Justin w końcu
zakończył swoją opowieść, Emily poznała finał historii jego miłości do Sophie.
Wszystko się skończyło, szatyn przeżył jeszcze raz najpiękniejszą przygodę w
swoim życiu. Pogodził się ze swoim losem, a teraz wszystko dobiegało końca, ale
tak naprawdę ta historia dopiero się zaczęła. Justin miał 26 lat, był jeszcze
młodym mężczyzną, powinien odciąć się od przeszłości i żyć na nowo. Była tylko
jedna przeszkoda – jego wyrzuty sumienia nie pozwalały mu odnaleźć szczęścia.
Dziewczyna
przyglądała się swojemu tacie, który był dla niej wzorem, był dla niej
najważniejszy. Koleżanki zazdrościły jej tak wspaniałego taty. Każdego dnia
patrzyła na niego z podziwem – wychowywał ją sam, bez względu na wszystkie
przeciwności, bez względu na to, że gdzieś w środku był jeszcze niedojrzały1m
nastolatkiem, bez względu na to, że nie miał pojęcia o wychowaniu dzieci, a już
na pewno nie miał pojęcia o tych wszystkich „babskich sprawach”, o które Emily
za kilka lat zacznie wypytywać. Jednak udało mu się i każdego dnia uczył się
czegoś nowego i obserwował jak jego mała córeczka staje się piękną kobietą.
-Pojedźmy tam –
nalegała dziewczynka.
-Być może to
dobry pomysł. Powinienem odwiedzić moich rodziców, bo za kilka lat mogę żałować,
że tego nie zrobiłem – westchnął.
-A przy okazji
odwiedzisz Sophie – stwierdziła z uśmiechem.
-Znów namieszam
jej w życiu.
-Tato, musisz z
nią porozmawiać, bo inaczej nigdy nie będziesz szczęśliwy.
Justin wiedział,
że jego córka ma racje, dlatego musiał jej posłuchać. I z jednej strony bardzo
chciał powrócić w rodzinne strony, ale bał się tego, co go tam spotka. Bał się
tego, jak zareaguje Sophie, kiedy go zobaczy. Nie wiedział jeszcze co jej
powie, nie miał pojęcia, jak wyjaśni jej to, dlaczego bez słowa z dnia na dzień
wyjechał bez słowa.
***
Sophie siedziała
na ławeczce w ogrodzie i chwytała pierwsze promienie wakacyjnego słońca.
Przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Dzień porodu był coraz bliżej, a
blondynka coraz bardziej zaczynała się obawiać. Miała złe przeczucia, które nie
dawały jej spokoju. Pięć tygodni to bardzo mało czasu, ale tak wiele mogło się
jeszcze wydarzyć. Bała się, że coś pójdzie nie tak, że nastąpią komplikacje
przy porodzie.
Poczuła na
ramionach dłonie swojego męża. Otworzyła oczy i myślała, że zobaczy na jego
twarzy uśmiech, on jednak był nieco zatroskany.
-Co się stało? –
zapytała zmartwiona i wskazała miejsce obok siebie.
-Szef wysyła
mnie w delegację na tydzień – westchnął. – Mówiłem mu, że mam ciężarną żonę,
którą muszę się opiekować, ale on tego nie rozumie, już dawno zapomniał czasy,
kiedy jego żona spodziewała się dzieci. Stwierdził, że muszę zastąpić Thomasa,
który miał wypadek i jest na zwolnieniu.
-Spokojnie
kochanie, mamy jeszcze czas, do porodu jeszcze pięć tygodni, nie zacznę bez
ciebie rodzic – zaśmiała się.
-Ale przecież ci
obiecałem, że będę się tobą zajmować – złapał dziewczynę za rękę.
-Przypomnij mi,
ile mam lat?
-25.
-No właśnie.
Umiem o siebie zadbać, będę do ciebie codziennie dzwonić i zdawać szczegółowe
relacje z tego jak się czuję i jak czuje się Teddy.
-Obiecujesz?
-Tak –
odpowiedziała i dała mu szybkiego całusa w policzek. – Kiedy wyjeżdżasz?
-W poniedziałek.
-To już za dwa
dni! Musisz się spakować – przejęła się.
-Już byś chciała
się mnie pozbyć? Zanim się spakuję to muszę się tobą nacieszyć – stwierdził, po
czym wpił się w jej usta.
***
Szatyn
pakował właśnie swoje rzeczy do walizki. Był zdecydowany, żeby stawić czoła
swojej przeszłości. Tak naprawdę nie wiedział co zastanie po swoim przyjeździe.
Nie było go tam 7 lat, nie wiedział czy ulica, na której mieszkał nadal
istnieje, nie miał pewności czy jego rodzice nadal tam mieszkają i był prawie
pewny, że Sophie przeprowadziła się i rozpoczęła nowe życie w zupełnie nowym
miejscu. Nadal nie wiedział co zrobi, kiedy spotka ludzi, którzy niegdyś byli
mu bliscy. Teraz wszystko się zmieniło, już nic nie było takie jak 7 lat temu.
Szatyn nawet nie liczył na to, że kiedy tam przyjedzie, ktoś będzie na niego
czekał z otwartymi ramionami – wszyscy już dawno o nim zapomnieli.
-Tato! –
usłyszał wołanie swojej córki i udał się w kierunku jej pokoju. To co tam
zobaczył spowodowało, że złapał się za głowę z przerażenia.
-Kochanie,
co ty robisz? Chcesz zabrać wszystkie swoje ubrania? – zapytał patrząc na
wszystkie rzeczy porozrzucane po całym pokoju.
-Przecież
muszę mieć się w co ubrać – stwierdziła oburzona.
-Skarbie,
będziemy tam tylko kilka dni, a może nawet nie. Te wszystkie rzeczy nie będą ci
potrzebne – zaśmiał się.
-Nigdy
nie zrozumiesz dziewczyn – westchnęła, na co Justin wybuchł głośnym śmiechem.
-Jesteś
dokładnie taka sama jak twoja mama – stwierdził. – Kiedy jechaliśmy na wakacje,
Alison zawsze zabierała pół szafy, a potem okazywało się, że i tak była jej
potrzebna zaledwie niewielka cześć tego, co zabrała.
-Jestem
do niej podobna? – zapytała a Justin słysząc to pytanie usiadł na podłodze obok
dziewczynki i przytulił ją do siebie.
-Kiedy
się urodziłaś, wyglądałaś tak jak ja, kiedy byłem noworodkiem, oczywiście byłaś
o wiele ładniejsza. Potem, kiedy w końcu zaczęły ci rosnąc włosy, a mama robiła
ci małe kiteczki – zauważyłem, że jesteś do niej coraz bardziej podobna. A
teraz, kiedy na ciebie patrzę, kiedy jesteś już naprawdę dużą dziewczynką, mam
wrażenie, że stajesz się jej doskonalszą kopią – ucałował czubek jej głowy.
-Mama
była piękna, więc ja chyba też taka będę – wzruszyła ramionami.
-Ty
będziesz piękniejsza, bo masz jeszcze moje geny – zaśmiał się. – No dobra, to
posegreguj jeszcze te ubrania i wybierz te najważniejsze, a jak skończymy, to
pojedziemy jeszcze na cmentarz i odwiedzimy dziadków.
-No
dobrze.
*
W dniu
wyjazdu Justin był bardzo zdenerwowany i czuł się niepewnie, gdyż wciąż miał
wątpliwości co do tego, czy dobrze robi. Czekała ich długa podróż, podczas
której mógł zastanowić się nad scenariuszem tego, co miało się wydarzyć. Robił
to wszystko dla swojej córki – chciał jej pokazać, że przeszłość kształtuje
charakter człowieka. Emily była jedyną osobą, która poznała ze szczegółami tą
historię, była jego powiernikiem, któremu mógł powiedzieć prawdę o swoim życiu.
Nie bał się krytyki z jej strony, ufał swojej córce i wiedział, że może liczyć
na zrozumienie.
-Gotowa?
– zapytał patrząc na Emily we wstecznym lusterku.
-Ja tak,
ale nie jestem pewna czy ty jesteś gotowy – stwierdziła.
-Na to,
co ma się wydarzyć nigdy nie będę gotowy – westchnął, po czym odpalił silnik i
ruszyli w drogę do miejsca, w którym Justin się wychował, do miejsca, w którym
ta historia się zaczęła.
*
Emily
spała na tylnim siedzeniu w momencie gdy wjechał do Stratford, gdzie spędził 19
lat swojego życia. Był wczesny ranek, jechali przez całą noc. Do szatyna po raz
kolejny wróciły wszystkie wspomnienia, pamiętał wszystko, co wiązało się z tym
miastem. Wszystko było takie jak kiedyś, zupełnie jakby minęło kilko dni od
jego ostatniego spotkania z tym miejscem. Dobrze wiedział, w którym kierunku
zmierzał i już po kilkunastu minutach wjeżdżał w ulicę, na której wszystko się
zaczęło. Jego serce zabiło mocniej. Zobaczył dom, w którym mieszkała Sophie. Zatrzymał
samochód i czekał aż Emily się obudzi. Pewne rzeczy się zmieniły – elewacja
budynku była odnowiona, a przed domem powstała dość spora weranda, o której
Sophie zawsze marzyła. Drzwi do budynku w pewnym momencie się otworzyły i
wyszedł z nich młody mężczyzna z dość sporą walizką i wsiadł do samochodu
stojącego na podjeździe. Pierwsza myśl, jaka przyszła szatynowi do głowy była taka,
że rodzina Sophie już tu nie mieszka. Coś zakuło go w sercu. W głębi duszy
liczył na to, że nawet jeśli nie uda mu się porozmawiać z dziewczyną, to będzie
mógł ją chociaż zobaczyć.
-Tato,
gdzie jesteśmy? – usłyszał głos Emily, który wyrwał go z zamyślenia.
-Czekałem
aż się obudzisz. Spójrz, to jest dom, w którym mieszkała Sophie – wskazał na
szary jednorodzinny dom z dużą werandą. – Ale ona już tutaj nie mieszka, przed
chwilą wyszedł stąd jakiś młody mężczyzna.
-Może to
mąż Sophie? – Justin nie dopuszczał do siebie tej myśli, chociaż doskonale
wiedział, że to było bardzo możliwe. Poczuł dziwne uczucie w sercu. Zazdrość?
Zawód? Sam nie potrafił tego zdefiniować.
-Gotowa,
żeby poznać swoich dziadków? – zapytał zmieniając temat.
-Tak –
powiedziała uradowana.
Justin
uruchomił silnik i podjechał kilka domów dalej. Zatrzymał się przy niegdyś
pięknym i dużym domu, teraz był on bardzo zaniedbany i zniszczony. Szatyn
wprost nie mógł uwierzyć, że to ten sam budynek. Zgasił silnik i wysiadł z
samochodu, po czym pomógł Emily i złapał
ją za rękę. Stanęli przed budynkiem, a Justin czuł coś, czego nie dało się zdefiniować.
Strach? Niepewność? Nie wiedział co się za chwilę stanie. Nie wiedział kto
otworzy mu drzwi, nie wiedział czy w ogóle ktoś jeszcze tam mieszkał. Dom, w
którym się wychowywał wyglądał jak ruina. Emily mocniej ścisnęła dłoń swojego
taty, żeby dodać mu otuchy. Ruszyli w kierunku drzwi, a Justin niepewnie uniósł
dłoń, żeby zapukać. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał, Justin spojrzał na
córkę, po czym zapukał jeszcze raz. Kiedy nadal nikt nie otwierał szatyn chciał
już zrezygnować. Nagle drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich posiwiała
kobieta z wieloma zmarszczkami na twarzy, bardzo zaniedbana, a Justin w ogóle
jej nie rozpoznał. Dopiero kiedy spojrzał jej w oczy, zrozumiał, że to kobieta,
która dała mu życie.
~~~~~*~~~~
Przepraszam za moją długą nieobecność na blogu, ale po tym wyjeździe nad morze nie mogę się odnaleźć, bo chciałabym tam już zostać na zawsze. Naszła mnie tam taka wena...niestety nie na to opowiadanie, ale na zupełnie coś nowego, coś z czym się jeszcze nie spotkałam i coś w czym chciałabym się sprawdzić i myślę, że na opowiadaniu o Sophie i Justinie moja przygoda z blogowaniem się nie zakończy, bo w głowie mam już całą ułożoną historię, a nawet napisałam już zarys prologu. Ale o tym opowiadaniu zbyt wiele na razie wam nie powiem, bo nie chcę zapeszać. A co do tego rozdziału...Sami oceńcie go w komentarzach. Osobiście uważam, że jest nudny i dopiero końcówka pewnie was zaintrygowała. Postaram się szybko dodać kolejny rozdział, żeby nie trzymać Was dłużej w niepewności.
Jejku cudowny! Myślałam ze zobaczy tez sophie jak wychodzi po swoim "mężczyźnie" haha Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudownie ale co sie dziwić w końcu jak ktos ma talent :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Cały rozdział czytałam z uchylonymi ustami. Jest wspaniały! Tak czułam, że Justin i Emily wrócą do miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Jest szczęściarzem, że ma taką córeczkę, a bycie samotnym ojcem w jego wieku z pewnością nie jest łatwe. Ja również sądziłam, że Justin ujrzy Sophie, ale czy aby na pewno ona nadal tam mieszka? I co się stało z matką Justina? Czy jego tata żyje? Przecież Justin uciekł przez problemy. Co się działo z jego rodzicami? Tyle pytań, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPs. Co Ty gadasz, ja mieszkam przy samym morzu i jakoś nie odczuwam napływu weny hahahah ;D Jeśli mieszkasz gdzieś bliżej gór, mogę się zamienić miejscówką ^^
18th-street-jbff.blogspot.com
priest-jbff.blogspot.com
getting-closer-jbff.blogspot.com
Cześć! :*
OdpowiedzUsuńRozdział dość krótki i racja, nie dzieje się w nim zbyt wiele, ale i tak mi się spodobał i jak zwykle czytałam go z wielką przyjemnością. :) Na myśl o tym ile będzie się działo w następnym rozdziale cała się trzęsę. :D
Opowieść Justina wreszcie się zakończyła. Znamy już całą historię, wiemy jak to było, wiemy jak wielkim uczuciem Sophie i Justin się darzyli.
Czuję, że to opowiadanie zbliża się do końca, bo Justin postanowił wrócić do rodzinnego miasta. Teraz będzie się dużo dziać, chłopak spotka rodziców i Sophie, której wreszcie wszystko będzie mógł wyjaśnić. Jestem bardzo ciekawa, jak ona zareaguje, gdy zobaczy swoją pierwszą, prawdziwą miłość. Mam nadzieję, że uda im się ze sobą porozmawiać. Może nie za pierwszym razem, bo to dla Sophie na pewno będzie ogromny szok. Ale jest już dojrzała, ma swoją rodzinę, więc powinna wysłuchać Justina.
Dobrze, że akurat teraz Jason wyjeżdża w delegację. Świetnie to wymyśliłaś. :D Teraz Justinowi będzie łatwiej dostać się do Sophie, bo gdyby był jej mąż, on ona pewno robił by wszystko, żeby dziewczyna nie miała kontaktu z dawną miłością.
Mam nadzieję, że niedługo wyjaśni się też to, kim tak naprawdę jest Jason i skąd się wziął.
Nie mogę doczekać się nowego rozdziału! Tyle będzie się w nim działo!
Pozdrawiam! :*
Świetny. Jestem ciekawa rozmowy Justina i Sophie. Mam nadzieję, że dojdą do porozumienia. Do zobaczenia przy następnym <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńLove you jesteś wspaniała :*
Skończyć w takim momencie... ! Kobieto, ranisz ! Bardzo się cieszę z powodu twojej weny, nie mogę się doczekać tego opowiadania, przeczytam wszystko co napiszesz xx
OdpowiedzUsuń