7.2.14

Czterdziesty ósmy



            Przychodzimy na ten świat sami i odchodzimy sami. Wszystko co zdarza się między tym, sprawia, że chcemy znaleźć sobie towarzystwo. Potrzebujemy pomocy, wsparcia. W innym przypadku jesteśmy sami...obcy...odcięci od innych. I zapominamy...jak jesteśmy ze sobą złączeni. Więc wybieramy miłość...wybieramy życie...i na chwilę...czujemy się trochę mniej samotni.

*

            Minęło kilka dni od wizyty Justina, która bardzo wstrząsnęła Shaylon. Dziewczyna zgodziła się wrócić do domu tylko i wyłącznie ze względu na chłopców. Nie było to dla niej łatwe, szczególnie dlatego, że Justin często dzwonił i pytał o to czy może odwiedzić Jonathana. Nie mogła mu odmówić, ale każde spotkanie z nim było naprawdę trudne. Nadal go kochała, a tak silnego uczucia nie można się od tak pozbyć.
            Justin bardzo się starał odzyskać dziewczynę, choć nie było to łatwe. Sam nie wiedział na co liczy, chciał odzyskać rodzinę, miłość, dom. Nie spodziewał się, że to będzie takie trudne. Nie wiedział, że jeden głupi błąd może zniszczyć całe jego życie.

            Pamiętam ten dzień, kiedy pokłóciłem się z Shaylon. Poszło o to, że znowu zapomniałem zrobić zakupy. Nic nieznacząca kłótnia przerodziła się w wojnę pomiędzy nami. Nawrzucaliśmy sobie. Wypomniałem jej, że siedzi całymi dniami w domu i sama mogłaby to zrobić. Jej spojrzenie skrywało ogromny ból i żal, myślałem, że nasza kłótnia się skończy, ale stało się zupełnie odwrotnie. Shaylon wykrzyczała mi wszystko co leżało jej na sercu. Kiedy mówiła, po jej policzkach płynęły łzy, słone łzy. Mówiła o tym, jak się czuje, kiedy wszystkie obowiązki domowe są na jej głowie. Była zła, a łzy uniemożliwiały jej dalsze wypowiadanie słów, ale ona wciąż nie przestawała krzyczeć. Nienawidziłem patrzeć na nią kiedy była zła, ale wtedy nie była zła, wtedy była wręcz wściekła. Od dłuższego czasu się między nami nie układało, a właśnie tamtego dnia, kiedy nie mogłem już wysłuchiwać jej ciągłych narzekań, zacząłem ją obwiniać o to, że nasze małżeństwo się rozpada. Doskonale wiedziałem, że to raczej moja wina, ale tamtego dnia coś we mnie wstąpiło. Krzyczeliśmy na siebie tak głośno, że Jonathan zaczął płakać. Wykorzystując nieuwagę Shaylon, wyszedłem z domu trzaskając drzwiami.
            Byłem wtedy zły na samego siebie, że zraniłem osobę, którą kochałem. Moja męska duma nie pozwalała mu na to, żeby wrócić i ją przeprosić. Poszedłem wtedy do pracy, byłem menadżerem w hotelu ojca, więc liczyłem na to, że będę mógł tam przenocować. Poprosiłem recepcjonistkę o klucz do jednego z pokoi. Swoją drogą dziewczyna była całkiem niezła, niewiele młodsza ode mnie, a może nawet w moim wieku, była ładną blondynką. Zauważyłem, że od dłuższego czasu patrzyła na mnie z pożądaniem w oczach. Nigdy nie zwracałem na to większej uwagi, miałem rodzinę, którą kochałem, ale tamtego dnia nie mogłem się oprzeć jej uwodzeniu. Byłem zdenerwowany i musiałem odreagować. Miała na imię Linda. Powiedziała mi, że kończy pracę o osiemnastej. Kiedy wybiła ta godzina, nie musiałem długo czekać na to, żeby usłyszeć zmysłowe pukanie do drzwi. W tamtej krótkiej chwili zapomniałem, że mam żonę, że mam syna, że mam rodzinę, którą powinienem się opiekować. Przespałem się z tą dziewczyną, niczego jej nie obiecywałem, to miał być tylko jeden raz.
            Rano wróciłem do domu z bukietem kwiatów, przepraszałem Shaylon na kolanach. A ona jak zwykle mi wybaczyła, pocałowała mnie, powiedziała, że bardzo mnie kocha i poprosiła, żebym już nigdy na nią nie krzyczał. Kochałem ją i nie chciałem...nie mogłem jej stracić.
            Weekend spędziłem z rodziną starając się zapomnieć o tym, co zrobiłem. Skupiałem się na tym, żeby pokazać Shaylon, że między nami nic się nie zmieniło. Miałem nadzieję, że wszystko będzie tak, jak na początku naszego związku. Jednak nasze życie nadal było niekończącą się rutyną.
            W poniedziałek znowu widziałem Lindę i to spotkanie było nieuniknione. Chciałem ją ignorować, ale ona nalegała na kolejne spotkanie. Zapraszała mnie do siebie, a ja po prostu uległem. Pociągała mnie w każdy możliwy sposób. Uwiodła mnie. Właśnie w ten sposób rozpoczął się nasz romans. Myślałem, że nikt się o tym nie dowie, ale teraz wiem, że byłem w ogromnym błędzie.

*

            Shaylon wpatrywała się w śpiącego Jonathana, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Bała się, że chłopiec się obudzi, na szczęście tak się nie stało. Kiedy otworzyła drzwi, zobaczyła Pattie – mamę Justina, pomyślała, że kobieta chce odwiedzić wnuka, cel jej wizyty był jednak zupełnie inny.
-Witaj Shaylon.
-Dzień dobry – wypuściła kobietę do środka i skierowała ją do salonu. - Pewnie mama przyszła zobaczyć Jonathana, a mały dosłownie dziesięć minut temu zasnął.
-Nie przyszłam tylko do Jonathana – spojrzała znacząco na brunetkę. - Przyszłam porozmawiać o Justinie – dziewczyna mogła się tego spodziewać, nie miała ochoty o nim rozmawiać, ale wiedziała, że w żaden sposób tego nie uniknie.. - Musisz z nim porozmawiać. On się kompletnie stoczył, zaczął pic. On cię potrzebuje. Musisz mu dać jeszcze jedną szansę.
-Niczego nie muszę robić – uniosła głos. - Wszyscy mi mówią co mam robić, a nikt nie postawi się w mojej sytuacji. Nikt nie potrafi zrozumieć jak się czułam, kiedy dowiedziałam się, że mnie zdradził. Tak. Uprawiał seks z inną kobietą i to nie raz, miał z nią romans. Pieprzył inną kobietę, a potem przychodził do domu, mówił, że mnie kocha i udawał, że wszystko jest w porządku – dziewczyna była bliska łez.
-Pogubił się w swoim życiu, chyba każdy ma do tego prawo.
-Owszem. Tylko dlaczego ja mam wobec niego jakiś pieprzony obowiązek, że mam mu wybaczyć. On obiecał i przysięgał, że będzie mi wierny, i co?
-Przepraszam – szepnęła kobieta. - Nie powinnam ci rozkazywać. Martwię się po prostu o niego. Nigdy nie był taki bezsilny.
-Ja go nadal kocham – powiedziała ledwie słyszalnie – ale nie mogę mu wybaczyć, nie potrafię, jeszcze nie teraz. Proszę mnie zrozumieć.
            Dziewczyna nie mogła znieść tego, że wszyscy oczekują od niej tego, że tak po prostu wybaczy zdradę. Wiedziała, że Justinowi zależy na rodzinie, widziała to w jego oczach, kiedy przytulał Jonathana. Jednak ona bała się ponownie mu zaufać, bała się kolejnej zdrady. Nie wiedziała co zrobić, liczyła na czyjąś pomoc, ale ze swoimi uczuciami musiała uporać się sama.
            Nieoczekiwanie zadzwoniła do niej Alissa, która zapowiedziała wizytę z jakimś gościem. Shaylon nawet nie przypuszczała kim może być tajemnicza osoba. Szybko się przebrała, zawołała chłopców i wzięła Jonathana na dół. Nie musieli długo czekać, usłyszeli samochód zatrzymujący się na podjeździe. Ktoś zadzwonił do drzwi, a Max od razu podbiegł je otworzyć. Okazało się, że to Alissa, David i tajemniczy gość, czyli Jason. Brunetka strasznie się ucieszyła na widok dawno niewidzianego przyjaciela.
-Stęskniłem się – wyznał z uśmiechem.
-Ja też – mocniej się w niego wtuliła.
-Czy ten mały brzdąc to twój synek? - zapytał wskazując na Jonathana, który stał niedaleko trzymając swój ulubiony samochodzik.
            Siedzieli w salonie kilka godzin śmiejąc się i opowiadając różne historie ze swojego życia. Nikt nie poruszał tematu małżeństwa Shaylon i Justina. Wszystko przebiegało w miłej atmosferze. W pewnym momencie brunetka położyła spać Jonathana, niedługo potem chłopcy również poszli spać. Alissa z Davidem zaczęli się zbierać, a Shaylon zaproponowała Jasonowi, żeby został u niej. Chłopak nawet nie musiał się długo zastanawiać, zgodził się niemalże od razu. Kiedy zostali już sami, Shaylon zrobiła gorącą czekoladę  jeden kubek podała przyjacielowi.
-Kiedy byliśmy mali, mama Alissy robiła nam gorącą czekoladę, a my piliśmy ją litrami – zaśmiali się na to wspomnienie. - Powiesz mi, co się dzieje? - zapytał.
-Nie rozumiem – zmarszczyła brwi.
-Chodzi mi o to, co teraz dzieje się w twoim życiu.
-Alissa ci jeszcze nie opowiedziała?
-Napomniała coś, ale chciałbym wszystko usłyszeć od ciebie.
            Brunetka postanowiła opowiedzieć przyjacielowi o wszystkim ze szczegółami. Uroniła kilka łez, bo tak naprawdę nawet Alissie nie opowiedziała tego w tak dokładny sposób. Miała wrażenie, że Jason rozumiał ją tak, jak nikt inny, jakby sam przeżył coś podobnego.
-Nawet nie miałem okazji poznać twojego męża – stwierdził.
-Chyba nic straconego – posłała mu wymuszony uśmiech.
-Przepraszam, że nie przyjechałem na wasz ślub.
-Może będziesz miał okazję być na naszym rozwodzie – zaśmiała się.
-Myślisz o rozwodzie? - zdziwił się.
-Sama nie wiem – westchnęła. - Nigdy nie podejrzewałam, że będę musiała się nad tym zastanawiać.
-Kochasz go – to nie było pytanie, raczej stwierdzenie.
-Nie można od tak przestać kogoś kochać.
-Tak, coś o tym wiem – odwrócił wzrok.
-Coś nie tak? Chodzi o Jessicę? - zapytała, choć domyślała się jaka padnie odpowiedź.
-Doskonale wiem, jak się czuje twój mąż. Wiem, że żałuje – powiedział cicho.
-Opowiesz mi co się między wami wydarzyło? - zapytała z nadzieją.
-Znasz Jessicę i pewnie wiesz, że jeżeli z kimś jestem to całym sercem angażuję się w związek. Oświadczyłem się jej, bo nie wyobrażałem sobie życia z nikim innym. Często rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości, marzyliśmy o domie z ogrodem i dwójce albo trójce dzieci. Pokłóciliśmy się o błahą rzecz, upiłem się z kumplami, a kiedy wróciłem do domu, widziałem jak płacze, chciałem ją przeprosić, ale ona kazała mi wyjść, nie chciałem tego zrobić, ale ona krzyczała, że jestem nieodpowiedzialnym dupkiem. Wiem, że powinienem był zostać, powinienem był ją przytulic i nie pozwolić, żeby kiedykolwiek przeze mnie płakała. Ale wyszedłem, zostawiłem ją. Poszedłem do baru, zdradziłem ją z przypadkową dziewczyną. Wróciłem następnego dnia i przyznałem jej się do tego, co zrobiłem. Błagałem ją o wybaczenie, ale ona tak po prostu wyrzuciła mnie z domu – Shaylon patrzyła na Jasona i z uwagą pochłaniała każde jego słowo, próbując chociaż wyobrazić sobie co mógł czuć.  - Walczyłem o nią do czasu, kiedy zobaczyłem ją z innym. A więc co teraz u niej? - spojrzał na brunetkę. - Jest w ósmym miesiącu ciąży – powiedział łamiącym się głosem. - To ja powinienem być ojcem tego dziecka, nie ten dupek – zdenerwował się. - Gdybym miał możliwość cofnięcia czasu, nawet bym się nie zawahał. Zostałbym z nią wtedy i całował po stopach z wdzięczności, że kocha takiego idiotę jak ja.
-A myślałam, że to tylko ja trafiłam na zdrajcę...
-Ej – spojrzał na nią, a dziewczyna się zaśmiała. - Ranisz mnie – teatralnie położył dłoń na sercu.
-Myślisz, że powinnam mu wybaczyć? - zapytała.
-To nie jest twoja powinność, to musi być decyzja twojego serca i sumienia. Ale myślę, że on potrzebuje przebaczenia. On na pewno cię kocha, pogubił się w swoim życiu. Macie ślicznego synka, dom. Może warto to naprawić?
-Wiesz czego boję się najbardziej?
-Tego, że Justin znowu cię zawiedzie – stwierdził.
-Skąd wiedziałeś?
-Nie trudno się tego domyślić. Znam cię parę ładnych lat. Zawsze byłaś wrażliwa.
-Gdyby nie Justin pewnie by mnie tu nie było. Chciałabym mu wybaczyć, ale nie wiem czy potrafię. Mam do niego żal, że musiało dojść do tego, że mnie zdradził. Boję się, że to się powtórzy, a ja nie zniosłabym tego po raz kolejny. Nie byłam dla niego wystarczająca, nie dawałam mu tego, czego potrzebował. Jestem beznadziejna – stwierdziła.
-Nawet nie wolno ci myśleć o sobie w ten sposób. Musicie po prostu dać sobie trochę czasu, później wszystko się jakoś ułoży.
            Chciała w to wierzyć. Chciała mieć nadzieję na to, że jeszcze będzie szczęśliwa, że będzie szczęśliwa u boku Justina. Cieszyła się, że Jason pokazał jej jak to wszystko wygląda z drugiej strony. Pokazał jej jak czuje się Justin. I z jednej strony Shaylon czuła, że musi dać sobie trochę czasu, ale z drugiej strony wiedziała, że powinna dać szatynowi drugą szansę, chociażby z powodu Jonathana. Czasami po prostu trzeba coś zrobić, nawet jeśli dzieje się to wbrew czyjejś woli.

*

            Czasami mamy świadomość tego, że robimy coś po raz ostatni, że to coś nigdy się nie powtórzy. Żyjemy w rytmie przypływów i odpływów. Bywa, że los rzuca nas ponownie w miejsca, których nie spodziewaliśmy się już zobaczyć. Oddala nas od tych, które wydawały się nam pisane. Zbyt często przegapiamy ważne momenty. Zakładamy błędnie, że będą jeszcze tysiące podobnych okazji, a w rezultacie okazuje się, że żałujemy czegoś co zrobiliśmy, lub czegoś czego nie udało nam się zrobić.

 ~~~~~~~~
Jestem przeziębiona, ledwo żyję, dlatego przepraszam, ale nawet nie poprawiłam tego rozdziału w całości, bo zwyczajnie nie miałam siły. Mam nadzieję, że mimo wszystko jednak Wam się podoba :) <3 
Coraz większymi kroczkami zbliżamy się do końca tego opowiadania, a ja już się nie mogę doczekac jak zareagujecie na zakończenie. :)

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział Katy! Naprawdę masz talent <3. Mam nadzieję, że Shaylon przebaczy Justinowi, a on się ogarnie i nie spotka już nigdy z tą Lidią! Ugh.. Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia <3. Do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww, myślę że Shaylon już zaczyna się łamać i mu wybaczy ( o ile Justin z czymś nie wyskoczy ) Rozpadłam się, z jednej strony myślę, że to byłoby wspaniałe gdyby mu wybaczyła, prawdziwa miłość wszystko przebaczy itd, ale z drugiej.. no kurde, zawiódł jej zaufanie, a to przecież najbardziej liczy się w związku. No nic, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział, wracaj do zdrowia kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze ? Nie chce żeby Shaylon mu wybaczyła . Jeszcze gdyby to był raz ale on miał romans ! Wiem ze Justin pewnie zrobi coś a ona mu wybaczy ale nie chce żeby tak było . Cudny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem ciekawa co wymyślisz na zakończenie tej historii, zejdą się czy nie? omg te emocje :ooo rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo, jest rozdział ;) Rany, tak się ciesze, że Jason się pojawił! Mam nadzieję, że jednak mu wybaczy.. Oni są idealni <3 I nie chce końca ;c To opowiadanie jest cudowne :* Czekam na kolejny rozdział i błagam, oby się pogodzili! Buziaki :* xx

    OdpowiedzUsuń
  6. GENIALNY POST ! PROSZE, NIECH SIE POGODZA :( ;3 Czekam na nn 😘

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę podoba mi się ten rozdział chociaz może nic wielkiego się w nim nie dzieje, ale pewnie dlatego że strasznie uwielbiam rozdziały z punktu widzenia Justina :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje że ich nie zabijesz czy coś w tym stylu. Rozdział świetny. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju.. ciekawe czy Shaylon zdecyduje się wybaczyć Justinowi.. eh.. czekam na dalszy ciąg @HugForBiebs

    OdpowiedzUsuń
  10. boski czekam na następny <3
    marzwalczikochaj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Hdsjzbixkfdi <3 zdrowka :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Biedna Shaylon. Nie dziwię się, że jest już tym wszystkim zmęczona. A ci, którzy oczekują od niej tego, że wybaczy Justinowi, sprawiają, że jeszcze bardziej cierpi. Przecież to nie jest łatwa decyzja. Doskonale ją rozumiem, że boi się ponownej zdrady. Wtedy by nie dała sobie rady i nie wiadomo co by zrobiła... Choć mam wrażenie, że Justin nie popełnił by tego samego błędu drugi raz. Kocha Shaylon.
    Dobrze, że dałaś w tym rozdziale opis Justina o jego zdradzie. Ta sytuacja już jest bardziej jasna, jednak i tak nie usprawiedliwia jego zachowania.
    Cieszę się, że Shaylon miała takie miłe odwiedziny. Trochę się rozluźniła, a potem przeprowadziła rozmowę, która na pewno bardzo jej pomogła. Teraz łatwiej będzie jej podjąć decyzję. Dobrze, że przyjechał ten Jason. :)
    Jestem bardzo ciekawa jak zakończysz tę historię. Zaciekawiłaś mnie. :D Mam nadzieję, że to nie będzie zbyt dużo zaskoczenie. ;)
    Zapraszam do siebie. :)
    Pozdrawiam :*
    www.marzenia-duszy.blogspot.com
    www.otchlan-czasu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate