16.8.15

Chapter 24

         Następnego dnia Justin obudził się w pokoju, w którym spędził 19 lat swojego życia. Przez chwilę poczuł się jak beztroski nastolatek, jednak kiedy odwrócił głowę, zobaczył swoją córkę leżącą obok niego i zrozumiał, że nic nie jest takie jak kiedyś. Nie chciał cofać czasu – miał największy skarb tego świata tuż obok siebie. Kochał Emily i wiedział, że nie pozwoli na to, żeby coś ich rozdzieliło.
         Dzisiaj miał zamiar spotkać się ze swoim ojcem, chociaż wiedział, że nie będzie to łatwe spotkanie. Wiedział jednak, że gdyby tego nie zrobił, żałowałby tego za kilka lat, zwłaszcza, że mężczyzna jest chory i to bardzo poważnie.
         Szatyn wstał z łóżka, po czym udał się do łazienki, gdzie wziął prysznic i się ubrał. Zszedł na dół, gdzie jego mama krzątała się po kuchni przygotowując śniadanie. Widać było, że sprawiało jej to ogromną przyjemność.
         -Dzień dobry – przywitał się i usiadł przy niewielkim starym stole.
         -Cześć synku – uśmiechnęła się. – Emily jeszcze śpi?
         -Tak, była zmęczona podróżą – odpowiedział. – Zawsze myślałem, że nie potrafisz gotować.
         -Kiedy dobrze nam się powodziło, nie musiałam tego robić, ale teraz wszystkiego muszę nie uczyć na nowo, żeby jakoś przetrwać.
         Szatyn już nic nie odpowiedział, tylko nalał sobie kawę do kubka i czekał aż jego mama skończy przygotowywanie posiłku. Po kilkunastu minutach w kuchni pojawiła się zaspana Emily. Jak każdego ranka przytuliła się do swojego taty i pocałowała go w policzek. Zjedli śniadanie siedząc przy stole, jednak nikt nic nie mówił, jedynie Emily opowiadała swojej babci o koleżankach ze szkoły i ulubionych zabawach. W końcu i ona zamilkła, a przy stole nastała głucha cisza.
         -Długo macie zamiar tu zostać? – kobieta w końcu przerwała milczenie.
         -Jeszcze nie wiemy, wszystko zależy od tego jak się potoczą wszystkie sprawy – westchnął myśląc o tym jak będzie wyglądała jego rozmowa z Sophie. – Mam zaległy urlop, Emily ma wakacje, a ja chciałbym jej pokazać miejsca, w których lubiłem przebywać.
         -Szkoda, że mieszkacie tak daleko. Chciałabym mieć was już na zawsze przy sobie, ale rozumiem, że macie tam swoje życie.
         -Będziemy cię odwiedzać – wtrąciła się dziewczynka.
         -Mam taką nadzieję.
         -A kiedy poznam mojego dziadka? – zapytała zniecierpliwiona.
         -Dzisiaj – Justin odpowiedział bez zastanowienia, po czym odszedł od stołu.

***

         Sophie siedziała w salonie i czekała na swojego brata, który za chwilę miał przywieźć Jessicę. Dziewczyna i tak nie miała żadnego ważnego zajęcia, więc pomagała Conorowi jak tylko mogła. Jej brat opiekował się teraz ciężarną żoną, która bardzo źle znosiła drugą ciążę. Blondynka potrzebowała towarzystwa a mała Jess była jej oczkiem w głowie. Jason wyjechał w delegację, a jej rodzice opiekowali się babcią dziewczyny mieszkającą na wsi, a przy okazji spędzali tam swój urlop. Dziewczyna była sama w wielkim domu i potrzebowała towarzystwa. Najgorsze były noce, bo przynosiły najwięcej wspomnień, o których już dawno powinna zapomnieć.
         Kiedy w całym domu rozległ się dzwonek do drzwi, dziewczyna pospiesznie wstała, żeby je otworzyć. Mała Jess od razu wpadła do środka i przytuliła się do swojej cioci.
         -Cześć siostra – Conor wszedł do domu i położył plecak swojej córki na podłodze.
         -Nareszcie jesteście.
         -Ja tylko na chwilę, mamy z Grace umówioną wizytę u lekarza – westchnął.
         -W takim razie lec, my sobie poradzimy coś mi się wydaje, że będziemy się świetnie bawić – zaśmiała się.
         -Tylko bądźcie grzeczne – ostrzegł je. – A ty skarbie nie zamęczaj cioci, bo o wszystkim się dowiem.
         -Będę grzeczna.
         -To w porządku, ja już będę leciał – ucałował swoją córkę w czoło, po czym udał się do wyjścia.
         -To co? Idziemy na lody, a potem do parku i na plac zabaw? – zapytała.
         -No pewnie – ucieszyła się.

***

         Justin był zdecydowany, żeby pojechać do szpitala razem z Emily, żeby odwiedzić swojego ojca. Siedział w samochodzie i czekał aż jego mama razem z Emily będą gotowe. Przyjeżdżając obok domu Sophie nie mógł się powstrzymać, żeby nie spojrzeć w jego kierunku. Drzwi się otworzyły i wyszedł młody mężczyzna. Dopiero po chwili szatyn się zorientował, że to Conor. Justin bardzo dobrze go zapamiętał, przecież byli przyjaciółmi przez długie lata. Szatyn wiedział, że Conorowi dobrze się powodzi, że zaraz po szkole poszedł do dobrego collegu, a teraz gra w świetnej drużynie, wiedział również, że ma żonę. Wiedział o tym wszystkim, bo kiedyś próbował znaleźć w Internecie informacje na temat Sophie, jednak nie było o niej żadnej wzmianki, bo jej brat bardzo chronił swoją prywatność.
         -To Conor? – zapytał dla pewności.
         -Tak, ułożył sobie życie i często tu przyjeżdża – odpowiedziała i przez resztę trasy w samochodzie panowała kompletna cisza.
         Kiedy dotarli pod szpital, Justin musiał żebrać myśli zanim wszedł do środka, bo wiedział, że to będzie bardzo trudne spotkanie. Spojrzał na swoją córkę, dla której to wszystko było zupełnie nowe – dopiero poznawała ten świat, a Justin powrócił tu po 7 latach nieobecności i wciąż nie potrafił się odnaleźć w tym co działo się w jego życiu.
         Wziął trzy głębokie oddechy i z myślą „teraz albo nigdy” wszedł do budynku trzymając swoją córkę za rękę. Szli długim korytarzem, następnie wjechali windą na trzecie piętro, gdzie udali się do sali 304, na której miał leżeć ojciec szatyna.
         -Nie musisz tego robić – stwierdziła kobieta.
         -Muszę, bo wiem, że on też tego potrzebuje – westchnął. – Wejdę pierwszy, a później cię zawołam – zwrócił się do swojej córki.
         Powoli wszedł do środka, gdzie zobaczył swojego ojca. Nie leżał on jednak na łóżku tak jak się tego spodziewał, ale siedział na wózku inwalidzkim i wpatrywał się w widoki za oknem. Justinowi na moment przed oczami stanęły wspomnienia z czasów, kiedy dochodził do siebie po wypadku. Niewiele brakowało, a sam już na zawsze wylądowałby na wózku inwalidzkim.
         -Dzień dobry – przywitał się zduszonym głosem.
         Mężczyzna początkowo nawet nie drgnął, wciąż wpatrywał się w jeden punkt gdzieś za oknem. Dopiero gdy Justin podszedł bliżej, mężczyzna spojrzał w jego kierunku. Ciężko było określić wyraz jego twarzy. Szatyn przez chwilę miał wrażenie, że jego ojciec za chwilę wygoni go z sali.
         -Przyjechałeś, żeby pożegnać się z umierającym ojcem? – zapytał z wyrzutem.
         -Też się cieszę, że cię widzę – westchnął, bo szczerze spodziewał się innej reakcji.
         -Miło z twojej strony, że wpadłeś po latach nieobecności, po latach milczenia.
         -Nie mam zamiaru cię przepraszać. Zapomniałeś już przez kogo to się stało? – spojrzał w oczy swojemu ojcu i zobaczył w nich cień skruchy. – Przyjechałem, bo chciałem, żeby moja córka poznała moich rodziców – skierował się do drzwi, żeby zawołać swoją córkę. Dziewczynka niepewnie weszła do środka, a w jej oczach widać było strach. – To jest moja siedmioletnia córka Emily – przedstawił ją i spojrzał na nią z uśmiechem. Dziewczynka podeszła do mężczyzny i wyciągnęła dłoń w jego kierunku. Jeremy był zaskoczony śmiałością dziewczynki i chwilę mu zajęło zanim odwzajemnił uścisk.
         -Dzień dobry, jestem Emily – powiedziała z uśmiechem. – Jestem twoją wnuczką. Wiem, że to trochę dziwne, że poznajemy się dopiero dzisiaj, ale mieszkamy bardzo daleko, a tata mi opowiadał o tym, że się kiedyś bardzo pokłóciliście. Był bardzo smutny kiedy opowiadał, że tęskni za domem i na pewno jest mu przykro, że nie widzieliście się przez te wszystkie lata – dziewczynka wszystko szybko opowiedziała, a mężczyzna wpatrywał się w nią z zaciekawieniem, a jego wyraz twarzy nagle się zmienił – z ostrego na zdecydowanie łagodniejszy.
         Justin nie mógł powstrzymać uśmiechu. Był dumny ze swojej córki, która z każdym potrafiła nawiązać kontakt. Szatyn miał wrażenie, że jego ojciec w jednej chwili stał się innym człowiekiem. Siedmiolatka zaczęła opowiadać, jak bardzo chciała tu przyjechać i poznać swoich dziadków. Na twarzy Jeremiego pojawił się uśmiech. Po kilku minutach w sali pojawiła się także Pattie, która była widocznie zaskoczona tym, że jej mąż jest taki rozgadany, a co więcej – uśmiecha się.
         -Emily, pożegnaj się już z dziadkiem.
         -A przyjedziemy tu jeszcze?
         -Zobaczymy – uśmiechnął się i wyciągnął w jej kierunku dłoń.
         -Justin, możesz chwilkę poczekać? – zapytał, a Justin nieco zdziwiony został sam na sam ze swoim ojcem. – Przepraszam – powiedział skruszony. –Zdaję sobie sprawę z tego, że to moja wina, że musiałeś wyjechać. Poniosłem za to karę, a teraz mogę się jedynie modlić o to, żebyś mi wybaczył. Może nie potrafię tego okazać, ale cieszę się, ze mogłem poznać twoją córkę, wychowałeś ją na mądrą dziewczynkę.
         -Przed wyjazdem jeszcze cię odwiedzimy – westchnął, po czym opuścił pomieszczenie. Nie był w stanie powiedzieć nic więcej. To spotkanie kosztowało go wiele nerwów, musiał przełamać swój strach, musiał spojrzeć w twarz człowiekowi, który zrujnował mu życie.
         Justin nie spodziewał się, że to spotkanie będzie dla niego aż takie trudne. Pobyt w szpitalu przywołał wspomnienia związane z Sophie – przypomniał sobie jak się nim opiekowała, a sam powrót do zdrowia zmienił jego życie, stał się lepszym człowiekiem, zrozumiał co to miłość. Dziś spotkał się ze swoim ojcem, który był powodem całego zamieszania w jego życiu. Jak na razie nie był w stanie mu wybaczyć, zbyt wiele go to kosztowało. Cieszył się, że jego córka poznała swoich dziadków i była z tego powodu szczęśliwa. Dzięki przybyciu do rodzinnego miasta Justin czuł, że w końcu załatwił niedokończone sprawy, które czekały na rozstrzygnięcie prze ponad siedem lat. Pozostało mu spotkanie z Sophie, którego tak bardzo się obawiał.          Miał ochotę znowu uciec przed odpowiedzialnością, ale wiedział, że ta nie załatwiona sprawa będzie go dręczyć do końca życia. Marzył o tym, żeby ułożyć sobie życie na nowo, nie potrafił być sam, a doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Emily kiedyś się wyprowadzi. Justin chciał poznać kobietę nie po to, żeby zastąpiła jego córce matkę, ale raczej po to, żeby wieczorami mieć się do kogo przytulić, mieć z kim porozmawiać.
         Kiedy szatyn zaparkował samochód pod domem, niechętnie wyszedł z samochodu. Emily próbowała namówić go na spacer, jednak szatyn miał już inne plany.
         -Kochanie, idź proszę z babcią do domu, ja muszę jeszcze coś załatwić – wyjaśnił.
         -Kiedy wrócisz? – zapytała.
         -Ta sprawa nie powinna zając mi dużo czasu – pocałował ją w czoło, po czym udał się w kierunku domu, który odkąd tu przyjechał chciał odwiedzić.
         Idąc w kierunku budynku, w którym mieszkała Sophie, szatyn zastanawiał się co powie dziewczynie, kiedy ją zobaczy. Jak miał wyjaśnić jej to, dlaczego po tym, jak obiecał jej, że nigdy jej nie zostawi, wyjechał bez słowa wyjaśnienia? Stanął przed jednorodzinnym domem, w którym spędził tak wiele przyjemnych chwil. Jego serce nigdy przedtem nie biło tak szybko jak teraz. Podszedł do drzwi i jeszcze raz rozważył to czy dobrze robi. Uniósł rękę, żeby nacisnąć na dzwonek. Tak strasznie się bał. Bał się, że namiesza w jej życiu. Tak naprawdę nie wiedział co się teraz u niej dzieje, a jego mama nie chciała mu tego zdradzić. Co jeśli ma męża, dzieci, poukładane życie? Chyba właśnie tego obawiał się najbardziej, że zobaczy, że jest szczęśliwa i to wszystko zniszczy. Zawahał się i spojrzał jeszcze raz na budynek, po czym zrobił krok w tył. Pokręcił głową i wiedział już, że nie może być egoistą, nie może po raz kolejny zniszczyć Sophie życia. Już chciał się odwrócić i uciec, kiedy nagle powstrzymało go coś, czego nigdy się nie spodziewał.
         -Znowu masz zamiar uciec bez słowa wyjaśnienia? – usłyszał drżący głos Sophie, jednak nie miał wystarczająco dużo odwagi na to, żeby odwrócić się i spojrzeć jej w oczy.

~~~~~*~~~~
No i w końcu wydarzyło się to, na co czekaliście od początku tego opowiadania. Jak myślicie? Jak zareaguje Sophie? Czy będzie szczęśliwa? Czy może nie będzie chciała rozmawiac z Justinem?

UWAGA!!!
Już od dłuższego czasu zbieram się do wyżalenia się Wam. Chodzi mi o komentarze pod rozdziałami, a raczej ich brak. Oczywiście nie chcę, żebyście sobie myśleli, że piszę tylko po to, żeby pod rozdziałem było 50 komentarzy, bo gdyby tak było to niestety nie pojawiłby się ani jeden rozdział. Chodzi mi o to, że wiem, że moje opowiadanie czyta dośc sporo osób, a komentarzy jest ostatnio coraz mniej. Kiedy patrzę na pierwsze posty, widzę po ponad 20 komentarzy pod rozdziałem. Informuję naprawdę sporo osób i właściwie sama nie wiem dlaczego, skoro to nie ma żadnego sensu. Oczywiście pomijam osoby, które zawsze czytają moje rozdziały i zawsze komentują i te osoby wiedzą, że o nich mówię, bo są to ciągle 3 te same osoby: Paula, Sam Els i Mosqito.
Miałam nie pisac tego co myślę, ale muszę, bo w końcu nie wytrzymałam. Możecie się na mnie obrażac i w ogóle nie czytac tego opowiadania. Ale teraz to już nie chodzi tylko o mnie, bo jest wiele wspaniałych opowiadań, o wiele lepszych od mojego, a są czytane przez zaledwie kilka osób, a opowiadania, które mówią ciągle o tym samym, są kolejnymi kopiami Dangera są komentowane przez dziesiątki osób. Oczywiście nie chcę tu nikogo urazic, ale czytanie setny raz o tym, jak Justin jest mordercą, zakochuje się w pięknej dziewczynie z dobrego domu i nagle staje się dobrym człowiekiem jest nudne. 
Nie wiem czy ktoś w ogóle przeczytał to, co napisałam pod rozdziałem i czy to w ogóle ma sens. Ale proszę Was uszanujcie moją pracę i pracę innych blogerek i komentujcie opowiadania, motywujcie, bo bez tego nikomu nie chce się pisac. Równie dobrze mogę zacząc pisac do szuflady, a nowe rozdziały przesyłac na maila osobom, które o to poproszą. Bo po co mi blog bez czytelników? 
Na koniec mojego monologu chciałabym poprosic wszystkie osoby, które czytają moje opowiadanie i chcą byc informowane o nowych rozdziałach o skomentowanie posta i podanie namiarów, gdzie mam Was informowac, bo tworzę nową listę.
Do następnego...o ile ktoś jeszcze będzie czytał to opowiadanie. :)

18 komentarzy:

  1. Jejku już myślałam, ze odjedzie i sie z sophie nie spotka. Skończyłaś w najgorszym momencie! Rozdział cudowny! Czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku , opowiadanie jest cudowne i jest inne niz te wszystkie ff gdzie Justin jest morderca itp, jak pisalas .Czytalam ich bardzo duzo i Twoje jest zdecydowanie jedno z tych najlepszych jak dla mnie . Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu , zawsze czekam z niecierpliwoscia . Chcialabym byc dalej informowana ( tt: @98AmericanDream ) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :)
    Doczekałem sie upragnionego momentu ich spotkania, ale teraz jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Mała Emily jest boska.
    Ps.
    Nie musisz mnie nigdzie informować bo sama regularnie wchodzę i sprawdzam czy nie ma nic nowego. @Agaulka

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie Justin spotkał się z Sophie :) czuje, że w następnym rozdziale będzie się działo. Czekam na następny :D
    Możesz mnie informować na asku- thatpower15

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja, z aska.fm @xjoasiakk zawsze czytam jak tylko widzę powiadomienie:) oba blogi:) proszę o dalsze informowanie bo twoje opowiadania mega wciagaja

    OdpowiedzUsuń
  6. Po przeczytaniu ostatniego zdania - wykonano bezgłośny krzyk w poduszkę hahaha :)
    Jezu, to prawda, czekałam na to od początku. Sophie będzie chciała z nim porozmawiać, dowiedzieć się, dlaczego odszedł bez słowa, dlaczego ją zostawił. Myślę, że każdy (a w szczególności każda młoda kobieta) chciałaby to wiedzieć. Zastanawiam się, czy w ogóle, a jeśli tak to ile jeszcze do siebie czują. I czy Jason się dowie, że Justin złożył im niezapowiedzianą wizytę. Jak dobrze pamiętam, jakieś połączenie między nimi było.
    Jak wiesz, ja zawsze czytam i komentuję, bo piszesz wspaniale i jesteś moją inspiracją bo, jak już Ci pisałam, w głównej mierze dzięki Tobie i Twoim poprzednim opowiadaniom zaczęłam pisać <3
    18th-street-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdzial. Chce juz następny💞❤

    OdpowiedzUsuń
  8. OOO TAK! Znowu przerwałaś w tak ważnym momencie że mi się płakać chce :( Jednocześnie się cieszę, że nareszcie doszło do spotkania, ale z drugiej strony to znaczy, że niedługo się opowiadanie skończy :(( Myślę, że Sophie powie mu coś niemiłego i zamknie drzwi przed nosem, albo Justin po prostu stchórzy :D
    Totalnie cię rozumiem odnośnie tego, że te kopie Dangera są dosłownie wszędzie i dziwię się, że ludzie nie mają tego dosyć. Ile można w kółko to samo czytać? A najlepsze opowiadania są oryginalne i niedoceniane :(
    Mam nadzieję, że od tej pory ludzie się w końcu ogarną -.-
    Mnie informuj, naturalnie xx

    OdpowiedzUsuń
  9. ja tu jestem i uwielbiam tego bloga *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeeeeest!!!!! Nareszcie sie spotkali. O tak!!!! Justin sie boi, ale to dobrze. Na miejscu Sophie bym mu zajebala gonga w leb. Ciekawa jestem co teraz bedzie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  12. Katy....jak zwykle opowiadanie genialne,z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.Jestem mega ciekawa jak zearaguje Sophie,mam nadzieję że będzie mega szczęśliwa,bo zajmuje on u niej w sercu ważne miejsce.Bo wiadomo pierwszej miłości nikt nie zapomina.I proszę Cię pisz dalej,bo jesteś jedyną osobą która najlepiej piszę,a czytam dużo blogów one są też mega dobre ale nie takie jak twoje.Więc proszę,Cię kochanna nie przestawaj pisać.Gdy zobaczyłam od ciebie powiadomienie na tt z nowym rozdziałem byłam mega ucieszona i poprawiłaś mi humor, bo ten dzień był dla mnie najgorszym bo dowiedziałam się o pewnej jak dla mnie sprawie.I gdy go przeczytałam byłam szczęśliwa,wiesz dlaczego bo uwielbiam twoje opowiadania.Gdy je czytam to przenoszę się do tego świata, i wczuwam się w te każde rozdziały. Jak bym było to naprawde a ja jestem tą trzecią i wszystko obserwuje.Więc proszę kochanna ty moja nie przestawaj pisać.Kocham Cię mychoo <3. Tt y@insomni_aaa

    OdpowiedzUsuń
  13. jeeeeeeeeeej!!!!!!!!! TAAAAAAAAAAAAAAAK!!!!!!!!!!! NARESZCIE!!!! I chciałam, żeby tak go potraktowała, bo zasłużył!!! już się nie mogę doczekać ich rozmowy <3333333 a co do tego, co napisałaś pod rozdziałem, to jak najbardziej popieram i przepraszam, staram się komentować regularnie, ale po prostu ostatnio parę rozdziałów musiałam nadrobić przez brak czasu, a jestem tego zdania, że kiedy czytam kilka rozdziałów na jednym blogu, to komentuję najnowszy, bo tak jest po prostu łatwiej :3 także przepraszam i czekam na nowy :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć! :*
    Bardzo spodobał m się ten rozdział! Jest dłuższy od poprzedniego i jest w nim więcej opisów, które jak pewnie wiesz, uwielbiam i bardzo sobie cenię. :) Znalazłam kilka błędów, głownie literówki, ale nie będę ich wytykać, bo nie są aż tak rażące. ;)
    W tym rozdziale skupiłaś się jeszcze na relacjach Justina z rodzicami, co bardzo mi się spodobało, ale końcówka była tak zaskakująca i świetnie napisana, jak z filmu normalnie, że cały czas myślę teraz o Sophie. Chciałabym od razu przejść do tego tematu, ale zacznę po kolei. :)
    Mam wrażenie, że to dzięki Emily, ojciec Justina odważył się przeprosić syna. I chyba tak właśnie było, bo Emily to naprawdę mądra i świetna dziewczynka. :) Dobrze, że ojciec przeprosił Justina, a ten odważył się z nim spotkać. Źle zrobił, bardzo źle, jednak ojciec zawsze pozostanie ojcem i gdyby zmarł on bez pojednania z synem, Justin by potem tego bardzo żałował. Wprawdzie nie wybaczył jeszcze ojcu, ale zobaczył się z nim, porozmawiał i myślę, że może z biegiem czasu mu wybaczy. I co ważne, Emily miała okazję poznać dziadka. Gdyby nie zdążyła, Justin też by się za to obwiniał. A więc, ma on na sobie już mniejszy ciężar, bo spotkanie z rodzicami ma już za sobą. Została Sophie, co w gruncie rzeczy jest najtrudniejszym spotkaniem.
    No i teraz ta końcówka. Już się bałam, że Justin odejdzie, zrezygnuje. Już chciałam na niego krzyczeć, wyzywać go, a tu nagle odzywa się Sophie. To po prostu było genialne. Lepiej nie mogłaś zakończyć tego rozdziału. Ach, jak ta scena mi się spodobała!
    Domyślam się, że dziewczyna była w wielkim szoku, gdy zobaczyła Justina. Jednak doważyła się do niego wyjść. Czuję, że oni się nadal kochają, a Sophie czeka na wyjaśnienia, dlatego zatrzymała Justina. Skoro to zrobiła, to logiczne, że go wysłucha. Gdyby tego nie zrobiła, to byłby to mały paradoks. Na pewno będzie jej ciężko, ale ona rozpoczęła ich spotkanie, więc musi teraz dać mu szansę.
    Ach, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Tak długo na to czekaliśmy! Czuję, że będzie w nim dużo emocji, ale mam nadzieję, że nie wywołasz u mnie łez! Chyba że tych ze szczęścia, to ewentualnie się na to zgodzę. :D
    Chyba nie muszę pisać, że ja nadal czytam Twoje opowiadanie i chcę być informowana o nowych rozdziałach. :D Cały czas ten sam adres - www.otchlan-czasu.blogspot.com :)
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeaaa! Tylko czekam aż będą razem XDD super!-o.

    OdpowiedzUsuń
  16. bardzo dobry rozdzial, koncowka najlepsza. mnie mozesz dalej informowac na twitterze: szarymalik i przepraszam ze tam malo komentowalam, obiecuje ze sie poprawie😂

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział, oby Sophie była z Justinem ;)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate