11.10.14

Chapter 14



 

            Chyba każdy człowiek ma w swojej pamięci taką sytuacją, która coś zmieniła w całym dotychczasowym życiu. Ten dzień, kiedy poszedłem do chorej Sophie zmienił relacje między nami. Przyszedłem do niej zaraz po szkole i było mi naprawdę trudno wytłumaczyć się Conorowi, dlaczego chcę ją odwiedzić. Kiedy wszedłem do pokoju dziewczyny, zobaczyłem ją leżącą pod kilkoma warstwami kołdry. Była blada i bardzo osłabiona. Gdy mnie zobaczyła była zdziwiona, a ja od razu podszedłem do jej łóżka z szerokim uśmiechem. Usiadłem na krześle obok jej łóżka i podałem jej pluszaka, którego dla niej kupiłam.
            -Co ty tu robisz? - zapytała.
            -Przyszedłem w odwiedziny – uśmiechnąłem się. - Przyniosłem ci trochę smakołyków – oznajmiłem wzruszając ramionami.
            -Nie musiałeś się fatygować. Już jest ze mną lepiej – powiedziała zachrypniętym głosem.
            -Nadal jesteś na mnie zła?
            -Nie, nigdy nie byłam na ciebie zła.
            -Dlaczego masz takie dobre serce? Dlaczego jesteś dla mnie taka dobra? - zapytałem, a ona spojrzała na mnie marszcząc czoło.
            -Do czego zmierzasz?
            -Nie przywykłem do tego, żeby ktoś się o mnie troszczył, a kiedy ja potrzebowałem pomocy, nie spodziewałem się, że otrzymam ją właśnie od ciebie.
            -Nie potrzebuję twojej wdzięczności – westchnęła, a jej słowa naprawdę mnie zabolały, nie robiłem tego z wdzięczności, robiłem to, bo mi na niej zależało.
            -To nie jest wdzięczność. Kiedy w końcu zrozumiesz, że znaczysz dla mnie naprawdę dużo, zależy mi na tobie – powiedziałem trzymając ją za rękę.
            -Justin, ty chyba nie wiesz co mówisz – stwierdziła.
            Byłem już naprawdę zrezygnowany, nie miałem pojęcia co mam zrobić, żeby Sophie w końcu zrozumiała ile dla mnie znaczy. Nigdy nie chciałem dawać jej złudnej nadziei, ale wiedziałem jak na mnie patrzy. Teraz to ona mnie odtrącała, a ja nie mogłem nic zrobić. Spojrzałem jej prosto w oczy i wiedziałem, że muszę zrobić jakiś krok, udowodnić jej, że nie rzucam słów na wiatr. Zbliżyłem się do niej i po prostu ją pocałowałem. Sophie była zaskoczona i zdezorientowana, ale ja już nie mogłem się przed tym wzbraniać. Nie przypuszczałem, że blondynka odwzajemni mój pocałunek. Odsunąłem się od niej i spojrzałem jej w oczy. Bałem się jej reakcji, bałem się, że przez ten pocałunek ją stracę. Ale kiedy zobaczyłem jak się uśmiecha, wiedziałem, że mogę odetchnąć z ulgą.
            -Jesteś cudowna – stwierdziłem.
            -A co jeśli popełniamy błąd? – nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę, miałem nadzieję, że się przesłyszałem, miałem nadzieję, że ona czuje to samo, co ja, ale widocznie się przeliczyłem. Spojrzałem jej w oczy i chciałem znaleźć w nich odpowiedz na wszelkie pytania. Usiadłem bliżej niej i złapałem ją za rękę.
            -Posłuchaj, wiem, że się  boisz, ale ja jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułem. Nigdy bym nie pomyślał, że mogę kogoś pokochać. Wiem, że pewnie na ciebie nie zasługuję, ale nigdy na nikim tak bardzo mi nie zależało. Powiem ci teraz coś, czego jeszcze nigdy nikomu nie powiedziałem. Kocham cię. Kocham cię najmocniej na świecie. Nie chcę cię do niczego zmuszać. Zrozumiem jeśli mnie odtrącisz, ale chciałbym żebyś wiedziała, że dzięki tobie moje życie nabrało nowych barw. Pokazałaś mi, że życie nie musi być szare i nudne – uśmiechnąłem się do niej. Chciałem powiedzieć coś jeszcze, ale brakowało mi słów. Ona mnie onieśmielała. Patrzyła na mnie szukając choćby cienia fałszu w moich oczach, ale niczego takiego nie znalazła, bo moje słowa płynęły prosto z serca.
            -Justin – szepnęła i położyła dłoń na moim policzku. - Boję się. Nie chcę, żeby ktoś mnie skrzywdził. Wiem, że jesteś dobry, że zasługujesz na wspaniałą dziewczynę. Nie wiem co mam ci powiedzieć. Kocham cię, ale strasznie boję się, że...- nie pozwoliłem jej dokończyć, zamknąłem jej usta w pocałunku. Nie opierała się i odwzajemniła mój gest. Sophie była cudowna, a ja wiedziałem, że jest dla mnie najważniejszą osobą w moim szarym życiu.
            -Nie wierzę w to, co się dzieje – szepnąłem opierając moje czoło o jej i patrząc jej głęboko w oczy. - Będziesz ze mną już na zawsze? - zapytałem i chyba pierwszy raz w życiu tak bardzo się stresowałem. - Wiem, że „na zawsze” to długo i możesz nie wytrzymać z takim dupkiem jak ja, ale chciałbym spróbować, obiecuję, że się zmienię.
            -Chcesz mieć dziewczynę, która właśnie zaraziła cię grypą?
            -No trudno, będziesz musiała znów się mną opiekować – zaśmiałem się.
            Ten dzień zapamiętałem na zawsze. Uśmiech Sophie i jej słowa, to były najpiękniejsze rzeczy. Sophie powiedziała, że mnie kocha, chyba nikt nawet nie potrafi sobie wyobrazić tego wielkiego szczęścia. Miałem najcudowniejszą dziewczynę na świecie. Miałem ochotę ją wycałować i wyściskać, ale przez moment się zapomnieliśmy. Do pokoju wpadł Conor i omal nie zastał nas całujących się. Wiedziałem, że Sophie nie chciała, żeby ktokolwiek się o nas dowiedział, chociaż ja miałem ochotę wykrzyczeć całemu światu co do niej czuję. Myślę, że nawet Sophie nie spodziewała się tego, jak mocno mogę ją pokochać. Nie musiało minąć dużo czasu, a ja już nie mogłem bez niej żyć i to było w tym najpiękniejsze – ona czuła do mnie dokładnie to samo. Czułem jej miłość do mnie w każdym najmniejszym geście. Sophie była cudowna i nie mogłem sobie wymarzyć lepszej drugiej połówki.

*

            -Wiesz co tatusiu? Myślę, że Sophie bardzo cierpiała, kiedy ją zostawiłeś. Ona cię kochała, a ty ją potraktowałeś jak papierek po cukierku – stwierdziła.
            -Masz rację, ona dała mi wszystko co miała w sobie najlepsze, a ja nie potrafiłem tego odwzajemnić. To znaczy ja też ją bardzo kochałem, ale gdybym był mądrzejszy to nigdy nie pozwoliłbym na to, żeby płakała. Nienawidziłem patrzeć na jej załzawione oczy, a szczególnie wtedy, gdy wiedziałem, że płacze przeze mnie. Było kilka takich sytuacji, kiedy moja piękna Sophie przeze mnie płakała, ale o tym opowiem ci później. Początek naszego związku był czasem, który chyba najlepiej wspominam. Poznawaliśmy się z Sophie, byliśmy zakochanymi dzieciakami. Uczyłem się wszystkiego na nowo. Uczyłem się bycia szczęśliwym, uczyłem się kochać. To Sophie nauczyła mnie kochać.

*

            Początki mojego związku z Sophie były dość zabawne. Tak naprawdę chwilami w ogóle nie wiedzieliśmy jak się zachować. Przy niej traciłem pewność siebie i zachowywałem się jak dzieciak. Przestałem być Justinem podrywaczem, a stałem się Justinem słodziakiem – to ona mnie tak nazywała. Ukrywaliśmy się, a przecież byliśmy na tyle dojrzali, żeby stworzyć prawdziwy związek i nikt nie mógł nam tego zabronić. Baliśmy się jedynie reakcji Conora. Byliśmy najlepszymi kumplami, znał mnie jak mało kto, dlatego wiedziałem, że nie będzie zadowolony, kiedy dowie się, że chodzę z jego siostrą, ale mało mnie to obchodziło, bo Sophie była dla mnie najważniejsza.
            Pamiętam naszą pierwszą randkę, jakby to było wczoraj. Czekałem na nią za szkołą, a kiedy zauważyłem, że się spóźnia, myślałem, że nie przyjdzie. Byłem załamany, ale na szczęście blondynka przyszła chwilę później. Podeszła do mnie nieco zawstydzona i nerwowo poprawiła okulary. Uwielbiałem, kiedy tak robiła, była wtedy taka niewinna, zupełnie inna od tych wszystkich znanych mi dziewczyn. Pocałowałem ją w policzek i mocno przytuliłem. Kochałem ją i jeszcze wtedy nawet nie przypuszczałem, że może mi zacząć na kimś tak zależeć, że kompletnie stracę zmysły.
            Jeszcze zanim zauważyłem w Sophie prawdziwe piękno, byłem zepsuty, niemiły, okrutny, chamski, a mimo to taka cudowna dziewczyna jak Sophie była w stanie mnie pokochać. Nie przejmowała się zdaniem innych i odkryła we mnie tego lepszego Justina.

***

            Znałam Justina od kilku ładnych lat, podkochiwałam się w nim, ale nie podejrzewałam, że kiedykolwiek będziemy razem. Dzień, w którym szatyn zapytał mnie czy będę jego dziewczyną zapamiętam już na zawsze. Ten dzień, ta jedna decyzja zmieniła całe moje życie. Nigdy tego nie żałowałam. Dzięki niemu stałam się lepszym człowiekiem. Justin zawsze powtarzał mi, że go zmieniłam, że sprawiłam, że stał się kimś lepszym. Ale ja myślę, że on zawsze był dobry i miał gołębie serce, ale ja jedynie pomogłam mu to odkryć. Kiedy szatyn powiedział mi, że mnie kocha, że jestem dla niego najważniejsza, nareszcie poczułam się dowartościowana. Potrzebowałam tego. Jednak źle się czułam z tym, że muszę okłamywać mojego brata. Ale uczucie, które towarzyszyło mi, kiedy byłam z Justinem było czymś nie do opisania. Przy nim czułam się ważna, kochana i wyjątkowa.

*

            Sophie oglądała album ze zdjęciami i uśmiechnęła się na widok pierwszego wspólnego zdjęcia z szatynem. Blondynka była na nim zaczerwieniona, a w oczach można było zauważyć magiczny błysk. Tęskniła za tymi czasami, gdy była młodsza, beztroska i wydawało jej się, że wszystko będzie takie proste.
            Niebieskooka pogładziła dłonią po twarzy Justina na zdjęciu i się uśmiechnęła. Przymknęła oczy i do jej głowy od razu napłynęły obrazy przeszłości. Pamiętała każdą wspólną chwilę, każdy pocałunek, każde słowo. Już nie czuła tego bólu, co kiedyś. Teraz wszystko było zupełnie inne. Patrzyła na to z perspektywy czasu i już pogodziła się z tym, że jej życie zaczęło się na nowo, nabrało nowych kolorów.
            -Wiedziałem, że nadal go kochasz – dziewczyna usłyszała za plecami głos Jasona i serce zaczęło jej szybciej bić. Odwróciła się i spojrzała swojemu mężowi w oczy. To co w nich zobaczyła sprawiło, że zrozumiała swój błąd. - Po tym, jak ten koleś cię skrzywdził, nadal go kochasz. Nie rozumiem tylko dlaczego jesteś ze mną. Bo nie czujesz się samotna? Bo wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć? A może jesteś ze mną z jakiegoś pieprzonego przyzwyczajenia? Bo tak ci wygodniej? Dlaczego mnie krzywdzisz? - zapytał, a w jego głosie słychać było ogromny ból.
            -Jason... - szepnęła zduszonym głosem. - To nie miało tak wyjść, nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz -  w oczach dziewczyny pojawiły się łzy.
            -Posłuchaj, jesteśmy razem już kilka lat, a ja przez cały ten czas próbowałem sprawić, żebyś czuła się szczęśliwa. Wiedziałem, że mnie nie kochasz, ale myślałem, że z czasem to się zmieni, ale widocznie byłem naiwny. Ty nadal kochasz swojego byłego, przez którego przepłakałaś tyle nocy. Już zapomniałaś jak cię skrzywdził? Zastanów się, co jest dla ciebie najważniejsze. Niedługo urodzisz nasze dziecko, ale mimo to nadal myślisz o Justinie. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo mnie to boli – szepnął i wycofał się w stronę drzwi.
            -Jason, proszę cię. Nie zostawiaj mnie, błagam cię. Potrzebuję cię – załkała.
            -Mylisz się, nie potrzebujesz mnie, ja po prostu jestem ci potrzebny, a to różnica – westchnął i nawet na nią nie spojrzał.
            -Kocham cię – szepnęła ledwie słyszalnym głosem.
            -Czasami miłość to za mało – stwierdził po czym opuścił pomieszczenie zostawiając dziewczynę samą ze swoimi myślami. 

~~~~*~~~~
Starałam się jak najszybciej dodac rozdział, bo ostatnio Was zaniedbywałam. Jak Wam się podoba to, co się teraz dzieje? Sophie z Justinem są razem, ale wspomnienia zaczynają niszczyc małżeństwo Sophie i Jasona. Jak myślicie, co wydarzy się dalej?
PS.: Strasznie mi smutno, że jest Was tak mało i wiem, że to moja wina, ale mimo wszystko jestem wdzięczna tym, którzy wciąż ze mną są. Kocham Was <3 

12 komentarzy:

  1. Troszkę się zawiodłam, że scena miłości była ""kocham cię" "ja ciebie też" "bądźmy razem"", ale mimo to i tak były emocje.
    Całkowicie nie spodziewałam się tego, że Jason ją zostawi :o Dalej jestem ciekawa dokładnego powodu dla którego Justin ją zostawił i co mu wtedy siedziało w głowie, że to zrobił.
    Czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział. Aaa...!!!! Jestem ciekawa, czy Jus i Sophie sie spotkaja. Juz nie moge sie doczekac na nn :) Masz naprawde talent do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak zawsze świetny czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde nie wiem co powiedzieć. Zatkało mnie tą końcówką. Rozdział boski , uwielbiam córkę Justina.

    OdpowiedzUsuń
  5. Totalnie rozumiem Jasona, dlaczego się tak wkurzył i szczerze nie mam mu tego za złe, ale ta miłość między Sophie a Justinem jest taka słodka, że aż mi brak słów! Rozpływam się i jednocześnie tak strasznie im tego zazdroszczę, tej miłości :((
    Nie martw się, ja zawsze przy tobie będę. Mi też czytelnicy uciekają, łączmy się w bólu ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jesteś sama ! Też bardzo chciałabym przeżyć coś takiego jak Justin i Sophie. Autorko tego opowiadania, wiedz że bardzo uwielbiam to opowiadanie i też Cię kocham <3

      Usuń
  6. słodko się zachowywali jak byli razem <3 Kurczę a ta sprawa z Jasonem to słabo :( Ciekawe co będzie dalej.
    Mam nadzieję, że pomimo tylu czytelników będziesz kontynuowała to opowiadanie, proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  7. kuuurde, ale on chyba nie odszedł odszedł : o co nie? nie zostawił jej w ciąży, wróci. mam nadzieję, bo wątpię w to, żeby się z Justinem zeszli, chociaż kto wie :3 cały czas się zastanawiam nad tym, co Justin jej zrobił ;o naćpał się, pobił ją, zdradził, przejechał jej kotka ; o no nie wiem ; < a może zgwałcił ? a może po prostu odszedł ;o vgklcdsnajgvndtfkjdgvndrf no nie mogę ;<

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu, cholernie współczuję Jasonowi i może głupio się zachował, zostawiając ją, ale pewnie zrobiłabym to samo, jednak wydaje mi się, że on do niej wróci, przecież ją kocha.. Co do ich wspomnień, no nareszcie są razem, aww! <3 Sophie i Justin są tacy kochani i błagam, niech oni zejdą się jeszcze raz! :c
    Zapraszam na moje nowe ff z Justinem w roli głównej:
    hidden-enemies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Cię. Bardzo chciałabym, żeby Sophie była kiedyś z Justinem, ale z drugiej strony, przedstawiasz go jako dupka... może on musi odpokutować? I szkoda mi małżeństwa Sophie i Jasona... biedny Jason. Nie mogę się doczekać nn, jesteś najlepsza, dosłownie uwielbiam tego bloga. Zawsze czekam na nowe rozdziały. Wybacz, że nie zawsze komentuję- nie będę ukrywała, często zapominam. Przepraszam. Wiedz, że mimo to tu jestem, zaglądam i kocham Cię!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rety, moim zdaniem Jason zbyt ostro potraktował Sophie, chociaż z drugiej strony... On ją kovha i miał nadzieję, cień nadziei, że ona jest z nim z miłości, a nie tylko z przyzwyczajenia. Kurcze, strasznie szkoda mi ich obojga. I Justina mimo wszystko też mi szkoda, chociaż jeszcze nie wiem, dlaczego. On nadal coś czuje do Sophie i dopiero rozmowy z córką zaczynzją mu to uświadamiać. Jestem ciekawa, czy oni jeszcze kiedyś się spotkają i jak zareagują na swój widok. Ciekawa również jestem, jak wyglądać będzie teraz małżeństwo Sophie i Jasona. Ona niedługo urodzi, a co potem?
    Wspaniały rozdział, bardzo się cieszę, ze szybko go dodałaś, życzę weny i czekam na kolejne ;*
    final-justice-jb.blogspot.com
    last-breath-jb.blogspot.com
    whatever-people-say-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Taki smutny ten rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate