszystko przyjmie gorzej. Mam nadzieje, że bedą jednak razem 😊
OdpowiedzUsuńNie nie nie nieeee, czemu to się tak pokomplikowało :( jak czytałam wypowiedź Sophie to miałam wrażenie że łamie mi się serce! Pieprzyć Jasona, oni muszą być razem! Uhh !
OdpowiedzUsuńPowodzenia w tym roku szkolnym z maturą i tak dalej, rozumiem cię jeśli nie będziesz miała czasu pisać, nie przejmuj się tym ;)
Cześć! :*
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam w nocy 'z wielkim apetytem'. Tak mi się go miło czytało, że byłam zła, gdy się skończył. :D Ze względu na to, że tak późno czytałam, nie miałam siły złożyć porządnych zdań, dlatego komentuję dopiero teraz.
Rozdział bardzo mi się podobał, jest moim ulubionym z całego opowiadania. Przynajmniej na razie, bo nie wiadomo co tu się jeszcze wydarzy. :D
Rozdział długi, dużo opisów, no i ta tematyka. ;3 Wreszcie ten upragniony moment! Który naprawdę Ci się udał, świetnie to wszystko opisałaś, cudownie! :)
Obawiałam się tego spotkania, mimo że miałam przeczucie, że Sophie da chłopakowi szansę na wyjaśnienie.
To musiało być dla nich trudne. Miłość Twojego życia znów stoi przed Tobą po siedmiu latach rozłąki. I nic z tym nie możesz zrobić. Nie możesz się rzucić na ukochaną osobę i obdarzyć ją pocałunkami. To jakiś koszmar, według mnie. Widać, że oni nadal się kochają. A póki co nie mogą być razem. Nawet jeśli któreś z nich miało wątpliwości, czy nadal coś czuje do drugiej osoby, to teraz, po tym spotkaniu, one minęły. Najlepszym przykładem jest Sophie, do której to zaczęło docierać.
Bardzo się cieszę, że mogli wreszcie ze sobą porozmawiać. Oni tego potrzebowali, każdy w innym znaczeniu, w innej sprawie, ale było im to potrzebne.
Ja rozumiem, że to nie jest takie łatwe, oni już mają swoje życia, jednak prawdziwa miłość jest najsilniejsza i zwycięży wszystko. Nawet to, że mają oni swoje dzieci, a Sophie męża. Dla prawdziwiej miłości to nie jest żadną przeszkodą.
Cały czas się zastanawiam o co chodzi z Jasonem. Pisałaś, że poznanie Sophie nie było przypadkowe. To jest cały czas wielką tajemnicą i mam nadzieję, że niedługo znów nawiążesz do tego tematu. Chciałabym, żeby prawda okazała się nieprzyjemna, co spowoduje, że Sophie będzie chciała się z nim rozwieść i wtedy będzie mogła być z Justinem. Bo Ty na pewno wiesz, że ja tego bardzo chcę! :D Nie wyobrażam sobie, że to mogłoby zakończyć się inaczej. Zwariowałabym, gdybyś nie dała im szansy. :( Mam nadzieję (jak zawsze) na happy end. :)
Nie mogę doczekać się spotkania Emily z Sophie! Ta dziewczynka jest taka mądra, że może ona coś zmieni w ich życiu. ^^
Życzę dużo weny, wolnego czasu na pisanie i miłego powrotu do szkoły! :) Ja jestem tą szczęściarą, że mam jeszcze miesiąc wakacji, hihi. :D
Pozdrawiam! <3
Cudeńko ❤️
OdpowiedzUsuńO rany, ile ja czekałam na ten piękny rozdział. A więc jednak coś do siebie czują, coś niezaprzeczalnie w nich pozostało. Justin myślę, że nie miałby oporów, by znów być z Sophie, ale co z nią? Odważy się zaryzykować czy postąpi rozsądnie i zostanie z Jasonem? Jego reakcja mnie zaskoczyła (reakcja Jasona). Jestem ciekawa, czy między nim a Justinem również dojdzie do rozmowy. Z niecierpliwością czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuń18th-street-jbff.blogspot.com
wspaniały
OdpowiedzUsuńMega *_*
OdpowiedzUsuńo ja pierdziele ! shbfasdhbsahbkfdshjkfbahjkfb
OdpowiedzUsuńdlaczego skończyłaś w tym momencie ? jsdbnassk
NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO