21.7.15

Chapter 22

         Justin w końcu zakończył swoją opowieść, Emily poznała finał historii jego miłości do Sophie. Wszystko się skończyło, szatyn przeżył jeszcze raz najpiękniejszą przygodę w swoim życiu. Pogodził się ze swoim losem, a teraz wszystko dobiegało końca, ale tak naprawdę ta historia dopiero się zaczęła. Justin miał 26 lat, był jeszcze młodym mężczyzną, powinien odciąć się od przeszłości i żyć na nowo. Była tylko jedna przeszkoda – jego wyrzuty sumienia nie pozwalały mu odnaleźć szczęścia.
         Dziewczyna przyglądała się swojemu tacie, który był dla niej wzorem, był dla niej najważniejszy. Koleżanki zazdrościły jej tak wspaniałego taty. Każdego dnia patrzyła na niego z podziwem – wychowywał ją sam, bez względu na wszystkie przeciwności, bez względu na to, że gdzieś w środku był jeszcze niedojrzały1m nastolatkiem, bez względu na to, że nie miał pojęcia o wychowaniu dzieci, a już na pewno nie miał pojęcia o tych wszystkich „babskich sprawach”, o które Emily za kilka lat zacznie wypytywać. Jednak udało mu się i każdego dnia uczył się czegoś nowego i obserwował jak jego mała córeczka staje się piękną kobietą.
         -Pojedźmy tam – nalegała dziewczynka.
         -Być może to dobry pomysł. Powinienem odwiedzić moich rodziców, bo za kilka lat mogę żałować, że tego nie zrobiłem – westchnął.
         -A przy okazji odwiedzisz Sophie – stwierdziła z uśmiechem.
         -Znów namieszam jej w życiu.
         -Tato, musisz z nią porozmawiać, bo inaczej nigdy nie będziesz szczęśliwy.
         Justin wiedział, że jego córka ma racje, dlatego musiał jej posłuchać. I z jednej strony bardzo chciał powrócić w rodzinne strony, ale bał się tego, co go tam spotka. Bał się tego, jak zareaguje Sophie, kiedy go zobaczy. Nie wiedział jeszcze co jej powie, nie miał pojęcia, jak wyjaśni jej to, dlaczego bez słowa z dnia na dzień wyjechał bez słowa.

***

         Sophie siedziała na ławeczce w ogrodzie i chwytała pierwsze promienie wakacyjnego słońca. Przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Dzień porodu był coraz bliżej, a blondynka coraz bardziej zaczynała się obawiać. Miała złe przeczucia, które nie dawały jej spokoju. Pięć tygodni to bardzo mało czasu, ale tak wiele mogło się jeszcze wydarzyć. Bała się, że coś pójdzie nie tak, że nastąpią komplikacje przy porodzie.
         Poczuła na ramionach dłonie swojego męża. Otworzyła oczy i myślała, że zobaczy na jego twarzy uśmiech, on jednak był nieco zatroskany.
         -Co się stało? – zapytała zmartwiona i wskazała miejsce obok siebie.
         -Szef wysyła mnie w delegację na tydzień – westchnął. – Mówiłem mu, że mam ciężarną żonę, którą muszę się opiekować, ale on tego nie rozumie, już dawno zapomniał czasy, kiedy jego żona spodziewała się dzieci. Stwierdził, że muszę zastąpić Thomasa, który miał wypadek i jest na zwolnieniu.
         -Spokojnie kochanie, mamy jeszcze czas, do porodu jeszcze pięć tygodni, nie zacznę bez ciebie rodzic – zaśmiała się.
         -Ale przecież ci obiecałem, że będę się tobą zajmować – złapał dziewczynę za rękę.
         -Przypomnij mi, ile mam lat?
         -25.
         -No właśnie. Umiem o siebie zadbać, będę do ciebie codziennie dzwonić i zdawać szczegółowe relacje z tego jak się czuję i jak czuje się Teddy.
         -Obiecujesz?
         -Tak – odpowiedziała i dała mu szybkiego całusa w policzek. – Kiedy wyjeżdżasz?
         -W poniedziałek.
         -To już za dwa dni! Musisz się spakować – przejęła się.
         -Już byś chciała się mnie pozbyć? Zanim się spakuję to muszę się tobą nacieszyć – stwierdził, po czym wpił się w jej usta.

***

         Szatyn pakował właśnie swoje rzeczy do walizki. Był zdecydowany, żeby stawić czoła swojej przeszłości. Tak naprawdę nie wiedział co zastanie po swoim przyjeździe. Nie było go tam 7 lat, nie wiedział czy ulica, na której mieszkał nadal istnieje, nie miał pewności czy jego rodzice nadal tam mieszkają i był prawie pewny, że Sophie przeprowadziła się i rozpoczęła nowe życie w zupełnie nowym miejscu. Nadal nie wiedział co zrobi, kiedy spotka ludzi, którzy niegdyś byli mu bliscy. Teraz wszystko się zmieniło, już nic nie było takie jak 7 lat temu. Szatyn nawet nie liczył na to, że kiedy tam przyjedzie, ktoś będzie na niego czekał z otwartymi ramionami – wszyscy już dawno o nim zapomnieli.
         -Tato! – usłyszał wołanie swojej córki i udał się w kierunku jej pokoju. To co tam zobaczył spowodowało, że złapał się za głowę z przerażenia.
         -Kochanie, co ty robisz? Chcesz zabrać wszystkie swoje ubrania? – zapytał patrząc na wszystkie rzeczy porozrzucane po całym pokoju.
         -Przecież muszę mieć się w co ubrać – stwierdziła oburzona.
         -Skarbie, będziemy tam tylko kilka dni, a może nawet nie. Te wszystkie rzeczy nie będą ci potrzebne – zaśmiał się.
         -Nigdy nie zrozumiesz dziewczyn – westchnęła, na co Justin wybuchł głośnym śmiechem.
         -Jesteś dokładnie taka sama jak twoja mama – stwierdził. – Kiedy jechaliśmy na wakacje, Alison zawsze zabierała pół szafy, a potem okazywało się, że i tak była jej potrzebna zaledwie niewielka cześć tego, co zabrała.
         -Jestem do niej podobna? – zapytała a Justin słysząc to pytanie usiadł na podłodze obok dziewczynki i przytulił ją do siebie.
         -Kiedy się urodziłaś, wyglądałaś tak jak ja, kiedy byłem noworodkiem, oczywiście byłaś o wiele ładniejsza. Potem, kiedy w końcu zaczęły ci rosnąc włosy, a mama robiła ci małe kiteczki – zauważyłem, że jesteś do niej coraz bardziej podobna. A teraz, kiedy na ciebie patrzę, kiedy jesteś już naprawdę dużą dziewczynką, mam wrażenie, że stajesz się jej doskonalszą kopią – ucałował czubek jej głowy.
         -Mama była piękna, więc ja chyba też taka będę – wzruszyła ramionami.
         -Ty będziesz piękniejsza, bo masz jeszcze moje geny – zaśmiał się. – No dobra, to posegreguj jeszcze te ubrania i wybierz te najważniejsze, a jak skończymy, to pojedziemy jeszcze na cmentarz i odwiedzimy dziadków.
         -No dobrze.

*

         W dniu wyjazdu Justin był bardzo zdenerwowany i czuł się niepewnie, gdyż wciąż miał wątpliwości co do tego, czy dobrze robi. Czekała ich długa podróż, podczas której mógł zastanowić się nad scenariuszem tego, co miało się wydarzyć. Robił to wszystko dla swojej córki – chciał jej pokazać, że przeszłość kształtuje charakter człowieka. Emily była jedyną osobą, która poznała ze szczegółami tą historię, była jego powiernikiem, któremu mógł powiedzieć prawdę o swoim życiu. Nie bał się krytyki z jej strony, ufał swojej córce i wiedział, że może liczyć na zrozumienie.
         -Gotowa? – zapytał patrząc na Emily we wstecznym lusterku.
         -Ja tak, ale nie jestem pewna czy ty jesteś gotowy – stwierdziła.
         -Na to, co ma się wydarzyć nigdy nie będę gotowy – westchnął, po czym odpalił silnik i ruszyli w drogę do miejsca, w którym Justin się wychował, do miejsca, w którym ta historia się zaczęła.

*

         Emily spała na tylnim siedzeniu w momencie gdy wjechał do Stratford, gdzie spędził 19 lat swojego życia. Był wczesny ranek, jechali przez całą noc. Do szatyna po raz kolejny wróciły wszystkie wspomnienia, pamiętał wszystko, co wiązało się z tym miastem. Wszystko było takie jak kiedyś, zupełnie jakby minęło kilko dni od jego ostatniego spotkania z tym miejscem. Dobrze wiedział, w którym kierunku zmierzał i już po kilkunastu minutach wjeżdżał w ulicę, na której wszystko się zaczęło. Jego serce zabiło mocniej. Zobaczył dom, w którym mieszkała Sophie. Zatrzymał samochód i czekał aż Emily się obudzi. Pewne rzeczy się zmieniły – elewacja budynku była odnowiona, a przed domem powstała dość spora weranda, o której Sophie zawsze marzyła. Drzwi do budynku w pewnym momencie się otworzyły i wyszedł z nich młody mężczyzna z dość sporą walizką i wsiadł do samochodu stojącego na podjeździe. Pierwsza myśl, jaka przyszła szatynowi do głowy była taka, że rodzina Sophie już tu nie mieszka. Coś zakuło go w sercu. W głębi duszy liczył na to, że nawet jeśli nie uda mu się porozmawiać z dziewczyną, to będzie mógł ją chociaż zobaczyć.
         -Tato, gdzie jesteśmy? – usłyszał głos Emily, który wyrwał go z zamyślenia.
         -Czekałem aż się obudzisz. Spójrz, to jest dom, w którym mieszkała Sophie – wskazał na szary jednorodzinny dom z dużą werandą. – Ale ona już tutaj nie mieszka, przed chwilą wyszedł stąd jakiś młody mężczyzna.
         -Może to mąż Sophie? – Justin nie dopuszczał do siebie tej myśli, chociaż doskonale wiedział, że to było bardzo możliwe. Poczuł dziwne uczucie w sercu. Zazdrość? Zawód? Sam nie potrafił tego zdefiniować.
         -Gotowa, żeby poznać swoich dziadków? – zapytał zmieniając temat.
         -Tak – powiedziała uradowana.

         Justin uruchomił silnik i podjechał kilka domów dalej. Zatrzymał się przy niegdyś pięknym i dużym domu, teraz był on bardzo zaniedbany i zniszczony. Szatyn wprost nie mógł uwierzyć, że to ten sam budynek. Zgasił silnik i wysiadł z samochodu, po czym pomógł  Emily i złapał ją za rękę. Stanęli przed budynkiem, a Justin czuł coś, czego nie dało się zdefiniować. Strach? Niepewność? Nie wiedział co się za chwilę stanie. Nie wiedział kto otworzy mu drzwi, nie wiedział czy w ogóle ktoś jeszcze tam mieszkał. Dom, w którym się wychowywał wyglądał jak ruina. Emily mocniej ścisnęła dłoń swojego taty, żeby dodać mu otuchy. Ruszyli w kierunku drzwi, a Justin niepewnie uniósł dłoń, żeby zapukać. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał, Justin spojrzał na córkę, po czym zapukał jeszcze raz. Kiedy nadal nikt nie otwierał szatyn chciał już zrezygnować. Nagle drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich posiwiała kobieta z wieloma zmarszczkami na twarzy, bardzo zaniedbana, a Justin w ogóle jej nie rozpoznał. Dopiero kiedy spojrzał jej w oczy, zrozumiał, że to kobieta, która dała mu życie.

~~~~~*~~~~
Przepraszam za moją długą nieobecność na blogu, ale po tym wyjeździe nad morze nie mogę się odnaleźć, bo chciałabym tam już zostać na zawsze. Naszła mnie tam taka wena...niestety nie na to opowiadanie, ale na zupełnie coś nowego, coś z czym się jeszcze nie spotkałam i coś w czym chciałabym się sprawdzić i myślę, że na opowiadaniu o Sophie i Justinie moja przygoda z blogowaniem się nie zakończy, bo w głowie mam już całą ułożoną historię, a nawet napisałam już zarys prologu. Ale o tym opowiadaniu zbyt wiele na razie wam nie powiem, bo nie chcę zapeszać. A co do tego rozdziału...Sami oceńcie go w komentarzach. Osobiście uważam, że jest nudny i dopiero końcówka pewnie was zaintrygowała. Postaram się szybko dodać kolejny rozdział, żeby nie trzymać Was dłużej w niepewności.  

7 komentarzy:

  1. Jejku cudowny! Myślałam ze zobaczy tez sophie jak wychodzi po swoim "mężczyźnie" haha Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze cudownie ale co sie dziwić w końcu jak ktos ma talent :)
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Cały rozdział czytałam z uchylonymi ustami. Jest wspaniały! Tak czułam, że Justin i Emily wrócą do miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Jest szczęściarzem, że ma taką córeczkę, a bycie samotnym ojcem w jego wieku z pewnością nie jest łatwe. Ja również sądziłam, że Justin ujrzy Sophie, ale czy aby na pewno ona nadal tam mieszka? I co się stało z matką Justina? Czy jego tata żyje? Przecież Justin uciekł przez problemy. Co się działo z jego rodzicami? Tyle pytań, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
    Ps. Co Ty gadasz, ja mieszkam przy samym morzu i jakoś nie odczuwam napływu weny hahahah ;D Jeśli mieszkasz gdzieś bliżej gór, mogę się zamienić miejscówką ^^
    18th-street-jbff.blogspot.com
    priest-jbff.blogspot.com
    getting-closer-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! :*
    Rozdział dość krótki i racja, nie dzieje się w nim zbyt wiele, ale i tak mi się spodobał i jak zwykle czytałam go z wielką przyjemnością. :) Na myśl o tym ile będzie się działo w następnym rozdziale cała się trzęsę. :D
    Opowieść Justina wreszcie się zakończyła. Znamy już całą historię, wiemy jak to było, wiemy jak wielkim uczuciem Sophie i Justin się darzyli.
    Czuję, że to opowiadanie zbliża się do końca, bo Justin postanowił wrócić do rodzinnego miasta. Teraz będzie się dużo dziać, chłopak spotka rodziców i Sophie, której wreszcie wszystko będzie mógł wyjaśnić. Jestem bardzo ciekawa, jak ona zareaguje, gdy zobaczy swoją pierwszą, prawdziwą miłość. Mam nadzieję, że uda im się ze sobą porozmawiać. Może nie za pierwszym razem, bo to dla Sophie na pewno będzie ogromny szok. Ale jest już dojrzała, ma swoją rodzinę, więc powinna wysłuchać Justina.
    Dobrze, że akurat teraz Jason wyjeżdża w delegację. Świetnie to wymyśliłaś. :D Teraz Justinowi będzie łatwiej dostać się do Sophie, bo gdyby był jej mąż, on ona pewno robił by wszystko, żeby dziewczyna nie miała kontaktu z dawną miłością.
    Mam nadzieję, że niedługo wyjaśni się też to, kim tak naprawdę jest Jason i skąd się wziął.
    Nie mogę doczekać się nowego rozdziału! Tyle będzie się w nim działo!
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny. Jestem ciekawa rozmowy Justina i Sophie. Mam nadzieję, że dojdą do porozumienia. Do zobaczenia przy następnym <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział <3
    Love you jesteś wspaniała :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Skończyć w takim momencie... ! Kobieto, ranisz ! Bardzo się cieszę z powodu twojej weny, nie mogę się doczekać tego opowiadania, przeczytam wszystko co napiszesz xx

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate