4.6.15

Chapter 18

            Nowy dzień, nowa energia i nowe myśli napływające do głowy szatyna. Tracił chęć do życia, w jego umyśle wciąż tkwiła historia, przez którą nie spał po nocach, bo wyrzuty sumienia były zbyt bolesne. Emily wciąż chciała wiedzieć, jak zakończył się ich związek, a on przeżywał to wszystko na nowo, zastanawiał się czy nie mógł postąpić inaczej, lepiej, czy nie mógł zrobić czegoś, żeby nie przysporzyć cierpienia swojej ukochanej. Cierpiał z powodu tego, co się stało i coraz częściej chciał zobaczyć się z Sophie i wyjaśnić to co się stało.
            Odprowadzał właśnie swoją córkę do szkoły, a dziewczynka niecierpliwiła się chcąc usłyszeć ciąg dalszy opowieści. Szatyn chciał jak najszybciej zakończyć opowiadaną historię i po prostu zapomnieć. Marzył o tym, żeby jego przeszłość nareszcie przestała go dręczyć. Chciał skupić się na przyszłości, bo teraz tylko ona się liczyła.
           
*

            Kiedy tamtego dnia się obudziłem, obok mnie leżała najcudowniejsza dziewczyna na świecie. Sophie była wtulona we mnie i wyglądała tak bezbronnie, tak niewinnie. Kochałem ją i nigdy niczego nie byłem tak pewny. Spojrzałem na zegarek stojący na szafce nocnej – było kilka minut przed szóstą, więc stwierdziłem, że powinienem już pójść, nie chciałem, żeby ktokolwiek nas nakrył. Próbowałem delikatnie wysunąć się z objęć dziewczyny tak, żeby jej nie obudzić. Kiedy już mi się to udało, pośpiesznie się ubrałem i gdy chciałem już wyjść, dziewczyna otworzyła oczy.
            -Nie pożegnasz się? - zapytała szeptem.
            -Przecież za chwilę po ciebie przyjdę – uśmiechnąłem się.
            -Skradasz się jak złodziej – stwierdziła.
            -Bo jestem złodziejem – wzruszyłem ramionami. - Skradłem twoje serce – pocałowałem ją w czoło. - Ale jestem dobrym złodziejem, bo w zamian oddałem ci swoje serce.
            -Kocham cię – wyszeptała.
            -Ja ciebie też – musnąłem jej wargi. - Ale teraz muszę już uciekać, żeby nikt nas tutaj nie przyłapał – dałem jej jeszcze jednego całusa, po czym niczym prawdziwy złodziej opuściłem jej pokój wychodząc przez okno.

***

            Sophie przygotowywała się do porodu i coraz częściej denerwowała się tym, że coś pójdzie nie tak. Na szczęście miała przy sobie Jasona, który się nią opiekował i był na każde jej zawołanie. Nie mógł się doczekać kiedy zostanie ojcem, chciał już wziąć na ręce swojego synka. O niczym więcej nie marzył, jedynie o zdrowym dziecku, a wtedy będzie miał wszystko do czego zawsze dążył. Między Sophie a Jasonem układało się jak nigdy wcześniej. Byli szczęśliwi wyczekując dziecka, z którym stworzą prawdziwą rodzinę. Wspólnie wybierali ciuszki, przygotowywali pokój dla maluszka, ale najwięcej problemu sprawiał im wybór imienia.
            -Teddy – powiedziała nagle dziewczyna. - Teddy to takie słodkie imię.
            -Theodor? - uniósł brew. - To już ładniej byłoby Max, idealne imię dla chłopca.
            -Zbyt pospolite – stwierdziła.
            -Zgódź się na imię Drew – poprosił, a dziewczyna spojrzała na niego przerażona.
            -Z tym imieniem wiąże się dla mnie zbyt wiele wspomnień. Justin miał tak na drugie imię – odpowiedziała szybko. - Wiem, że tak miał na imię twój dziadek, którego uwielbiałeś, ale to imię by mi o nim przypomniało, przypominało by mi o mojej przeszłości. Przepraszam – szepnęła skruszona.
            -No dobrze, nieważne, nie myśl o tym. Niech będzie Teddy – zgodził się niechętnie, a dziewczyna dała mu buziaka w policzek.
            -Wiedziałam, że ci się spodoba – zaśmiała się.
            -Kocham cię – przytulił ją do siebie i położył dłoń na jej brzuchu.
            -Ja ciebie też. I on też będzie cię kochał, będzie miał cudownego tatę, wszyscy będą mu zazdrościli.
            -Nareszcie będziemy prawdziwą rodziną – uśmiechnął się pod nosem.

