Powszechnie
uważa się, że pozytywne myślenie prowadzi do szczęśliwego i zdrowszego życia.
Kiedy byliśmy dziećmi, uczono nas bycia radosnymi, uśmiechania się i
zachowywania pogodnego wyrazu twarzy. Kiedy staliśmy się dorosłymi, wciąż
powtarzano nam, żeby zawsze patrzeć na pozytywne strony. [...] Czasami jednak
rzeczywistość może stanąć na drodze do naszego szczęścia. Nadzieja może cię
opuścić, chłopak może cię zdradzić, przyjaciele mogą cię zawieść. I w takich
chwilach, kiedy pragniesz przestać udawać, porzuć grę i pozwól sobie być
prawdziwym, przestraszonym, nieszczęśliwym sobą.
*
Rodzinę
tworzą osoby, które są ze sobą emocjonalnie związane. W rodzinie nie zawsze
jest łatwo, czasami zdarzają się kłótnie, ale jednak kiedy ludzie się kochają,
wszystko powinno się wyjaśnić. W rodzinie nie powinno być kłamstwa i oszustwa.
Niestety w rodzinie Justina coś takiego się zdarzyło i chłopak wciąż miał o to
żal do swoich najbliższych. Dzisiejszy obiad był dla niego trudny, szedł tam
tylko ze względu na Shaylon, wiedział, że to dla niej bardzo ważne. Ona nie
miała matki, gdyby było inaczej, pewnie od razu opowiedziałaby jej o swoim
szczęściu. Nie miała takiej możliwości, dlatego chciała, żeby Justin odbudował
swoje relacje z matką.
Brunetka
stała przed szafą w samej bieliźnie i nie mogła się zdecydować, co założyć,
chciała dobrze wypaść przy mamie szatyna. Wyjęła jedną sukienkę, ale po chwili
się rozmyśliła. Usłyszała cichy śmiech, odwróciła się i zobaczyła Justina
stojącego w progu.
-Nie śmiej się – zganiła go.
-Jesteś piękna – stwierdził
zawstydzając dziewczynę. Chłopak podszedł do niej i uklęknął. Pocałował jej
zaokrąglony brzuch i się uśmiechnął. - Fasolko! To ja, tatuś! - powiedział, na
co dziewczyna zaczęła się śmiać. - Masz piękną mamusię i oboje już nie możemy
się doczekać, kiedy cię zobaczymy, bo pewnie ty też będziesz taka piękna jak
mamusia – znów złożył delikatny pocałunek na brzuchu.
-Nasza Fasolka będzie cudownym
dzieckiem.
-Masz rację – odparł wstając.
-Pomóż mi, bo nie wiem, co założyć.
-Teraz wyglądasz idealnie –
zauważył. - Ale tak nie pójdziesz, bo jeszcze się przeziębisz. Załóż tą
sukienkę, na którą przed chwilą patrzyłaś – doradził jej.
-Ona jest zbyt obcisła.
-Właśnie o to chodzi. Będzie widać
brzuszek – uśmiechnął się.
-No dobra – musnęła usta chłopaka i
założyła sukienkę.
*
Idąc
na obiad do rodziców chłopaka, Shaylon była zestresowana. Max był szczęśliwy,
że będzie mógł pobawić się z Jazmyn, a Kevin nie okazywał zbyt wielkiego
entuzjazmu. Kiedy znaleźli się na posesji, szatyn mocniej ścisnął dłoń
dziewczyny. Weszli do domu, a w progu salonu przywitała ich uśmiechnięta
kobieta i mała Jazzy.
-Justin! - krzyknęła dziewczynka i
przytuliła się do swojego starszego brata.
-Cześć koteczku – szatyn pocałował
ją w czoło.
-Witajcie! - wtrąciła się kobieta.
- Cieszę się, że przyszliście. Siadajcie, zaraz podam obiad. Justin, upiekłam
twojego ulubionego kurczaka – oznajmiła.
Usiedli
przy stole w jadalni i początkowo nikt nic nie mówił, a atmosfera była dość
napięta. Shaylon czuła się dziwnie i obco. Przypomniała sobie dzień, kiedy
ostatnio tutaj była, wtedy wszystko tak dobrze się zapowiadało. Zaczęli jeść
posiłek w milczeniu, a Justin dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że
przy stole kogoś brakuje.
-A gdzie ojciec? - zapytał.
-Wyprowadził się, a w zasadzie to
ja mu kazałam się wyprowadzić – wyznała spuszczając głowę.
-Pokłóciliście się?
-Można tak powiedzieć – westchnęła.
- Może podam deser? - zmieniła temat.
Atmosfera
nadal była napięta i gdyby nie dzieci, pewnie przy stole panowałaby cisza.
Shaylon spojrzała na Justina, który zajadał się ulubionym deserem i cicho się
zaśmiała.
-Chyba musi mi pani dać przepis na
tego kurczaka i szarlotkę, bo widzę, że Justinowi bardzo smakuje – zauważyła.
-To jego ulubione dania –
uśmiechnęła się. - Cieszę się, że widzę was razem. Twoja mama pewnie by się
ucieszyła.
-Też tak myślę – odpowiedziała
spoglądając na chłopaka. Wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia, a
Shaylon odpięła marynarkę sprawiając tym samym, że brzuch był bardziej
widoczny.
-Mamo, jesteśmy tutaj, bo musimy o
czymś powiedzieć – zaczął i złapał dziewczynę za rękę. - Shaylon jest w ciąży –
oznajmił.
-To wspaniale – zachwyciła się
kobieta. - Domyślałam się tego, bo Shaylon cała promienieje, pewnie będzie
synek.
-Ej, to jakaś zmowa? Ja chcę
córeczkę – oburzył się.
-Będziecie mieli dzidziusia? -
zapytała Jazzy.
-Tak. Będziesz ciocią – powiedziała
Shaylon.
-To super! - ucieszyła się
dziewczynka.
-Będę babcią – kobieta się
wzruszyła.
Ta
wiadomość bardzo ucieszyła matkę szatyna. Widać było, że kobieta żałuje, że
wszystko potoczyło się w ten sposób. Żałowała, że dopuściła do tego, żeby jej
mąż w ten sposób chciał rozdzielić parę zakochanych.
-Max, jak chcesz to możesz iść z
Jazzy się pobawić, a ty Kevin możesz pójść do pokoju Justina na komputer, bo
widzę, że się nudzicie tutaj – zauważyła kobieta, a chłopcy razem z Jazzy udali
się na górę. - Macie już wybrane imię? - zapytała.
-Nie, jeszcze o tym nie
rozmawialiśmy – odparła.
-Gdyby była dziewczynka, chciałbym,
żeby miała na imię Julie – powiedział spoglądając na Shaylon, dziewczyna
uśmiechnęła się, bo spodobało jej się to imię, jednak Pattie nieco posmutniała.
-Coś się stało?
-Justin chyba nigdy nie opowiadał
ci o Julie, prawda?
-Julie była moją starszą siostrą,
to znaczy ja jej nigdy nie poznałem, bo zmarła zaraz po narodzinach, ale mimo
wszystko nigdy o niej nie zapominamy – wyznał.
-Musiało być pani ciężko po takiej
stracie.
-Było bardzo ciężko, myślałam, że
już nie będziemy mieli dzieci, staraliśmy się kilka lat aż w końcu się udało,
Justin był naszym cudem, darem z nieba – uśmiechnęła się, a głos zadrżał jej ze
wzruszenia.
-Nasz dzidziuś też jest cudem, bo
dzięki niemu znów jesteśmy razem – szatyn się uśmiechnął i musnął policzek
dziewczyny.
-Na pewno sobie poradzicie i
będziecie szczęśliwą rodziną. Pamiętam jak byliście mali, jak Shaylon
przychodziła do nas z rodzicami. Nie lubiliście się, a przynajmniej na to
wyglądało, ale tak naprawdę lubiliście spędzać ze sobą czas – kobieta się
zaśmiała. - Zawsze kiedy ją denerwowałeś, ona biegła do swojego taty na kolana
– te słowa sprawiły, że z twarzy Shaylon zniknął uśmiech. - Powiedziałam coś
nie tak?
-Kochanie? Wszystko w porządku? -
zapytał troskliwie.
-Kiedyś mój ojciec faktycznie był
kochający, ale zaczął pić i już nie było tak ciekawie. Justin pomógł mi uciec i
uratował mi życie, mi i moim braciom. Pani mąż uznał, że jestem zwykłą córką
alkoholika i tak to wszystko się potoczyło – powiedziała zażenowana, bo to
wszystko nadal w niej siedziało i po prostu wstydziła się tego, kim jest.
-Gdybym wiedziała... - Pattie
pokręciła głową z dezaprobatą.
-Teraz już i tak pani niczego nie
zmieni. Najważniejsze, że wszystko się wyjaśniło.
-Doskonale wiem, przez co
przechodziłaś, ale ty masz Justina, masz braci i przyjaciół, a ja byłam z tym
wszystkim sama.
-Mamo, o czym ty mówisz?
-Jak młoda dziewczyna przechodziłam
przez piekło, dokładnie przez takie piekło, przez które przechodziła Shaylon, a
może było jeszcze gorzej. Udało mi się uciec i nikomu o tym nie mówiłam aż do
dzisiaj. Kłamałam, że moi rodzice zginęli w wypadku. Mój ojciec umarł dwa lata
temu, a pomimo tego, że tak bardzo mnie skrzywdził, ja płakałam na jego
pogrzebie, choć on nie zasłużył, żebym przez niego uroniła choćby jedną łzę –
wyznała i się rozpłakała. - Nie myślałam, że ciebie spotkało to samo – zwróciła
się do brunetki.
-Dlaczego nikomu o tym nie powiedziałaś?
- oburzył się szatyn.
-Może dlatego, że bałam się, że ten
koszmar powróci. Poznałam twojego ojca, założyliśmy rodzinę i wszystko było
dobrze.
Dzisiejsze
wyznania dla nikogo nie były łatwe, Justin dowiedział się o sekrecie skrywanym
przez jego matkę, który kobieta ukrwała przez całe swoje życie. Shaylon nie
spodziewała się, że dowie się tego, że mama szatyna przechodziła przez takie
samo piekło, przez jakie ona przechodziła. Natomiast Pattie zrozumiała, że
dziewczyna jest wspaniałą osobą.
Pod
wieczór wrócili do domu, a zmęczona dziewczyna położyła braci spać, a później
sama wzięła odprężającą kąpiel i od razu położyła się do łóżka. Justin jeszcze
nie mieszkał na stałe z dziewczyną, czasami u niej nocował, chcieli dać sobie
jeszcze trochę czasu, żeby nie robić niczego pochopnie. Teraz czekała na niego
w łóżku i myślała o wszystkim, czego się dowiedziała. Zastanawiała się czy jej
szczęście będzie trwało długo czy jest tylko chwilowe. Nie chciała przecież,
żeby ten cudowny sen się skończył.
-O czym myślisz? - usłyszała głos
szatyna, który właśnie pojawił się w progu pokoju.
-O różnych rzeczach – odparła
przyglądając się szatynowi, który właśnie kładł się obok niej.
-Chyba będziemy musieli pomyśleć o
większym mieszaniu, żeby chłopcy mieli swoje pokoje, no i nasz maluszek też –
położył dłoń na brzuchu dziewczyny i musnął jej usta.
-Mamy jeszcze czas.
-Chciałbym, żeby nigdy niczego wam
nie zabrakło.
-Wystarczy, że będziesz nas kochał
– uśmiechnęła się.
-Kocham was – ponownie musnął jej
usta.
-My ciebie też – przytuliła się do
niego. - Kochanie? Możesz mi coś obiecać? - zapytała spoglądając na chłopaka,
na co ten kiwnął głową. - Obiecaj mi, że nigdy nie skrzywdzisz naszego dziecka.
-Kochanie – zaczął – z ręką na
sercu obiecuję ci, że nie skrzywdzę ani ciebie, ani naszego dziecka, ani twoich
braci i nigdy nie dopuszczę do tego, żeby ktoś inny zrobił wam krzywdę.
Shaylon
przytuliła się do Justina i czuła się w jego ramionach bezpieczna. Kochała go i
chciała spędzić z nim resztę życia. Wiedziała, że będzie z nim szczęśliwa,
wiedziała, że razem dadzą sobie radę i będą tworzyć kochającą się rodzinę.
~~~~~~~~~~
Znowu szybko dodaję nowy rozdział, bo tak Was mocno kocham <3 :)
Według mnie trochę nudny ten rozdział, ale następne są o wiele ciekawsze i bardziej miłosne...
Mam też do Was takie małe pytanko. Bo chodzi o to, że tak naprawdę to mam już napisanych kilka rozdziałów do przodu, na tyle dużo, że mogłabym skończyc w tym momencie opowiadanie. Dlatego chciałam się Was zapytac czy lubicie długie opowiadania? Mam dwie propozycje: albo opowiadanie będzie miało ok. 45 rozdziałów, albo ok. 60. Decyzja należy do Was! Z góry dziękuję za pomoc! :)
Pozdrawiam.
Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało: ask.fm/BelieberKaty06
To jest takie mdghldhldmhldmhgdmgfmglh *.* ja uwielbiam długie opowiadania ♥ ale myślę, że decyzja powinna należeć do Ciebie....zastanów się czy dasz rade napisać tyle rozdziałów i czy będziesz miała wene :) (no chyba, że już masz napisane wszystkie rozdziały :D) Pozdrawiam @KarolciaSel :)
OdpowiedzUsuńJEJKU JAKIE KOCHANE ♥ @imabeadleswife
OdpowiedzUsuńUwielbiam uwielbiam <33333
OdpowiedzUsuńKocham długie opowiadania <33333333
Tego jaki ten blog jest wspanialy Nie da sie opisac wiec napisze to co reszta cudooo. Wolalabym by było 60 rozdzialow :)
OdpowiedzUsuńasdfghjklasdfghjkl brak mi słów ♥
OdpowiedzUsuńuwielbiam to opowiadanie i kocham długie opowiadania ;*
OdpowiedzUsuńten rozdział jest taki słodki <3 aww...<3 ja kocham długie opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńTyle ile dasz radę napisać <3. Oby było jak najdłuższe :).
OdpowiedzUsuńjejku jak oni do siebie pasują ♥ Naprawdę perfekcyjnie napisałaś ten rozdział ;) Czytało się go z taką lekkością, że nawet sobie tego nie wyobrażasz. Jestem naprawdę z ciebie dumna <3 Jeszcze chyba nikt nigdy nie przekazał tyle emocji poprzez rozdziały, poprzez pisanie. Jesteś wspaniała ;* I chciałabym ci bardzo za to wszystko co dla nas zrobiła podziękować <3
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, jeżeli masz pomysły to może być i z 70 tych rozdziałów ;) A jeżeli nie czujesz się na siłach, albo brakuje pomysłów to nie ma sensu męczyć się ;>
jacy oni słodcy ♥
OdpowiedzUsuńJEŚLI TYLKO DASZ RADE TO OCZYWISCIE ZE 60! TO OPOWIADANIE JEST CUDOWNE I OBY BYLO JAK NAJDŁUŻSZE! :) DO NASTĘPNEGO, LOVE XXX
OdpowiedzUsuń60 <3
OdpowiedzUsuńOjojoj jak słodko <33
OdpowiedzUsuńOczywiście że 60 jak tylko dasz radę :))
Kocham długie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, bardzo mi się podoba ta ich miłość, tylko oby wytrwała! Dziecko może sprawić im nie lada kłopotów, oby się nie poddali !! :) A co do ilości to nieważne, lecz jakość kochanie, więc zrób jak uważasz, ile dasz radę, nie sugeruj się nami, tylko ty jesteś autorką, ty tu rządzisz <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam długie opowiadania <3
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
Twoje opowiadanie jest niesamowite! Lubię długie opowiadania, ale to zależy od ciebie ile będzie miało rozdziałów :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie, to super jakby było długie, ale zrób tak jak tobie się podobnie my się z tobą zgodzimy :) jest mega! :* cudownie piszesz :) kocham cię dziewczyno <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że przychodzę dopiero teraz. :( Nie dość, że mam zaległy ten rozdział, to jeszcze ten najnowszy. Mam nadzieję, że wybaczysz spóźnienie. :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się spodobał. Na moje nie jest nudny. Jest ciekawy i trochę smutny. Cieszę się, że poszli na obiad do matki Justina. Według mnie, to dobrze, że kobieta wyrzuciła męża z domu. Zasłużył sobie na to. to przykre, że kobieta straciła córkę. Ale muszę przyznać, że nie do końca rozumiem czemu to tu wprowadziłaś i trochę skojarzyło mi się to z moim opowiadaniem... No, ale nie wnikam. Zaskoczyłaś mnie informacją, że kobieta przeżyła takie piekło jak Shaylon. Coś je łączy i może dzięki temu zbliżą się do siebie?
Słodki był ten moment, gdy Shaylon się przebierała i Justin uklęknął i pocałował ją w brzuch. Niby takie nic, ale mi się to bardzo spodobało. :)
Zabieram się za najnowszy rozdział! :)