Przychodzimy
na ten świat sami i odchodzimy sami. Wszystko co zdarza się między tym,
sprawia, że chcemy znaleźć sobie towarzystwo. Potrzebujemy pomocy, wsparcia. W
innym przypadku jesteśmy sami...obcy...odcięci od innych. I zapominamy...jak
jesteśmy ze sobą złączeni. Więc wybieramy miłość...wybieramy życie...i na
chwilę...czujemy się trochę mniej samotni.
*
Minęło
kilka dni od wizyty Justina, która bardzo wstrząsnęła Shaylon. Dziewczyna
zgodziła się wrócić do domu tylko i wyłącznie ze względu na chłopców. Nie było
to dla niej łatwe, szczególnie dlatego, że Justin często dzwonił i pytał o to
czy może odwiedzić Jonathana. Nie mogła mu odmówić, ale każde spotkanie z nim
było naprawdę trudne. Nadal go kochała, a tak silnego uczucia nie można się od
tak pozbyć.
Justin
bardzo się starał odzyskać dziewczynę, choć nie było to łatwe. Sam nie wiedział
na co liczy, chciał odzyskać rodzinę, miłość, dom. Nie spodziewał się, że to
będzie takie trudne. Nie wiedział, że jeden głupi błąd może zniszczyć całe jego
życie.
Pamiętam
ten dzień, kiedy pokłóciłem się z Shaylon. Poszło o to, że znowu zapomniałem
zrobić zakupy. Nic nieznacząca kłótnia przerodziła się w wojnę pomiędzy nami.
Nawrzucaliśmy sobie. Wypomniałem jej, że siedzi całymi dniami w domu i sama
mogłaby to zrobić. Jej spojrzenie skrywało ogromny ból i żal, myślałem, że
nasza kłótnia się skończy, ale stało się zupełnie odwrotnie. Shaylon
wykrzyczała mi wszystko co leżało jej na sercu. Kiedy mówiła, po jej policzkach
płynęły łzy, słone łzy. Mówiła o tym, jak się czuje, kiedy wszystkie obowiązki
domowe są na jej głowie. Była zła, a łzy uniemożliwiały jej dalsze wypowiadanie
słów, ale ona wciąż nie przestawała krzyczeć. Nienawidziłem patrzeć na nią
kiedy była zła, ale wtedy nie była zła, wtedy była wręcz wściekła. Od dłuższego
czasu się między nami nie układało, a właśnie tamtego dnia, kiedy nie mogłem
już wysłuchiwać jej ciągłych narzekań, zacząłem ją obwiniać o to, że nasze
małżeństwo się rozpada. Doskonale wiedziałem, że to raczej moja wina, ale
tamtego dnia coś we mnie wstąpiło. Krzyczeliśmy na siebie tak głośno, że
Jonathan zaczął płakać. Wykorzystując nieuwagę Shaylon, wyszedłem z domu
trzaskając drzwiami.
Byłem
wtedy zły na samego siebie, że zraniłem osobę, którą kochałem. Moja męska duma
nie pozwalała mu na to, żeby wrócić i ją przeprosić. Poszedłem wtedy do pracy,
byłem menadżerem w hotelu ojca, więc liczyłem na to, że będę mógł tam
przenocować. Poprosiłem recepcjonistkę o klucz do jednego z pokoi. Swoją drogą
dziewczyna była całkiem niezła, niewiele młodsza ode mnie, a może nawet w moim
wieku, była ładną blondynką. Zauważyłem, że od dłuższego czasu patrzyła na mnie
z pożądaniem w oczach. Nigdy nie zwracałem na to większej uwagi, miałem
rodzinę, którą kochałem, ale tamtego dnia nie mogłem się oprzeć jej uwodzeniu.
Byłem zdenerwowany i musiałem odreagować. Miała na imię Linda. Powiedziała mi,
że kończy pracę o osiemnastej. Kiedy wybiła ta godzina, nie musiałem długo
czekać na to, żeby usłyszeć zmysłowe pukanie do drzwi. W tamtej krótkiej chwili
zapomniałem, że mam żonę, że mam syna, że mam rodzinę, którą powinienem się
opiekować. Przespałem się z tą dziewczyną, niczego jej nie obiecywałem, to miał
być tylko jeden raz.
Rano
wróciłem do domu z bukietem kwiatów, przepraszałem Shaylon na kolanach. A ona
jak zwykle mi wybaczyła, pocałowała mnie, powiedziała, że bardzo mnie kocha i
poprosiła, żebym już nigdy na nią nie krzyczał. Kochałem ją i nie
chciałem...nie mogłem jej stracić.
Weekend
spędziłem z rodziną starając się zapomnieć o tym, co zrobiłem. Skupiałem się na
tym, żeby pokazać Shaylon, że między nami nic się nie zmieniło. Miałem
nadzieję, że wszystko będzie tak, jak na początku naszego związku. Jednak nasze
życie nadal było niekończącą się rutyną.
W
poniedziałek znowu widziałem Lindę i to spotkanie było nieuniknione. Chciałem
ją ignorować, ale ona nalegała na kolejne spotkanie. Zapraszała mnie do siebie,
a ja po prostu uległem. Pociągała mnie w każdy możliwy sposób. Uwiodła mnie.
Właśnie w ten sposób rozpoczął się nasz romans. Myślałem, że nikt się o tym nie
dowie, ale teraz wiem, że byłem w ogromnym błędzie.
*
Shaylon
wpatrywała się w śpiącego Jonathana, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Bała
się, że chłopiec się obudzi, na szczęście tak się nie stało. Kiedy otworzyła
drzwi, zobaczyła Pattie – mamę Justina, pomyślała, że kobieta chce odwiedzić
wnuka, cel jej wizyty był jednak zupełnie inny.
-Witaj Shaylon.
-Dzień dobry – wypuściła kobietę do
środka i skierowała ją do salonu. - Pewnie mama przyszła zobaczyć Jonathana, a
mały dosłownie dziesięć minut temu zasnął.
-Nie przyszłam tylko do Jonathana – spojrzała znacząco na
brunetkę. - Przyszłam porozmawiać o Justinie – dziewczyna mogła się tego
spodziewać, nie miała ochoty o nim rozmawiać, ale wiedziała, że w żaden sposób
tego nie uniknie.. - Musisz z nim porozmawiać. On się kompletnie stoczył,
zaczął pic. On cię potrzebuje. Musisz mu dać jeszcze jedną szansę.
-Niczego nie muszę robić – uniosła
głos. - Wszyscy mi mówią co mam robić, a nikt nie postawi się w mojej sytuacji.
Nikt nie potrafi zrozumieć jak się czułam, kiedy dowiedziałam się, że mnie
zdradził. Tak. Uprawiał seks z inną kobietą i to nie raz, miał z nią romans.
Pieprzył inną kobietę, a potem przychodził do domu, mówił, że mnie kocha i
udawał, że wszystko jest w porządku – dziewczyna była bliska łez.
-Pogubił się w swoim życiu, chyba
każdy ma do tego prawo.
-Owszem. Tylko dlaczego ja mam
wobec niego jakiś pieprzony obowiązek, że mam mu wybaczyć. On obiecał i
przysięgał, że będzie mi wierny, i co?
-Przepraszam – szepnęła kobieta. -
Nie powinnam ci rozkazywać. Martwię się po prostu o niego. Nigdy nie był taki
bezsilny.
-Ja go nadal kocham – powiedziała
ledwie słyszalnie – ale nie mogę mu wybaczyć, nie potrafię, jeszcze nie teraz.
Proszę mnie zrozumieć.
Dziewczyna
nie mogła znieść tego, że wszyscy oczekują od niej tego, że tak po prostu
wybaczy zdradę. Wiedziała, że Justinowi zależy na rodzinie, widziała to w jego
oczach, kiedy przytulał Jonathana. Jednak ona bała się ponownie mu zaufać, bała
się kolejnej zdrady. Nie wiedziała co zrobić, liczyła na czyjąś pomoc, ale ze
swoimi uczuciami musiała uporać się sama.
Nieoczekiwanie
zadzwoniła do niej Alissa, która zapowiedziała wizytę z jakimś gościem. Shaylon
nawet nie przypuszczała kim może być tajemnicza osoba. Szybko się przebrała,
zawołała chłopców i wzięła Jonathana na dół. Nie musieli długo czekać,
usłyszeli samochód zatrzymujący się na podjeździe. Ktoś zadzwonił do drzwi, a
Max od razu podbiegł je otworzyć. Okazało się, że to Alissa, David i tajemniczy
gość, czyli Jason. Brunetka strasznie się ucieszyła na widok dawno niewidzianego
przyjaciela.
-Stęskniłem się – wyznał z
uśmiechem.
-Ja też – mocniej się w niego
wtuliła.
-Czy ten mały brzdąc to twój synek?
- zapytał wskazując na Jonathana, który stał niedaleko trzymając swój ulubiony
samochodzik.
Siedzieli
w salonie kilka godzin śmiejąc się i opowiadając różne historie ze swojego
życia. Nikt nie poruszał tematu małżeństwa Shaylon i Justina. Wszystko
przebiegało w miłej atmosferze. W pewnym momencie brunetka położyła spać
Jonathana, niedługo potem chłopcy również poszli spać. Alissa z Davidem zaczęli
się zbierać, a Shaylon zaproponowała Jasonowi, żeby został u niej. Chłopak
nawet nie musiał się długo zastanawiać, zgodził się niemalże od razu. Kiedy
zostali już sami, Shaylon zrobiła gorącą czekoladę jeden kubek podała przyjacielowi.
-Kiedy byliśmy mali, mama Alissy
robiła nam gorącą czekoladę, a my piliśmy ją litrami – zaśmiali się na to
wspomnienie. - Powiesz mi, co się dzieje? - zapytał.
-Nie rozumiem – zmarszczyła brwi.
-Chodzi mi o to, co teraz dzieje
się w twoim życiu.
-Alissa ci jeszcze nie
opowiedziała?
-Napomniała coś, ale chciałbym
wszystko usłyszeć od ciebie.
Brunetka
postanowiła opowiedzieć przyjacielowi o wszystkim ze szczegółami. Uroniła kilka
łez, bo tak naprawdę nawet Alissie nie opowiedziała tego w tak dokładny sposób.
Miała wrażenie, że Jason rozumiał ją tak, jak nikt inny, jakby sam przeżył coś
podobnego.
-Nawet nie miałem okazji poznać
twojego męża – stwierdził.
-Chyba nic straconego – posłała mu
wymuszony uśmiech.
-Przepraszam, że nie przyjechałem
na wasz ślub.
-Może będziesz miał okazję być na
naszym rozwodzie – zaśmiała się.
-Myślisz o rozwodzie? - zdziwił
się.
-Sama nie wiem – westchnęła. -
Nigdy nie podejrzewałam, że będę musiała się nad tym zastanawiać.
-Kochasz go – to nie było pytanie,
raczej stwierdzenie.
-Nie można od tak przestać kogoś
kochać.
-Tak, coś o tym wiem – odwrócił
wzrok.
-Coś nie tak? Chodzi o Jessicę? -
zapytała, choć domyślała się jaka padnie odpowiedź.
-Doskonale wiem, jak się czuje twój
mąż. Wiem, że żałuje – powiedział cicho.
-Opowiesz mi co się między wami
wydarzyło? - zapytała z nadzieją.
-Znasz Jessicę i pewnie wiesz, że
jeżeli z kimś jestem to całym sercem angażuję się w związek. Oświadczyłem się
jej, bo nie wyobrażałem sobie życia z nikim innym. Często rozmawialiśmy o wspólnej
przyszłości, marzyliśmy o domie z ogrodem i dwójce albo trójce dzieci.
Pokłóciliśmy się o błahą rzecz, upiłem się z kumplami, a kiedy wróciłem do
domu, widziałem jak płacze, chciałem ją przeprosić, ale ona kazała mi wyjść,
nie chciałem tego zrobić, ale ona krzyczała, że jestem nieodpowiedzialnym
dupkiem. Wiem, że powinienem był zostać, powinienem był ją przytulic i nie
pozwolić, żeby kiedykolwiek przeze mnie płakała. Ale wyszedłem, zostawiłem ją.
Poszedłem do baru, zdradziłem ją z przypadkową dziewczyną. Wróciłem następnego
dnia i przyznałem jej się do tego, co zrobiłem. Błagałem ją o wybaczenie, ale
ona tak po prostu wyrzuciła mnie z domu – Shaylon patrzyła na Jasona i z uwagą
pochłaniała każde jego słowo, próbując chociaż wyobrazić sobie co mógł czuć. - Walczyłem o nią do czasu, kiedy zobaczyłem
ją z innym. A więc co teraz u niej? - spojrzał na brunetkę. - Jest w ósmym
miesiącu ciąży – powiedział łamiącym się głosem. - To ja powinienem być ojcem
tego dziecka, nie ten dupek – zdenerwował się. - Gdybym miał możliwość
cofnięcia czasu, nawet bym się nie zawahał. Zostałbym z nią wtedy i całował po
stopach z wdzięczności, że kocha takiego idiotę jak ja.
-A myślałam, że to tylko ja
trafiłam na zdrajcę...
-Ej – spojrzał na nią, a dziewczyna
się zaśmiała. - Ranisz mnie – teatralnie położył dłoń na sercu.
-Myślisz, że powinnam mu wybaczyć?
- zapytała.
-To nie jest twoja powinność, to
musi być decyzja twojego serca i sumienia. Ale myślę, że on potrzebuje
przebaczenia. On na pewno cię kocha, pogubił się w swoim życiu. Macie ślicznego
synka, dom. Może warto to naprawić?
-Wiesz czego boję się najbardziej?
-Tego, że Justin znowu cię
zawiedzie – stwierdził.
-Skąd wiedziałeś?
-Nie trudno się tego domyślić. Znam
cię parę ładnych lat. Zawsze byłaś wrażliwa.
-Gdyby nie Justin pewnie by mnie tu
nie było. Chciałabym mu wybaczyć, ale nie wiem czy potrafię. Mam do niego żal,
że musiało dojść do tego, że mnie zdradził. Boję się, że to się powtórzy, a ja
nie zniosłabym tego po raz kolejny. Nie byłam dla niego wystarczająca, nie
dawałam mu tego, czego potrzebował. Jestem beznadziejna – stwierdziła.
-Nawet nie wolno ci myśleć o sobie
w ten sposób. Musicie po prostu dać sobie trochę czasu, później wszystko się
jakoś ułoży.
Chciała
w to wierzyć. Chciała mieć nadzieję na to, że jeszcze będzie szczęśliwa, że
będzie szczęśliwa u boku Justina. Cieszyła się, że Jason pokazał jej jak to
wszystko wygląda z drugiej strony. Pokazał jej jak czuje się Justin. I z jednej
strony Shaylon czuła, że musi dać sobie trochę czasu, ale z drugiej strony
wiedziała, że powinna dać szatynowi drugą szansę, chociażby z powodu Jonathana.
Czasami po prostu trzeba coś zrobić, nawet jeśli dzieje się to wbrew czyjejś
woli.
*
Czasami
mamy świadomość tego, że robimy coś po raz ostatni, że to coś nigdy się nie
powtórzy. Żyjemy w rytmie przypływów i odpływów. Bywa, że los rzuca nas
ponownie w miejsca, których nie spodziewaliśmy się już zobaczyć. Oddala nas od
tych, które wydawały się nam pisane. Zbyt często przegapiamy ważne momenty.
Zakładamy błędnie, że będą jeszcze tysiące podobnych okazji, a w rezultacie
okazuje się, że żałujemy czegoś co zrobiliśmy, lub czegoś czego nie udało nam
się zrobić.
~~~~~~~~
Jestem przeziębiona, ledwo żyję, dlatego przepraszam, ale nawet nie poprawiłam tego rozdziału w całości, bo zwyczajnie nie miałam siły. Mam nadzieję, że mimo wszystko jednak Wam się podoba :) <3
Coraz większymi kroczkami zbliżamy się do końca tego opowiadania, a ja już się nie mogę doczekac jak zareagujecie na zakończenie. :)
Świetny rozdział Katy! Naprawdę masz talent <3. Mam nadzieję, że Shaylon przebaczy Justinowi, a on się ogarnie i nie spotka już nigdy z tą Lidią! Ugh.. Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia <3. Do następnego! :)
OdpowiedzUsuńAww, myślę że Shaylon już zaczyna się łamać i mu wybaczy ( o ile Justin z czymś nie wyskoczy ) Rozpadłam się, z jednej strony myślę, że to byłoby wspaniałe gdyby mu wybaczyła, prawdziwa miłość wszystko przebaczy itd, ale z drugiej.. no kurde, zawiódł jej zaufanie, a to przecież najbardziej liczy się w związku. No nic, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział, wracaj do zdrowia kochana <3
OdpowiedzUsuńSzczerze ? Nie chce żeby Shaylon mu wybaczyła . Jeszcze gdyby to był raz ale on miał romans ! Wiem ze Justin pewnie zrobi coś a ona mu wybaczy ale nie chce żeby tak było . Cudny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co wymyślisz na zakończenie tej historii, zejdą się czy nie? omg te emocje :ooo rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńOooo, jest rozdział ;) Rany, tak się ciesze, że Jason się pojawił! Mam nadzieję, że jednak mu wybaczy.. Oni są idealni <3 I nie chce końca ;c To opowiadanie jest cudowne :* Czekam na kolejny rozdział i błagam, oby się pogodzili! Buziaki :* xx
OdpowiedzUsuńGENIALNY POST ! PROSZE, NIECH SIE POGODZA :( ;3 Czekam na nn 😘
OdpowiedzUsuńWspaniały :)))
OdpowiedzUsuńNaprawdę podoba mi się ten rozdział chociaz może nic wielkiego się w nim nie dzieje, ale pewnie dlatego że strasznie uwielbiam rozdziały z punktu widzenia Justina :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że ich nie zabijesz czy coś w tym stylu. Rozdział świetny. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńJeju.. ciekawe czy Shaylon zdecyduje się wybaczyć Justinowi.. eh.. czekam na dalszy ciąg @HugForBiebs
OdpowiedzUsuńboski czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńmarzwalczikochaj.blogspot.com
Hdsjzbixkfdi <3 zdrowka :*
OdpowiedzUsuńBiedna Shaylon. Nie dziwię się, że jest już tym wszystkim zmęczona. A ci, którzy oczekują od niej tego, że wybaczy Justinowi, sprawiają, że jeszcze bardziej cierpi. Przecież to nie jest łatwa decyzja. Doskonale ją rozumiem, że boi się ponownej zdrady. Wtedy by nie dała sobie rady i nie wiadomo co by zrobiła... Choć mam wrażenie, że Justin nie popełnił by tego samego błędu drugi raz. Kocha Shaylon.
OdpowiedzUsuńDobrze, że dałaś w tym rozdziale opis Justina o jego zdradzie. Ta sytuacja już jest bardziej jasna, jednak i tak nie usprawiedliwia jego zachowania.
Cieszę się, że Shaylon miała takie miłe odwiedziny. Trochę się rozluźniła, a potem przeprowadziła rozmowę, która na pewno bardzo jej pomogła. Teraz łatwiej będzie jej podjąć decyzję. Dobrze, że przyjechał ten Jason. :)
Jestem bardzo ciekawa jak zakończysz tę historię. Zaciekawiłaś mnie. :D Mam nadzieję, że to nie będzie zbyt dużo zaskoczenie. ;)
Zapraszam do siebie. :)
Pozdrawiam :*
www.marzenia-duszy.blogspot.com
www.otchlan-czasu.blogspot.com
Kocham...<3
OdpowiedzUsuń