***

            Zaraz po pracy Justin odebrał swoją córkę ze szkoły i razem wrócili do domu. Szatyn przygotował obiad, a następnie zabrał swoją córkę na lody, dziewczynka strasznie się ucieszyła. Zbliżały się wakacje i oboje zastanawiali się dokąd pojadą w tym roku. Gdy żyła Alison każdego roku jeździli na wakacje gdzieś na wybrzeże. Szatyn chciał podtrzymywać tradycję, dlatego myślał, że również w tym roku wyjadą nad wodę, jednak jego córka miała zupełnie inne plany.
            -Chciałabym poznać moją drugą babcię i dziadka – stwierdziła.          
            Justin był zaskoczony tym co powiedziała Emily. Od dawna nie myślał o swoich rodzicach, nie wiedział co się z nimi dzieje, bo tak naprawdę tamtego dnia, gdy wyjechał z miasta, stracił kontakt ze wszystkimi znajomymi, z rodziną. Żałował, że tak to wszystko się potoczyło, żałował, że zranił najbliższe osoby. Przypomniał sobie swój ślub. Mimo tego, że ledwo znał Alison, spędzili ze sobą jedną noc, jednak dziewczyna zaszła w ciążę i zabawa się skończyła, Justin musiał się nią zaopiekować. Przypomniał sobie jak stał denerwował przed ołtarzem i rozglądał się po kościele. Nie było wielu gości, ale bolało go to, że nie było z nim jego rodziny, nie było jego rodziców, jego znajomych, tylko same obce dla niego osoby. Stojąc tam miał ochotę uciec, bo nie był pewien czy dobrze robi, czy będzie na tyle odpowiedzialny, żeby założyć rodzinę. Jednak kiedy w drzwiach niewielkiego kościółka pojawiła się Alison, wiedział, że właśnie spełniał swoje marzenie, za chwilę miał wziąć ślub z kobietą, która pod sercem nosiła jego dziecko. Czy mogło być coś cudowniejszego?
            -Tato! Obudź się – do świadomości szatyna dotarł głośny śmiech jego córki.
            -Przepraszam, zamyśliłem się.
            -To jak? Pojedziemy do moich drugich dziadków?
            -To nie jest najlepszy  pomysł, nie wiedziałem ich od kilku lat, już o mnie zapomnieli.
            -Nie da się zapomnieć o kimś, kogo się kochało – stwierdziła brązowooka.
            -Oni mnie nie kochali – wzruszył ramionami.
            -To nieprawda. Przecież jesteś ich synem, na pewno zastanawiają się co się z tobą dzieje.
            -Po kim ty jesteś taka mądra? - zapytał z uśmiechem.
            -Chyba po tobie – uśmiechnęła się szeroko. - To co? Pojedziemy? - nie dawała za wygraną.
            -Mamy jeszcze miesiąc do wakacji, więc zdążymy się zastanowić. Nie wiem czy jestem gotowy, żeby tam wracać.
            -Mógłbyś się wtedy spotkać z Sophie.
            -Tak, mógłbym, ale to nie jest dobry pomysł, po tym co jej zrobiłem ona nie chce mnie widzieć, nie chce mnie pamiętać, nie chce mnie znać – westchnął zasmucony. - Pewnie już nawet nie pamięta, że ktoś taki jak Justin Bieber żyje. Może to i lepiej.

*

            Każda moja dziewczyna była dla mnie jedynie odskocznią od problemów, do żadnej nigdy nic nie czułem. Wykorzystywałem je kiedy tylko miałem na to ochotę. Ale z Sophie było zupełnie inaczej. Wiedziałem, że to nie jest kolejny związek oparty na seksie, to było coś zupełnie innego, coś co pozwoliło mi spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy. Byłem zakochany, a to uczucie było niesamowite. Niebieskooka bała się, że zostawię ją gdy tylko zorientuję się, że ona nie da mi tego czego potrzebuję. Ale ona dawała mi znacznie więcej, dawała mi miłość, której bardzo potrzebowałem. Seks nic dla mnie nie znaczył. Oczywiście chciałem, żeby mi zaufała, ale nie chciałem jej do niczego zmuszać. Chciałem dać jej coś więcej, chciałem pokazać jej świat, chciałem spełnić jej marzenia. Każda minuta spędzona razem z nią była czymś cudownym i nie chciałem, żeby ten czas się kończył.
            Kiedyś byłem draniem, który patrzył na każdą przechodzącą dziewczynę jak na przedmiot. Później zdarzył się ten wypadek, przez który omal nie zginąłem. Ale ja się później okazało była to najlepsza rzecz, jaka mogła mi się przytrafić. Dzięki temu zrozumiałem, że nie mogę liczyć na rodziców, a obce osoby troszczą się o mnie bardziej niż rodzina. Sophie pomogła mi przetrwać i od tamtego czasu nie widziałem świata poza tą cudowną dziewczyną. Już nie wyobrażałem sobie życia bez niej. W końcu byłem szczęśliwy, a najcudowniejsze było to, że ona odwzajemniała moje uczucia. To co czułem było czymś niepowtarzalnym, ta drobniutka dziewczyna zawróciła mi w głowie i od tamtego czasu nie widziałem świata poza nią. Spędziliśmy razem święta, w jej domu, z jej rodziną i to były moje pierwsze prawdziwe święta. Moi rodzice przestali je obchodzić, byli ma to zbyt zapracowani. Nigdy nawet nie przypuszczałem, że ktoś może dać mi tyle ciepła. Rodzina mojej dziewczyny traktowała mnie tak jakbym również był jej członkiem. Wtedy pomyślałem, że już zawsze chciałbym, żeby właśnie tak wyglądało moje życie.
            Wraz z nadejściem wiosny czułem się jak nowo narodzony. Skończyłem 19 lat, a z okazji urodzin Sophie przygotowała dla mnie cudowny prezent. Poszliśmy na piknik w nasze ulubione miejsce, gdzie dała mi album z naszymi zdjęciami. Kiedyś oczekiwałem drogich prezentów, a teraz album ze zdjęciami był najlepszym upominkiem jaki mogłem dostać. Wszystko zaczęło się zmieniać, już nie wyobrażałem sobie innego życia, nie wyobrażałem sobie, że znów mógłbym stać się zwykłym draniem. Nie chciałem uchodzić za nadętego dupka i na szczęście Sophie skutecznie mnie przed tym powstrzymywała.
            Byłem przeciwnikiem związków, ale moja ukochana zmieniła moje nastawienie. Kupowałem jej kwiatki, zabierałem do kina, skradałem jej słodkie pocałunki i patrzyłem na to, jak się zawstydza. Przy niej czułem się tak beztrosko. Dzięki niej zaznawałem czegoś nowego. Ta adrenalina, kiedy zakradałem się do jej pokoju. Uwielbiałem z nią spać, chociaż bardziej wolałem przyglądać się jej, gdy spała. Czasami było mi głupio, że tak bardzo zaangażowałem się w nasz związek, bałem się, że to nic dobrego, bałem się, że przez to będę cierpiał. Bałem się, że kiedyś ją stracę, że popełnię błąd, a wtedy ona ode mnie odejdzie. Nie przeżyłbym tego, za bardzo ją kochałem. To wszystko działo się tak szybko. W ciągu kilku miesięcy stałem się zupełnie innym, lepszym człowiekiem. Dałem jej swoje serce i wiedziałem, że nigdy nikogo nie pokocham tak mocno jak pokochałem ją.

*

            Emily wpatrywała się zasłuchana w swojego ojca. Ta historia była dla niej czymś niezwykłym, aż nie mogła uwierzyć, że coś takiego miało miejsce. Było jej smutno, kiedy widziała, jak Justin cierpi opowiadając o Sophie – przecież nadal coś do niej czuł, ta dziewczyna pomimo upływu lat nadal była w jego pamięci i wiele dla niego znaczyła. Czegoś takiego nie da się wyrzucić z pamięci od tak. Taka miłość – prawdziwa i pierwsza miłość – zdarza się tylko raz.
            -Powinieneś spotkać się z Sophie, powinieneś ją przeprosić, bo ona na to zasługuje – stwierdziła dziewczyna.
            -Nawet nie wiem czy ona nadal mieszka tam gdzie kiedyś. Pewnie założyła rodzinę, ma męża, może nawet dzieci. Nie mógłbym po raz kolejny zniszczyć jej życia – wzruszył ramionami.
            -Jak nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz co u niej słychać.
            -Czasami mam wrażenie, że masz siedemnaście lat, a nie siedem. Jesteś mądrą dziewczynką – uśmiechnął się.
            -Mam to po tobie – przytuliła się do szatyna.
            -Szkoda, że nie ma z nami twojej mamy, byłaby szczęśliwa, że wyrosłaś na tak wspaniałą małą kobietę - posmutniał.
            -Mama zawsze będzie z nami, w naszych sercach. Myślę, że chciałaby, żebyś był szczęśliwy i znów kogoś pokochał – stwierdziła, ale Justin już nic nie powiedział, tylko zasypał umysł tysiącem myśli, z którymi musiał się w końcu uporać.


