Miało
być pięknie, wszystko miało wrócić do normy, a Justin i Shaylon znów mieli
tworzyć szczęśliwą rodzinę. Miało tak być. Jednak marzenia przerosły
rzeczywistość. Szatyn znów zaczął dużo pracować i nie wiedział nawet jak bardzo
rani tym swoją rodzinę. Kilka dni temu wrócił późnym wieczorem z pracy do domu
i oznajmił Shaylon, że musi wyjechać na delegację. Dziewczyny to nawet nie
zdziwiło, ale liczyła na to, że kilka dni odpoczynku od siebie dobrze im zrobi.
Tak bardzo chciała odbudować to co było między nimi, ale bała się, że nic już
nie da się zrobić.
Któregoś
dnia, kiedy siedziała w domu sama z Jonathanem, postanowiła odwiedzić rodziców
szatyna. Miała wrażenie, że ich nieco zaniedbała. Nie przewidziała tylko
jednego – tego, że ta wizyta odmieni jej życie. Kiedy tylko dziewczyna ze swoim
synkiem pojawiła się w progu domu, mama Justina ciepło ich przywitała.
Zaprosiła do środka i ugościła ich jak najlepiej potrafiła. Po chwili siedzenia
i rozmawiania, w domu pojawił się także ojciec szatyna, który bardzo ucieszył
się na widok swojego wnuka i synowej.
-A gdzie jest Justin? - zapytał
rozglądając się po domu.
-Jak to gdzie jest Justin? Wyjechał
na dwutygodniową delegację – zaśmiała się myśląc, że mężczyzna po prostu o tym
zapomniał. Jednak kiedy dziewczyna na niego spojrzała, wiedziała, że on wcale o
tym nie zapomniał, tylko nie wysyłał Justina na żadną delegację.
-Całkowicie o tym zapomniałem –
powiedział chcąc ukryć swoje kłamstwo.
-Proszę mnie nie oszukiwać. Justin
nie pojechał na żadną delegację, prawda? - zapytała zniecierpliwiona.
-Przykro mi – westchnął. - Justin
kilka dni temu poprosił mnie o dwa tygodnie urlopu. Byłem święcie przekonany,
że chce spędzić trochę czasu w domu, bo w ostatnim czasie bardzo dużo pracował.
Nawet się nie zastanawiałem i dałem mu ten urlop, powiedziałem nawet, żeby
wziął cię gdzieś na wakacje, żebyście razem odpoczęli. Może nie powinienem ci
tego mówić, może powinienem być lojalny wobec mojego syna, ale nie mogę cię
okłamywać.
Dziewczyna
nie wiedziała jak ma na to zareagować. Wszystko zaczęło jej się układać w
logiczną całość, jednak nie przypuszczała, że ta prawda będzie aż taka bolesna.
Nie potrzebowała już żadnych dowodów. Wszystko było dla niej jasne. Na początku
nie podejrzewała go o zdradę, miała nadzieję, że jest wobec niej szczery i
nigdy jej nie skrzywdzi, jednak myliła się. I to bardzo się myliła. Nie chciała
w to wierzyć i wolałaby, żeby to okazało się być jej chorą paranoją. Teraz nie
była pewna tego, co chce zrobić, bo mogła tego żałować, ale wolała to niż życie
w kłamstwie.
Po
powrocie do domu, brunetka długo rozmyślała, nie wiedziała co ma zrobić, bo
przecież wiedziała, że w jednej chwili nie przestanie kochać Justina i nie
będzie jej łatwo od niego odejść. Ale musiała, musiała się od tego odciąć,
musiała przemyśleć tą sytuację na spokojnie. Musiała uciec od Justina, to było
jedyne wyjście.
W
dzień, kiedy Justin miał wrócić do domu, spakowała do dużej walizki kilka
swoich najpotrzebniejszych rzeczy i
rzeczy Jonathana, oraz poprosiła swoich braci, żeby zrobili to samo. Wyjaśniła
im zaistniałą sytuację i była im wdzięczna, że nie zadawali zbyt wielu pytań,
na które Shaylon nie była w stanie odpowiedzieć. Dziewczyna postanowiła wykorzystać mieszkanie,
które jej ojciec zapisał im w testamencie. Najpierw odwiozła tam braci, a
później wróciła do domu, żeby zaczekać na Justina i z nim porozmawiać. Nie
trwało długo, a szatyn przyjechał. Wszedł do domu, w którym było już ciemno i
zapalił światło. Brunetka siedziała w salonie, a kiedy Justin ją zobaczył,
bardzo się zdziwił.
-Dlaczego siedzisz w ciemnościach?
- zapytał. Shaylon wstała z Jonathanem na rękach i podeszła do Justina.
-Zapytam wprost – stwierdziła. -
Masz kogoś? Zdradzasz mnie? - spojrzała mu głęboko w oczy.
-O czym ty mówisz, co ci przyszło
do głowy?
-Proszę cię, nie udawaj, że nie
rozumiesz. Ja już o wszystkim wiem, ale chcę to usłyszeć od ciebie.
-Posłuchaj, to nie tak – motał się.
-A jak?
-To była tylko chwila, największy
błąd w moim życiu.
-Nie tłumacz się, to nie ma sensu –
przerwała mu. - Obiecałeś mi, że mnie nie skrzywdzisz, a okazało się, że to
tylko puste słowa. Ufałam ci i nie przypuszczałam, że tak bardzo mnie
skrzywdzisz – powiedziała drżącym głosem.
-Shaylon, proszę cię, pozwól mi to
wszystko wyjaśnić – poprosił.
-Po resztę rzeczy przyjadę
niedługo, nie dzwoń do mnie, bo i tak nie odbiorę. Dam ci znać kiedy będziesz
mógł się zobaczyć z Jonathanem,
Brunetka
minęła Justina, po czym wyszła z domu. Sama nie wiedziała na co liczyła. Może
miała nadzieję na to, że szatyn udowodni jej, że jej nie zdradził, że powodem
jego zachowania było coś zupełnie innego. Do samego końca miała nadzieję, ale
rzeczywistość okazała się bardzo okrutna. Dziewczyna poszła do samochodu i
zapięła synka w foteliku, po czym usiadła za kierownicą. Do samego końca
starała się być silna, ale nie dawała rady. Ostatni raz spojrzała na dom, w tym
momencie otworzyły się drzwi, w których stał szatyn. Shaylon szybko odjechała z
podjazdu, nie mogła na niego patrzeć, brzydziła się go, nie mogła pojąc tego,
że tak ją okłamywał. Nie miała pomysłu na to, co będzie dalej, ale wiedziała,
że jak na razie nie było mowy, żeby wróciła
do Justina. Nie wiedziała czy kiedykolwiek uda jej się mu wybaczyć.
Przez całą drogę Jonathan płakał i krzyczał, że chce do taty, a dziewczyna nie
wiedziała, co zrobić, bo czuła się naprawdę bezsilna.
*
Ludzie
uciekają, daleko i niepostrzeżenie. Myślą, że gdy wyjadą, wszystkie problemy
zostaną w ich domach, za szczelnie zamkniętymi drzwiami. Podczas gdy oni wiozą
te problemy ze sobą, do swoich nowych, nieodkrytych przez serce miejsc. I na
nic zdaje się ich ucieczka, pogoń za szczęściem, czy jak to jeszcze nazywają.
Gdziekolwiek będziesz, zabierasz ze sobą wszystko, każdy kawałek duszy,
najmniejszą cześć roztrzaskanego serca, a co najważniejsze samego siebie. Bo
nie jesteś w stanie uciec przed czymś, co jest w tobie. Nie możesz wyjąc serca,
włożyć do słoika, zakneblować pod łóżkiem i uciec. Po prostu nie możesz. Bo
wtedy już zupełnie przestaniesz żyć.
*
Mieszkanie,
w którym wychowało się rodzeństwo Johnsonów nie było bezpiecznym schronieniem,
nie z tymi wspomnieniami, które posiadali. Shaylon tłumaczyła im, że muszą tu
być, że to tylko tymczasowe schronienie. Najtrudniej było jej wytłumaczyć to
wszystko Max'owi. On jako jedyny nigdy nie miał pojęcia o tym, że w ich
rodzinie były też te dobre chwile. Ten chłopiec już od samego urodzenia
zaznawał krzywdy. Nigdy nie miał okazji zobaczyć miłości pomiędzy rodzicami. To
było przykre. Chłopiec nawet nie chciał słyszeć o tym, że będą musieli zostać w
tym domu na dłużej. Bał się, zwyczajnie się bał. Shaylon miała wyrzuty
sumienia, że naraża swoich braci na takie przeżycia, ale robiła to również dla
ich dobra. A może wcale nie? Może była pieprzoną egoistką, która myślała tylko
o sobie? Przecież w chwili, kiedy dowiedziała się o zdradzie Justina, myślała
tylko o sobie, o swoim cierpieniu, o tym co czuje. Może nie myślała o swoim
małym synku? Przecież odebrała mu ojca, którego tak bardzo kochał. Shaylon
zawsze robiła wszystko z myślą o swoich najbliższych i rzadko kiedy myślała
wyłącznie o sobie. Jednak w tej chwili, w chwili gdy dowiedziała się o czymś,
co bardzo ją zraniło, myślała o swoich uczuciach, o uczuciach osoby, która
została zdradzona. Martwiła się o swoich braci, o synka, zawsze się o nich
martwiła, bo chciała dla nich jak najlepiej, ale w tej jednej chwili nie
liczyło się wszystko inne dookoła. Liczyła się ona i jej złamane serce.
*
Justin
nie wiedział co ze sobą zrobić i jeszcze długo po odejściu Shaylon nie do końca
zdawał sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Przecież nigdy nie miał na myśli
tego, żeby skrzywdzić najważniejszą osobę w swoim życiu, osobę, która pokazała
mu miłość, osobę, która dała mu syna, osobę, która każdego dnia swoim uśmiechem
dawała mu powód do życia. On to wszystko zniszczył. Czy gdyby mógł, naprawiłby
to? Na pewno. Nawet by się nie zastanawiał. Jednak to wszystko nie było takie
proste. Naważył piwa, więc musiał je teraz wypić. Nie wiedział nawet jak się do
tego zabrać, jak odzyskać Shaylon i syna. Był bezsilny jak mały chłopiec. Ale
nie mógł się poddać, bo cena była zbyt wysoka.
*
Dziesiątki
nieodebranych połączeń od najbliższych jej osób. Setki esemesów. Każdy chciał
ją odnaleźć, nikt nawet nie miał pojęcia, gdzie podziewa się dziewczyna. Nikt
nie mógł się o tym dowiedzieć. Shaylon potrzebowała czasu, musiała wszystko
przemyśleć. Wiedziała, że nie ucieknie przed spotkaniem z Justinem, ale
wiedziała, że jeśli będą musieli porozmawiać, to będzie najtrudniejsza rozmowa
w jej życiu.
Kolejny
telefon, tym razem od Alissy, kolejny telefon, którego brunetka nie odebrała.
Tak było przez cały czas, dzwonił telefon, a ona nie odbierała. Siedziała w
swojej kryjówce, żyła jak za dawnych czasów, kiedy miała tylko braci. Ale teraz
miała rodzinę, miała syna, musiała być odpowiedzialna. Nie była już tą samą
dziewczyną co kilka lat temu, dlatego w tej chwili wszystko wyglądało zupełnie
inaczej.
Te
wszystkie chwile, kiedy Shaylon cierpiała z powodu tego, o czym się
dowiedziała, były naprawdę trudne. Dziewczyna nie mogła się pogodzić z tym, że
jej cudowne życie się skończyło. Miała dom, rodzinę, a w ciągu krótkiego okresu
czasu, wszystko pękło jak bańka mydlana. Brunetka musiała zmierzyć się z
pytaniami chłopców, którzy nie do końca rozumieli dlaczego musieli się przeprowadzić.
Kevin jako jedyny o wszystkim wiedział i był prawdziwym wsparciem dla
dziewczyny.
Kiedy
tylko Shaylon patrzyła na swojego malutkiego synka , chciało jej się płakać.
Jonathan był taki podobny do Justina, tak bardzo go przypominał. Wzięła go na
ręce i przytuliła. Chłopczyk zaczął się śmiać, a brązowooka nie wiedziała co
zrobić. Była w kompletnej rozsypce, świat jej się zawalił, a siłę do walki
dawał jej tylko ten mały człowieczek, który był najważniejszą osobą w jej
życiu.
Shaylon
długo zastanawiała się, co zrobić, bo przecież nie mogła ukrywać się w
nieskończoność. Nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział gdzie jest, bo najpierw
sama musiała się uporać ze swoimi myślami. Nie odbierała telefonów i nie dawała
nikomu żadnego znaku życia. Miała świadomość tego, że jej przyjaciele się o nią
martwią, że jej szukają, ale ona nie potrafiła się z tego pozbierać.
Dziewczyna
znów usłyszała dzwonek telefonu. Spojrzała na wyświetlacz i zobaczyła, że
dzwoni Alissa. Westchnęła ciężko i postanowiła wreszcie odebrać.
-No nareszcie – usłyszała głos
dziewczyny, gdy tylko nacisnęła zieloną słuchawkę. - Co się z tobą dzieje?
Gdzie ty się podziewasz? Czy ty w ogóle masz świadomość tego jak my się o
ciebie martwimy? - zalała ją gamą pytań.
-Jestem w bezpiecznym miejscu – powiedziała
spokojnie.
-A dokładnie gdzie?
-Nieważne. Potrzebuję czasu, muszę
sobie wszystko poukładać w głowie.
-Shaylon, ale proszę cię, nie rób
żadnych głupstw. Pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć. Gdyby się coś
działo, dzwoń o każdej porze dnia i nocy... - brunetka nie miała ochoty dalej
tego wysłuchiwać, dlatego zwyczajnie się rozłączyła, wyłączyła telefon i
rzuciła go gdzieś daleko w kąt.
~~~~~~~~~~~~~~~~
No cóż, w zasadzie, to miałam dzisiaj nie dodawac tego rozdziału, ale nie mogłam się powstrzymac. W sumie to oceny na semestr mam wystawione i nie mam ostatnio tak dużo nauki, więc postanowiłam dodac ten rozdział dzisiaj. Ferie mam dopiero od 17 lutego, więc dopiero wtedy nadrobię z rozdziałami, ale opowiadanie mam już w sumie skończone, wystarczy tylko przepisac wszystko do worda.
No więc to tyle, co chciałam Wam powiedziec.
A to niespodzianka dla Was! Zwiastun opowiadania, które pojawi się już w kwietniu (a przynajmniej mam nadzieję, że się do tego czasu wyrobię). Boję sie, że komputer mi padnie i wszystko się usunie, dlatego postanowiłam dzisiaj wrzucic ten zwiastun na YT. Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
NO NIEEE! SERCE MI NORMALNIE PĘKŁO JAK SIĘ DOWIEDZIAŁAM, ŻE JĄ ZDRADZIŁ. RANY JUSTIN JAK MOGŁEŚ? JA CI TEGO NIGDY NIE WYBACZĘ CHŁOPCZE ;C
OdpowiedzUsuńNowe opowiadanie super się zapowiada, cieszę się, że masz taki zapał. Dobrze go wykorzystaj <3
ooo matko nie wierze ze to opowiadanie ma juz tyle rozdziałow !!! Tyle sie dziejee , ohhh tego opowiadanie nie da sie opisac słowami !! jakscbvkajsvbdskvcbdskbcdbcbhsd <3<3
OdpowiedzUsuńo ja ! jsjkfdsbfjkf ! żartujesz ? Biedna Shaylon ! :( Cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNie noo dlaczego ten Justin zmienił się w głupiego palanta!!?? Tak mi szkoda Shaylon ;(. Czekam z niecierpliwością na następny <3.
OdpowiedzUsuńBiedna ona zawsze ma pod górkę. A Justin to lepiej niech to szybko naprawi bo mu jajca ukręce xD haha
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
no nieeeeeee! jak on tak mógł! Justin ty jcbjnvjrvjwbvw grrrr, ma to naprawić jakoś! :(((((
OdpowiedzUsuńsmutek.
cudo, much love ♥
no nieeeeeeeee! smutek, Justin jak mogłeś ty cnejcdwjvwbv grrrrrr! musi to jakoś wszystko odkręcić :(((((((((
OdpowiedzUsuńmuch love♥
OMG! Justin ty idioto! jezu jak on mógł.. -.- Chcę kolejny rozdział bo jestem ciekawa co się stanie! @HugForBiebs
OdpowiedzUsuńCo za idiota ! Kurde, jak Justin mógł ją zdradzić! ;( Biedna Shaylon.. Zaraz się poplacze z tego wszystkiego. No nic, moje serce peklo na tym rozdziale ;( Do następnego xxx
OdpowiedzUsuńNie moge uwierzyc ze Justin ja zdradzil :(((( bylo tak idealnie ale rozdzial jest cudoooowny *___* mam pytanie ile jeszcze planujesz napisac rozdzialow jeszcze do skonczenia bloga ???
OdpowiedzUsuńJEDEN ROZDZIAŁ BEZ MOJEGO PŁACZU CZY TO WIELE ?
OdpowiedzUsuńwydaje mi się że Justin jej nie zdradza że szykował tylko jakąś niespodziankę (naiwna ja) albo ma na boku drugą z którą też ma dziecko LOL moje serce by wtedy pękło.
Udusze go ! Impuls ?! Jednorazowy ?! kurw... błąd?! Kretyn by nie pojechał gdzieś z jakas laską na dwa tyg... gosciu ma przesrane.
OdpowiedzUsuńshaylon musi być twardą i łatwo mu nie odpuścić
btw cudowny czekam na nn xd
0.0 w życiu ! Na początku nikt by tego nie przewidział w ostatnim rozdziale tak ale jak Justin się przyznał to nie mogłam uwierzyć ! Jak jeszcze sobie gdzieś ze swoją dziwką pojechał to nie , nie wybacze mu . Świetny rozdział *.* Shaylon jak zawsze dostała po dupie za nic ...
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie!Biedna Shaylon.Niech Justin to naprawi.BŁAGAM
OdpowiedzUsuńEej no ;c to nie jest fajne, jak on ją mógł zdradzić ;c Grrr, przestałam go nagle lubić ;c Biedna Shaylon, szkoda mi jej ;cc
OdpowiedzUsuńPS: Świetny teledyski i z niecierpliwością czekam na nowe opowiadania ;) ♥.♥
Cudowny rozdzial *___* ale Justina to najchętniej bym udusila za to co zrobil Shaylon . Szkoda mi jej ahh... bylo tak idealnie ale ciesze sie ze nie pokazujesz tylko tego jakie zycie jest piekne i w ogole ale yez ze nie wszystko zawsze idzie po naszej mysli ;))) no a tak na koniec to mam jeszcze pytanie duzo jeszcze zostalo rozdziałów do skonczenia tego opowiadania ?
OdpowiedzUsuńJejku, naprawdę wierzyłam w niewinność Justina i do samego końca łudziłam się, że nie zdradził Shaylon. Jak on mógł dopuścić do takiego czegoś?! Ponoć bardzo ją kocha, ponoć to miłość jego życia. Gdyby tak było, to by jej nie zdradził! Zastanawiam się co takiego chciał jej wyjaśnić. Może po prostu się tłumaczyć, ale może coś się za tym kryje? Cały czas się łudzę, że to nie jego wina, że ją zdradził, że ktoś go do tego zmusił, ale to chyba niemożliwe. I w sumie to brzmi zabawnie. Zmusić do zdrady? Ktoś naprawdę musiałby być zdesperowany, by zrobić takie coś.
OdpowiedzUsuńLubię Justina, naprawdę go lubię, dlatego nie chcę dopuścić do siebie myśli, że zrobił takie świństwo kobiecie. Która niby jest dla niego całym światem. -.- Powinnam go teraz znienawidzić, ale jednak nie umiem. Jestem na niego zła, troszkę go znielubiłam, ale tylko tyle. Liczę, że jakoś się poprawi. I wytłumaczy wszystko Shaylon.
Nie mam pojęcia jak to może się zakończyć. Jestem ciekawa Twoich pomysłów. :)
Zwiastun nowego opowiadania bardzo fajny. :) Już nie mogę się doczekać! :)
Pozdrawiam :)