10.11.14

Chapter 16

            Szatyn leżał w swojej sypialni i patrzył na zdjęcia stojące na szafce nocnej. Brakowało mu Alison. Brakowało mu miłości, tego uczucia, które czują do siebie dwie osoby. Od kilku lat był sam i choć szukał kogoś z kim mógłby spędzić resztę życia. Jednak gdy patrzył na zdjęcia Alison i Sophie, uświadamiał sobie, że mógłby skrzywdzić kolejną kobietę. Był łamaczem serc i nie jedna dziewczyna przez niego płakała. Ale czas pokazał, że to co czynimy wraca do nas ze zdwojoną siłą. Justin odczuł to bardzo dotkliwie i chyba już nigdy nie zapomni tych chwil, kiedy zachowywał się jak dupek w stosunku do kobiet, które kochał.

*

            Na całe szczęście oprócz tych smutnych chwil w naszym związku dział się również rzeczy, które zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy. Kiedy w końcu Sophie zgodziła się zostać moją dziewczyną, byłem najszczęśliwszym facetem na świecie. Na początku zachowywaliśmy się jak dzieci, ukrywaliśmy się i baliśmy się, że ktoś się o nas dowie. Najbardziej baliśmy się Conora. Pamiętam jak wiele razy mówił, że nie pozwoli skrzywdzić swojej małej siostrzyczki. Znał mnie, wiedział jaki jestem i byłem wręcz pewien, że nie spodoba mu się to, że zakochałem się w jego siostrze. Nie mogliśmy ukrywać w nieskończoność tego, co nas łączy, w końcu wszystko musiało wyjść na jaw. Któregoś dnia musieliśmy skończyć tą zabawę i wtedy tak naprawdę nasz związek zaczął się na poważnie.
            Każdego dnia po szkole chodziliśmy z Sophie w nasze tajemnicze miejsce, gdzie nikt nie mógł nas znaleźć. Byłem tylko ja i moja księżniczka. Było nam razem dobrze, nagle okazało się, że jesteśmy bratnimi duszami. Rozmawialiśmy o wszystkim. Uwielbiałem patrzeć na jej usta, kiedy coś opowiadała. Miała piękne malinowe wargi, które uwielbiałem całować. Uwielbiałem skradać jej pocałunki. Sophie często się zawstydzała, a ja uwielbiałem patrzeć w jej cudowne tęczówki i całować  jej zaczerwienione policzki. Była piękna, najpiękniejsza, moja wymarzona księżniczka, mój aniołek.
            Wracając do dnia, w którym Conor się o nas dowiedział. Wtedy odprowadzałem Sophie do domu, trzymałem ją za rękę. O tej porze w okolicy osiedla, na którym mieszkaliśmy nie kręciło się zbyt wiele osób, dlatego byliśmy pewni, że nikt nas nie zobaczy. Ale akurat tamtego dnia spotkaliśmy tam Conora. Nawet nie wiem jak miałbym opisać to, co zobaczyłem w jego oczach. Był wściekły i myślałem, że mnie zabije. Nagle zapomniał, że jesteśmy przyjaciółmi i zobaczył we mnie wroga.
            -Ufałem ci, a ty wykorzystujesz moją siostrę! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!
            -Conor! Uspokój się! - Sophie stanęła przede mną jakby chciała mnie obronić przed swoim bratem.
            -Sophie, idź do domu, załatwimy sprawę po męsku – stwierdził stanowczo.
            -Nie, nigdzie nie pójdę. Dobrze, że się tu spotkaliśmy, przynajmniej się dowiesz, że kocham Justina i jesteśmy razem – jeszcze nigdy nie widziałem tak pewnej siebie Sophie. - Nie obchodzi mnie co myślisz. Nie powiedziałam ci od razu właśnie dlatego, że widziałam jak zareagujesz. Ale nie obchodzi mnie to co myślisz, będę z Justinem czy ci się to podoba czy nie – podszedłem do niej i złapałem ją za rękę, chciałem dąć jej moje wsparcie.
            -Sophie, idź do domu – poprosiłem. - Wszystko mu wyjaśnię, zobaczymy się jutro – uśmiechnąłem się. - Wszystko będzie dobrze – zapewniłem. Blondynka przytaknęła na moją prośbę i po tym jak ucałowała mój policzek, odeszła w kierunku domu.
            Stałem twarzą w twarz z Conorem i widziałem złość w jego oczach. Nie wiedziałem co zrobić, bo uważałem, że powiedzenie, że kocham jego siostrę to za mało.
            -Jeśli to jakiś kolejny żart, to przysięgam, że nie ręczę za siebie. Sophie wiele przeszła i naprawdę nie chcę patrzeć na to, jak cierpi.
            -Wiem, byłem tam wtedy, widziałem jak płakała. Nie chcę, żeby przeze mnie była smutna. Zbyt wiele dla mnie znaczy.
            -Kochasz ją? - zapytał cieplejszym tonem.
            -Bardzo. Ona mnie zmieniła, uratowała mi życie – stwierdziłem z uśmiechem.
            -Powiedzmy, że to akceptuję, ale pamiętaj, że mam cię na oku i jak ją skrzywdzisz to cię zabiję, nie będę miał skrupułów.
            -Ok, rozumiem szwagrze – zaśmiałem się.
            -Nie rozpędzaj się. I nie zepsuj naszej przyjaźni, a przede wszystkim nie zepsuj tego, że masz najcudowniejszą dziewczynę pod słońcem.
            -Będę o tym pamiętać – zaśmialiśmy się.
            Uścisnęliśmy się po męsku na znak tego, że wszystko wraca do normy. Byłem naprawdę szczęśliwy, że nie straciłem najlepszego kumpla. Zdałem sobie sprawę z tego, że Sophie i jej rodzina to również pewnego rodzaju moja rodzina, bo na moich bliskich tak naprawdę nie mogłem liczyć. Byłem szczęściarzem, ale nie potrafiłem tego w porę docenić.

*

            -Nareszcie wszystko się ułożyło – stwierdziła Emily.
            -Nareszcie wszystko stało się łatwiejsze, nie musieliśmy się ukrywać.
            -A co powiedzieli rodzice Sophie, kiedy dowiedzieli się, że jesteście razem?
            -Ucieszyli się. Sam byłem zdziwiony, ale mama Sophie od razu przyjęła mnie do rodziny i traktowała jak syna. Miałem najlepszych teściów pod słońcem – zaśmiał się.
            -Byłeś szczęśliwy z Sophie, prawda?
            -Nigdy nie przypuszczałem, że ktokolwiek może mnie uszczęśliwić.
           
*

            Zawsze wiedziałem, że Sophie jest wyjątkową dziewczyną. Nie mogłem się nadziwić, że taka wspaniała kobieta może kochać takiego drania jak ja. Ale zdecydowanie ta blondynka mnie zmieniła, nauczyła mnie kochać, chociaż już dawno temu zwątpiłem w to, że mogę się zakochać. Nasz związek dał mi nowe życie. Miałem kogoś, z kim mogłem o wszystkim porozmawiać, kogoś, do kogo mogłem się przytulić, kogoś, kogo mogłem kochać. W moich oczach Sophie zaczęła się zmieniać, stawała się kobieta, podkreślała swoje atuty, robiła to dla mnie, chciała mi się podobać, chociaż ja wcale tego nie potrzebowałem, kochałem ją taką jaka była. Od czasu gdy wszyscy dowiedzieli się o naszym związku, codziennie rano przychodziłem po nią, żebyśmy mogli razem pójść do szkoły, mogłem wtedy przyglądać jej się z rozbawieniem, kiedy w pośpiechu zakładała ubrania. Po wypadku bałem się siadać za kółko, dlatego wybierałem spacery, co było znacznie przyjemniejsze, bo miałem z kim spacerować. Ludzie ze szkoły obgadywali nas za plecami, śmiali się, że upadłem tak nisko, żeby być ze zwykłą dziewczyną. Ale ja miałem to wszystko gdzieś. Przecież Sophie nie była zwykła, ale wyjątkowa. Już nie byłem gwiazdą, byłem szarym człowiekiem, nic nie znaczyłem. Czy żałuję tego co się stało? Oczywiście, że nie. Straciłem przydomek gwiazdy, a zyskałem miłość.
            Za wszelką cenę chciałem odwdzięczyć się Sophie za to co dla mnie zrobiła, za to, że dała mi sens życia, za to że stała się sensem mojego życia. Chciałem dać jej cały świat, chciałem sprawić, że będzie szczęśliwa. Któregoś zimowego popołudnia zabrałem ją na spacer. Było zimno, ale musiałem pokazać jej jak piękny jest park o tej porze roku. Sophie nie chciała się zgodzić, bo stwierdziła, że jest zbyt zimno. Była wręcz oburzona, że coś takiego jej zaproponowałem, ale ja się na to przygotowałem. Wziąłem ze sobą koc, nie chciałem, żeby się przeze mnie przeziębiła.
            -Jest zimno! Po co mnie tu zaciągnąłeś? - oburzyła się.
            -No zobacz jak tu pięknie – wyszeptałem jej na ucho przytulając ją od tyłu.
            -No zobacz jak tu zimno – wzdrygnęła się.
            -Mam dla ciebie prezent – obróciła się do mnie przodem marszcząc brwi. - Nigdy nie odwdzięczę ci się za to, co dla mnie zrobiłaś. Codziennie do końca życia będę ci powtarzał jak bardzo jestem ci wdzięczny – spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.
            -Justin, ja nie potrzebuję twojej wdzięczności, nie chcę, żebyś był ze mną tylko dlatego, że ci pomogłam.
            -Źle się wyraziłem – zacząłem się tłumaczyć. - Kocham cię najmocniej na świecie. Po prostu tyle dla mnie zrobiłaś, że nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Jesteś dla mnie najważniejsza – uśmiechnął się.
            -Nie wytrzymasz całego życia ze mną, więc się nie rozpędzaj – zachichotała. Uwielbiałem ten dźwięk, uwielbiałem jej głos, uwielbiałem jej śmiech.
            -Nie wytrzymam bez ciebie – ucałowałem jej zmarznięty nosek.
            -To się jeszcze okaże – zarzuciła mi ręce na szyję.
            -Chyba nie chcesz dostać prezentu.
            -No ej...nie bądź taki – wydęła wargę.
            -Zapraszam cię do siebie na gorącą czekoladę.
            -Nareszcie masz jakiś dobry pomysł – zaśmiała się.
            Zabrałem ją do siebie na obiecaną gorącą czekoladę, którą sam nieudolnie próbowałem przygotować, chociaż skończyło się to tak, że Sophie musiała mnie wyręczyć. Usiedliśmy w salonie przytuleni do siebie. Widziałem, że blondynka rozgląda się dookoła i analizuje każdy szczegół.
            -Masz piękny dom – stwierdziła, a ja wzruszyłem ramionami.
            -Może i piękny, ale ja nienawidzę w nim mieszkać. Czuję się tutaj tak obco – westchnąłem.
            -Przykro mi z powodu twoich rodziców.
            -To przez nich jestem taki, jaki jestem. Przez nich stałem się draniem wypranym z uczuć.
            -Nie mów tak, to nieprawda. Jesteś dobrym człowiekiem, gdyby było inaczej to bym z tobą nie była.
            -To ty mnie zmieniłaś, to dzięki tobie jestem lepszym człowiekiem.
            -Kocham cię – szepnęła.
            -Ja ciebie mocniej – stwierdziłem i zbliżyłem się do niej by po chwili połączyć nasze usta w słodkim pocałunku.

*

            Justin ułożył się wygodnie na kanapie i włączył telewizję. Przeleciał po kanałach, po czym wyłączył urządzenie. Spojrzał na półkę z książkami, na której zauważył album ze zdjęciami. Sięgnął po niego i zaczął przeglądać. Zastanawiał się czy to ma jakikolwiek sens. Wspomnienia z przeszłości sprawiały mu ogromny ból. Nie wiedział co się dzieje z Sophie, chociaż tak często o niej myślał. Marzył o tym, żeby się z nią zobaczyć, żeby z nią porozmawiać, wyjaśnić, przeprosić, ale jednocześnie bał się tego spotkania. Nie miał odwagi, żeby zdobyć się na taki krok. Zresztą nawet nie wiedziałby gdzie jej szukać. Był pewny, że Sophie ułożyła sobie życie z kimś, kto ją szanuje i kocha. Ta wspaniała dziewczyna właśnie na to zasługiwała. Nie chciał jej tego psuć, bo wystarczająco dużo głupot w życiu popełnił.

*

            Wtedy gdy zaprosiłem ją do siebie, miło spędziliśmy czas, ale tak naprawdę chciałem jej wtedy dąć prezent, który dla niej przygotowałem. Wręczyłem jej naszyjnik z medalionem. Na jej twarzy malowało się zdziwienie. Kiedy otworzyła medalion zobaczyła wygrawerowany napis: „Dziękuję”, a druga połowa była pusta.
            -Chciałabym mieć tutaj twoje zdjęcie – stwierdziła patrząc na mnie.
            -Da się załatwić – ucałowałem jej policzek.
            -Ale i tak nie musiałeś wydawać na mnie pieniędzy.
            -Zasługujesz na całe bogactwo tego świata. Chciałbym, żebyś wiedziała jak bardzo jestem ci wdzięczny za to, że mnie uratowałaś, za to, że mnie pokochałaś pomimo wielu moich wad.
            -Dobrze, że cię mam – wyznała.

            -Jesteś cudowna. Kocham cię – szepnąłem, po czym mocno ją do siebie przytuliłem. 

~~~~*~~~~
Starałam się dodac ten rozdział jak najszybciej, bo niestety mam złe wieści. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejny, gdyż ostatnio zwaliło mi się na głowę dużo obowiązków. Od przyszłego tygodnia zaczynam miesięczne praktyki i nie wiem jak będzie to czasowo wyglądało. W międzyczasie robię prawko i do tego jeszcze szkoła...czasami przestaję ogarniac. No i do tego wszystkiego od dawna nie napisałam żadnego rozdziału i nawet nie wiem jak mam się do tego zabrac, wena kompletnie mnie opuściła. Na razie mam jeszcze dwa rozdziały w zapasie, a później zobaczę jak to będzie i czy nie będę musiała zawiesic bloga. Wiem, że wiele razy o tym myślałam, ale niestety teraz możliwe że naprawdę tak się stanie.
I na koniec, żeby nie przedłużac, chciałam przeprosic wszystkie autorki blogów, u których mam zaległości, ale naprawdę nie wyrabiam się z czasem, ale postaram się nadrobic. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. 
Do następnego. Postaram się dodac szybko, ale niczego nie obiecuję :) 

9 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział kochanie!
    Nie mogę się doczekać aż jednak się spotkają. Życzę weny! Czekam nn ❤
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. awww oni byli tacy słodcy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww.....Justin spróbuj odzyskać Sophie!~ Mrs.Bieber

    OdpowiedzUsuń
  4. Obys znalazla czas na wszystko :* Mam nadzieje ze odpoczywasz czasami :D Swietny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejkuuu, ale słodki. Tak się rozmarzyłam, aż mi teraz smutno, że moje życie jest takie puste i do dupy. A ta dziewczyna ma bajkę, jejku, zazdroszczę. Justin jest najsłodszym chłopakiem na świecie ♥
    Totalnie cię rozumiem, dlaczego nie masz czasu, żeby dodawać rozdziały. Będzie mi smutno, baaardzo smutno jeśli zawiesisz. Ja będę czekać na kolejne rozdziały, nieważne ile czasu, ale będę czekać. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to opowiadanie *.* Jason nie może spalić jej pamiętnika,bo inaczej nie będzie wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
  7. O JA. PRZECZYTALAM TO WJEDEN DZIEN. WIELBIE TO. JEST SUPER!POKAZUJE JAKA PIEKNA JEST MILOSC..ALE TEZ, ZE TRZEBA UWAZAC. NA MILOSC.. BO CZASEM NIE JEST ONA ODWZAJEMNIONA. UWIELBIAM TO OPOWIADANIE. NIECH JUSTIN I SOPHIE BEDA RAZEM W RZECZYWISTOSCI A NIE PRZESZLOSCI NO PROSZE CIE! JA RYCZALAM JAK OPETANA PRZEZ CALE OPOWIADANIE XD CZEKAM NA NASTEPNY.JEJKU! SUPER!-O.

    OdpowiedzUsuń
  8. czy jak napiszę I love u to the moon and back to uznasz to jako komentarz ? <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze, przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale mam zwyczaj, że zawsze wszystko zostawiam na ostatnią chwilę :/
    Jeju, taki słodki rozdział. To uczucie między Sophie a Justinem jest, a raczej było, piekne, dopóki Justin jej nie zostawił. Bardzo chciałabym, aby spotkali się teraz, po latach i szczerze, tak prawdziwie porozmawiali ze zobą, wytłumaczyli wszystko. Jestem pewna, że to pomogłoby im obnojgu. Poczuliby się zwyczajnie lepiej. Widać, jakie Justin ma ogromne wyrzuty sumienia. Oby kiedyś minęły. A może oni oboje nadal się kochają? Wystarczy, aby uświadomili to sobie, a znów będą razem, szczęśliwi, na zawsze.
    Wspaniały rozdział, podziwiam Cię za to, jak piszesz. Dużo weny i powodzenia na praktykach <3
    final-justice-jb.blogspot.com
    whatever-people-say-jb.blogspot.com
    last-breath-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate