Sophie spędzała kolejne dni na
wspominaniu przeszłości, każdą wolną chwilę poświęcała właśnie na to, aby
chociaż na moment wrócić pamięcią do czasów, kiedy była tak bardzo szczęśliwa.
Z czasem całkowicie zaczęła zapominać o rzeczywistości. Pomimo tego, że
niektóre wspomnienia ją raniły i wywoływały ten ogromny ból w sercu, to nie
miało to większego znaczenia. Ważne było to że Sophie w ogóle coś takiego
przeżyła. Te złe chwile, które wydarzyły się na samym końcu tej historii
sprawiły, że dziewczyna wiele się nauczyła, a najwięcej dobrego wyciągnęła z
miłości. To uczucie jest nieporównywalne do żadnego innego, sprawia, że
człowiek może przenosić góry, ale kiedy miłość odchodzi, w sercu pozostaje
ogromna dziura, którą bardzo trudno ponownie wypełnić. Jednak Sophie wolała się
skupić na tym dobrym aspekcie miłości, na tym czasie, kiedy w jej życiu działy
się te najcudowniejsze rzeczy. Pomimo, że to już dawno zniknęło, to wspomnienia
pozostały już na zawsze.
*
Pamiętam, że w tamtym czasie często
śniłam, było to wtedy, gdy cała ta historia jeszcze się nie rozpoczęła, choć
może i miało to jakiś związek, może po prostu nie byłam świadoma tego, że to
jest początek serii kolejnych wydarzeń. Tak więc śniłam i gdy tylko się
budziłam, chciałam, żeby ten sen się ziścił. Przypominałam go sobie bardzo
dokładnie, a później go zapisywałam. Przez ten cały czas, gdy zasypiałam,
myślałam tylko o tym, żeby znów przyśnił mi się ten sen, który z poprzednimi
łączył się w przepiękną historię. O czym śniłam? W każdym z tych marzeń sennych
pojawiał się pewien chłopak, który był po prostu idealny. Był wysoki, dobrze
zbudowany, a jego twarz była niemalże anielska, jednak kiedy się budziłam,
nigdy jej nie pamiętałam. Wiedziałam jedynie, że miał miękkie włosy, brązowe
oczy i piękny uśmiech, ale w żaden sposób nie potrafiłam pozbierać w całość
tych wszystkich szczegółów. Pamiętam, że długo przyglądałam się każdemu
napotkanemu chłopakowi, jakbym chciała znaleźć w nim cechy chłopaka z moich
snów, jednak wszystko na marne, bo on był wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. W
pewnym momencie zupełnie zwątpiłam w jego istnienie, stwierdziłam, że jest on
jedynie wytworem mojej wyobraźni. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nigdy nie śnimy
o osobach, których nie znamy. Ludzie z naszych snów są nam znajomi, jednak nie
zawsze potrafimy sobie to uświadomić. Nie wierzyłam w to dopóki naprawdę nie
spotkałam chłopaka z moich snów. Przez cały czas śniłam o Justinie...tak, o
przyjacielu mojego brata, którego znałam. Pamiętam swoje uczucie, gdy w końcu
odkryłam kim on jest. Czułam się...dziwnie. Jak mogłam śnić o chłopaku, z
którym nigdy nie rozmawiałam? Przecież to chore. Jednak widocznie moja
podświadomość wiedziała lepiej ode mnie. Może już wtedy coś do niego czułam?
Może to dlatego, że był w pewien sposób pociągający? A może śnił mi się
dlatego, że był dla mnie kimś nieosiągalnym, kimś kto nigdy nie zwróci uwagi na
kogoś takiego jak ja?
*
-Sophie! - dziewczyna usłyszała głos
swojej matki, która ją wołała. Dziewczyna się ocknęła i zeszła na dół. Zastała
tam swoją rodzicielkę przygotowującą posiłek.
-Jestem – powiedziała cicho.
-Za chwilę Conor przywiezie Jess, bo
jedzie z Grace do lekarza. Zajmiesz się nią? - zapytała.
-Oczywiście, przecież wiesz jak ją
uwielbiam – uśmiechnęła się.
-Za chwilę powinni przyjechać.
-A czemu nie zawołałaś mnie, żebym
pomogła ci gotować?
-Nie chciałam zawracać ci głowy,
dobrze wiesz, że musisz się oszczędzać, żebyś znowu nie zasłabła.
-Oh no dobra. Zaraz wrócę, tylko pójdę
na górę po telefon, bo Jason obiecał, że do mnie zadzwoni – blondynka chciała
już wyjść, ale kobieta ją powstrzymała.
-Sophie?
-Tak? - dziewczyna się odwróciła.
-Jesteś ostatnio jakaś zamyślona,
coś się stało? - zapytała, a blondynka doskonale wiedziała co jej rodzicielka
ma na myśli.
-To hormony – odpowiedziała
żartobliwie.
Sophie skierowała się w stronę
schodów. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że ostatnio bardzo się
zmieniła, te wszystkie wspomnienia sprawiały, że teraźniejszość została
zaniedbana i dziewczyna wiedziała, że tak nie może być, ale nie potrafiła tego przerwać.
Bała się, że straci to co ma, że straci to, co kocha tylko dlatego, że
rozpamiętuje przeszłość.
Kiedy blondynka zeszła na dół, była
tam już Jessica. Dziewczynka bardzo ucieszyła się na widok Sophie i od razu do
niej podbiegła. Jessica była córką Conora, miała pięć lat i była naprawdę
kochaną dziewczynką. Chyba nie było osoby, która jej nie lubiła.
Conor ożenił się z Grace, byli
idealną parą już w czasach, gdy chodzili jeszcze do szkoły, a niedawno okazało
się, że będą mieli drugie dziecko, jednak nastąpiły pewne komplikacje. Grace
źle znosiła drugą ciążę, ale mimo wszystko byli dobrej myśli. Sophie nie mogła
sobie wymarzy lepszej rodziny. Miała cudownych rodziców na których mogła liczyć
w każdej sytuacji. Conor był jej bratem, który wspierał ją w najtrudniejszych
momentach w jej życiu. Miała męża – Jason był naprawdę wspaniały, dbał o nią,
kochał ją i znosił to, że traktowała go w traki oziębły sposób. Dziewczyna miała
wszystko to o czym zawsze marzyła, a mimo to nie potrafiła odnaleźć szczęścia,
nie potrafiła odnaleźć się w swoim życiu. Może to wszystko było spowodowane
tym, że w życiu dziewczyny brakowało tej jednej jedynej osoby?
*
Justin
tylko jako jeden z niewielu potrafił mnie rozbawić, potrafił sprawić, że na
mojej twarzy pojawiał się uśmiech. I wcale nie musiał wiele robić, czasami
wystarczało, że ze mną był. Jego poczucie humoru mnie rozbrajało i gdy
musieliśmy się rozstać choćby na chwilę brakowało mi jego uśmiechu, w którym
się zakochałam. Czasami zastanawiałam się czy on w ogóle potrafi być choć przez
chwilę poważny. Przekonałam się nie raz o tym, że potrafi być czasami smutny,
widziałam go płaczącego, ale obiecałam, że nikomu o tym nie powiem. Często zachowywał
się jak mały chłopiec, który potrzebował uwagi i miłości. Czasami byłam pod
wrażeniem tego jaki potrafi być opiekuńczy i kochający. Justin pokazywał mi
swoje wszystkie oblicza – raz był wesoły, raz poważny, innym razem był po
prostu moim małym Justinem... Ale najbardziej kochałam tego wrażliwego, czułego
i romantycznego Justina, bo właśnie wtedy mieszały się w nim te wszystkie
cechy.
*
-Ciociu – Jessica pomachała dłonią
przed twarzą dziewczyny.
-Co się stało? - zapytała
zdezorientowana.
-W ogóle mnie nie słuchasz –
oburzyła się.
-Przepraszam, zamyśliłam się –
uśmiechnęła się.
-Miałyśmy pójść na spacer –
przypomniała.
-To może pójdziemy jak wujek Jason
wróci z pracy – zaproponowała.
-Tak! - ucieszyła się, gdyż Jason
miał z nią świetny kontakt i ogólnie miał świetne podejście do dzieci, dlatego
Sophie była pewna, że będzie dobrym ojcem.
*
Uwielbiałam
spacery z Justinem, zawsze mogliśmy spędzić ze sobą czas, czasami milcząc,
czasami wygłupiając się, ale zawsze był to czas, który nas do siebie zbliżał.
Na samym początku spacerowaliśmy bardzo często, właśnie w ten sposób się
poznawaliśmy, no i niestety na początku musieliśmy się kryć z tym, że jesteśmy
razem. I choć z perspektywy czasu wiem, że to było głupie, to z drugiej strony
wiem, że to dodawało nam adrenaliny.
Wiele
osób zadawało mi pytanie jak to się stało, że byłam dziewczyną Justina Biebera
– szkolnej gwiazdy. Nigdy nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo sama tak naprawdę
nie wiedziałam kiedy nastąpił ten przełomowy moment. Nasze początki były bardzo
trudne i burzliwe. Jeszcze zanim się to wszystko zaczęło Justin miał
dziewczynę, a poza tym ja nawet nie przypuszczałam, że możemy być kiedyś razem.
Pamiętam
taki dzień, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi, otworzyłem je i zobaczyłem go z nią
– idealną dziewczyną. Przyszli do Conora i na mnie nawet nie zwrócili większej
uwagi. Czułam się wtedy jak ostatnia idiotka i miałam świadomość tego, że nigdy
nie będę taka jak oni, nigdy nie będę ładna, zgrabna i pewna siebie.
Po
ostatnich wydarzeniach myślałam, że coś się zmieni, po tym jak Justin pomógł w
odnalezieniu mnie tamtego dnia, myślałam, że wszystko będzie wyglądać zupełnie
inaczej, ale myliłam się, nadal byłam szarą myszką, której nikt nie zauważał. Z
jednej strony mi to nie przeszkadzało, ale z drugiej strony było mi przykro, że
byłam taka samotna.
*
Sophie spędzała czas z Jasonem i
Jessicą. Starała się nie rozmyślać, chociaż przez ten krótki czas nie myśleć o
Justinie, żeby nie sprawić przykrości mężowi. Kochała go, bardzo go kochała,
ale jeszcze nie nauczyła się tego okazywać. Może nadal bała się, że zostanie
zraniona tak jak poprzednim razem, kiedy zaangażowała się w związek z Austinem i
sparzyła się na tyle mocno, że bała się zaufać komukolwiek.
-O czym myślisz kochanie? – zapytał Jason
widząc zamyśloną dziewczynę. Obiecała sobie, że przez tą krótką chwilę nie
będzie myślała o przeszłości, ale nie potrafiła się powstrzymać, bo to było
silniejsze od niej.
-Martwię się o Grace, Conor pojechał
z nią do lekarza, bo prawdopodobnie jej ciąża jest zagrożona – skłamała, jednak
Jason tego nie zauważył.
Wszystko będzie dobrze, zobaczysz –
uśmiechnął się i pocałował ją w policzek. – Już niedługo nasz dzidziuś będzie
się bawił z dzieckiem twojego brata.
-Chciałaby, żeby tak było –
westchnęła.
-Kocham w tobie tą wrażliwość,
kocham w tobie to, że bardziej przejmujesz się losem innych niż własnym –
przytulił ją do siebie.
Jason spojrzał na Sophie i pomimo
tego, że każdego dnia widział w jej oczach pewnego rodzaju pustkę, to nie
przestał jej kochać. Miał świadomość tego, że przed nim w życiu dziewczyny był
ktoś, kogo ta bardzo kochała, ktoś kto ją zostawił i tym samym bardzo skrzywdził.
Mimo tego wszystkiego kochał ją i wiedział, że musi jej dać dużo miłości. Starał
się, robił wszystko co mógł, ale czasami brakowało mu sił i nie mógł wytrzymać
ciągle dając coś od siebie, a nie dostając nic w zamian. Ale miłość na tym
właśnie polega – na poświęceniu całego siebie.
~~~~*~~~~
STRASZNIE WAS PRZEPRASZAM, ŻE TEN ROZDZIAŁ DODAJĘ TAK PÓŹNO, ALE WCZEŚNIEJ NIE DAŁAM RADY!
Głupio mi tak teraz, no ale teraz wystawianie ocen, dużo sprawdzianów i w ogóle, dlatego nie mogłam dodac wcześniej, chociaż i tak dodałam szybko, bo planowałam opublikowac ten rozdział w wakacje, ale na szczęście udało mi się wcześniej :) Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
I MAM DO WAS OGROMNĄ PROŚBĘ, WIEM, ŻE SPORO LUDZI CZYTA MOJE OPOWIADANIE, INFORMUJĘ DUŻO OSÓB, ALE WIDZĘ TEŻ, ŻE NA TT DUŻO OSÓB ROZMAWIA NA TEMAT MOJEGO OPOWIADANIA, DLATEGO PROSZĘ WAS...JEŚLI CZYTACIE TO OPOWIADANIE DODAJCIE CHOCIAŻ KRÓTKI KOMENTARZ TYPU "CZYTAM" A OD RAZU ZROBI MI SIĘ MILEJ I NABIORĘ CHĘCI DO PISANIA! :) Z GÓRY DZIĘKUJĘ <E
Zapraszam na mojego aska jeśli macie jakieś pytania: ask.fm/katybelieber06
Czytam każdy rozdział i przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania :) Uwielbiam je ! Życzę weny i czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa czy sie spotkają :D
OdpowiedzUsuńno pewnie że czytam :) jeju, trzymam kciuki za dobre oceny! :*
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział! szkoda że nie ma justina, ale i tak jest świetny :)
OdpowiedzUsuńgenialny♥
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kiedy oni się spotkają!! <33
OdpowiedzUsuńOMG szkoda , że nie ma tu Justina i jego opowieści, ale i tak zajebisty *.*
OdpowiedzUsuńCzekam nn <3 @BieberSelWorld
http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com/
Omg... Ja chce juz wiedziec co bedzie dalej. Najlepsze opwiadanke ever <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Nie mogę się doczekaĆ nn :)
OdpowiedzUsuńWarto było czekać! Piszesz super, podoba mi się pomysł który stworzyłaś, ale tak szkoda mi Jasona ;(( Szkoda tylko, że nie było Justina, ale liczę, że niedługo się pojawi ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! <3
Czytam już od pierwszego opowiadania :) Rozdział oczywiście świetny, a historia Justina i Sophie nadal tajemnicza.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.Czekam na nowy ; ))
OdpowiedzUsuńCzytam ;** jest świetne, mega wciąga i będę czytać dalej :P
OdpowiedzUsuńCzytam! :D I oczywiście skomentuję.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ten rozdział był tylko o Sophie, bo jakoś mi jej brakowało w tym opowiadaniu, czułam niedosyt po fragmentach z nią. A dzięki temu rozdziałowi czuję się spełniona, że tak powiem. :D
Bardziej poznałam dziewczynę, zbliżyłam się do niej i bardzo podoba mi się jej tok myślenia. Najbardziej to z początku rozdziału, o miłości. Tak jakoś do mnie przemówiło.
Ten fragment o śnie był genialny. Cudowny, zakochałam się w tym. Sam pomysł jest genialny, a Ty jeszcze tak cudownie to opisałaś. Przyczepię się tylko do jednej, drobnej rzeczy. Napisałaś, że nigdy nie śnimy o osobach, których nie znamy. Z tym akurat się nie zgodzę. ;) Często śni mi się Niall Horan, a ja przecież go nie znam. :D No, ale to taki drobny szczególik, który w ogóle nie wpływa na cudowność i wyjątkowość tego wspomnienia. :)
Cudownie, że Conorowi się ułożyło i ma kochaną córeczkę. Mam nadzieję, że drugie dziecko się urodzi i będzie całe i zdrowe. I że z jego żoną też wszystko będzie okey. :)
Nie lubię Jasona, ale jest mi go żal. Na pewno jest mu bardzo ciężko z tą całą sytuacją, z tym, że Sophie nie okazuje mu miłości, tak jak by on chciał. Przykre. Musi ją naprawdę kochać skoro godzi się na to wszystko i to wytrzymuje. No i właśnie, miłość polega na poświęceniu. Jejku, kocham te Twoje mądre przemyślenia. Takie trochę filozoficzne. To sprawia, że to opowiadanie jest wyjątkowe i takie cudowne. Kocham je. Tak pozytywnie na mnie wpływa i pozwala mi zastanowić się nad różnymi sprawami, czasami ważnymi. Dziękuję Ci za to. <3
Zapraszam do siebie na nowy rozdział na www.otchlan-czasu.blogspot.com :)
Pozdrawiam. ;*
Jejku...jak ja uwielbiam twoje komentarze, zawsze są takie dlugie i opisujesz w nich emocje jakie wzbudził w tobie rozdział :) Dziękuję ci za to..:)
UsuńA z tym snem to raczej miałam na myśli to, że nie snimy o osobach, których nigdy nie widzieliśmy na oczy, że te osoby musialy się gdzieś wcześniej pojawic w naszym zyciu..no wiesz o co.mi chodzi, ja Justina też nie poznałam, a sni mi się bardzo często :) <3
Ach, nie ma za co. Tak już mam, jestem emocjonalnym człowiekiem. :D
UsuńAch, no to teraz rozumiem. W sumie może jest w tym jakaś prawda... ;)
czytam ;) z niecierpliwością czekam na kolejny! :*
OdpowiedzUsuń