Justin stał
przed zaniedbaną i zmęczoną życiem kobietą. Nie wyglądała tak, jak ją
zapamiętał. Kiedyś była elegancką kobietą, która nigdy nie wychodziła z domu
bez makijażu, a buty na obcasie były dla niej wygodniejsze od jakichkolwiek
innych. Patrzył teraz na swoją mamę, a jego serce pękało z bólu, przecież tak
dawno jej nie widział. Zmieniła się, wszystko się zmieniło, a on zaczął odczuwać
wyrzuty sumienia, wiedział, że to jego wina. Jego mama kompletnie straciła chęć
do życia, była słaba i zmęczona. Justin bez zastanowienia przytulił ją do
siebie – tak dawno tego nie robił.
-Justin, synku –
kobieta ledwo wypowiadała te słowa. – Gdzie byłeś przez te wszystkie lata? Nie
dawałeś znaku życia, myślałam, że stało ci się coś złego, tak strasznie się
bałam – wyszlochała.
-Mamo, nie
płacz, nic mi nie jest, przepraszam, że się nie odzywałem – wyszeptał zduszonym
głosem.
-Tak strasznie
się o ciebie bałam – powtórzyła. Szatyn westchnął, spojrzał na swoją córkę, po
czym po raz kolejny bez słowa przytulił swoją mamę. W swoim gardle wyczuł
ogromną gulę, nie mógł nic powiedzieć. Brakowało mu tego i dopiero teraz
zrozumiał jak wiele go w życiu ominęło.
-Wejdź proszę do
środka – zachęciła kobieta.
-Mamo, nie
jestem sam. To moja córka Emily – spojrzał na dziewczynkę, a po chwili
przeniósł wzrok na kobietę, która była bardzo zdezorientowana.
-Jestem babcią?
– zapytała, a szatyn tylko kiwnął głową. Kobieta ukucnęła przed dziewczynką i
się do niej uśmiechnęła. – Jesteś taka śliczna i masz oczy twojego taty.
-Za kilka
miesięcy skończę już 7 lat. Mogę mówić do ciebie „babciu”? – zapytała z
uśmiechem, a kobietą zawładnęła kolejna fala płaczu.
-Oczywiście, że
tak – uśmiechnęła się. – Wejdźcie do środka – zachęciła.
Kiedy Justin
przekroczył próg mieszkania, poczuł się tak, jakby wchodził tu po raz pierwszy.
Dom był taki pusty, zupełnie jakby już nikt w nim nie mieszkał. Brakowało
umeblowania, w salonie stała tylko stara kanapa i mały stolik. Szatyn nie
rozumiał co się działo, jego dom zawsze był czysty i elegancki. A teraz? Teraz
działo się tu coś złego.
-Usiądźcie,
czego się napijecie, może jesteście głodni? – zapytała zatroskana.
-Napiłbym się
kawy – stwierdził szatyn.
-A ja bym chciała
kanapkę z dżemem – wtrąciła się.
-Dobrze
kochanie, zaraz wszystko przygotuję, tak strasznie się cieszę, że jesteście.
Kobieta udała
się do kuchni, a Justin po raz kolejny rozejrzał się po salonie. Zastanawiał
się, co działo się w tym domu przez te wszystkie lata, kiedy go nie było. Razem
z Emily usiedli na kanapie, a dziewczynka przytuliła się do swojego taty.
-Inaczej
opisywałeś mi babcie, myślałam, że jest inna – stwierdziła dziewczynka.
-Kochanie, to
było ponad 7 lat temu, ludzie się zmieniają.
Kobieta
przyniosła kawę i kanapki dla Emily, po czym usiadła obok nich. Nie spuszczała
wzroku ze swojej wnuczki, wciąż miała łzy w oczach, bo o tej chwili marzyła
odkąd Justin wyjechał.
-Przyjechaliście
sami? – zapytała kobieta.
-Sam wychowuję
Emily. Jestem tylko ja i ona – powiedział smutno. – Moja żona zginęła w wypadku
– oznajmił zduszonym głosem.
-Tak wiele
rzeczy mnie ominęło. Tyle się wydarzyło, a ja nie mogłam cię wspierać. Byłam
złą matką – westchnęła.
-Mamo, to była
moja decyzja, to ja stąd wyjechałem i ułożyłem sobie życie na nowo i już tego
nie zmienię.
-Gdybyśmy wtedy
inaczej postąpili, nie musiałbyś uciekać.
-A co z ojcem? –
zapytał zauważając jego nieobecność. Ale widząc reakcję swojej mamy, czuł, że
stało się coś złego.
-Ojciec jest w
szpitalu – oznajmiła. – Miał udar, jest sparaliżowany od pasa w dół. Jego stan
już jest stabilny, ale to spadło na nas tak nagle.
-Rozumiem –
westchnął kompletnie nie wiedząc co powiedzieć.
-Co się stało,
że zdecydowałeś się przyjechać? – zapytała zaciekawiona.
-Moja mądra
córka mnie na to namówiła – puścił do niej oczko.
-Tato, zapytaj o
nią – nalegała dziewczynka.
-Mamo, wiesz co
się dzieje z Sophie? – zapytał w końcu, a kobieta w ogóle nie była zaskoczona
tym pytaniem, wiedziała, że Justin prędzej czy później o nią zapyta.
-Nie wiem co mam
ci powiedzieć. Justin, ona tak bardzo cierpiała, kiedy wyjechałeś. Do dziś
kiedy czasami ją widuję, mam wrażenie, że gdy przechodzi obok naszego domu,
liczy na to, ze za chwilę wybiegniesz z domu i ją przytulisz.
-Widujesz ją? To
znaczy, że ona tu mieszka?
-Nigdy się stąd
nie wyprowadziła, wciąż mieszka z rodzicami – wyjaśniła.
-Co u niej?
-Sam zobaczysz
jak się z nią spotkasz.
-Uważasz, że
powinienem?
-Justin, ona
przez te wszystkie lata czeka na wyjaśnienia – stwierdziła. – Ty ułożyłeś sobie
życie w nowym miejscu, a ona każdego dnia zastanawiała się, dlaczego
wyjechałeś, rozmawiałam z nią wiele razy. Sophie nadal cierpi, nadal się o
ciebie boi, bo nawet nie wie czy żyjesz.
*
Matka Justina
nie zdradzała mu szczegółów na temat życia Sophie, bo wiedziała, że kiedy powie
mu prawdę, ten wyjedzie, po raz kolejny wyjedzie bez słowa wyjaśnienia.
Blondynka miała już poukładane życie, była szczęśliwa, spodziewała się dziecka,
ale tak naprawdę wciąż uciekała.
Resztę dnia
spędzili siedząc w salonie. Justin opowiadał co robił przez te wszystkie lata.
Mówił o tym, jak poznał Alison, o tym, jak zmieniło się jego życie, kiedy
urodziła się Emily. Pattie była zapatrzona w swoją wnuczkę i wciąż powtarzała
jak bardzo żałuje tego, że nie uczestniczyła w jej życiu od samego początku. Te
kilka lat sprawiło, że kobieta bardzo się zmieniła, zrozumiała błędy, które
kiedyś popełniała. Justin nie potrafił sobie przypomnieć sytuacji z
przeszłości, kiedy mógł normalnie porozmawiać ze swoją mamą, a teraz
przerabiali każdy temat. Brakowało mu czegoś takiego, brakowało mu rozmowy,
dobrej rady od kogoś, kto powie mu jak ma żyć.
Kiedy Emily
poszła spać w dawnym pokoju Justina, szatyn nadal siedział ze swoją matką w
salonie. Kobieta wciąż zadawała nowe pytania, chciała znać każdy szczegół z
życia swojego syna.
-Wspaniale sobie
radzisz z Emily. Wychowałeś ją na bardzo mądrą dziewczynkę – stwierdziła.
-Nie było łatwo,
ale mała jest bardzo dzielna. Któregoś dnia zapytała mnie o moją pierwszą miłość.
Opowiedziałem jej o Sophie i tak bardzo spodobała jej się historia mojego
życia, że zamarzyło jej się poznać Sophie. Dlatego tu jestem, gdyby nie ona,
nigdy bym tu nie przyjechał – wyznał.
-Tak strasznie
się przepraszam za to, co się stało, za to, że musiałeś wyjechać, że musiałeś zostawić
ukochaną.
-Gdyby nie to,
nie byłoby teraz Emily, a ona jest moim największym szczęściem – stwierdził
uśmiechając się pod nosem. – A teraz opowiedz mi prawdę co się wydarzyło
podczas mojej nieobecności.
-W dniu twojej
ucieczki po raz pierwszy zdemolowali nasz dom, potem zdarzyło się to jeszcze
dwa razy. Zamknęliśmy wszystkie lokaty, konta w banku, sprzedaliśmy samochody i
cenniejsze przedmioty żeby spłacić długi. Potem wszystko miało wrócić do normy,
ale oni po jakimś czasie znowu się odezwali. Na szczęście dali nam już spokój,
podobno złapała ich policja, bo wyłudzali pieniądze od jeszcze kilku
biznesmenów. Chciałam się rozwieść z twoim ojcem, bo już nie miałam na to
wszystko sił, ale dwa miesiące temu dostał udaru, ledwo uszedł z życiem, a ja
nie mogłam go tak po prostu zostawić. Teraz będzie potrzebował pomocy, a
przecież ma tylko mnie, wszyscy się od niego odwrócili i nie ma się co dziwić,
Jerermy popełnił w swoim życiu wiele błędów i zasłużył sobie na to –
powiedziała łamiącym się głosem.
-Jutro chciałbym
go odwiedzić jeśli to możliwe – stwierdził.
-Mówisz
poważnie? – zapytała zaskoczona.
-Mój wyjazd
wiele zmienił. Teraz w moim życiu najważniejsza jest Emily i wiem, że nie
chciałabym, żeby miała takie dzieciństwo jak ja, żeby kiedyś musiała wybierać
co jest dla niej najważniejsze. Chciałbym ją wychować w poczuciu, że ma
rodzinę, na którą może liczyć, bo to właśnie tego zawsze najbardziej mi
brakowało – wyznał patrząc na swoje dłonie, nie miał odwagi spojrzeć swojej
rodzicielce w oczy.
-Nigdy sobie nie
wybaczę, że zniszczyłam ci życie. Myślałam, że jeżeli będziesz miał wszystko,
to zastąpi ci naszą miłość, ale strasznie się myliłam, bo stało się zupełnie
odwrotnie. Cieszę się, że nie popełniasz moich błędów i wychowujesz swoją córkę
tak jak trzeba – dajesz jej miłość, a to jest to, czego dziecko najbardziej
potrzebuje od swoich rodziców.
-Nie będę
kłamał, że nie mam do ciebie żalu, ale wybaczam ci – uśmiechnął się.
Kobieta
spojrzała na swojego syna i się rozpłakała. Justin nie musiał się długo zastanawiać
i po prostu przytulił do siebie swoją rodzicielkę.
~~~~*~~~~
Znów rozdział publikuję dość późno, ale jakoś wcześniej nie było okazji, jak już chciałam usiąść przed komputerem to zawsze działo się coś ważniejszego, co nie mogło zaczekac. Myślę, że teraz rozdziały będą pojawiac się co dwa tygodnie - ja będę miała określony termin w którym będę musiała się wyrobi, a wy nie będziecie się musieli zastanawiac kiedy będzie następny.
Co myślicie o tym rozdziale? Jest trochę krótki, ale musiałam go uciąc w takim momencie, bo nie chciałam Wam zbyt wiele zdradzac. Myślę, że następny rozdział bardzo przypadnie Wam do gustu.
Jest cudowny! Fajnie, ze justin pogodził sie ze swoją mama. Czekam z niecierpliwoscią na następny! ❤️
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten rozdział, jest taki życiowy i taki piękny. Szkoda kurcze tylko, że nie było w nim Sophie. Nie mogę się doczekać ich spotkania! To będzie coś!! Super, czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńCudowny. Aż się popłakałam. Jest wzruszający. Zwłaszcza ta końcówka, jak Justin godzi się z mamą <3 Nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńNadrobiłam 6 rozdziałów i jestem mega zadowolona jak to się wszystko potoczyło, czekam na pierwsze spotkanie Justina i Sophie. Mam nadzieję że Sophie wybaczy Justinowi i będzie już tylko lepiej. Do następnego
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie, że Justin wyjaśnił wszystko z matką, pogodził się z nią, wybaczył jej wszystko, to jak zaniedbywała go gdy był młodszy. Teraz pozostaje mu tylko spotkać się z Sophie i szczerze z nią porozmawiać. Oboje na to zasługują. Żadne z nich nie będzie w pełni szczęśliwe, jeśli nie spotkają się, nie porozmawiają. Sophie na to zasługuje, zwłaszcza teraz, gdy chce zrobić start w nowe życie. Najpiękniej byłoby, gdyby zostali przyjaciółmi, gdyby Soph zrozumiała sytuację Justina. Przecież gdyby nie musiał, nigdy by nie wyjechał i może mieliby wspólnego dzidziusia. Wspaniały rozdział, czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuń18th-street-jbff.blogspot.com
priest-jbff.blogspot.com
getting-closer-jbff.blogspot.com
Cześć! :*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że przychodzę tak późno, ale byłam 'na wakacjach' i nie miałam dostępu do internetu. ;)
Mi się rozdział bardzo spodobał. Czekałam na niego niecierpliwie, dlatego czytało mi się go jeszcze bardziej przyjemnie. :)
Bardzo spodobało mi się przywitanie matki z synem. Myślałam, że będą mieć do siebie żal, albo kobieta nawet nie będzie chciała rozmawiać z Justinem. Jednak okazało się, że kobieta się zmieniła i to mnie bardzo cieszy. Najczęściej jest tak, że człowiek rozumie swoje błędy, gdy w jego życiu coś zaczyna się dziać, zmieniać na gorsze. I w tym przypadku tak było.
Dobrze, że Justin wybaczył swojej matce. Widać, że on też się zmienił, jest dojrzalszy i mądrzejszy. Miło było czytać o tym, że ich relacje się teraz polepszyły, że Justin może wreszcie rozmawiać ze swoją rodzicielką. Więź matki z dzieckiem to coś pięknego i bardzo silnego. :)
Dobrze, że tamci ludzie dali już spokój rodzicom Justina. Myślę, że uda ojca chłopaka to kara za jego czyny. Może i na to zasłużył i może potrzebuje teraz pomocy oraz opieki, jednak uważam, że matka Justina powinna się z nim rozwieść. Nic na siłę. Powinna zadbać o siebie. Ale z drugiej strony świadczy to o jej dobrym sercu. Nie chce zostawić męża pomimo tego jak wpłynął na życie swojej rodziny.
Skoro następny rozdział ma przypaść nam do gustu, to pewnie Justin porozmawia z Sophie. Nie mogę się doczekać! Mam nadzieję, że nie będę musiała długo na niego czekać. :)
Pozdrawiam :*