W ciągu tego
czasu, kiedy z Justinem i Emily nie było już Alison, szatyn wiele musiał się nauczyć,
nawet takiej błahej rzeczy jak gotowanie. Ten ostatni czas bardzo go zmienił,
zaczął żałować wielu rzeczy, które zrobił i których nie zrobił. Najbardziej
żałował tego, jak traktował Alison. Gdy się poznali, nie kochał jej, spędził z
nią tylko jedną noc i tyle. Jednak kiedy dowiedział się, że zostanie ojcem, coś
do niego dotarło. Dotarło do niego to wszystko, co robił źle, te wszystkie
błędy powracały do niego ze zdwojoną siłą. Choć początkowo naprawdę nie kochał
Alison, oświadczył się jej, chciał z nią założyć rodzinę. Ona wiedziała, czuła,
że Justin nie jest z nią szczęśliwy i że robił to wszystko dlatego, że będą
mieli dziecko. Z czasem miłość pojawiła się sama, może nie była taka jaką widzi
się w hollywoodzkich produkcjach, ale wystarczyła, żeby oboje odnaleźli
szczęście.
-Tato?
Dokończysz mi swoją opowieść? - zapytała Emily, co wyrwało Justina z
zamyślenia.
-A na czym
skończyłem?
-Na tym, że
miałeś dziewczynę Hilary, której nie
kochałeś - przypomniała.
-W takim
razie to dopiero początek tej historii - stwierdził i znów zatracił się we
wspomnieniach.
*
Biłem się z myślami, przecież tak często
bywałem u Conora, stałem się wręcz domownikiem w ich mieszkaniu. Dlaczego nigdy
wcześniej nie zwróciłem uwagi na Sophie? Przypomniałem sobie, że ona nigdy nie
przebywała w jednym pomieszczeniu z Conorem, gdy byli u niego koledzy, a jeśli
już to zdawało się to bardzo rzadko. W obecności chłopaków zachowywała się jak
cień, siedziała w swoim pokoju cichutko jak myszka i często zastanawiałem się
czy naprawdę jest taka nieśmiała.
Pamiętam, że od tego dnia często
przyglądałem się rodzeństwu. Zauważyłem, Sophie bardzo różniła się od Conora. Ona
była cicha, nieśmiała, nie przywiązywała wagi do tego jak wygląda, była po
prostu sobą, a Conor był pewny siebie, wesoły, cieszący się życiem i czasami
miałem wrażenie, że jest starszy ode mnie, choć chodziliśmy razem do klasy od
wielu lat. Różnili się nie tylko w zachowaniu, ale również w wyglądzie – brunet
był twardzielem, a Sophie była kruchą dziewczyną, którą miałem ochotę się zaopiekować.
Czasami aż trudno było uwierzyć, że mają tych samych rodziców.
Kiedy po szkole Conor zaprosił mnie do
siebie, wahałem się czy się zgodzić. Powód był jeden - Sophie. Zaczynałem wtedy
żałować, że zwróciłem na nią uwagę. Jedno spojrzenie w jej kierunku powodowało
u mnie przyśpieszone bicie serca. Mama Conora była genialna, uwielbiałem ją i
chwilami traktowałem ją jak własną rodzicielkę. Kobieta zaprosiła mnie na obiad
i pomimo tego, że nie chciałem się narzucać, zmusiła mnie do tego, żebym z nimi
zjadł.
W domu mojego przyjaciela nigdy nie czułem
się jak intruz, wręcz przeciwnie, czułam się lepiej niż u siebie. To trochę
smutne, ale wtedy tak wyglądało moje życie. W domu najchętniej tylko bym spał.
Mama jak to mama, pracowała i nie miała dla mnie czasu, przynajmniej ja czegoś
takiego nie pamiętam. A ojciec chciał żebym ciągle trenował i nie miał własnego
życia. Wiele razy czułem się niekochany, miałem wrażenie, że nic nie znaczę dla
moich rodziców, którzy siebie nawzajem również przestali kochać.
-Jestem! - w kuchni pojawiła się zdyszana
Sophie i kiedy ją zobaczyłem, moje serce zaczęło bić szybciej.
Denerwowało mnie, że dziewczyna zachowywała
się tak, jakby w ogóle mnie nie zauważyła. Nie mogłem się na niczym skupić, a
ona zachowywała się tak swobodnie. Może dlatego, że była u siebie, a może
dlatego, że w ogóle jej nie obchodziłem. Pamiętam, że Conor zapytał ją wtedy
czy obejrzy z nami mecz, kamień spadł mi z serca, kiedy powiedziała, że nie
może, jednak to, co powiedziała później, zadziałało na mnie jak kubeł zimnej
wody.
-Mam randkę! - powiedziała, a ja zaczęłam
się krztusić robiąc z siebie błazna.
Zdenerwowało mnie to, że ma randkę,
myślałem, że nie ma chłopaka. Nie chciałem jej wtedy podrywać, bo była siostrą
mojego przyjaciela, w sumie to w ogóle nie miałem zamiaru jej podrywać, ale nie
chciałem, żeby spotykała się z kimś innym.
*
-Byłeś
zazdrosny - to nie było pytanie, raczej stwierdzenie małej Emily.
-Wtedy tak tego
nie nazwałem - odpowiedział.
***
Sophie kolejny
dzień spędzała sama w domu. Jej rodzice wyjechali do rodziny na wieś, a ona
została sama. Jason jak zwykle pracował. Ostatni weekend spędzili razem i ich
relacje nieco się poprawiły. Blondynka chciała, żeby ich związek w końcu był
taki, jaki być powinien. Chciała ponownie nauczyć się kochać. Chciała być szczęśliwa.
Czy liczyła na zbyt wiele?
Dziewczyna nie
mając co robić, weszła do sypialni, usiadła na łóżku i wyjęła spod poduszki
pamiętnik. Otworzyła na pierwszej stronie i zaczęła czytać przypominając sobie
wszystkie wydarzenia mające miejsce kilka lat temu. Była wtedy taka młoda i
naiwna. Zaufała chłopakowi i się sparzyła. Do dziś dnia zastanawiała się
dlaczego to wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło. I nadal nie
potrafiła sobie odpowiedzieć na jedno pytanie: DLACZEGO?
*
Była wiosna. Justin spędzał u nas w domu
bardzo dużo czasu. Zawsze tak było, ale teraz robił to aż za często, co mnie
trochę irytowało. Zawsze kiedy mijałam go na korytarzu, lub otwierałam mu
drzwi, czułam się jakoś dziwnie. Miałam wrażenie, że on aż przeszywa mnie swoim
wzrokiem, co z dnia na dzień stawało się coraz bardziej denerwujące. Fakt,
Justin nadal mi się podobał, byłam nim zauroczona, ale powoli mi to
przechodziło i zaczęłam żyć normalnie, zupełnie tak, jakby Justin Bieber nie
istniał. Na początku było to trudne, ale jakoś mi się udało przełamać i nawet
umówiłam się na randkę, co okazało się największym błędem mojego życia.
James był kolegą z drużyny Conora -
przystojny, może nawet bardzo. Zresztą miałam wtedy 17 lat, więc wtedy podobał
mi się prawie każdy chłopak. Pamiętam, że siedziałam przed klasą i czytałam
książkę, kiedy James usiadł obok mnie i zaprosił mnie na randkę. Byłam
strasznie zdenerwowana i bałam się, że za chwilę palnę jakąś głupotę. Zgodziłam
się pójść z nim na imprezę. Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam i jeszcze przez
chwilę zastanawiałam się czy nie wymyślić jakiegoś powodu, dla którego mogłabym
mu odmówić. Po dłuższych przemyśleniach zrezygnowałam z tego i do dziś tego
żałuję. To był najgorszy dzień w moim życiu.
Strasznie się denerwowałam przed tą imprezą,
nie wiedziałam jak to będzie i nie wiedziałam, dlaczego James chciał się
spotkać właśnie ze mną. Przecież nie byłam ani ładna, ani wyjątkowa. Byłam
szarą myszką. Dopiero później dowiedziałam się o co tak naprawdę chodziło,
James chciał sobie zrobić ze mnie głupi żart, żart po którym ja nie mogłam się
podnieść i czułam się jeszcze bardziej niedowartościowana, czułam się jak
ostatnia ofiara losu.
***
Justin nie był
pewien czy powinien opowiedzieć Emily o tym, co się stało, o tym jak Sophie
została źle potraktowana. Fakt, że pomimo swojego wieku dziewczynka była bardzo
dojrzała ale szatyn nie chciał opowiadać wszystkiego, za to wspominał ten dzień
i pamiętał go bardzo dokładnie.
*
Szedłem na kolejny trening. Kiedyś naprawdę
kochałem koszykówkę, ale z czasem treningi stały się dla mnie rutyną i gra w
kosza już nie sprawiała mi takiej przyjemności jak jeszcze kilka lat temu.
Pomimo to wciąż trenowałem. Kiedy się przebrałem, przypadkiem usłyszałem
rozmowę Jamesa i Marka. Rozmawiali o jakiejś dziewczynie i z tego co słyszałem
to nie mówili o niej zbyt dobrze.
-Nie wierzę, że zgodziła się na randkę z tobą - zakpił Mark.
-Zabiorę ją dzisiaj na imprezę i sam się przekonasz - dumnie odpowiedział James.
-Chcesz ją zaliczyć? Nie masz na to szans, ona jest na to za grzeczna.
-Do czasu.
-Nie zapominaj o tym czyja to siostra - cała grupka chłopaków parsknęła śmiechem. Nie wiedziałem o kogo chodzi. Nie chciałem się wtrącać, jak dla mnie mogli robić to co chcieli. Ale gdybym wiedział o kim mówią, na pewno nie byłbym taki obojętny.
Przysłuchiwałem się tej rozmowie, ale najchętniej dałbym każdemu z nich w pysk za to jak się zachowują. W pewnym momencie chciałem się już odezwać, ale fakt, że jeszcze nie tak dawno temu chętnie zaliczyłbym jakąś laskę, nie pozwalał mi na to. Wolałem się nie wtrącać. Miałem dziewczynę i nie obchodziły mnie inne laski - no może oprócz Sophie. Hilary mnie nie kochała, ja jej też nie i wiedziałem, że już dawno powinienem z tym skończyć, bo ten związek i tak nie miał żadnej przyszłości. Więc dlaczego wciąż z nią byłem? Sam tego nie wiedziałem, możliwe, że bałem się samotności...potrzebowałem kogoś, bo tak naprawdę nie miałem nikogo bliskiego. Chociaż to może nie samotność... Przecież z łatwością znalazłbym wtedy inną dziewczynę, może nawet lepszą, miałem powodzenie i wcale się z tym nie kryłem i często, zbyt często to wykorzystywałem.
Po ciężkim treningu nie miałem już siły na nic. Wracałem do domu w towarzystwie Conora. Szliśmy na piechotę i w pewnym momencie zauważyłem, że Conor czymś się zadręcza, nigdy wcześniej nie widziałem go w takim stanie. Kiedy zapytałem o co chodzi, opowiedział mi, że martwi się o Sophie. Tak, znów o niej pomyślałam i starałem sobie wyobrazić, co teraz robi.
-Wczoraj, jak mówiła, że idzie na randkę, chodziło o Jamesa, idzie z nim na imprezę. Znam Jamesa, ale boję się o moją małą siostrzyczkę - zaśmiałem się na jego słowa.
-Nie jest już małą dziewczynką - przypomniałem mu.
-Dla mnie zawsze będzie. Ty nie masz siostry, więc nie wiesz jak to jest.
Te słowa gdzieś tam w środku mnie zabolały, tak, to prawda, nie miałem rodzeństwa i z jednej strony było mi przykro, bo nie miałem się o kogo troszczyć tak jak Conor. Ale z drugiej strony wolałem być jedynakiem niż żeby moje rodzeństwo musiało patrzeć na to, jak rodzice się unikają. Chociaż może drugie dziecko zmieniłoby relacje między nimi. Niestety do tego tanga potrzeba dwojga, a w moim domu bywała albo mama, albo tata, choć najczęściej nie było nikogo. Kiedy moja rodzina siedziała w komplecie przy stole, to musiało oznaczać, że są święta. Drogie prezenty nie zastępowały mi rodziców. To takie smutne, ale niestety prawdziwe. Niestety takie było moje życie, dopóki nie odnalazłem prawdziwego szczęścia.
-Nie wierzę, że zgodziła się na randkę z tobą - zakpił Mark.
-Zabiorę ją dzisiaj na imprezę i sam się przekonasz - dumnie odpowiedział James.
-Chcesz ją zaliczyć? Nie masz na to szans, ona jest na to za grzeczna.
-Do czasu.
-Nie zapominaj o tym czyja to siostra - cała grupka chłopaków parsknęła śmiechem. Nie wiedziałem o kogo chodzi. Nie chciałem się wtrącać, jak dla mnie mogli robić to co chcieli. Ale gdybym wiedział o kim mówią, na pewno nie byłbym taki obojętny.
Przysłuchiwałem się tej rozmowie, ale najchętniej dałbym każdemu z nich w pysk za to jak się zachowują. W pewnym momencie chciałem się już odezwać, ale fakt, że jeszcze nie tak dawno temu chętnie zaliczyłbym jakąś laskę, nie pozwalał mi na to. Wolałem się nie wtrącać. Miałem dziewczynę i nie obchodziły mnie inne laski - no może oprócz Sophie. Hilary mnie nie kochała, ja jej też nie i wiedziałem, że już dawno powinienem z tym skończyć, bo ten związek i tak nie miał żadnej przyszłości. Więc dlaczego wciąż z nią byłem? Sam tego nie wiedziałem, możliwe, że bałem się samotności...potrzebowałem kogoś, bo tak naprawdę nie miałem nikogo bliskiego. Chociaż to może nie samotność... Przecież z łatwością znalazłbym wtedy inną dziewczynę, może nawet lepszą, miałem powodzenie i wcale się z tym nie kryłem i często, zbyt często to wykorzystywałem.
Po ciężkim treningu nie miałem już siły na nic. Wracałem do domu w towarzystwie Conora. Szliśmy na piechotę i w pewnym momencie zauważyłem, że Conor czymś się zadręcza, nigdy wcześniej nie widziałem go w takim stanie. Kiedy zapytałem o co chodzi, opowiedział mi, że martwi się o Sophie. Tak, znów o niej pomyślałam i starałem sobie wyobrazić, co teraz robi.
-Wczoraj, jak mówiła, że idzie na randkę, chodziło o Jamesa, idzie z nim na imprezę. Znam Jamesa, ale boję się o moją małą siostrzyczkę - zaśmiałem się na jego słowa.
-Nie jest już małą dziewczynką - przypomniałem mu.
-Dla mnie zawsze będzie. Ty nie masz siostry, więc nie wiesz jak to jest.
Te słowa gdzieś tam w środku mnie zabolały, tak, to prawda, nie miałem rodzeństwa i z jednej strony było mi przykro, bo nie miałem się o kogo troszczyć tak jak Conor. Ale z drugiej strony wolałem być jedynakiem niż żeby moje rodzeństwo musiało patrzeć na to, jak rodzice się unikają. Chociaż może drugie dziecko zmieniłoby relacje między nimi. Niestety do tego tanga potrzeba dwojga, a w moim domu bywała albo mama, albo tata, choć najczęściej nie było nikogo. Kiedy moja rodzina siedziała w komplecie przy stole, to musiało oznaczać, że są święta. Drogie prezenty nie zastępowały mi rodziców. To takie smutne, ale niestety prawdziwe. Niestety takie było moje życie, dopóki nie odnalazłem prawdziwego szczęścia.
*
-Byłeś
nieszczęśliwy? - zapytała Emily. Justin musiał się chwilę nad tym zastanowić,
żeby podać prawdziwą odpowiedź.
-Miałem wszystko to, czego potrzebowałem, ale wciąż mi czegoś brakowało. Tym czymś była miłość. Ale czy byłem nieszczęśliwy? Myślę, że tak.
Prawda była taka, że przez całe życie Justin był nieszczęśliwy. Smutne dzieciństwo, trudne życie. Musiał sam uporać się ze swoim trudnym charakterem. Nikt mu nie pomagał, nie miał wsparcia w rodzinie. Był czas , kiedy był kochany - przez Sophie, a potem przez Alison - teraz pozostała mu tylko Emily, która była dla niego najważniejsza.
-Miałem wszystko to, czego potrzebowałem, ale wciąż mi czegoś brakowało. Tym czymś była miłość. Ale czy byłem nieszczęśliwy? Myślę, że tak.
Prawda była taka, że przez całe życie Justin był nieszczęśliwy. Smutne dzieciństwo, trudne życie. Musiał sam uporać się ze swoim trudnym charakterem. Nikt mu nie pomagał, nie miał wsparcia w rodzinie. Był czas , kiedy był kochany - przez Sophie, a potem przez Alison - teraz pozostała mu tylko Emily, która była dla niego najważniejsza.
*
Kiedy byłem już pod domem,
pożegnałem się z przyjacielem, wszedłem do środka i udałem się do swojego
pokoju. Rzuciłem się na łóżko, a w głowie znów pojawił się obraz Sophie i jej
uśmiech, który sprawiał, że świat stawał się piękniejszy. Zamknąłem oczy i już
prawie odpłynąłem w krainę snów, ale wyobraziłem sobie Sophie i Jamesa, nie był
to dla mnie przyjemny widok, ale dzięki temu coś mi się przypomniało. Rozmowa,
którą usłyszałem w szatni, James mówił wtedy o jakieś dziewczynie, którą ma
zamiar wykorzystać, teraz upewniłem się w tym, że chodziło mu o Sophie. To postawiło
mnie na nogi, byłem gotowy na wszystko, wiedziałem, że muszę uratować Sophie.
Ruszyłem w stronę drzwi, musiałem powiedzieć o wszystkim Conorowi i to jak najszybciej. Właśnie wtedy w domu pojawiła się moja mama, właśnie wtedy, kiedy nie miałem czasu do stracenia, jej zebrało się na to, żeby zapytać co u mnie, miałem ochotę jej wszystko wygarnąć, ale zdołałem się przed tym powstrzymać. W sumie to nawet gdybym miał czas, nie chciałbym z nią rozmawiać, nie wierzyłem w to, że moją matkę naprawdę obchodziło moje życie. Pędem rzuciłem się w stronę domu mojego przyjaciela, nie liczyłem na to, że Sophie będzie jeszcze w domu, ale miałem nadzieję, że czegoś zapomni i się wróci, a wtedy będę mógł ją uratować przed tym, co chciał jej zrobić James. Bez pukania wbiegłem do domu skierowałem do pokoju Conora, który był zajęty swoją dziewczyną, leżeli przytuleni do siebie i wymieniali się krótkimi pocałunkami. Widziałem złość na twarzy przyjaciela, ale wiedziałem, że gdy dowie się o co chodzi, zrozumie mnie i jeszcze będzie mi wdzięczny.
Szybko wyjaśniłem o co chodzi, a wyraz twarzy Conora od razu się zmienił, nie był na mnie zły, był wściekły na Jamesa i martwił się o Sophie, zupełnie tak jak ja. Wybiegliśmy z domu, Grace - dziewczyna Conora nie pojechała z nami i została w domu na wypadek gdyby Sophie wróciła. Wsiedliśmy do samochodu, po drodze wytłumaczyłem mu szczegóły całej sytuacji. Jak każdy starszy brat wściekł się o to, że ktoś chciał skrzywdzić jego młodszą siostrę. Dojechaliśmy na miejsce, gdzie odbywała się impreza. Musiałem się nieźle nagadać, żeby uspokoić przyjaciela. Weszliśmy do domu i zaczęliśmy się rozglądać w poszukiwaniu Sophie. Kiedy nigdzie jej nie było, zaczęliśmy się obawiać najgorszego, czyli tego, że James zabrał ją do jakiegoś pokoju.
Ruszyłem w stronę drzwi, musiałem powiedzieć o wszystkim Conorowi i to jak najszybciej. Właśnie wtedy w domu pojawiła się moja mama, właśnie wtedy, kiedy nie miałem czasu do stracenia, jej zebrało się na to, żeby zapytać co u mnie, miałem ochotę jej wszystko wygarnąć, ale zdołałem się przed tym powstrzymać. W sumie to nawet gdybym miał czas, nie chciałbym z nią rozmawiać, nie wierzyłem w to, że moją matkę naprawdę obchodziło moje życie. Pędem rzuciłem się w stronę domu mojego przyjaciela, nie liczyłem na to, że Sophie będzie jeszcze w domu, ale miałem nadzieję, że czegoś zapomni i się wróci, a wtedy będę mógł ją uratować przed tym, co chciał jej zrobić James. Bez pukania wbiegłem do domu skierowałem do pokoju Conora, który był zajęty swoją dziewczyną, leżeli przytuleni do siebie i wymieniali się krótkimi pocałunkami. Widziałem złość na twarzy przyjaciela, ale wiedziałem, że gdy dowie się o co chodzi, zrozumie mnie i jeszcze będzie mi wdzięczny.
Szybko wyjaśniłem o co chodzi, a wyraz twarzy Conora od razu się zmienił, nie był na mnie zły, był wściekły na Jamesa i martwił się o Sophie, zupełnie tak jak ja. Wybiegliśmy z domu, Grace - dziewczyna Conora nie pojechała z nami i została w domu na wypadek gdyby Sophie wróciła. Wsiedliśmy do samochodu, po drodze wytłumaczyłem mu szczegóły całej sytuacji. Jak każdy starszy brat wściekł się o to, że ktoś chciał skrzywdzić jego młodszą siostrę. Dojechaliśmy na miejsce, gdzie odbywała się impreza. Musiałem się nieźle nagadać, żeby uspokoić przyjaciela. Weszliśmy do domu i zaczęliśmy się rozglądać w poszukiwaniu Sophie. Kiedy nigdzie jej nie było, zaczęliśmy się obawiać najgorszego, czyli tego, że James zabrał ją do jakiegoś pokoju.
*
Justin
przerwał swoją opowieść, bo ktoś zadzwonił do drzwi, okazało się, że to
dziadkowie Emily przyszli ją odwiedzić. Dziewczynka była zawiedziona, że jej
tata przerwał opowieść właśnie w takim momencie, ale jednocześnie cieszyła się,
że może spędzić czas ze swoimi dziadkami, których naprawdę bardzo kochała.
Natomiast Justin wiedział, że rodzice Alison go nie lubią i obwiniają go za
śmierć swojej córki. Mimo wszystko szatyn wiedział, że nie może odebrać Emily
możliwości widywania się ze swoimi dziadkami. Za każdym razem musiał przezwyciężać
swoją niechęć do nich, a to nie było dla niego łatwe. Musiał się postarać dla
swojej córki. Jego teściowie nigdy go nie lubili, uważali go za złego człowieka
i nawet gdy widzieli już uśmiech na twarzy swojej córki oraz wnuczki, nie
przestawali go nienawidzić. Obwiniali go o śmierć Alison, próbowali mu odebrać
Emily, ale szatyn nigdy się nie poddał i walczył o to, co było dla niego
najważniejsze.
~~~~*~~~~
Albo mi się wydaje, albo ten rozdział wyszedł naprawdę długi. Nie jestem z niego za bardzo zadowolona...ale z tym już niestety nic nie zrobię, bo nigdy mi się nic napisanego przeze mnie nie podoba...
Miałam nie dodawac dzisiaj, ale stwierdziłam, że skoro jest weekend majowy i mam trochę czasu to coś opublikuję, bo później mogę nie miec czasu. Mam nadzieję, że rozdział choc trochę wam się podoba :)
Świetny rozdział kochana! Super wyszedł na długość. Ten James to straszny dupek ugh!
OdpowiedzUsuńJest ciekawie, więcej się dowiadujemy o ich historii i to jest najlepsze :) pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńCcudddooo !!<3<3
OdpowiedzUsuńCzyli w tym opowiadaniu główni bohaterowie nie będą razem? Tylko we wspomnieniach?...
OdpowiedzUsuńWszystkiego dowiesz się czytając, nie chcę niczego zdradzać.
UsuńKurcze, bo pisałaś, że to będzie inne i że nie będą razem.. To ja nie wiem :( Ale i tak będę czytać, bo kocham twoje opowiadania :)
UsuńTo opowiadanie strasznie mnie wciągnęła. Wspaniały rozdział, będę czekać cierpliwie na kolejny, takie dzieło pewnie wymaga czasu :)
OdpowiedzUsuńKoocham <333
OdpowiedzUsuńTO JEST ZAJEBISTE *.* Rozdział wyszedł jak zwykle wspaniały. Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńhttp://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com/
Kochana Katy.
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł Ci super, jednak mam takie pytanie. Dlaczego piszesz "z tego co pamiętam" skoro ona to piszę w pamiętniku? To trochę niepoprawne, chyba, że ona to pisze po całych zdarzeniach, wtedy się wszystko zgadza. :)
Szkoda mi Justina. Musiał wytrzymać z takimi rodzicami. Nie wyobraźam sobie takiego życia, nawet, gdy mam więcej kasy.
Ciekawi mnie, gdzie jest Sophie. Stawiam na to, że właśnie daje w twarz. Jamesowi.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, bo jestem na telefonie.
Czekam na nn!
Cześć! :*
OdpowiedzUsuńSama nie wierzę, że przychodzę w dzień dodania rozdziału. Ale bardzo się cieszę, że wreszcie mi się to udało! :) To dlatego, że mam teraz naprawdę dużo wolnego i dzięki temu mam czas na czytanie opowiadań. :)
Wiesz, z jaką wielką przyjemnością weszłam na tego bloga? Ta historia bardzo mi się podoba, uwielbiam ją, a nawet kocham. Czuję, że będę o tym pisać pod każdym nowym rozdziałem. :D I o tym, że wszystkie odcinki są bardzo udane, wciągające i interesujące. Może wtedy wreszcie w siebie uwierzysz i stanie się jakiś cud, że któryś Twój rozdział Ci się spodoba? :D Trzymam za to kciuki! :D
Jakaś magiczna moc popchnęła wzrok Justina w stronę Sophie, kiedy biegał. Bo przecież codziennie bywał w domu przyjaciela, a nigdy jej nie zauważył. A teraz? Teraz chyba się w niej zauroczył. To słodkie. W ogóle jej nie zna, ale już cały czas o niej myśli, o jej uśmiechu i się o nią martwi. Ich miłość musiała być naprawdę wspaniała. Nie mogę doczekać się tego momentu, gdy wreszcie coś między nimi zacznie się dziać.
James to prawdziwy dureń, drań i dupek! Nie dość, że chciał zaliczyć dziewczynę, która jest zamknięta w sobie, więc oczywiste, że bardzo to przeżyje, to na dodatek jest to siostra jego kumpla z drużyny. Jak tak można? Przecież to oczywiste, że Conor prędzej czy później by się o tym dowiedział i wybuchła by między nimi wielka awantura.
Bardzo podoba mi się to, jak Conor troszczy się o siostrę. Lubię takie relacje, gdy między rodzeństwem się układa. Jego mała siostrzyczka. :D Słodkie.
Mam nadzieję, że przyjaciele zdążą uratować Sophie. Jestem bardzo ciekawa, jak to wszystko będzie wyglądać. Czy Conor pobije się z Jamesem? Kurde, czemu skończyłaś w takim momencie?! Nie dziwię się, że Emily była zawiedziona urwaniem historii. Ja też jestem! :D
Czemu rodzice Alison obwiniają Justina o jej śmierć? to przykre. Nie lubię takich ludzi. Nie umieją pogodzić się ze startą córki i na wszystkie możliwe sposoby i za wszelką cenę szukają winnego, by w ten sposób im było lepiej. Biedny Justin. To oczywiste, że to nie jego wina! Przecież nie chciał jej śmierci! Dziadkowie Emily powinni docenić to, jak chłopak bardzo zajmuje się ich wnuczką, jak o nią dba i jak bardzo ją kocha. I, że pomimo tego wszystkiego pozwala im się widywać z Emily. W końcu mógłby im tego zabronić. Eh, już ich nie lubię. :D
Ale się rozpisałam! Miłej lektury Ci życzę! :P
Pozdrawiam. ;3
P.S. Znów zapraszam do siebie. Piszę w ramach przypomnienia. ;)
Jejku...dziękuję ci za taki długi komentarz...to bardzo mile. Niestety z moją samooceną nie jest najlepiej, bo nigdy siebie niedoceniam, ale przynajmniej inni piszą mi mile słowa...
UsuńA co do twoich blogów to oczywiście pamiętam, ale jakoś nie mogę się zebrać do przeczytania, a poza tym muszę zrobić 3 projekty do szkoły. Jak tylko znajdę wolną chwilkę to od razu zajrzę i skomentuję, chociaż i bez czytania wiem, że rozdziały są genialne :)
wow nie mogę się doczekać następnego :) czekam z niecierpliwością, bo rozdział jest genialny :)
OdpowiedzUsuńjejku, rozdział jest genialny :) czekam z niecierpliwością na kolejne, mam nadzieję że między nimi coś się zacznie dziać :) kocham twojego bloga :* pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Wgl całe to opowiadanie jest cudne i takie inne. Jedt jedną wielką niewiadomą i to jest bardzo wciągające. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńRozdział mega *.* Mam nadzieje, ze kolejny rozdział pojawi się już niedługo, i że dokończysz opowieść Jussa.
OdpowiedzUsuńświetny już nie mogę się doczekać następnego. Mam nadzieję że już niedługo się spotkają ;)
OdpowiedzUsuńmarzwalczikochaj.blogspot.com
Mega rozdział ;* zakochalam sie w tym opowiadaniu <3 czekam na kolejny :0))
OdpowiedzUsuńten rozdział jak narazie moim faworytem <3
OdpowiedzUsuńWspaniały !
OdpowiedzUsuńcudowny xx
OdpowiedzUsuńCudoooo :)
OdpowiedzUsuńTrochę? TROCHĘ? BARDZO MI SIĘ PODOBA! Z góry przepraszam że tak późno komentuję, ale moje życie to taki bałagan, że nie miałam głowy do internetu, przepraszam :c
OdpowiedzUsuńKażdy twój rozdział w tym opowiadaniu jest coraz lepszy, widać że się kształcisz i wyrabiasz formę. Mi się bardzo podoba jak piszesz i podziwiam Emily, że na ten wiek rozumie Justina. Aww Justin jako ojciec <3
No nic, czekam na kolejny rozdział. :)
Wspaniały rozdział czekam na nn xx @HugForBiebs
OdpowiedzUsuńBooooze jak tak czekam az oni sie spotkaja ( mam taka nadzieje ) <3 Cudooo <3
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Prosze Poinformuj mnie o kolejnym rozdziale
@aga_belieber