Shaylon
brała prysznic, a w jej głowie układały się różne scenariusze tego, co miało
się dzisiaj wydarzyć. Chciała powiedzieć Justinowi prawdę, ale nie była pewna
czy da radę. Było już późno, jednak za wszelką cenę nie mogła dopuścić do tego
ślubu, nie mogła na to pozwolić, bo do końca swojego życia by tego żałowała.
Wyszła
spod prysznica, założyła bieliznę, po czym stanęła przy umywalce, szybko umyła
zęby i zaczęła rozczesywać włosy. Miała ponad dwie godziny, więc zaczęła się
spieszyć, żeby nie dotrzeć tam na ostatnią chwilę. W pewnym momencie usłyszała
dzwonek do drzwi, nie wiedziała kogo może się spodziewać. Założyła swój biały
szlafrok i wyszła z łazienki, żeby otworzyć drzwi. Kiedy zobaczyła Justina ,
jej serce na krótką chwilę stanęło. Myślała, że ma jakieś zwidy, ale on
naprawdę tam stał, taki realny. Dopiero po kilku sekundach dziewczyna się
ocknęła i dotarło do niej, co tak naprawdę się działo.
-Co ty tu robisz? - wydukała z
trudem, a chłopak bez słowa wszedł do mieszkania i udał się w kierunku salonu.
Shaylon była zdezorientowana, jednak szybko poszła za nim. - Powinieneś się
teraz szykować – wskazała na jego ubiór, był on w koszuli i spodniach od
garnituru.
-Nie mów mi tu o jakimś szykowaniu
się i o jakimś ślubie. Omal nie spieprzyłem sobie życia. Jak mogłaś mi o tym
wszystkim nie powiedzieć? Jak mogłaś patrzeć na to, jak popełniam największy
błąd w swoim życiu.
-Chciałam ci powiedzieć, ale nie
zdążyłam, chciałam to zrobić dzisiaj i...
-Dzisiaj? - przerwał jej. - To
bardzo szybko. Skoro w szpitalu nie miałaś odwagi tego zrobić, to dzisiaj też
byś tego nie zrobiła – krzyknął. - Straciłem pamięć i moja rodzina starała się
wmówić mi, że kocham Emily, co więcej, że planujemy ślub. Na szczęście dzisiaj
dzięki mojej siostrze wszystko sobie przypomniałem – uniósł się.
-Nie krzycz na mnie – upomniała go
drżącym głosem, bo zaczynała się go bać.
-Cholera! Gdybym tylko wiedział –
zaczął już trochę ciszej – gdybym tylko wiedział, dlaczego wtedy przestałaś się
ze mną kontaktować. Wtedy wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Teraz wiem już
o wszystkim, gdy się tego dowiedziałem, chciałem do ciebie przyjechać, ale
miałem ten cholerny wypadek. Nie wiem, jak mogłaś mnie zostawić, a potem tak
okłamać...
-Zrobiłam to, bo myślałam, że tak
będzie dla ciebie najlepiej, że jeżeli zniknę z twojego życia, będziesz
szczęśliwszy, nie chciałam niczego rujnować, a twoi rodzice uważali, że niszczę
waszą rodzinę. Kochałam cię i myślałam, że to będzie dla ciebie najlepsze.
Zresztą nadal cię kocham i uważam, że jestem twoim przekleństwem.
-Możesz powtórzyć? - zmarszczył
czoło i obawiał się, że się przesłyszał.
-Jestem twoim przekleństwem.
-Nie to miałem na myśli – spojrzał
na nią, a Shaylon zrozumiała o co mu chodzi.
-Nadal cię kocham – powiedziała
cicho lekko zażenowana.
Justin
nic nie odpowiedział. Podszedł do niej i wpił się w jej usta, których smak
przypomniał mu o wszystkich rzeczach i wspomnieniach związanych z Shaylon.
Przed oczami stanął mu dzień, kiedy się z nią kochał po raz pierwszy, kiedy nie
liczyło się nic oprócz nich. Jednak już po chwili obraz ich obojga złączonych w
jednym ciele przyćmił obraz dnia, kiedy ją stracił i wiedział już, że nie
chciałby, żeby to się powtórzyło. A teraz całował każdą odkrytą przez siebie
część jej ciała, jakby chciał przypomnieć sobie smak jej skóry. Zmierzali do
sypialni nie przestając się całować. Nie minęło wcale tak dużo czasu, ale dla
nich była to wieczność. On pomimo tego, że stracił pamięć i nawet nie wiedział
kim jest i kogo kocha, to czuł, że w jego życiu czegoś brakuje, jakiejś ważnej
części. A ona? Ona musiała go zostawić, dla jego dobra. Tylko po to, żeby nie
zniszczyć mu życia. Kochała go i przez cały ten czas za nim tęskniła, choć
przed samą sobą i innymi udawała, że sobie radzi. Teraz, kiedy był przy niej,
kiedy całował każdy skrawek jej skóry, czuł, że znowu żyje, znowu oddycha pełną
piersią, że znów kocha. Zawsze był przekonany, że jeśli się kogoś naprawdę
mocno kocha, to nawet utrata pamięci nie jest w stanie tego zmienić. Teraz jego
myślenie się opłaciło. Znów miał ją w swoich ramionach i nie liczyło się nic
więcej. Shaylon bardzo pragnęła tego, co się właśnie działo, ale mimo wszystko
targały nią sprzeczne emocje. Nie do końca wiedziała czy to ma jakikolwiek
sens. Czy dwa tak różne światy mają prawo istnieć ze sobą? Czasami może to
wywołać burzę, a czasami coś zupełnie nieprzewidywalnego. Ale stało się.
Pożądanie nimi zawładnęło i sprawiło, że wszystkie wątpliwości zniknęły,
chociaż na tę jedną chwilę. Spojrzenie prosto w oczy sprawiło, że oboje poczuli, że łączy ich jakieś magiczne
uczucie, którego nie da się opisać słowami. Czuli ogromne szczęście, że mogli
znów być razem, znów tworzyli jedność, kochali się i zapomnieli o
wszechświecie, o wszystkich otaczających ich problemach, które ich dręczyły. W
tej chwili najważniejsze było to, że byli razem i się kochali.
Kiedy
ich zmęczone ciała opadły na poduszki, Justin pocałował dziewczynę w czoło i
powiedział, że ją kocha, po raz setny tego dnia. Położył się obok niej, okrył
ich prześcieradłem i otulił ramionami, jakby bał się, że za chwilę po raz
kolejny ją straci. Milczeli, bo każde z nich bało się powiedzieć cokolwiek,
jednak ta cisza była magiczna, ich wymieszane i nierówne oddechy idealnie ze
sobą synchronizowało, jednak oboje wciąż czuli niepewność.
-Kocham cię – wyszeptał po raz
kolejny.
Shaylon
wyswobodziła się z jego uścisku i usiadła na łóżku szczelnie okrywając się
prześcieradłem. Zaczęło docierać do niej to, co się wydarzyło, czuła, że po raz
kolejny uległa emocjom. Chciała tego, co się przed chwilą wydarzyła, pragnęła
tego najmocniej na świecie, ale tym samym wiedziała, że nie powinno do tego
dojść. Uważała, że to będzie powodem tego, że jej serce znów zacznie krwawic.
Justin widząc dziwne zachowanie dziewczyny, usiadł za nią, odgarnął jej włosy
do tyłu i pocałował w ramię.
-Co się dzieje? - zapytał
troskliwie składając delikatne pocałunki na jej ramieniu i szyi. Nie widział
jej twarzy, nie widział łez kręcących się w jej oczach.
-To nie powinno się wydarzyć –
szepnęła wycierając mokre policzki.
-O czym ty mówisz? - zapytał
zdezorientowany i usiadł obok niej.
-Przespałam się z tobą w dniu
twojego ślubu – powiedziała zażenowana.
-To nie ma żadnego znaczenia. Do
tego ślubu i tak nie powinno dojść, nie kocham Emily tylko ciebie.
-Może tylko ci się tak wydaje –
szepnęła. - Powinieneś już iść – stwierdziła patrząc w jeden punkt gdzieś na
ścianie.
-Znowu to robisz. Uciekasz.
Dlaczego wszystko tak komplikujesz? Kocham cię i myślałem, że z wzajemnością.
-Nie zrozum mnie źle. To co
powiedziałam było szczere. Kocham cię – powiedziała spoglądając w jego
kierunku.
-To dlaczego nie chcesz dać nam
szansy? - zapytał z bólem w głosie.
-Daj mi trochę czasu...
-Już to kiedyś słyszałem. Jeśli nie
chcesz nawet spróbować, to po prostu powiedz i nie rób mi nadziei – powiedział
odsuwając się od niej.
Po
chwili chłopak zaczął się ubierać. Shaylon nie była w stanie go zatrzymać. Może
nie chciała? A może się bała? Po chwili Justin był już gotowy do wyjścia i
spojrzał na nią ostatni raz po czym wyszedł bez słowa zostawiając ją samą ze
swoimi myślami. Dziewczyna miała świadomość tego, że po raz kolejny go zraniła.
Nie chciała tego, ale znów to zrobiła. Chciała go przy sobie zatrzymać, ale nie
potrafiła, nie miała na tyle odwagi. Chciała go w końcu przy sobie zatrzymać,
spędzić z nim resztę życia i nigdy nie pozwolić mu odejść. Jednak czuła, że
właśnie przed chwilą zaprzepaściła swoją ostatnią szansę.
*
Justin
wracał od Shaylon bardzo zdenerwowany. Nie mógł uwierzyć, że po raz kolejny
został tak przez nią potraktowany. Teraz, kiedy oboje znali prawdę, kiedy mogło
już być tylko lepiej, ona znów go odrzuciła. Szatyn nie wiedział, co ze sobą
zrobić, nie wiedział dokąd się udać. W jednym dniu stracił rodzinę i miłość
swojego życia, chyba gorzej już być nie mogło.
Wziął
się w garść i pojechał do domu swoich rodziców. Dodał gazu i po kilku minutach
był już na miejscu. Wziął głęboki oddech i wysiadł ze swojego samochodu, po
czym skierował się do domu. Wszedł do środka i zobaczył członków swojej
rodziny, którzy zapewne przybyli na ślub, jednak uroczystość się nie odbyła.
Szatyn chciał pozostać niezauważony, jednak mu się to nie udało. Jego matka
zobaczyła go, kiedy zmierzał w stronę schodów.
-Justin? - szepnęła kobieta, ale
chłopak ją zignorował. - Justin, poczekaj – błagała zapłakanym głosem. - Proszę
cię, wysłuchaj mnie – szatyn na moment się zatrzymał i spojrzał na swoją matkę,
nie mógł uwierzyć, że ktoś tak mu bliski, tak bardzo go okłamał. Bez słowa
zostawił matkę w takim stanie i udał się do pokoju.
W
szybkim tempie zdjął z siebie garnitur i ubrał w normalne ciuchy. Zaczął
pakować wszystkie swoje rzeczy do walizek i toreb, jakie tylko znalazł. Kiedy
wszystkie jego rzeczy były już spakowane, wyszedł z pokoju biorąc ze sobą
walizki. Gdy był już na korytarzu, z pokoju obok wybiegła jego młodsza
siostrzyczka.
-Justin! Nie wyjeżdżaj! - krzyknęła
przytulając się do chłopaka. Szatyn wziął dziewczynkę na ręce i pocałował ją w
czoło.
-Muszę. Ale obiecuję, że często
będę do ciebie przyjeżdżał – uśmiechnął się.
-Ja jadę z tobą – powiedziała
zapłakana.
-Koteczku, nie płacz. Obiecuję, że
jak przyjadę to gdzieś cię ze sobą zabiorę – odgarnął włosy z jej twarzy. - A
teraz zmykaj do swojego pokoju – postawił ją na ziemi, pocałował w czoło i
posłał lekki uśmiech. Kiedy Jazzy pobiegła do swojego pokoju, Justin wziął
walizki i zszedł po schodach. Wszyscy obecni w domu na niego patrzyli. Miał
tego dosyć, ale musiał się opanować, więc tak po prostu opuścił dom. Nie chciał
mieć już nic wspólnego z ludźmi którzy go oszukiwali.
~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
Wiem, że długo nie było rozdziału, ale cierpiałam na brak weny, ale teraz nadrobiłam już trochę z pisaniem, więc powinno byc dobrze. Mam jednak złą wiadomosc... zaczyna się rok szkolny, więc rozdziały będą dodawane bardzo rzadko ze względu na to, że idę do nowej szkoły i wiecie jak to jest... liczę na Waszą wyrozumiałosc i na to, że mimo wszystko mnie nie zostawicie, bo czytanie Waszych komentarzy naprawdę bardzo mnie motywuje i nawet sobie nie wyobrażałam, że moje wypociny wzbudzają w Was tak wiele emocji. Dziękuję, że jesteście ;* <3
OMG *.* zajebisty ♥ czekam na następny! @KarolciaSel
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze bedą razem ...
OdpowiedzUsuńJak to go nie zatrzymała ? ;o sdhkbbssdvbsdhbbsdbhsdfjfd... Powodzenia w nowej szkole ! :)
OdpowiedzUsuńKolejny wspaniały rozdzial. Na to opowiadanie naprawdę warto czekać wiec wątpię by ktoś przestał je czytac ;)
OdpowiedzUsuńKocham Cie za to opowiadanie ;)
OMG OMG OMG jest cudowny , wspaniałyy !!! Kocham tooo !! <3<3<3
OdpowiedzUsuńTyle czasu czekałam na rozdział, ale wiem, że było warto! Wykonałaś naprawdę fantastyczną robotę ;) Dobrze zrobiłaś, że zrobiłaś sobie przerwę. Lepiej trochę przeczekać i napisać genialny rozdział, jak po tygodniu dodać jakieś gówno, które nikomu nie będzie się podobało ;> Ja już nie wiem co mam pisać pod rozdziałami ;p Za każdym razem brakuje mi słów i w tym przypadku jest tak samo ;) Myślę, że Justin nie jest na tyle głupi, żeby coś odwalić. Chociaż, już tyle go spotkało,że nie zdziwiłabym się ;] My też dziękujemy Tobie za te cudowne rozdziały <3
OdpowiedzUsuńo boże rozdział genialny ! <3 tylko ja myśląłam ze oni już sie pogodzą a tu jeszcze hahaha ale i tak jest bosko :>
OdpowiedzUsuńŚwietny. Widzę, że poczekamy sobie trochę czasu na następny, ale nie opuszczę Cię i tak jak do tej pory będę codziennie sprawdzać czy nie ma nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńWeny życzę ; dd
na prawdę ś w i e t n y rozdział, kocham to opowiadanie :) pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJeju ta Shaylon mnie już wkurza normalnie skjdkjfkdfjkd czemu ona w końcu nie może się ogarnąć ehhh ale i tak to kocham @HugForBiebs
OdpowiedzUsuńBOŻE DLACZEGO TO ZAWSZE MUSI SIĘ SKOMPLIKOWAĆ :o
OdpowiedzUsuńPrzecież było już tak blisko! Nie mogę doczekać się kolejnego
@hypnotizing_me
Brak mi słów, oczywiście w pozytywnym sensie. Tyle czekałam na rozdział i w końcu się doczekałam! Ale oczywiście nie narzekam, bo wiem jak to bywa z weną. Końcówka mnie lekko zaskoczyła, ponieważ nie przychodzi mi do głowy żadna myśl, gdzie Justin chce wyjechać.. No nic, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział. Życzę ci dużo weny :)
OdpowiedzUsuńTeż idę do nowej szkoly i Cie rozumiem :) Ale na pewno dalej bede czytać! <3 I jak ty lubisz sprawy komplikowac,myslalam, ze w koncu beda razem, a ten gdzieś wyjeżdża :c Masz ich pogodzic, bo muszą być razem! :p I proszę Cię dodaj szybko kolejny rozdział, bo umrę z ciekawości! xxx Magda.
OdpowiedzUsuńcuuuuudo, opłacało się czekać ;))
OdpowiedzUsuńJaka kolesia, zraniła go :c
OdpowiedzUsuńNareszcie! Już myślałam, że się nie doczekam tego rozdziału. Bardzo się cieszę, że wreszcie go wstawiłaś. :)
OdpowiedzUsuńZnalazłam kilka powtórzeń, ale nie rzucały się mocno w oczy. Byłam zbyt zajęta czytaniem tego romantycznego momentu. :D Miałam na początku wrażenie, że to wsyztsko idzie za szybko. Potem jednak skarciłam się w duchu, bo przecież to już trzydziesty pierwszy rozdział! I doszłam do wniosku, że jednak tak powinno być. Prawdziwa miłość nigdy nie zwalnia. ^^
Na początku bałam się, że Justin wygarnie wsyztsko Shaylon i ją porzuci, a tu tak pięknie się zakończyło. Czekałam na ten moment. Oni chyba też. :D
Głupia Shaylon! Jak ona mogła pozwolić mu odejść?! Kocha go, on kocha ją i wsyztsko już pamięta, więc o co jej chodzi?! Nienormalna. Przez ten rozdział przestałam ją lubić. Niech ona w końcu zmądrzeje, niech ktoś przemówi jej do rozsądku i będzie wreszcie z Justinem, bo inaczej nie wyrobię. :D
Dobrze, że Justin się wyprowadził. Trochę żal mi jego siostry, ale wreszcie zrobił coś co powinien zrobić już dawno temu. Tylko gdzie on się podzieje? Mam nadzieję, że znajdzie jakieś lokum. I mam nadzieję, że wybaczy Shaylon i dalej będzie o nią walczyć.
Pozdrawiam i życzę w roku szkolnym dużo wolnego czasu! :)
P.S. Zapraszam do siebie. :)
http://otchlan-czasu.blogspot.com/
Super czekam na NN
OdpowiedzUsuńaww, cudowny tylko, żeby się szybko pogodzili...
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
Cudny *-*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie doszło do tego ślubu.
Ah ta Shaylon, nic tylko komplikuje, już myślałam, że będzie dobrze i, że będą razem a ona znowu z czymś wyskoczyła
Mam nadzieję, że jeszcze będzie ok pomiędzy nimi.
Czekam na nn<3
jejku narobiłam sobie nadzieji i jak zwykle się rozczarowałam, ale wiem, że tak ma być, ciekawi mnie jak teraz będą próbować wszystko naprawić :)
OdpowiedzUsuń