Od autorki: Witajcie Kochani! Oto nowy rozdział i mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu, pomimo tego, że jest dość krótki i niewiele się w nim dzieje. Ostatnio mam dużo weny, więc w zasadzie w każdej wolnej chwili piszę :) Przepraszam, że nie czytam nowych rozdziałów Waszych opowiadań, ale obiecuję, że gdy tylko będę miała wystawione oceny i więcej czasu to na pewno wszystko szybko nadrobię.
Dziękuję za dość sporo komentarzy pod poprzednim rozdziałem i mam nadzieję, że będzie Was coraz więcej :*

10 komentarzy:

  1. Jak zwykle cudowny! Już nie mogę sie doczekać następnego 🙌🏼 życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od początku tego opowiadania mam nadzieję że Sophie i Justin się jeszcze zejdą.<3 Jejju to było by cudowne! <3 Czekam na następny rozdział z niecierpliwością! <3 <3

    @biebsovatox

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak fajnie lekko mi sie czytało ten rozdział :)
    Świetny!! A ta mała mnie zadziwia czasami :) Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaaaaaaa pięknie!!! sama kurde nie mogę się doczekać końca tej historii (w sensie opowiadania Justina, znaczy chodzi mi o to, co zrobił Sophie) bo nie mogę się doczekać tego, aż okaże się, z czym się myliłam ;ooo czekam na następne <3333

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeejjj !cudne! Czekam na nn!:*-o.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Cieszę się że piszesz dalej i czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć cześć! :*
    Wiem, wiem, powtarzam się, ale muszę napisać to po raz kolejny. UWIELBIAM TO OPOWIADANIE. Jest cudowne, magiczne, piękne. Kawał dobrej roboty. :)
    Jakoś zawsze gdy czytam to opowiadanie, nachodzi mnie duuuża wena i chce mi się pisać. Dochodzi 23 a ja mam dylemat czy iść spać czy pisać. xd. Ale w sumie mam wakacje, to może wybiorę tę drugą opcję..? Haha, dobra, nie zamęczam Cię moimi dylematami. :D
    Rozdział jak zwykle bardzo, bardzo mi się spodobał. Znów pokazałaś jaki Justin jest cudowny i romantyczny. Wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego zranił Sophie... Przecież tak ją kochał. Nie pojęte to dla mnie.
    Zauważyłam, że w każdym rozdziale piszesz jakieś mądre słowa, które mogą być nawet życiowymi sentencjami. W tym na przykład bardzo urzekło mnie to zdanie: "Dałem jej swoje serce i wiedziałem, że nigdy nikogo nie pokocham tak mocno jak pokochałem ją.". Po prostu cudowne. Ja ogólnie lubię cytaty i takie sentencje, dlatego baaardzo mi się podoba, że mogę coś takiego znaleźć u Ciebie. W opowiadaniach rzadko spotyka się takie mądre zdania. Owszem, historie mają piękne przesłania, ale nie zawsze jest to tak pięknie i mądrze ujęte w słowa. Kurcze, ostatnio cały czas Ci słodzę. :D Ale nie mam się do czego przyczepić, haha. :D
    Na moje Teddy to ładne imię, ale w sumie ja bym wolała Maxa. :D Ale to tylko ze względu na osobiste doznania, haha. :D
    Ta Emily to ma pomysły. :D Jest bardzo mądra, bardzo. Chce poznać rodziców taty, to normalne, ale chyba ona ma w tym też inny cel. :D Może chce pomóc tacie odnowić relacje z jego rodzicami? No i oczywiście chce, by Justin spotkał się z Sophie. Taka mądra siedmiolatka, no no no. :D W sumie chciałabym, żeby pojechali do jego rodziców. Może to być dla niego bolesne doznanie, ale może to też odmienić jego dotychczasowe życie.
    Jestem bardzo ciekawa co będzie się dalej działo. Pojadą na wakacje do rodziców Justina? Czy Sophie urodzi zdrowego synka? Mam jakieś dziwne przeczucie, że będą jakieś komplikacje. Obym się myliła.
    Życzę dużo weny! :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz, czym przede wszystkim różnią się Twoje opowiadania od tysięcy innych? Są takie... szczere, prawdziwe, naturalnie i delikatne. Nie wie, jak inaczej to ująć. Są po prostu delikatne. Naprawdę można się zatopić w rozdziałach i przeżywać wszystko razem z bohaterami. Bardzo Ci za to dziękuję.
    Co do samego rozdziału, ta druga część, gdzie był wątek złodzieja, który skradł serce... Rety, ale to pięknie ujęlaś. Naprawdę się wzruszyłam :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, weny <3
    priest-jbff.blogspot.com
    getting-closer-jbff.blogspot.com
    18th-street-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta historia wzburza u mnie tyle emocji.. Wydaje się być to taką bajeczką, ale jednak coś w tym jest..
    Nie mogę się już doczekaćkolejnego

    OdpowiedzUsuń
  10. ty tak przepięknie to piszesz <3 Tak dobierasz słowa, dosłownie bajka ! Jestem ciekawa czy Justin się z nią spotka :D Czekam na kolejny a przy okazji zapraszam do przeczytania opowiadania mojej koleżanki :D

    https://www.facebook.com/anonimowaautorka?fref=ts

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate