25.1.14

Czterdziesty siódmy



           Wierność.
            Czy w dzisiejszych czasach istnieje? Chyba każdy chciałby w to wierzyć.
            Jak można zdefiniować wierność? Jest to pewnego rodzaju obietnica. Dwoje kochających się ludzi obiecuje sobie wierność aż do śmierci. To naprawdę piękna obietnica, piękne przyrzeczenie. Smutne jest jednak to, że tak mało osób potrafi tej obietnicy dotrzymać. Tylko nielicznym się udało.
            Czym się kierują osoby, które zdradzają? Chyba właśnie tylko te osoby mogą to wiedzieć. Czasami jest to impuls, czasami coś innego, jednak zdrada zawsze pozostaje zdradą.
            A jak później czują się te zdradzane osoby? Każdy odczuwa to w inny sposób. Jedni ludzie starają się to odreagować, próbują się zemścić odegrać. Drudzy kompletnie nie potrafią sobie z tym poradzić. Ich psychika siada, przez co często wpadają w różnego rodzaju nałogi. A jeszcze inni żyją tak, jakby nic się nie stało, jakby życie toczyło się dalej, ale w trochę innej rzeczywistości. Życie toczy się dalej, jednak taki człowiek stoi w miejscu, nie może pójść naprzód, bo jest niewolnikiem przeszłości. Człowiek ten jest rozdarty i aż krzyczy, bezgłośnie krzyczy, bo boi się przyjąć pomoc, bo boi się swojej słabości.

*

            Justin chyba jeszcze nigdy nie czuł się tak strasznie. Najgorsza była świadomość tego, że sam do czegoś takiego doprowadził, że to tylko i wyłącznie jego wina, ale wiedział też, że dłużej tak nie wytrzyma, martwił się o Shaylon, nie wiedział gdzie ona jest, nawet nie miał pomysłu na to, gdzie mógłby jej szukać. Szatyn wciąż przed oczami miał obraz płaczącej kruchej brunetki. Przypominały mu się chwile, kiedy ją poznał. Wtedy Shaylon była taką bezbronną dziewczyną, potrzebowała pomocy, a w oczach miała taki ogromny ból. Tym razem to on spowodował, że dziewczyna cierpiała, to on się do tego przyczynił. Nie wiedział jak mógłby to naprawić i obawiał się, że błąd jaki popełnił jest po prostu niewybaczalny.
            Sam nie wiedział co nim kierowało. Nigdy nie chciał jej skrzywdzić. Obiecał jej, że nigdy nie będzie przez niego cierpiała. Zdradził ją i tym samym zrobił coś, czego nie dało się wybaczyć. Obiecał – może właśnie dlatego było mu tak trudno. Prawda była taka, że przez jedną chwilę poczuł się nieszczęśliwy, poczuł, że wpada w rutynę i to była taka jedna chwila zapomnienia.
            Najpierw może faktycznie była to jedynie chwila zapomnienia, jednorazowy wyskok, ale każdy następny raz był oznaką kompletnej głupoty. Teraz z perspektywy czasu nie było rzeczy, której Justin nie był w stanie zrobić, żeby odwrócić bieg wydarzeń, ale wiedział, że teraz jest już na wszystko za późno.
            Dla Justina najgorsza była świadomość tego, że nawet nie wiedział, gdzie teraz jest Shaylon. Nawet Alissa tego nie wiedziała. Martwił się o nią i cholernie żałował tego, co zrobił, ale teraz było już za późno. Dzwonił, pisał, chciał ją przeprosić, chciał ją błagać o wybaczenie, chciał, żeby wszystko było jak dawniej, ale był po prostu bezradny.

*

            Przynajmniej raz każdy zadał sobie to pytanie: gdybym mógł cofnąć czas, co zmieniłbym w swoim życiu? Gdybyśmy mogli zacząć wszystko od nowa, jakie błędy pragnęlibyśmy naprawić? Jaki ból, jakie wyrzuty sumienia i jaki żal chcielibyśmy wymazać? Czy mielibyśmy dość odwagi, by nadać swojemu życiu nowy sens? Jeśli tak to kim byśmy się stali?Dokąd byśmy poszli? I z kim?

*

            Shaylon przygotowywała śniadanie dla swoich braci. Czegoś brakowało jej w tym domu, może tego ciepła, którego tutaj nigdy nie zaznała. Były takie chwile, że się załamywała, że nie radziła sobie nawet z samą sobą. Obawiała się, że któregoś dnia nie wytrzyma, że nie poradzi sobie bez Justina, którego przecież nadal kochała.
-Shaylon, kiedy w końcu wrócimy do domu, nie chcę tu mieszkać – oburzył się Max.
-Musisz jeszcze trochę wytrzymać. Muszę sobie poukładać parę spraw i wtedy na pewno wrócimy, obiecuję – szepnęła.
-Ale Justin na pewno za nami tęskni – stwierdził, a brunetka kompletnie nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć.
-Młody, daj naszej siostrze spokój – do kuchni wszedł Kevin. - Niedługo wrócimy, zresztą nie jest tutaj tak źle.
-Ale ja się boję tutaj być – powiedział, a Shaylon poczuła zapomniane już ukłucie w sercu. Podeszła do chłopca i mocno go do siebie przytuliła. Chciała mu dać poczucie bezpieczeństwa, ale zdawała sobie sprawę, że w tym domu nie można się czuć bezpiecznie.
-Kochanie, pamiętaj, już nikt nigdy cię nie skrzywdzi, obiecuję ci. Pamiętaj, że jak będziesz się czegoś bał, zawsze możesz do mnie przyjść i mi o tym powiedzieć. Teraz już jesteś bezpieczny – powiedziała i pocałowała go w czubek głowy. - Kocham cię, wiesz? - spojrzała na niego, a chłopiec tylko mocniej wtulił się w jej objęcia.

*

            Justin był kompletnie bezradny, a ostatnich kilka dni w zasadzie nie pamiętał. Przez cały czas albo gapił się w sufit i wprost nie dawał żadnych znaków życia, albo topił swój ból i smutek w alkoholu. Nie zwracał uwagi na ludzi, którzy go odwiedzali i próbowali pocieszać, Zachowywał się jak dziecko. Płakał i nie potrafił rozwiązać tego problemu. Czuł, że stracił wszystko co miało dla niego jakąkolwiek wartość, stracił sens do życia i nie widział powodu, dla którego miałby chodzić po tym świecie.
            Któregoś dnia przyszła do niego Alissa i wprost nie mogła uwierzyć w to, jak bardzo Justin się stoczył. Nie mogła na to patrzeć i musiała coś z tym zrobić, musiała odnaleźć Shaylon, bo tylko ona była w stanie przemówić Justinowi do rozsądku.

*

            Mijały dni, tygodnie, a Shaylon wciąż się ukrywała. Były takie dni, kiedy miała ochotę zakończyć tą chorą zabawę w chowanego, pójść od Justina i z nim porozmawiać. Prawda była jednak taka, że dziewczyna bała się, że usłyszy od niego słowa, które ją zabiją, trzy słowa, przez które przestanie oddychać. „Nie kocham cię” - tak bardzo bała się, że to od niego usłyszy. Wiedziała, że nie zniosłaby czegoś takiego.
            Zbliżał się wieczór, chłopcy odrabiali lekcje, a Shaylon siedziała w salonie i bawiła się z Jonathanem. Mogła mu teraz poświecić dużo czasu i bardzo się z tego powodu cieszyła, chociaż gdzieś w głębi serca pragnęła, żeby był z nią również Justin. Potrzebowała tego, potrzebowała jego wsparcia. Kiedy usłyszała dzwonek do drzwi, nie miała pojęcia kto chce się z nią spotkać, bo była przekonana, że nadal nikt nie wie o tym, gdzie się znajduje. Kiedy za drzwiami zobaczyła Alissę, nie wiedziała co zrobić i tak po prostu niekontrolowanie zaczęła płakać.
-Ciii, wszystko będzie dobrze – uspokajała ją Alissa gładząc brązowooką po plecach.
-Nic nie będzie dobrze, on mnie już nie kocha, to dlatego mnie zdradził – wyszlochała.
-Nawet tak nie myśl. On żałuje, jestem tego pewna. Tak dużo działo się w waszym życiu, oboje potrzebujecie czasu – stwierdziła.
            Długo tak rozmawiały. Shaylon mówiła o wszystkim. Żałowała, że wcześniej nie zwierzyła się swojej przyjaciółce, była pewna, że to jej w czymś pomogło. Brunetka płakała mówiąc Alissie o tym, jak się czuje, o tym jak trudno było jej zaakceptować fakt, że została zdradzona. Po tej chwili zwierzeń, poczuła się naprawdę lepiej, poczuła pewnego rodzaju ulgę i była wdzięczna przyjaciółce, że mogła jej się zwierzyć.
-A nie chciałabyś z nim porozmawiać, wysłuchać go? - zapytała.
-On przyjechał razem z tobą, prawda? - Shaylon nie musiała czekać na odpowiedź, wyczytała ją z oczu przyjaciółki.
-Wysłuchaj go chociaż – poprosiła.
-Obawiam się, że nawet na niego nie spojrzę, nie chcę go widzieć – powiedziała drżącym głosem.
-On naprawdę żałuje. Gdybyś go tylko widziała, stoczył się, wygląda jak wrak człowieka, a nawet... - Alissa zawahała się czy powinna w ogóle o tym wspominać.
-A nawet co?
-Przyłapałam go na tym, że pije – westchnęła.
            Shaylon nie wiedziała co powinna o tym wszystkim myśleć. Przypomniała sobie dzień, kiedy jej ojciec pierwszy raz wrócił do domu pijany – ten widok był nie do zapomnienia. Wtedy wszystko się zaczęło i dziewczyna nie mogła pozwolić na to, żeby ta historia się powtórzyła i żeby Jonathan musiał przechodzić przez to co ona.
-Zgadzasz się? - zapytała Alissa, a Shaylon jedynie niepewnie pokiwała głową.
-Ale niczego nie obiecuję – westchnęła.
            Po chwili dziewczyna wstała i chciała wyjść po Justina, który czekał w samochodzie, jednak okazało się, że Justin czekał już pod samymi drzwiami. Niepewnie wszedł do środka, a brązowooka nie wiedziała co zrobić. Zostali we dwoje w jednym pomieszczeniu, gdyż Alissa postanowiła zostawić ich samych. Szatyn bez zastanowienia podszedł do niej i uklęknął. Nie wiedział co mógłby powiedzieć, co zrobić, żeby naprawić swój błąd. Uklęknął i zaczął płakać jak mały bezbronny chłopiec.
-Piłeś? - zapytała spoglądając na jego twarz.
-Przepraszam, tak strasznie cię przepraszam – wyszeptał. - Możesz mnie pobić, nakrzyczeć na mnie, powiedzieć, jak bardzo mnie nienawidzisz, ale proszę cię, wróć do domu, nie zostawiaj mnie, przecież wiesz, że cię kocham – wyszlochał.
-Zdradziłeś mnie – stwierdziła.
-Wiem i nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo tego żałuję. Straciłem cię, straciłem twoje zaufanie, a przecież obiecałem, że nigdy cię nie skrzywdzę.
-Potrzebuję trochę czasu  - powiedziała drżącym głosem.
-Proszę cię, wróć chociaż do domu, obiecuję, że cię wyprowadzę, ale wróć do domu z chłopcami, nie chcę, żeby Jonathan wychowywał się w niestabilnych warunkach – spojrzał jej głęboko w oczy, jego wzrok był błagalny.
-Zastanowię się nad tym – szepnęła.
-A mogę zobaczyć małego? - zapytał z nadzieją.
-Pewnie, przecież jesteś jego ojcem. Mały jest na górze – westchnęła.
-Dziękuję – uśmiechnął się, choć w oczach miał ogromny żal i smutek.
            Dziewczyna była w kompletnej rozsypce, starała się chociaż stwarzać pozory tego, że wszystko jest w porządku. Kiedy tylko Justin udał się do Jonathana, brunetka się rozkleiła. Nigdy nawet nie przypuszczała, że będzie przez coś takiego przechodzić. Ukryła twarz w dłoniach i zaczęła cicho płakać. Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu, wzdrygnęła się, ale nie wykonała żadnego ruchu, doskonale znała tę dłoń.
-Shaylon, proszę cię, wysłuchaj mnie, chociaż przez chwilę – powiedział miękkim głosem, ale jednocześnie był bardzo niespokojny i Shaylon przez chwilę myślała, że chłopak za chwilę się rozpłacze. - Doskonale wiem o tym, że jestem największym dupkiem jakiego znasz i wiem, że potrzebujesz czasu. Ale pomyśl też o naszym synku, przecież on doskonale sobie zdaje sprawę z tego, co się dookoła niego dzieje. Proszę cię, wróć z chłopcami do domu. Obiecuję, że się wyprowadzę i jeżeli takie będzie twoje życzenie, nie będę pokazywał ci się na oczy – spuścił głowę i czuł jak tłumione emocje chcą wyjść z ukrycia. - Shaylon do cholery! - uniósł głos, a dziewczyna aż podskoczyła w miejscu, momentalnie zaczęła się go bać. - Przepraszam – szepnął skruszony – tak strasznie cię przepraszam – kiedy brunetka na niego spojrzała, zobaczyła samotną łzę spływającą po jego policzku. - Powiedz coś, cokolwiek. Nakrzycz na mnie, powiedz, że jestem ostatnim dupkiem, że mnie nienawidzisz – zaczął płakać jak mały chłopczyk, a brązowooka razem z nim.
-Nie mogę – szepnęła załzawionym głosem. - Nie mogę na ciebie nakrzyczeć, nie mogę cię znienawidzić – spojrzała mu głęboko w oczy, - Kocham cię, rozumiesz? - załkała. - Kocham cię, a ty mnie tak bardzo skrzywdziłeś – stwierdziła z bólem.
            Nie wiedziała co robić, ból przepełnił całe jej ciało. Szlochała jak małe bezbronne dziecko i była bezradna na to, co się wydarzyło. Nigdy nikogo nie kochała tak mocno jak Justina, a teraz nawet nie potrafiła spojrzeć mu w oczy.
-Proszę cię, zostaw mnie teraz samą – szepnęła ledwie słyszalnie.
            Justin posłusznie opuścił mieszkanie, choć tak bardzo nie chciał zostawiać Shaylon samej. Bał się o nią, bał się, że coś jej się stanie. Kochał ją tak bardzo, że w pewnym momencie był już od niej uzależniony. Nie mógł zrozumieć dlaczego popełnił taki błąd, dlaczego tak bardzo skrzywdził osobę, która była dla niego wszystkim. 

~~~~~~~~~~
Nie podoba mi się ten rozdział. Bo jest jakiś taki chaotyczny i w ogóle. Ni ładu, ni składu!
No ale nieważne. Wydaje mi się, że następny rozdział jest nieco lepszy. 
Przypominam, że jeżeli macie do mnie jakieś pytania to możecie do mnie pisac na twitterze: @belieber_katy06
lub możecie też zadawac mi pytania na asku  http://ask.fm/katybelieber06
do Mosquito: twój długi komentarz pod poprzednim rozdziałem się dodał, więc nie masz się co denerwowac :) dziękuję za miłe słowa :)

19 komentarzy:

  1. Omg.. ciekawe czy wybaczy Justinowi.. widać że żałuje..ale jak on mógł ugh.. czekam na nn @HugForBiebs

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się bardzo podoba ten rozdział <3. Jest taki wzruszający.. tak mi szkoda Shaylon..

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest wspaniały! :)
    Wkurzyłam się na Justina , ughh..

    Czekam na kolejny kochanie:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, co ty gadasz! Idealnie opisałaś uczucia Shaylon, biedna ;( a jak Justin przyjechał i zaczął ją błagać o powrót, to myślałam, że spadnę z krzesła, tak mi się ciepło zrobiło a w myślach krzyczałam "oh Justin, Shaylon zgódź się!". Super, strasznie mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój boże, to się porobiło... Wycisnęłaś ze mnie po raz kolejny łzy! Chyba powinnam Cię poprosić o wagon chusteczek przed każdym nowym rozdziałem. Jesteś niesamowita! Tak dużo tu się dzieje, ale nie sądziłam, że Justin zrobi coś tak okropnego. Biedna Shaylon, nie wiem czy na jej miejscu bym się pozbierała, strasznie przeżywam takie sytuacje... Czekam z niecierpliwością na kolejny!

    ( http://collision-fanfiction.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  6. o matko kochana ! dsjlfnhsdjvfn *.* mam nadzieje ze wszystko się ułoży <3 dużo weny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czemu ale szczerze mówiąc nie chce żeby Shaylon mu wybaczyła po prostu jak było ze zrobił to dużo razy to juz go skreśliłam ! Cudny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  8. O rany. Nie mogę, tak bardzo mi ich szkoda! To jest jakaś masakra, i wiem, że to Justin zawinił ale jest mi go tak bardzo żal i popłakałam się razem z nimi.. :'( Błagam, niech się pogodzą ! ;( Oni są idealni, zawsze byli tacy słodcy i tak się o siebie troszczyli, że Shaylon musi mu wybaczyć i wrócić do niego! :( 💛💜 Nie zasnę, bo tak sie o nich boję, że już im się nie ułoży.. Nie wyobrażam sobie następnych rozdziałów z nimi osobno. 😢 Cudowny rozdział i strasznie się popłakałam ale dziękuję Ci za to! :* Jesteś genialna ii z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i tak strasznie chciałabym go już przeczytać ;) Kocham Cię i życzę weny! ;) xxx Magda.

    OdpowiedzUsuń
  9. co ty gadasz! rozdział jest świetny!*.* niech oni się pogodzą i będzie jak dawnej ;c jejuuu tak smutno ;c

    OdpowiedzUsuń
  10. Błagam niech sie pogodzą oni sa dla siebie stworzenii :'( czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże, poryczałam sie <3 ! Świetny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebisty rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  13. OMB płakałam przez cały rozdział, oni powinni się już pogodzić :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze miałam cholerną nadzieję że jej nie zdradza. Boże jaki z niego frajer ! Ale niech Sharon mu wybaczy ostatni raz .

    OdpowiedzUsuń
  15. Powiem krótko...piękny rozdział i bardzo się cieszę, że zaczęłaś go pisać, nie zrezygnowałaś z niego, mimo że piszesz jeszcze inne i dbasz o nas, jak o nikogo innego ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham twojego bloga na prawdę chciałabym pisać tak jak ty :) czekam na następny ;*
    http://marzwalczikochaj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ach, to bardzo się cieszę, że się dodał! Co za ulga! :D
    Nie wiem czemu ten rozdział Ci się nie podoba. Mi bardzo przypadł do gutsu, jest wzruszający i daje do myślenia. Każdy powinien przeczytać ten rozdział, by się zastanowić przed błędem, który chce popełnić. Zdradza niszczy wszytko. I nawet jeśli się ją wybaczy, to nigdy już nic nie będzie takie same.
    Dobrze, że Justin rozumie swój błąd i tego żałuje. Gdyby tak nie było, to nic nie dałoby się uratować. A tak to jest jakaś nadzieje na ich związek. Szkoda, że on sam nie rozumie dlaczego zdradził Shaylon. Ja jestem tego bardzo ciekawa i miałam nadzieję, że się tego dowiem, ale jednak nie. Eh, no trudno.
    Bardzo się cieszę, że Alissa odnalazła Shaylon. Wyżalenie się dobrze jej zrobiło. I dobrze, że zgodziła się na rozmowę z Justinem. Mam wrażenie, ze coś w niej pękło, że zrozumiałą, że Justin naprawdę żałuje i cały czas ją kocha i sobie to wsyztsko przemyśli. Może da mu drugą szansę?
    Jestem ciekawa co będzie się działo dalej. Chyba przez całe to opowiadanie trzymasz mnie w niepewności. Ale to fajnie. :)
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział na www.otchlan-czasu.blogspot.com :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate