27.6.14

Chapter 7



            Sophie bardzo przejmowała się swoją przeszłością, a szczególnie ważnymi wspomnieniami były te, które wiązały się z początkami jej miłości do Justina. To właśnie wtedy wszystko zaczęło się zmieniać, właśnie wtedy ona się zmieniła. W ostatnim czasie dziewczyna źle się czuła, a Jason strasznie się o nią martwił, spędzał z nią więcej czasu, jednak to nie zmieniało faktu, że blondynka nadal nie czuła się najlepiej. Tęskniła za swoim dawnym życiem i myślała o tym, co dzieje się u Justina. Domyślała się, że założył rodzinę, ma żonę, może nawet dzieci i pewnie nawet nie pamięta o dziewczynie, która kochała go do szaleństwa.
            Dziewczyna właśnie dotarła do tych kartek w pamiętniku, które miały najwięcej śladów łez. Wtedy kiedy zdarzył się ten wypadek płakała dzień i noc, martwiła się o swojego ukochanego, łączyła się z nim w cierpieniu i tylko modliła się o to, żeby nic złego mu się nie stało. Nigdy na nikim tak bardzo jej nie zależało jak właśnie na nim – na człowieku, który oddał jej swoje serce, ale wkrótce okazało się, że to była jedynie pożyczka.

***

            Szatyn siedział z głową schowaną w dłoniach, wspomnienie tego wypadku wciąż było dla niego trudne. Tak łatwo mógł strącić życie...choć nie to było najważniejsze. Naraził Sophie na niebezpieczeństwo i pomimo tego, że ona mu to wybaczyła, on jeszcze przez długi czas się zadręczał.
            -Stało jej się coś złego? - zapytała przestraszona Emily.
            -Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale ja i tak czułem się winny, nie mogłem pogodzić się z tym, że Sophie przeze mnie musiała cierpieć.

*

            Bardzo długo byłem nieprzytomny, a kiedy się obudziłem nikt nie chciał mi powiedzieć co się dzieje z Sophie. To był najgorszy czas w moim życiu. Przewidywałem już wszystko co najgorsze i obawiałem się tego, ze stało się coś naprawdę złego. Lekarz powiedział mi, że przeszedłem już jedną operację, ale czekała mnie jeszcze kolejna. Podobno przychodzili do mnie rodzice, którzy bardzo się o mnie martwią, ale tak naprawdę nie chciałem w to wierzyć. Wtedy nie przejmowałem się swoim stanem zdrowia, liczyła się tylko Sophie, ale nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie ona jest.

***

            Blondynka stała przed lustrem. Na jej twarzy i dłoniach nadal było kilka ledwo widocznych blizn spowodowanych wypadkiem samochodowym. Zawsze, gdy spoglądała na siebie w lustrze i widziała kilka bladych szram, przypominała sobie tamte koszmarne dni, kiedy umierała nie wiedząc czy Justin przeżyje, a później czy wróci do pełnej sprawności. Martwiła się o niego, bo w tamtym czasie jej życie kręciło się tylko i wyłącznie wokół Biebera.
            -Sophie – usłyszała głos Jasona, który jej szukał.
            -Tak? - westchnęła i wyszła z łazienki.
            -Jak się czujesz? - zapytał troskliwie podchodząc bliżej.
            -Dobrze, już nie kręci mi się w głowie – uśmiechnęła się.
            -Zostanę dzisiaj w domu – zaproponował.
            -Nie ma takiej potrzeby, prześpię się, a jeżeli coś będzie się działo, to do ciebie zadzwonię.
            -No dobrze kochanie – pocałował ją w usta, po czym zostawił samą.
            Dziewczyna położyła się na łóżku i spojrzała na kilka niewielkich blizn na rękach. Tak wiele wspomnień wiązało się z tymi znamionami. Tak wiele uczuć, strachu, niepewności. Takie blizny miała również na sercu, jednak te fizyczne łatwiej było zakryć, wystarczało jedynie ubranie, a blizny na sercu już nigdy się nie zagoją, a co gorsze – nie da się ich ukryć pod żadną maską.
                                                                                                                                       
*

            Leżałam na szpitalnym łóżku i zastanawiałam się czy Justin wybudził się już ze śpiączki. Martwiłam się o niego. Ze mną tak naprawdę nic poważnego się nie stało. Miałam złamaną rękę, pełno siniaków i lekkie wstrząśnienie mózgu. Straciłam przytomność tylko na chwilę i wiedziałam, że już niedługo będę mogła wrócić do domu. Stan Justina był znacznie poważniejszy – zaraz po wypadku miał operację, a już niedługo miał mieć kolejną. Bałam się o niego, nie chciałam, żeby cierpiał.
            Każdego dnia przychodzili do mnie bliscy. Conor był na mnie bardzo zły, a na Justina jeszcze bardziej. Jednak kiedy mu wyjaśniłam o co chodzi i dlaczego jechałam z nim tym samochodem, zrozumiał i obiecał, że będzie go odwiedzał. Śmiało mogłam powiedzieć, że mój brat był ze mnie dumny, że nie zostawiłam Justina samego.
            Kiedy dowiedziałam się, że Justin się wybudził, byłam naprawdę szczęśliwa. Chciałam jak najszybciej go zobaczyć i lekarz w końcu mi na to pozwolił. Udzielało mi się ogromne zdenerwowanie, bo tak naprawdę nie wiedziałam w jakim stanie go zastanę, ale byłam pewna, że nieważne co by się działo, szatyn potrzebuje mojego wsparcia.
            Powoli weszłam do jego sali – Justin leżał na szpitalnym łóżku, chyba spał, ale mimo wszystko usiadłam na krześle obok niego. Czułam się dość nieswojo, bo bałam się z nim porozmawiać i sama nie wiem dlaczego tak było. Gdy szatyn zaczął się budzić, przygryzłam wargę, a kiedy tylko otworzył uśmiech, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
            -Sophie – szepnął. - Myślałem, że stało się coś strasznego, nikt mi nie powiedział co się z tobą dzieje.
            -Wszystko będzie dobrze – uśmiechnęłam się.
            -Przepraszam, to wszystko moja wina – posmutniał.
            -Nie mów nic, musisz teraz myśleć o tym, żeby wyzdrowieć – złapałam go za rękę, a on wzmocnił uścisk.
            -A co z tobą? - zapytał zmartwiony.
            -Będę miała tylko kilka małych blizn, ale poza tym nic mi się nie stało, jutro wychodzę ze szpitala.
            -Cieszę się – chciał się uśmiechnąć, ale na jego twarzy pojawił się pewnego rodzaju grymas. Widziałam, że cierpi, ale nie mogłam mu w żaden sposób pomóc.
            -Zawołać lekarza? - zmartwiłam się.
            -Nie, zostań – ścisnął moją dłoń. - A jak wyjdziesz ze szpitala to... - nie dokończył.
            -To co?
            -Nie nic, nieważne – odwrócił wzrok.
            -No powiedz – nalegałam.
            -Chciałem tylko zapytać czy jak wyjdziesz ze szpitala to będziesz mnie odwiedzać – zaskoczyło mnie to co powiedział.
            -Oczywiście, że tak – stwierdziłam i zauważyłam, że nieco się uspokoił.
            -Wiesz, tak naprawdę nie mam nikogo bliskiego. Rodzice mojego przyjaciela interesują się mną bardziej niż moi biologiczni, to chyba nie jest normalne.
            -Twoi rodzice są zapracowani, nie miej im tego za złe – widziałam smutek w oczach Justina, zrozumiałam, że ten chłopak skrywa w sobie więcej tajemnic niż mogłam sobie wyobrazić. - Powinieneś odpoczywać, przyjdę do ciebie jutro przed wyjściem – wstałam ze swojego miejsca i udałam się w stronę wyjścia.
            -Sophie – usłyszałam za plecami i się odwróciłam. - Dziękuję – uśmiechnęłam się, po czym opuściłam pomieszczenie.

*

            Widok ukochanej osoby na szpitalnym łóżku wciąż stał przed oczami Sophie. Dziewczyna zalewała się łzami, bo te wspomnienia były dla niej wciąż jeszcze bardzo świeże. Wyjęła ze swojego pamiętnika list, który dostała od Justina przed jego drugą operacją – list, którego nie odważyła się przeczytać. Pamiętała co w nim było zawarte, pamiętała każde słowo, Justin żegnał się w nim już na zawsze, zupełnie jakby wiedział, że umrze. Te kilka dni, kiedy lekarze walczyli o jego życie, były dla dziewczyny naprawdę trudne. Ale to właśnie wtedy zrozumiała, że to nie jest zwykłe zauroczenie tylko miłość – niestety sądziła, że była to nieodwzajemniona miłość.
            -Sophie! - dziewczyna usłyszała z dołu i pośpiesznie otarła mokre policzki, po czym zeszła na dół. Na widok swojego starszego brata strasznie się ucieszyła.
            -Braciszku! - przytuliła się do niego. - Dawno się nie widzieliśmy! - stwierdziła.
            -Taka praca – westchnął.
            -Oh zapomniałam, że mój brat jest słynnym koszykarzem – zaśmiała się. - Mogę prosić o autograf?
            -Ustaw się w kolejce siostrzyczko – parsknęli śmiechem.
            Sophie spędziła popołudnie w gronie rodziny, nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo tęskniła za swoim bratem. Gdyby nie jej rodzina, pewnie blondynka byłaby zupełnie kimś innym, zapewne życie ułożyłoby jej się inaczej o ile w ogóle jeszcze chodziłaby po tym świecie. Traumatyczne przeżycia z przeszłości już na zawsze zburzyły idealne życie dziewczyny…Czy było warto? Teraz Sophie na pewno odpowiedziałaby, że tak, ale czy kilka lat temu, gdy załzawione oczy były dla niej codziennością…czy wtedy również uważała, że to wszystko było godne takiego poświęcenia?

***

            Uwielbiałem, kiedy Sophie odwiedzała mnie w szpitalu, opowiadała mi o tym, jak minął jej dzień i wtedy zachowywała się tak naturalnie w mojej obecności, zupełnie jakby była inną Sophie – nie tą nieśmiałą, ale tą wesołą, pełną życia dziewczyną. Tak naprawdę ona była jedną z niewielu osób, które mnie odwiedzały, dlatego tak wiele to dla mnie znaczyło. Mogłem powiedzieć jej o wszystkim, a ona zawsze miała dla mnie czas, nigdy mi nie odmówiła. Wtedy była dla mnie wspaniałą przyjaciółką, tylko przyjaciółką. Byłem ślepy, że od razu tego wszystkiego nie zauważyłem, że nie zwróciłem uwagi na to, jaka jest piękna i jakie ma dobre serce, choć ja nie raz sprawiłem jej przykrość.
            -Słuchasz mnie w ogóle? - zapytała.
            -Przepraszam, trochę się zamyśliłem – uśmiechnąłem się.
            -Martwisz się jutrzejszą operacją?
            -Trochę tak – westchnąłem.
            To prawda, bardzo bałem się tej operacji, bałem się, że coś pójdzie nie tak, bałem się, że do końca życia będę sparaliżowany. Tak naprawdę tylko dzięki Sophie nie zwariowałem, bo to ona ciągle powtarzała mi, że wszystko będzie dobrze. Wierzyłem jej, bo była naprawdę przekonująca, ale mimo wszystko nie potrafiłem powstrzymać tego strachu. Wiedziałem, że kiedy nie będę mógł chodzić będzie mi naprawdę ciężko. Nie mogłem sobie wyobrazić życie na wózku.
            -Przyjdziesz do mnie jutro przed operacją? - zapytałem z nadzieją.
            -Oczywiście – uśmiechnęła się.
            -Mam nadzieję, że już niedługo ten cały koszmar się skończy i będziesz mogła ode mnie odpocząć – zaśmiałem się.
            -Nie mów tak – spojrzała na mnie w taki sposób, że domyśliłem się, że trochę ją uraziłem.
            -No dobrze, przepraszam.
            Naprawdę nie miałem pojęcia, dlaczego Sophie tak się o mnie troszczyła. Nie miała u mnie żadnego długu wdzięczności, tak naprawdę to nawet zbyt dobrze się nie znaliśmy. Nie narzekałem, bo mi się to podobało. Chociaż raz ktoś się o mnie troszczył, chociaż raz mogłem poczuć, że jestem dla kogoś ważny. Może byłem samolubny, że chciałem dla siebie wyciągnąć wszystko co najlepsze. Ale każdy człowiek zasługuje na szczęście…nawet ja – zły Justin Bieber.

*

            -Sophie opiekowała się tobą, bo cię kochała, prawda? - zapytała zaciekawiona Emily.
            -Nigdy nie podejrzewałem, że ona się we mnie podkochuje. Zawsze myślałem, że ma mnie za złego człowieka, myślałem, że zwyczajnie mnie nie lubi. Nie zasługiwałem na czyjąś troskę – stwierdziłem zasmucony.
            -Teraz to ja się tobą muszę opiekować – dziewczynka otuliła Justina ramionami.
            -Bo teraz zostałaś mi tylko ty – wyszeptał łamiącym się głosem. 

~~~~~*~~~~
Szybko wyrobiłam się z nowym rozdziałem i mam nadzieję, że Wam się spodoba :) Osobiście ostatnio nie mam w ogóle weny i nawet te rozdziały, które mam napisane na zapas już mi się nie podobają...chyba się wypalam i zastanawiam się nad zawieszeniem bloga, albo zrobieniem sobie jakiejś przerwy, bo nie wiem czy to ma jakiś sens...zresztą widzę, że czytelników jest również coraz mniej i mam nadzieję, że to opowiadanie nikomu się nie podoba, a myślałam, że skoro jest inne niż wszystkie to opinie będą zupełnie inne...no ale trudno :)
W związku z tym, że nie mogę Was zmusic do tego, żebyście dodawali chociażby krótki komentarz, zrobiłam ankietę, a właściwie dwie, jedna z nich dotyczy komentarzy, a druga tego czy podoba Wam się opowiadanie. Proszę Was o zaznaczenie odpowiedzi, będę Wam bardzo, ale to bardzo wdzięczna :) 
NO I Z RACJI TEGO, ŻE MAMY WAKACJE, ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM UDANEGO I MIŁEGO WYPOCZYNKU :)

14 komentarzy:

  1. ile wspomnien w jednym rozdziale. az mi lezka poleciala :(
    ale wgl. rodzial super.
    czekam na nastepny.

    tobie tez milego odpoczynku
    @aga_belieber

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem dużo osób czyta tą historię, a nawet jeśli nie to ja ci załatwię że będziesz miała masę czytelników!
    Rozdział jest cudny <3
    Mogłaś niektóre momenty bardziej szczegółowo opisać, ale to nic.
    Jeśli chodzi o zawieszenie, rozumiem każdy potrzebuję przerwy :) ALE NIE ZBYT DŁUGIEJ !
    Są teraz wakacje, powinnaś zrobić sobie od tego opowiadania z miesiąc przerwy aby pozbierać wszystkie myśli, zabawić się hahahs , a potem w połowie 2 miesiąca dodać rozdział <3
    Wierze że wszyscy którzy śledzą losy tej dwójki, poznają ich historię, zrozumieją jeśli będą mieć pewność że wrócisz <3
    Dobra czekam na info lub nowy rozdziałek <3
    Kocham i życzę miłych Wakacji : )
    @Sandra1DHZLLN

    OdpowiedzUsuń
  3. NIE WIEM JAK TY TO ROBISZ, ALE JAK CZYTAM TWOJE OPOWIADANIE TO CZUJĘ SIĘ TAK... TAK... 'JAK W DOMU' JEŚLI WIESZ CO MAM NA MYŚLI ;D KOCHAM TO OPOWIADANIE BO JEST INNE NIŻ RESZTA, JA RÓWNIEŻ WŁAŚNIE CHCIAŁAM TAKIE PISAĆ (NO I W SUMIE PISZĘ) TEŻ MI SPADŁA ILOŚĆ CZYTELNIKÓW, ALE WIESZ CO? MAM TO W DUPIE, BO PO PROSTU CHCĘ POKAZAĆ PIĘKNĄ HISTORIĘ, TAK OD SIEBIE, A INNI JAK CZYTAJĄ, TO ŚWIETNIE, WIDAĆ ŻE JESZCZE SĄ CI NORMALNI LUDZIE, ROMANTYCY, A JAK NIE... TRUDNO, ICH STRATA. NO NIE? :) NIE ZAŁAMUJ SIĘ KOCHANIE I BŁAGAM! BŁAGAAAAM! NIE ZAWIESZAJ ;((( NIE WYPALASZ SIĘ, JA TEŻ SWEGO CZASU TAK MYŚLAŁAM, ALE TO NIEPRAWDA, KAŻDY PISARZ MA W ŻYCIU TAKI OKRES GDZIE NIE MOŻE SKLECIĆ NORMALNEGO ZDANIA, NIC MU SIĘ NIE PODOBA ITD, ALE TRZEBA PRZEZ TO PRZEJŚĆ, SZUKAĆ INSPIRACJI. NIE PODDAWAJ SIĘ! WIERZĘ W CIEBIE !
    UDANYCH WAKACJI <3
    (ALE SIĘ ROZPISAŁAM WOW)

    OdpowiedzUsuń
  4. cały czas mnie zastanawia to czy oni się spotkają :D

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na ich spotkanie!!

    OdpowiedzUsuń
  6. ŚWIETYNY *-* Czekam nn <3
    ~heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. jeny rozdział świetny :) mam nadzieję , że opowiadanie skończy się szczęśliwie dla Justina i Sophie . Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnie zdanie i moje łzy w oczach. Rozdział świetny. Wgl całe opowiadanie super.

    OdpowiedzUsuń
  9. woooooooow, chyba zapłaczę się na śmierć przy kolejnych rozdziałach :( jest tak, ah.. nie mam słów :( jesteś cudowna dziewczyno, nawet nie wiesz jaki talent w sobie masz :) Trzymam kciuki za dalsze prowadzenie bloga! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały i wzruszający rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć! ;*
    Ty się nawet nie waż zawieszać tego bloga! Nie wolno Ci! Ja bym nie wytrzymała bez rozdziałów na tym blogu. Nie rób tego, proszę. Wiesz, jak bardzo uwielbiam to opowiadanie. I nie mów, że nikomu się nie podoba, bo ja to co? Ja KOCHAM to opowiadanie. Każdy rozdział jest cudowny, a że te, które napisałaś już Ci się nie podobają, to normalka. Ja mam tak samo, każdy autor tak ma. Takie życie. :D A Ty słuchaj mnie, swojej czytelniczki, która prawdę Ci mówi, że opowiadanie jest cudowne i każdy rozdział również. <3
    Myślałam, że Sophie będzie bardziej poszkodowana po tym wypadku, ale jednak nie. Z jednej strony to lepiej, bo dzięki temu Justin nie miał zbyt dużych wyrzutów sumienia. On spowodował ten wypadek i na szczęście dziewczynie nic poważnego się nie stało, ale gdyby jednak to ona walczyła o życie, to on zapewne nie mógłby sobie tego wybaczyć. Dobrze, że się wybudził ze śpiączki i wszystko dobrze się skończyło. :) Ciekawe, czemu nikt mu nie mówił o Sophie? dobrze, że dziewczyna postanowiła sama do niego pójść. ;) I dobrze, że Conor nie gniewał się na Justina.
    Miło ze strony Sophie, że odwiedzała Biebera. Dziwne, że się nie domyślił, że dziewczyna czuje coś do niego, bo jak sam mówił, w ogóle się nie znali, a ona poświęcała mu tyle uwagi. Chyba na początku ta jej miłość była nieodwzajemniona. Więc co się stało, że chłopak zaczął coś do niej czuć? Co to był za przełomowy moment? Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały.
    Mmm, Conor gwiazda koszykówki. Fajnie, że udało mu się spełnić swoje marzenia. :) Cały czas jestem ciekaw,a jak to tam z nim i Justinem. Przestał z nim utrzymywać kontakt przez to, że porzucił on Sophie? Mam nadzieję, że poruszysz ten wątek. ;)
    Również życzę Ci udanych wakacji! :) Wypocznij sobie i nabierz weny i chęci do pisania tego opowiadania!
    Pozdrawiam. ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam czytać to, co napiszesz dziewczyno. Faktycznie, to opowiadanie jest całkiem inne od innych opowiadań, ale to nie znaczy, że jest złe. Moim zdaniem jest to coś nowego i powiem Ci szczerze, że bardzo mi się podoba. Czytelnik zastanawia się, czy w końcu się spotkają, jak to się wszystko zakończy, bo przecież w końcu muszą się spotkać, prawda? :*
    Nie komentuję zbyt często, chociaż również wiem jakie to jest dla autora ważne, bo nie wiesz czy piszesz dla 2/3 osób, czy może dla 100... :) Także postaram się komentować częściej Twoje rozdziały i życzę powodzenia w dalszym pisaniu tego opowiadania, bo jest cudowne :)
    I proszę... nie zawieszaj.

    Wytrwałości! :*

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate