19.10.13

Trzydziesty szósty



            Powszechnie uważa się, że pozytywne myślenie prowadzi do szczęśliwego i zdrowszego życia. Kiedy byliśmy dziećmi, uczono nas bycia radosnymi, uśmiechania się i zachowywania pogodnego wyrazu twarzy. Kiedy staliśmy się dorosłymi, wciąż powtarzano nam, żeby zawsze patrzeć na pozytywne strony. [...] Czasami jednak rzeczywistość może stanąć na drodze do naszego szczęścia. Nadzieja może cię opuścić, chłopak może cię zdradzić, przyjaciele mogą cię zawieść. I w takich chwilach, kiedy pragniesz przestać udawać, porzuć grę i pozwól sobie być prawdziwym, przestraszonym, nieszczęśliwym sobą.

*

            Rodzinę tworzą osoby, które są ze sobą emocjonalnie związane. W rodzinie nie zawsze jest łatwo, czasami zdarzają się kłótnie, ale jednak kiedy ludzie się kochają, wszystko powinno się wyjaśnić. W rodzinie nie powinno być kłamstwa i oszustwa. Niestety w rodzinie Justina coś takiego się zdarzyło i chłopak wciąż miał o to żal do swoich najbliższych. Dzisiejszy obiad był dla niego trudny, szedł tam tylko ze względu na Shaylon, wiedział, że to dla niej bardzo ważne. Ona nie miała matki, gdyby było inaczej, pewnie od razu opowiedziałaby jej o swoim szczęściu. Nie miała takiej możliwości, dlatego chciała, żeby Justin odbudował swoje relacje z matką.
            Brunetka stała przed szafą w samej bieliźnie i nie mogła się zdecydować, co założyć, chciała dobrze wypaść przy mamie szatyna. Wyjęła jedną sukienkę, ale po chwili się rozmyśliła. Usłyszała cichy śmiech, odwróciła się i zobaczyła Justina stojącego w progu.
-Nie śmiej się – zganiła go.
-Jesteś piękna – stwierdził zawstydzając dziewczynę. Chłopak podszedł do niej i uklęknął. Pocałował jej zaokrąglony brzuch i się uśmiechnął. - Fasolko! To ja, tatuś! - powiedział, na co dziewczyna zaczęła się śmiać. - Masz piękną mamusię i oboje już nie możemy się doczekać, kiedy cię zobaczymy, bo pewnie ty też będziesz taka piękna jak mamusia – znów złożył delikatny pocałunek na brzuchu.
-Nasza Fasolka będzie cudownym dzieckiem.
-Masz rację – odparł wstając.
-Pomóż mi, bo nie wiem, co założyć.
-Teraz wyglądasz idealnie – zauważył. - Ale tak nie pójdziesz, bo jeszcze się przeziębisz. Załóż tą sukienkę, na którą przed chwilą patrzyłaś – doradził jej.
-Ona jest zbyt obcisła.
-Właśnie o to chodzi. Będzie widać brzuszek – uśmiechnął się.
-No dobra – musnęła usta chłopaka i założyła sukienkę.

*

            Idąc na obiad do rodziców chłopaka, Shaylon była zestresowana. Max był szczęśliwy, że będzie mógł pobawić się z Jazmyn, a Kevin nie okazywał zbyt wielkiego entuzjazmu. Kiedy znaleźli się na posesji, szatyn mocniej ścisnął dłoń dziewczyny. Weszli do domu, a w progu salonu przywitała ich uśmiechnięta kobieta i mała Jazzy.
-Justin! - krzyknęła dziewczynka i przytuliła się do swojego starszego brata.
-Cześć koteczku – szatyn pocałował ją w czoło.
-Witajcie! - wtrąciła się kobieta. - Cieszę się, że przyszliście. Siadajcie, zaraz podam obiad. Justin, upiekłam twojego ulubionego kurczaka – oznajmiła.
            Usiedli przy stole w jadalni i początkowo nikt nic nie mówił, a atmosfera była dość napięta. Shaylon czuła się dziwnie i obco. Przypomniała sobie dzień, kiedy ostatnio tutaj była, wtedy wszystko tak dobrze się zapowiadało. Zaczęli jeść posiłek w milczeniu, a Justin dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że przy stole kogoś brakuje.
-A gdzie ojciec? - zapytał.
-Wyprowadził się, a w zasadzie to ja mu kazałam się wyprowadzić – wyznała spuszczając głowę.
-Pokłóciliście się?
-Można tak powiedzieć – westchnęła. - Może podam deser? - zmieniła temat.
            Atmosfera nadal była napięta i gdyby nie dzieci, pewnie przy stole panowałaby cisza. Shaylon spojrzała na Justina, który zajadał się ulubionym deserem i cicho się zaśmiała.
-Chyba musi mi pani dać przepis na tego kurczaka i szarlotkę, bo widzę, że Justinowi bardzo smakuje – zauważyła.
-To jego ulubione dania – uśmiechnęła się. - Cieszę się, że widzę was razem. Twoja mama pewnie by się ucieszyła.
-Też tak myślę – odpowiedziała spoglądając na chłopaka. Wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia, a Shaylon odpięła marynarkę sprawiając tym samym, że brzuch był bardziej widoczny.
-Mamo, jesteśmy tutaj, bo musimy o czymś powiedzieć – zaczął i złapał dziewczynę za rękę. - Shaylon jest w ciąży – oznajmił.
-To wspaniale – zachwyciła się kobieta. - Domyślałam się tego, bo Shaylon cała promienieje, pewnie będzie synek.
-Ej, to jakaś zmowa? Ja chcę córeczkę – oburzył się.
-Będziecie mieli dzidziusia? - zapytała Jazzy.
-Tak. Będziesz ciocią – powiedziała Shaylon.
-To super! - ucieszyła się dziewczynka.
-Będę babcią – kobieta się wzruszyła.
            Ta wiadomość bardzo ucieszyła matkę szatyna. Widać było, że kobieta żałuje, że wszystko potoczyło się w ten sposób. Żałowała, że dopuściła do tego, żeby jej mąż w ten sposób chciał rozdzielić parę zakochanych.
-Max, jak chcesz to możesz iść z Jazzy się pobawić, a ty Kevin możesz pójść do pokoju Justina na komputer, bo widzę, że się nudzicie tutaj – zauważyła kobieta, a chłopcy razem z Jazzy udali się na górę. - Macie już wybrane imię? - zapytała.
-Nie, jeszcze o tym nie rozmawialiśmy – odparła.
-Gdyby była dziewczynka, chciałbym, żeby miała na imię Julie – powiedział spoglądając na Shaylon, dziewczyna uśmiechnęła się, bo spodobało jej się to imię, jednak Pattie nieco posmutniała.
-Coś się stało?
-Justin chyba nigdy nie opowiadał ci o Julie, prawda?
-Julie była moją starszą siostrą, to znaczy ja jej nigdy nie poznałem, bo zmarła zaraz po narodzinach, ale mimo wszystko nigdy o niej nie zapominamy – wyznał.
-Musiało być pani ciężko po takiej stracie.
-Było bardzo ciężko, myślałam, że już nie będziemy mieli dzieci, staraliśmy się kilka lat aż w końcu się udało, Justin był naszym cudem, darem z nieba – uśmiechnęła się, a głos zadrżał jej ze wzruszenia.
-Nasz dzidziuś też jest cudem, bo dzięki niemu znów jesteśmy razem – szatyn się uśmiechnął i musnął policzek dziewczyny.
-Na pewno sobie poradzicie i będziecie szczęśliwą rodziną. Pamiętam jak byliście mali, jak Shaylon przychodziła do nas z rodzicami. Nie lubiliście się, a przynajmniej na to wyglądało, ale tak naprawdę lubiliście spędzać ze sobą czas – kobieta się zaśmiała. - Zawsze kiedy ją denerwowałeś, ona biegła do swojego taty na kolana – te słowa sprawiły, że z twarzy Shaylon zniknął uśmiech. - Powiedziałam coś nie tak?
-Kochanie? Wszystko w porządku? - zapytał troskliwie.
-Kiedyś mój ojciec faktycznie był kochający, ale zaczął pić i już nie było tak ciekawie. Justin pomógł mi uciec i uratował mi życie, mi i moim braciom. Pani mąż uznał, że jestem zwykłą córką alkoholika i tak to wszystko się potoczyło – powiedziała zażenowana, bo to wszystko nadal w niej siedziało i po prostu wstydziła się tego, kim jest.
-Gdybym wiedziała... - Pattie pokręciła głową z dezaprobatą.
-Teraz już i tak pani niczego nie zmieni. Najważniejsze, że wszystko się wyjaśniło.
-Doskonale wiem, przez co przechodziłaś, ale ty masz Justina, masz braci i przyjaciół, a ja byłam z tym wszystkim sama.
-Mamo, o czym ty mówisz?
-Jak młoda dziewczyna przechodziłam przez piekło, dokładnie przez takie piekło, przez które przechodziła Shaylon, a może było jeszcze gorzej. Udało mi się uciec i nikomu o tym nie mówiłam aż do dzisiaj. Kłamałam, że moi rodzice zginęli w wypadku. Mój ojciec umarł dwa lata temu, a pomimo tego, że tak bardzo mnie skrzywdził, ja płakałam na jego pogrzebie, choć on nie zasłużył, żebym przez niego uroniła choćby jedną łzę – wyznała i się rozpłakała. - Nie myślałam, że ciebie spotkało to samo – zwróciła się do brunetki.
-Dlaczego nikomu o tym nie powiedziałaś? - oburzył się szatyn.
-Może dlatego, że bałam się, że ten koszmar powróci. Poznałam twojego ojca, założyliśmy rodzinę i wszystko było dobrze.
            Dzisiejsze wyznania dla nikogo nie były łatwe, Justin dowiedział się o sekrecie skrywanym przez jego matkę, który kobieta ukrwała przez całe swoje życie. Shaylon nie spodziewała się, że dowie się tego, że mama szatyna przechodziła przez takie samo piekło, przez jakie ona przechodziła. Natomiast Pattie zrozumiała, że dziewczyna jest wspaniałą osobą.
            Pod wieczór wrócili do domu, a zmęczona dziewczyna położyła braci spać, a później sama wzięła odprężającą kąpiel i od razu położyła się do łóżka. Justin jeszcze nie mieszkał na stałe z dziewczyną, czasami u niej nocował, chcieli dać sobie jeszcze trochę czasu, żeby nie robić niczego pochopnie. Teraz czekała na niego w łóżku i myślała o wszystkim, czego się dowiedziała. Zastanawiała się czy jej szczęście będzie trwało długo czy jest tylko chwilowe. Nie chciała przecież, żeby ten cudowny sen się skończył.
-O czym myślisz? - usłyszała głos szatyna, który właśnie pojawił się w progu pokoju.
-O różnych rzeczach – odparła przyglądając się szatynowi, który właśnie kładł się obok niej.
-Chyba będziemy musieli pomyśleć o większym mieszaniu, żeby chłopcy mieli swoje pokoje, no i nasz maluszek też – położył dłoń na brzuchu dziewczyny i musnął jej usta.
-Mamy jeszcze czas.
-Chciałbym, żeby nigdy niczego wam nie zabrakło.
-Wystarczy, że będziesz nas kochał – uśmiechnęła się.
-Kocham was – ponownie musnął jej usta.
-My ciebie też – przytuliła się do niego. - Kochanie? Możesz mi coś obiecać? - zapytała spoglądając na chłopaka, na co ten kiwnął głową. - Obiecaj mi, że nigdy nie skrzywdzisz naszego dziecka.
-Kochanie – zaczął – z ręką na sercu obiecuję ci, że nie skrzywdzę ani ciebie, ani naszego dziecka, ani twoich braci i nigdy nie dopuszczę do tego, żeby ktoś inny zrobił wam krzywdę.
            Shaylon przytuliła się do Justina i czuła się w jego ramionach bezpieczna. Kochała go i chciała spędzić z nim resztę życia. Wiedziała, że będzie z nim szczęśliwa, wiedziała, że razem dadzą sobie radę i będą tworzyć kochającą się rodzinę. 

~~~~~~~~~~
Znowu szybko dodaję nowy rozdział, bo tak Was mocno kocham <3 :) 
Według mnie trochę nudny ten rozdział, ale następne są o wiele ciekawsze i bardziej miłosne...
Mam też do Was takie małe pytanko. Bo chodzi o to, że tak naprawdę to mam już napisanych kilka rozdziałów do przodu, na tyle dużo, że mogłabym skończyc w tym momencie opowiadanie. Dlatego chciałam się Was zapytac czy lubicie długie opowiadania? Mam dwie propozycje: albo opowiadanie będzie miało ok. 45 rozdziałów, albo ok. 60. Decyzja należy do Was! Z góry dziękuję za pomoc! :)
Pozdrawiam.
Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało:  ask.fm/BelieberKaty06

19 komentarzy:

  1. To jest takie mdghldhldmhldmhgdmgfmglh *.* ja uwielbiam długie opowiadania ♥ ale myślę, że decyzja powinna należeć do Ciebie....zastanów się czy dasz rade napisać tyle rozdziałów i czy będziesz miała wene :) (no chyba, że już masz napisane wszystkie rozdziały :D) Pozdrawiam @KarolciaSel :)

    OdpowiedzUsuń
  2. JEJKU JAKIE KOCHANE ♥ @imabeadleswife

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam uwielbiam <33333
    Kocham długie opowiadania <33333333

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego jaki ten blog jest wspanialy Nie da sie opisac wiec napisze to co reszta cudooo. Wolalabym by było 60 rozdzialow :)

    OdpowiedzUsuń
  5. asdfghjklasdfghjkl brak mi słów ♥



    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam to opowiadanie i kocham długie opowiadania ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. ten rozdział jest taki słodki <3 aww...<3 ja kocham długie opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle ile dasz radę napisać <3. Oby było jak najdłuższe :).

    OdpowiedzUsuń
  9. jejku jak oni do siebie pasują ♥ Naprawdę perfekcyjnie napisałaś ten rozdział ;) Czytało się go z taką lekkością, że nawet sobie tego nie wyobrażasz. Jestem naprawdę z ciebie dumna <3 Jeszcze chyba nikt nigdy nie przekazał tyle emocji poprzez rozdziały, poprzez pisanie. Jesteś wspaniała ;* I chciałabym ci bardzo za to wszystko co dla nas zrobiła podziękować <3
    Moim zdaniem, jeżeli masz pomysły to może być i z 70 tych rozdziałów ;) A jeżeli nie czujesz się na siłach, albo brakuje pomysłów to nie ma sensu męczyć się ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. jacy oni słodcy ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. JEŚLI TYLKO DASZ RADE TO OCZYWISCIE ZE 60! TO OPOWIADANIE JEST CUDOWNE I OBY BYLO JAK NAJDŁUŻSZE! :) DO NASTĘPNEGO, LOVE XXX

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojojoj jak słodko <33
    Oczywiście że 60 jak tylko dasz radę :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział, bardzo mi się podoba ta ich miłość, tylko oby wytrwała! Dziecko może sprawić im nie lada kłopotów, oby się nie poddali !! :) A co do ilości to nieważne, lecz jakość kochanie, więc zrób jak uważasz, ile dasz radę, nie sugeruj się nami, tylko ty jesteś autorką, ty tu rządzisz <3

    OdpowiedzUsuń
  14. uwielbiam długie opowiadania <3
    cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Twoje opowiadanie jest niesamowite! Lubię długie opowiadania, ale to zależy od ciebie ile będzie miało rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Właściwie, to super jakby było długie, ale zrób tak jak tobie się podobnie my się z tobą zgodzimy :) jest mega! :* cudownie piszesz :) kocham cię dziewczyno <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepraszam, że przychodzę dopiero teraz. :( Nie dość, że mam zaległy ten rozdział, to jeszcze ten najnowszy. Mam nadzieję, że wybaczysz spóźnienie. :)
    Rozdział bardzo mi się spodobał. Na moje nie jest nudny. Jest ciekawy i trochę smutny. Cieszę się, że poszli na obiad do matki Justina. Według mnie, to dobrze, że kobieta wyrzuciła męża z domu. Zasłużył sobie na to. to przykre, że kobieta straciła córkę. Ale muszę przyznać, że nie do końca rozumiem czemu to tu wprowadziłaś i trochę skojarzyło mi się to z moim opowiadaniem... No, ale nie wnikam. Zaskoczyłaś mnie informacją, że kobieta przeżyła takie piekło jak Shaylon. Coś je łączy i może dzięki temu zbliżą się do siebie?
    Słodki był ten moment, gdy Shaylon się przebierała i Justin uklęknął i pocałował ją w brzuch. Niby takie nic, ale mi się to bardzo spodobało. :)
    Zabieram się za najnowszy rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate