Minęło trochę czasu od ostatniej
rozmowy Justina z Emily na temat Sophie i szatyn miał już nadzieję, że nie
będzie musiał do tego wracać, bo zdawał sobie sprawę, że po raz kolejny będzie
musiał zmierzyć się z tym tragicznym wspomnieniem, po raz kolejny będzie musiał
wyobrazić sobie cierpienie Sophie, którą tak bardzo skrzywdził.
-Tatusiu! - dziewczynka zbiegła po schodach i usiadła Justinowi na kolanach.
-Co kochanie? - uśmiechnął się i przytulił Emily.
-Nadal nie dokończyłeś mi opowieści o Sophie. Chcę w końcu wiedzieć jak to się skończyło – Bimber miał nadzieję, że dziewczynka nie będzie zadawała więcej pytań.
-Ta historia jest bardzo długa i skomplikowana. Zanim byliśmy razem musieliśmy przejść naprawdę długą drogę.
-Tatusiu! - dziewczynka zbiegła po schodach i usiadła Justinowi na kolanach.
-Co kochanie? - uśmiechnął się i przytulił Emily.
-Nadal nie dokończyłeś mi opowieści o Sophie. Chcę w końcu wiedzieć jak to się skończyło – Bimber miał nadzieję, że dziewczynka nie będzie zadawała więcej pytań.
-Ta historia jest bardzo długa i skomplikowana. Zanim byliśmy razem musieliśmy przejść naprawdę długą drogę.
*
Obawialiśmy się najgorszego, że James zaciągnął Sophie do jakiegoś pokoju i tam próbuje ją skrzywdzić. Conor skierował się w stronę schodów i kolejno otwierał drzwi do pomieszczeń, ale tam również jej nie było, jednak przebywał tam James z inną dziewczyną. Gdy tylko Conor go zobaczył, nie mógł się opanować. Podszedł do niego i złapał go za kołnierz.
-Gdzie jest moja siostra? - zapytał przez zaciśnięte zęby.
-Skąd mam wiedzieć, uciekła gdzieś - jego słowa jeszcze bardziej zdenerwowały Conora, który pchnął Jamesa na ścianę i w takim stanie go zostawił, po czym skierował się do wyjścia.
Wybiegłem zaraz za nim. Wsiedliśmy do samochodu i Conor już wiedział dokąd mogła pójść jego siostra. Kazał mi jechać na plażę. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. Gdy byliśmy już na miejscu, na wszelki wypadek wyszedłem z samochodu, żeby w razie czego pomóc w szukaniu Sophie. Nie było jednak takiej potrzeby, bo blondynka siedziała na plaży. Conor od razu do niej podbiegł i ją przytulił, a ja trzymałem się w bezpiecznej odległości, jednak słyszałem całą rozmowę rodzeństwa.
-Wystraszyłem się, gdy nie było cię na tej imprezie, myślałem, że coś ci się stało - powiedział gładząc dziewczynę po głowie.
-Skąd wiedziałeś?
-Justin słyszał jak James mówił w szatni o jakiejś dziewczynie, którą chce wykorzystać. Gdyby nie on, o niczym bym nie wiedział - Sophie odwróciła się w moją stronę i zdobyła się na blady uśmiech przez łzy. Ale dla mnie nie miało znaczenia czy był to uśmiech z wdzięczności, grzeczności czy sympatii. Dla mnie znaczył bardzo wiele.
-Conor, dlaczego ja jestem taka beznadziejna? Dlaczego jestem taką ofiarą losu? - dziewczyna wybuchła głośnym płaczem.
-Nie jesteś beznadziejna. Jesteś moją małą siostrzyczką.
-Ty jesteś idealny, a ja do niczego się nie nadaję. Jestem naiwna, jak mogłam dopuścic do tego, żeby ten dupek tak mnie wykorzystał! - Sophie jeszcze głośniej zaczęła płakać i wtuliła się w swojego brata.
Nie mogłem na to patrzeć, bo gdy widziałem ją płaczącą, pękało mi serce, tylko ona budziła we mnie takie emocje. Ta krucha dziewczyna miała w sobie tyle zalet, skrywała tajemnicę, chowała w sobie drugą osobowość. Wiedziałem, że jest cudowna. Nigdy z nią nie rozmawiałem, ale wiedziałem, że ma dobre serce, wiedziałem, że zmieni moje życie, a raczej chciałem, żeby tak się stało.
*
-I co, po
tej imprezie porozmawialiście ze sobą, a potem się w sobie zakochaliście? -
szatyn się zaśmiał słysząc pytanie dziewczynki.
-To nie takie proste. Przecież miałem dziewczynę.
-Ale jej nie kochałeś...
-To nie takie proste. Przecież miałem dziewczynę.
-Ale jej nie kochałeś...
*
Odwiozłem Sophie i Conora do domu, przez
całą drogę się nie odzywałem, przysłuchiwałem się tylko rozmowie rodzeństwa.
Jednak nie mogłem wytrzymać, żeby co jakiś czas nie zerkać na Sophie we
wstecznym lusterku. Była roztrzęsiona i nie czuła się najlepiej, zresztą jak
mogłaby się czuć. Mogła nawet zostać zgwałcona, kto wie co chciał jej zrobić
James. Miałem wyrzuty sumienia, że o planach Jeffersona zorientowałem się tak
późno. Powinienem był zareagować nieco wcześniej, może wtedy Sophie nie czułaby
się tak strasznie.
***
Pamiętnik
Sophie był już zniszczony i pewnych rzeczy nie dało się odczytać, jednak ona
doskonale wiedziała, co tam było napisane. Znała każde słowo. Pamiętała każdy
szczegół. Wszystko powróciło. Pamiętała, jak wtedy Justin pomógł ją odnaleźć,
pamiętała jak bardzo była mu wtedy wdzięczna. Wtedy zdała sobie sprawę, że
Justin nie był taki, jak myślała, był dobrym człowiekiem, ale trzeba było to
odkryć.
*
Justin odwiózł nas do domu, a ja
czułam, że nigdy mu się nie odwdzięczę za to, co dla mnie zrobił. Gdyby nie on,
Conor by mnie nie odnalazł, pewnie włóczyłabym się po mieście, aż w końcu bym
się zgubiła albo stałoby się coś gorszego i już nikt by mnie nie odnalazł. Może
tak byłoby lepiej dla wszystkich. Może nie zrobiłabym już nikomu takiego
kłopotu.
Byłam wtedy taka roztrzęsiona, bałam się, naprawdę się bałam. Conor starał się mnie uspokoić, ale ja wciąż płakałam. Przecież do niczego nie doszło - wiedziałam o tym, ale mimo to miałam jakąś traumę. Nie mogłam zasnąć, bo bałam się, że ta sytuacja powtórzy się jeszcze we śnie.
Tamte dni były dla mnie naprawdę trudne. Był to czas, kiedy zaczęłam dużo myśleć o swoim życiu. Czasami miałam dość tego, że jestem młodszą siostrą Conora, że jestem postrzegana jak ofiara losu. Kochałam mojego brata, naprawdę go kochałam i w tamtym czasie bardzo go potrzebowałam. Chciałam coś w końcu zmienić, przestać być szarą myszką. Życie w cieniu starszego brata - gwiazdy szkolnej koszykówki - przestało mi odpowiadać. Nigdy nie dałam po sobie poznać, że czegoś mi brakuje i może właśnie to był błąd.
Następnego dnia po tym wydarzeniu nie poszłam do szkoły, nie miałam na to sił, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że wszyscy już wiedzą o tym, co się stało. Siedziałam sama w domu i bardzo długo rozmyślałam. Nie rozumiałam tego, dlaczego byłam traktowana w ten sposób. Wychodziło na to, że jak ktoś nie prowadzi imprezowego trybu życia to jest postrzegany jak odludek, którym byłam. Siedząc tak w kompletnej ciszy i samotności, usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie mogłam uwierzyć, że zobaczyłam tam stojącego Justina.
-Wiem, że Conora jeszcze nie ma, kazał mi tu na siebie poczekać, ale chciałem też chwilkę z tobą porozmawiać - na te słowa zamarłam i nie wiedziałam co zrobić, jednak po chwili wpuściłam go do środka i oboje usiedliśmy w salonie.
-Nie zdążyłam ci nawet podziękować, bo gdyby nie ty Conor nawet nie wiedziałby co się dzieje - uśmiechnęłam się.
-Powinienem wcześniej na to wpaść - stwierdził.
-Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło – wysiliłam się na uśmiech.
To była nasza pierwsza rozmowa, bardzo krótka, ale mimo to utkwiła mi w pamięci. Zawsze uważałam, że Justin był pozerem i chyba miałam trochę racji, bo był naprawdę fajnym chłopakiem, a czasami zachowywał się jak ostatni dupek. Z czasem przeszła mi obsesja na jego punkcie, bo wiedziałam, że i tak nie mam u niego żadnych szans, ale nadal strasznie chciałam poznać go bliżej i odkryć skrywaną przez niego tajemnicę. I jak się okazało, już jakiś czas później miałam ku temu okazję.
Byłam wtedy taka roztrzęsiona, bałam się, naprawdę się bałam. Conor starał się mnie uspokoić, ale ja wciąż płakałam. Przecież do niczego nie doszło - wiedziałam o tym, ale mimo to miałam jakąś traumę. Nie mogłam zasnąć, bo bałam się, że ta sytuacja powtórzy się jeszcze we śnie.
Tamte dni były dla mnie naprawdę trudne. Był to czas, kiedy zaczęłam dużo myśleć o swoim życiu. Czasami miałam dość tego, że jestem młodszą siostrą Conora, że jestem postrzegana jak ofiara losu. Kochałam mojego brata, naprawdę go kochałam i w tamtym czasie bardzo go potrzebowałam. Chciałam coś w końcu zmienić, przestać być szarą myszką. Życie w cieniu starszego brata - gwiazdy szkolnej koszykówki - przestało mi odpowiadać. Nigdy nie dałam po sobie poznać, że czegoś mi brakuje i może właśnie to był błąd.
Następnego dnia po tym wydarzeniu nie poszłam do szkoły, nie miałam na to sił, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że wszyscy już wiedzą o tym, co się stało. Siedziałam sama w domu i bardzo długo rozmyślałam. Nie rozumiałam tego, dlaczego byłam traktowana w ten sposób. Wychodziło na to, że jak ktoś nie prowadzi imprezowego trybu życia to jest postrzegany jak odludek, którym byłam. Siedząc tak w kompletnej ciszy i samotności, usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie mogłam uwierzyć, że zobaczyłam tam stojącego Justina.
-Wiem, że Conora jeszcze nie ma, kazał mi tu na siebie poczekać, ale chciałem też chwilkę z tobą porozmawiać - na te słowa zamarłam i nie wiedziałam co zrobić, jednak po chwili wpuściłam go do środka i oboje usiedliśmy w salonie.
-Nie zdążyłam ci nawet podziękować, bo gdyby nie ty Conor nawet nie wiedziałby co się dzieje - uśmiechnęłam się.
-Powinienem wcześniej na to wpaść - stwierdził.
-Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło – wysiliłam się na uśmiech.
To była nasza pierwsza rozmowa, bardzo krótka, ale mimo to utkwiła mi w pamięci. Zawsze uważałam, że Justin był pozerem i chyba miałam trochę racji, bo był naprawdę fajnym chłopakiem, a czasami zachowywał się jak ostatni dupek. Z czasem przeszła mi obsesja na jego punkcie, bo wiedziałam, że i tak nie mam u niego żadnych szans, ale nadal strasznie chciałam poznać go bliżej i odkryć skrywaną przez niego tajemnicę. I jak się okazało, już jakiś czas później miałam ku temu okazję.
***
-Zakochiwałem
się w Sophie, ale właściwie sam do końca nie byłem pewien co to za uczucie i
chciałem temu zapobiec, bo bałem się, że ją skrzywdzę - stwierdził szatyn.
-Gdybyś był mądrzejszy to byś wiedział, że ona też się w tobie zakochała - stwierdziła dziewczynka.
-O ty mała mądralo - zaśmiał się i zaczął gilgotać swoją córkę. - To nie było proste, musiałem skupić się na swoim dotychczasowym życiu, bo wiedziałem, że kiedy zakocham się w Sophie, skrzywdzę ją i stracę najlepszego przyjaciela, który był jej bratem - wyjaśnił.
-Gdybyś był mądrzejszy to byś wiedział, że ona też się w tobie zakochała - stwierdziła dziewczynka.
-O ty mała mądralo - zaśmiał się i zaczął gilgotać swoją córkę. - To nie było proste, musiałem skupić się na swoim dotychczasowym życiu, bo wiedziałem, że kiedy zakocham się w Sophie, skrzywdzę ją i stracę najlepszego przyjaciela, który był jej bratem - wyjaśnił.
*
Kiedy tak naprawdę zauważyłem, że Sophie nie jest mi obojętna? Myślę,
że to działo się stopniowo. Najpierw jej nie zauważałem, potem zacząłem ją
traktować jedynie jak siostrę najlepszego przyjaciela i nie pozwoliłem sobie na
jakiekolwiek uczucia w stosunku do niej, a z czasem stawałem się o nią
zazdrosny, pragnąłem każdego dnia widzieć jej uśmiech i zarumienione policzki.
Tak naprawdę do dzisiaj nie wiem kiedy nastąpił przełom w naszej relacji, a to
co działo się wtedy w moim życiu było niesamowite.
Nie zasługiwałem na nią. Sophie była taka idealna, była jak anioł. Nie żartuję. Nigdy nie poznałem osoby, która miałaby równie dobre serce. Ta drobna i niepozorna blondynka miała ogromne serce. Wiedziałem, że na nią nie zasługuję, że tylko bym ją skrzywdził.
Często zdawałem sobie sprawę z tego, że jestem zły, naprawdę zły. Wielu ludzi poniżałem, wyśmiewałem. A to, że byłem zły najczęściej przejawiało się w stosunku do moich rodziców. Nie miałem łatwego dzieciństwa. Zawsze miałem wrażenie, że znajduję się na tym świecie przypadkiem. Rodzice się nie kochali i nie pamiętam takiej sytuacji, w której okazywaliby sobie choć odrobinę czułości. Wolałem, żeby w końcu się rozwiedli i nie odgrywali tej całej szopki. Ranili siebie nawzajem, ale najbardziej ranili mnie. Pomimo tego, że zawsze miałem to, czego potrzebowałem, to byłem jak sierota - nie miałem rodziny, prawdziwego domu - nie miałem nic. Zgrywałem popularnego chłopaka - silnego i twardego, ale tak naprawdę byłem małym i bezbronnym chłopcem.
Nie zasługiwałem na nią. Sophie była taka idealna, była jak anioł. Nie żartuję. Nigdy nie poznałem osoby, która miałaby równie dobre serce. Ta drobna i niepozorna blondynka miała ogromne serce. Wiedziałem, że na nią nie zasługuję, że tylko bym ją skrzywdził.
Często zdawałem sobie sprawę z tego, że jestem zły, naprawdę zły. Wielu ludzi poniżałem, wyśmiewałem. A to, że byłem zły najczęściej przejawiało się w stosunku do moich rodziców. Nie miałem łatwego dzieciństwa. Zawsze miałem wrażenie, że znajduję się na tym świecie przypadkiem. Rodzice się nie kochali i nie pamiętam takiej sytuacji, w której okazywaliby sobie choć odrobinę czułości. Wolałem, żeby w końcu się rozwiedli i nie odgrywali tej całej szopki. Ranili siebie nawzajem, ale najbardziej ranili mnie. Pomimo tego, że zawsze miałem to, czego potrzebowałem, to byłem jak sierota - nie miałem rodziny, prawdziwego domu - nie miałem nic. Zgrywałem popularnego chłopaka - silnego i twardego, ale tak naprawdę byłem małym i bezbronnym chłopcem.
*
-Musiałeś
bardzo kochać Sophie - zauważyła Emily.
-Wiesz, w tamtym czasie ona jedyna widziała we mnie człowieka, nie próbowała mnie zmieniać, kochała mnie takiego, jaki byłem - uśmiechnął się.
-Więc dlaczego nie jesteście razem?
-Bo bardzo ją skrzywdziłem - stwierdził ze smutkiem.
-Żałujesz?
-Żałuję, że nie załatwiłem tego w inny sposób, że postąpiłem źle i tym samym bardzo ją zraniłem. Ale nie żałuję, że tak potoczyło się moje życie. Dzięki temu mam ciebie, a tego nie chciałbym zmieniać - przytulił do siebie córkę i pocałował ją w czoło.
-Tatusiu, a jaka była Sophie? Opowiedz o niej wszystko.
Justinowi ciężko było przywołać jej postać, bo na początku tej historii dziewczyna wyglądała zupełnie inaczej, jednak mimo to był w stanie przypomnieć sobie każdy, nawet najmniejszy szczegół.
-Wiesz, w tamtym czasie ona jedyna widziała we mnie człowieka, nie próbowała mnie zmieniać, kochała mnie takiego, jaki byłem - uśmiechnął się.
-Więc dlaczego nie jesteście razem?
-Bo bardzo ją skrzywdziłem - stwierdził ze smutkiem.
-Żałujesz?
-Żałuję, że nie załatwiłem tego w inny sposób, że postąpiłem źle i tym samym bardzo ją zraniłem. Ale nie żałuję, że tak potoczyło się moje życie. Dzięki temu mam ciebie, a tego nie chciałbym zmieniać - przytulił do siebie córkę i pocałował ją w czoło.
-Tatusiu, a jaka była Sophie? Opowiedz o niej wszystko.
Justinowi ciężko było przywołać jej postać, bo na początku tej historii dziewczyna wyglądała zupełnie inaczej, jednak mimo to był w stanie przypomnieć sobie każdy, nawet najmniejszy szczegół.
*
Znałem Sophie od dziecka, bo odkąd pamiętam
Conor był moim przyjacielem. Zawsze była wstydliwa i bardzo nieśmiała. Chowała
się przed wszystkimi w swoim pokoju i miała tam swój niedostępny dla innych
świat. Mimo tej nieśmiałości Sophie miała w sobie to coś i w miarę upływu czasu
ta jej wyjątkowość coraz bardziej się uwidoczniała. Ale w mojej pamięci
najbardziej utkwiły jej oczy - cudowne błękitne oczy, które były niczym ocean.
Kiedy Sophie się uśmiechała, była najpiękniejszą kobietą na świecie. Miała
długie blond włosy, delikatne rysy twarzy i często ukrywała swoją idealną
figurę pod ubraniami, jakby wstydziła się tego, że jest naprawdę piękna. I to
nie było tak, że od początku myślałem o niej właśnie w ten sposób, bo zanim
zauważyłem jej piękno, musiało minąć trochę czasu. A jaka była Sophie? Zanim ją
pokochałem, była mi obojętna, była szara, niezauważalna, ale moja Sophie była
piękna, nieśmiała i miała naprawdę wielkie serce. Pokochała takiego drania,
którym byłem. Nie wstydziła się miłości do niej i każdego dnia potrafiła mi udowodnić,
że jej serce należy tylko i wyłącznie do mnie.
~~~~*~~~~
Weekend jest taki krótki, a ja miałam tyle do zrobienia, że ledwo się wyrobiłam. Nie mam na nic czasu, nic mi się nie chce. Dlatego przepraszam, że tak rzadko będę dodawac rozdziały. Mam napisanych 10 rozdziałów do przodu, ale nie mam czasu ich przepisac, dlatego to wszystko tak długo trwa, a teraz jeszcze wystawienie ocen proponowanych i ja po prostu już nie ogarniam co się dzieje. Przepraszam też, że nie czytam na bieżąco waszych rozdziałów na blogach, postaram się to nadrobic w najbliższym czasie, nie miejcie mi tego za złe :)
No i to by było na tyle w mojej wypowiedzi...mam nadzieję, że wasze komentarze jakoś podniosą mnie na duchu. Wiem, że rozdział nie należy do najlepszych, ale nie krzyczcie na mnie! :) Z góry dziękuję ;d
Jak macie do mnie jakieś pytania dotyczące opowiadania albo pytania dotyczące mojej osoby to zapraszam na mojego aska: ask.fm/katybelieber06
Rozwija się, rozwija ta relacja, cudownie! Jejku, dobrze znam to uczucie zakochać się w kumplu swojego brata, do kitu jest ale jaka szczęściara z Sophie, że Justin to odwzajemnia, szkoda tylko że obydwoje o tym nie wiedzą ;o Kocham każde twoje opowiadanie, oby tak dalej dziewczyno!!
OdpowiedzUsuńbardzo bardzo bardzo mi się to podoba! aww świetny! ♥ :)
OdpowiedzUsuńTakie tajemnicze i zajebiste. *-*
OdpowiedzUsuńCzekam nn <3
heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
♥
OdpowiedzUsuńczekam na rozwinięcie akcji! :) trzymam kciuki za dobre oceny :*
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest cudowne <3 Z początku nie byłam pewna czy będę czy CHCĘ go czytać, ale teraz jestem 100% pewna że tak. Jest ono pisane inaczej niż reszta blogów, przez co się wyróżnia i aż chcę się przeczytać chociaż kawałek. Rozdział jest świetny, cudowny i tajemniczy tak samo jak poprzednie i zapewne jak następne <3 Nie mam pojęcia co mam jeszcze napisać więc na tym skończę
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na next .
@Sandra1DHZLLN
Jestem ciekawa czy oni się wgl spotkają. Rozdział świetny. Co zrobił Justin, że tak żałuje?
OdpowiedzUsuńBoskie :)))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, nie szkodzi, że tak długo, bo w końcu go dodałaś i nie jest byle jaki, jest świetny. Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńCześć! :*
OdpowiedzUsuńBardzo Cię przepraszam, że przychodzę tak późno, ale sama o tym wspomniałaś - wystawianie ocen. Po prostu robią nam teraz tyle sprawdzianów i wszystkiego, że nie mam na nic czasu. Mam nadzieję, że zrozumiesz. ;)
Rozdział bardzo mi się podoba. W ogóle wszystkie są cudowne. Ja po prostu tak kocham to opowiadanie, że będę pisać o tym w każdym komentarzu.
Biedna Sophie. Niby do niczego nie doszło, ale ta cała sytuacja bardzo wpłynęła na jej psychikę. Wcale się nie dziwię. Dobrze, że Conor ją znalazł. Dzięki Justinowi. :)
Historia Justina w tym rozdziale była bardzo wzruszająca. Tak pięknie opisywał Sophie, tak cudowne ją wspominał. Widać, że bardzo ją kochał i chyba nadal kocha. Uczucie między nimi było naprawdę wyjątkowe. Z każdym kolejnym rozdziałem przekonuję się o tym coraz bardziej.
Pozdrawiam i życzę dużo wolnego czasu na przepisywanie rozdziałów! <3