17.5.13

Dwudziesty drugi


            Brunetka długo zastanawiała się nad ostatnimi wydarzeniami. Miała wątpliwości, co do tego czy dobrze postępuje. Nie miała pojęcia, jak ma naprawić to, co przez nią legło w gruzach. Życie Justina było przez nią zdeptane, a ona chciała mu to jakoś wynagrodzić. Ale nie miała pomysłu, co do tego, jak ma to zrobić. Za każdym razem ktoś musiał cierpieć. Teraz najbardziej cierpiała właśnie ona. Shaylon zastanawiała się nad tym czy wyznać Justinowi prawdę, ale bała się. Wtedy oboje by cierpieli. Justin by ją znienawidził, a na dodatek znienawidziłby własnego ojca. Miała mętlik w głowie i zastanawiała się, jak ma się w tej sytuacji zachować. Gdyby powiedziała mu prawdę, pomogłaby samej sobie, oczyściłaby się z myśli, które zadawały jej ból, które raniły ją, jak nic innego. Bała się, że wszystko wyjdzie na jaw, ale chyba jeszcze bardziej bała się prawdy, bała się spojrzeć Justinowi w oczy i wyznać mu całą prawdę o ostatnich wydarzeniach.

*

            Życie często stawia nas w sytuacji, kiedy nie wiemy, co zrobić, co powiedzieć. Szukamy możliwości do tego, żeby uciec. Boimy się skrzywdzić kogoś, kogo kochamy, a często właśnie jest tak, że słowa ranią bardziej niż czyny i my nauczeni życia, zdajemy sobie z tego sprawę. I właśnie wtedy, gdy znajdujemy się w sytuacji bez wyjścia, kiedy każde słowo może sprawić drugiej osobie ból, wymyślamy słodkie kłamstewko, które miałoby załagodzić ból. Ale to jedno niewinne kłamstewko często ciągnie za sobą kolejne i nawet nie zauważamy, jak bardzo jesteśmy w nich uwikłani. Gubimy się, co sprawia, że zaczynamy obawiać się, że wszystko wyjdzie na jaw. A przecież sami na to pozwoliliśmy i sami do tego doprowadziliśmy. Tak niewiele trzeba było. Wystarczyło powiedzieć prawdę i się z tym zmierzyć. A teraz? Teraz ludzie patrzą na ciebie jak na kłamcę, oszusta, zdrajcę... Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie czy naprawdę było warto...
            Czasami wystarczy tak niewiele, żeby kogoś zranić. I czasami wystarczy tak niewiele, żeby już na zawsze patrzeć na swoje odbicie w lustrze z obrzydzeniem.
            Więc nasuwa się pytanie: Dlaczego kłamiemy?
            Odpowiedz jest prosta: Łatwiej jest skłamać. A prawda często boli, więc kłamiemy.

*

            Czas płynął nieubłaganie. Shaylon zastanawiała się nad swoją decyzją. Nie chciała działać pochopnie, dlatego o pomyśle o przeprowadzce powiedziała tylko Alissie, ale to nie zmieniało faktu, że chciała i musiała powiedzieć o tym braciom, może ich reakcja pomogłaby jej w podjęciu decyzji. Kiedy po obiedzie pozmywała, udała się do pokoju chłopców, żeby z nimi o tym porozmawiać.
-Muszę z wami pogadać – oznajmiła siadając na łóżku.
-Coś się stało? - zapytał Kevin.
-Nie, to znaczy... Myślałam ostatnio o przeprowadzce do innego miasta. Nie zrobię jednak nic bez waszej zgody – wyjaśniła.
-Ale dlaczego? - dopytywał się starszy z braci.
-To skomplikowane. Za dużo wspomnień, a poza tym pora zacząć wszystko od nowa, w nowym miejscu, z nowymi ludźmi.
-Uciekasz od Justina?
-Przed nikim nie uciekam.
-Justin cię kocha – wtrącił się Max.
-Dobra, zapomnijcie o tym. Ale wystarczyło powiedzieć, że nie chcecie wyjeżdżać – wstała i udała się do drzwi. Chłopcy wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
-Poczekaj – zawołał Max. - Skoro będziesz wtedy szczęśliwa, to wyjedziemy z tobą – uśmiechnęli się w jej kierunku.
-Kiedy mamy zacząć się pakować?
-Spokojnie. Na razie tylko wam o tym powiedziałam. Zacznę szukać jakiegoś mieszkania dla nas, ale wyjedziemy dopiero po ślubie Alissy i Davida, bo obiecałam, że im pomogę – wyjaśniła. - Ale to znaczy, że się zgadzacie? - chciała się upewnić.
-I tak nic nas tutaj nie trzyma.
-Cieszę się, że się zgodziliście.
            Brunetka opuściła pokój braci z szerokim uśmiechem. Ulżyło jej, bo była na dobrej drodze do tego, żeby uwolnić się od przeszłości i od tego wszystkiego, co przeszkadzało jej w rozpoczęciu wszystkiego od nowa. Ale czy była na to gotowa? Czy była gotowa na krok, który mógł już na zawsze zmienić jej życie?

*

            Czasami zwykłe zerwanie kontaktu nie wystarcza. Czasami potrzebne jest również zapomnienie. I choć trudne jest zapomnienie o kimś, kto dał tak wiele do zapamiętania, to trzeba próbować. Może czasami potrzebny jest wyjazd, nie ucieczka – wyjazd, który może ułatwić rozpoczęcie nowego życia. Nie jest możliwe całkowite wymazanie przeszłości z pamięci, ale jest możliwa walka o przyszłość, można starać się o to, żeby już nic takiego się nie powtórzyło, bo przecież nikt nie chce przezywać takiego samego koszmaru drugi raz.

*

            Justin wziął się w garść. Skończył z użalaniem się nad sobą, nie mógł dłużej tak żyć wciąż rozpamiętując to, co się wydarzyło w ostatnim czasie. Musiał w końcu zapomnieć o tym, co go spotkało. Postanowił zakończyć pewien rozdział w swoim życiu, którego dużą część zajmowała Shaylon. Postanowił pogodzić się ze swoją rodziną, nie mógł tak żyć. Któregoś dnia pojechał do domu i przeprosił. Przeprosił, choć trudno mu było przyznać się do błędu. Teraz wszystko powinno już być dobrze, miał nadzieję, że jego życie w końcu się jakoś ułoży. Był gotów nawet na to, żeby wyjechać byle w końcu zapomnieć o dziewczynie o brązowych oczach i cudownym uśmiechu.

*

            Brunetka chodziła za swoją przyjaciółką po centrum handlowym i pomagała jej w znalezieniu dodatków. Sukienka była już wybrana i potrzebna była tylko ostateczna przymiarka, żeby wszystko było idealnie. Kiedy weszły do salonu z sukniami ślubnymi, Alissa była jeszcze bardziej podekscytowana. Widać było, że jest szczęśliwa, a Shaylon cieszyła się jej szczęścia.
-No i jak? - zapytała wychodząc z przymierzalni w długiej, śnieżnobiałej sukience, która podkreślała jej zgrabną figurę.
-Wyglądasz wspaniale – zachwyciła się. - David oszaleje na twój widok – stwierdziła śmiejąc się cicho. - Zazdroszczę ci tego, że masz takiego wspaniałego chłopaka, który za dwa tygodnie zostanie twoim mężem – szepnęła.
-Ej, co jest? - Alissa podeszła do niej i usiadła obok.
-Wygnieciesz sukienkę – upomniała ją ukrywając twarz w dłoniach.
-Chrzanić sukienkę, kiedy moja najlepsza przyjaciółka ma doła...
-Dlaczego jestem taka przeklęta?! Myślałam, że po tym wszystkim, co mnie spotkało wreszcie wszystko się ułoży, ale najwidoczniej nie zasługuję na szczęście. Justin był jedną z najlepszych rzeczy, jakie mnie spotkały, ale nie mogę z nim być. Tylko dlaczego? Dlatego, że mój ojciec jest potworem, a nie człowiekiem? - brunetka wybuchła.
-Ciii... Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Pamiętasz, jak w piątej klasie dwa razy złamałam tą samą rękę i nogę i nic mi nie wychodziło? - brązowooka skinęła głową. - Wtedy miałam takiego pecha, że myślałam już, że ktoś rzucił na mnie jakąś klątwę. Ale mój pech w końcu minął i niedługo po tych wszystkich wydarzeniach wygrałam olimpiadę matematyczną. A teraz? Przymierzam suknię ślubną... Kto by pomyślał? Z tobą będzie podobnie, zobaczysz, wszystko się jakoś ułoży – Alissa szeroko się uśmiechnęła, a brunetka nie mogła się powstrzymać przed tym samym.
-Szczęście to mnie spotkało w podstawówce, kiedy zostałaś moją najlepszą przyjaciółką – zaśmiała się.
-Masz rację, wtedy obie miałyśmy wielkie szczęście, że usiadłyśmy razem w ławce – Alissa przytuliła się do brunetki i głośno roześmiała, ale po chwili jej wyraz twarzy znów spoważniał. - Nie wyjeżdżaj, nie przeprowadzaj się – powiedziała cicho. - Wiem, że tego nie chcesz i wiem, że to niczego nie zmieni, a jedynie wszystko utrudni. Tutaj masz mnie, Davida, a o Justinie z czasem zapomnisz, zobaczysz...
-Rozmawiałam o tym już z chłopcami, zgodzili się i powiedzieli, że jeśli to sprawi, że będę szczęśliwa, to mogą wyjechać, ale ja nie jestem pewna czy właśnie to mnie uszczęśliwi – powiedziała niepewnie.
-Nie rób nic na siłę, zaufaj sobie – stwierdziła.

*

            Ludzie mają niezwykle romantyczne podejście do rzeczy, które dopiero co zaczynają się w ich życiu. Świeży początek, czysta karta, milion możliwości. Jednak nienależnie od tego, jaką przygodę rozpoczynają, wciąż pozostają sobą. Wnoszą cząstkę siebie w każdy nowy początek, więc co tak naprawdę ma się tym razem zmienić?
            Wszyscy tego pragniemy, prawda? Druga szansa, nowy początek, czysta karta. Zupełnie, jakby tym razem miało być inaczej, łatwiej. Zapytajcie o zdanie faceta, który wtacza głaz pod górę. Nie ma nic prostego w zaczynaniu od nowa, zupełnie nic...

*

            Jeszcze przez jakiś czas chodziły po sklepach, po czym Shaylon wróciła do domu. Chłopcy przez ten czas byli z Davidem, ale gdy ona wróciła, brunet mógł już sobie pójść. Otworzyła drzwi szafy z zamiarem włożenia do niej zakupionych ubrań. Na dolnej półce zobaczyła niewielki kartonik. Dobrze wiedziała, co się w nim znajduje. Było to pudełko pełne wspomnień, wspomnień, które udało jej się zachować. Wyjęła je z szafy i usiadła na łóżku. Już na samą myśl miała ochotę się rozpłakać. Było jej przykro, że tylko tyle udało jej się zatrzymać z przeszłości, choć nie była ona łatwa to w jakiś sposób ukształtowała jej osobowość. Cała reszta pamiątek została w jej domu rodzinnym, a teraz nawet nie chciała wiedzieć, co się tam dzieje. Powoli otworzyła karton i wyjęła plik zdjęć. Na wielu z nich była uśmiechnięta. Ale były to zdjęcia z tego okresu w jej życiu, kiedy wszystko było dobrze, kiedy była małą, beztroską dziewczynką. Uśmiechnęła się blado, gdzieś w głębi serca pragnęła, żeby te czasy wróciły. Może mogłaby temu wszystkiemu zapobiec. Kolejne zdjęcia z jej dzieciństwa przywołały jeszcze więcej pięknych wspomnień. Na jednej fotografii zobaczyła kilka znajomych twarzy. Były to jej piąte urodziny. Jej daleka kuzynka, dwie koleżanki i chłopiec... Dopiero, kiedy bliżej przyjrzała się chłopcu, stwierdziła, że to Justin, te oczy poznałaby wszędzie. Więc miała teraz dowód na to, że to wszystko prawda, że kiedyś się znali. Uświadomiła sobie, że z Justinem łączy ją bardzo wiele, że mają ze sobą wspólną przeszłość, że on już zawsze będzie częścią jej życia. To wszystko wywołało u niej bardzo wiele emocji, a niektóre z nich były zbyt bolesne. Odłożyła zdjęcia ze swojego dzieciństwa i wzięła do ręki kolejny plik fotografii, które przedstawiały jej braci jako bardzo małych chłopców. Zazwyczaj to ona się nimi opiekowała i gdy tylko mogła, robiła im zdjęcia. Takie pozornie zwykłe chwile, które po kilku latach mogą stać się jedynym źródłem wypomnień. Uśmiechnęła się i stwierdziła, że chciałaby, żeby tak było zawsze, żeby w jej życiu były tylko te dobre chwile. Wiedziała, że to niemożliwe, bo w życiu każdego człowieka zdarzają się trudne momenty.

*

            Dziewczyna sprzątała po posiłku, kiedy Max wszedł do kuchni i zaczął się jej przyglądać. Od razu domyśliła się, że czegoś od niej chce, więc przerwała wykonywaną czynność i  spojrzała na niego.
-Potrzebujesz czegoś? - zapytała.
-Nowych butów – odpowiedział po chwili. - Moje są już na mnie za małe – wyjaśnił.
-To dlaczego nie powiedziałeś mi tego wczoraj? Byłam z Alissą na zakupach.
-No bo wy kupowałyście jakieś sukienki, a ja bym wam tylko przeszkadzał – oburzył się.
-Ubieraj się. Masz szczęście, że mam dzisiaj dzień wolny. Pójdę jeszcze tylko do Kevina i zapytam czy idzie z nami.
            Brunetka weszła do pokoju swoich braci i zobaczyła Kevina stojącego przed lustrem poprawiającego fryzurę. Kiedy zobaczył w drzwiach swoją siostrę, nieco się zmieszał.
-Co robisz? - zapytała.
-Nic. Tak tylko – rzucił się na łóżko.
-Idziesz z nami na zakupy?
-Nie, koleżanka zaraz do mnie przyjdzie.
-Koleżanka?
-Tak, Zoey. Chcemy się razem pouczyć – wyjaśnił.
-Pouczyć? Ciekawa jestem czego – zaśmiała się. - Ale rozumiem...
-Ej, naprawdę chcemy się pouczyć – oburzył się.
-Przecież wiem. Będziecie mieli wolne mieszkanie, bo my z Max'em wychodzimy.
-Kup mi mój ulubiony jogurt – powiedział, gdy dziewczyna już wychodziła z pokoju.
-Dobra, ale bądźcie grzeczni – powiedziała znacząco.

*

            Justin zaparkował samochód przed domem swoich rodziców. Umówił się ze swoją mamą na zakupy. Jego ojciec wyjechał służbowo i szatyn zobowiązał się, że jej pomoże. Chłopak wysiadł z samochodu i udał się w kierunku domu. Przywitał się ze swoją rodzicielką i młodszą siostrą, po czym wziął dziewczynkę na ręce i zaniósł ją do samochodu.
            Ruszyli w stronę centrum handlowego i podczas jazdy Justin rozmawiał przez chwilę ze swoją mamą, ale po jakimś czasie ich rozmowę przerwał wesoły śmiech Jazmyn.

*

            Shaylon chodziła ze swoim młodszym bratem po sklepach i pomagała mu wybrać nowe ubrania. Chciała mu sprawić jakąś przyjemność, chciała sprawić, żeby zapomniał o wszystkich krzywdach. Wiedziała, że to nierealne, ale starała się jak mogła.
-Mam już dosyć zakupów, wracajmy – wyjęczał.
-Sam chciałeś tu przyjść – przypomniała mu.
-No wiem, ale chciałem tylko buty, a ty ubrałaś mnie całego.
-Oh, nie marudź... - machnęła ręką. - Ale faktycznie chyba powinniśmy się pośpieszyć, bo jeszcze musimy kupić coś na obiad – stwierdziła łapiąc go za rękę.

*

            Podczas gdy mama Justina była na zakupach, Justin zabrał Jazzy na plac zabaw i lody. Przez swoje ostatnie zachowanie  trochę zaniedbał swoją młodszą siostrę, dlatego teraz chciał jej to wszystko jakoś wynagrodzić. Kiedy zbliżała się godzina, o której umówił się ze swoją mamą pod centrum handlowym, wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę. Szatyn jechał ostrożnie mając świadomość tego, że jedzie z nim jego siostra i nie wybaczyłby sobie, gdyby przez niego coś jej się stało.

*

            Brunetka wyszła z centrum handlowego z zakupami trzymając za rękę swojego młodszego brata. Szli powoli obładowani zakupami. Kiedy znaleźli się na parkingu, dziewczyna zauważyła jakąś kobietę, która zbierała porozrzucane wokół niej jabłka.
-Max, idź pomóc tej pani pozbierać jabłka – powiedziała do chłopca. Blondyn pokiwał głową i podbiegł do kobiety, żeby jej pomóc. Dziewczyna nie widziała jej twarzy, dlatego podeszła i również pomogła w zbieraniu owoców.
-Dziękuję – powiedziała kobieta i dziewczyna dopiero teraz spojrzała na jej twarz, nie wiedziała jak ma się zachować, kiedy ją rozpoznała.
-Dzień dobry – powiedziała cicho rozpoznając mamę Justina.
-Shaylon, prawda? - brunetka liczyła na to, że nie zostanie rozpoznana. Tak się niestety nie stało. - Dziękuję za pomoc – powiedziała spoglądając na Max'a.
            Obok nich zatrzymał się czarny samochód. Shaylon podniosła wzrok o przez szybę zobaczyła twarz Justina. Chłopak początkowo nie zauważył dziewczyny i dopiero, gdy wysiadł z samochodu zwrócił na nią uwagę. Spojrzał na nią i przez chwilę nieprzerwanie się w nią wpatrywał. Minęło trochę czasu zanim oboje się otrząsnęli.
-Max! - z samochodu wyszła także Jazmyn i szeroko się uśmiechnęła na widok swojego przyjaciela.
-Cześć Jazzy!
-Może chcecie porozmawiać na osobności? - wtrąciła się kobieta patrząc to na Shaylon, to na Justina.
-Nie, my z Max'em musimy już iść – stwierdziła łapiąc chłopca za rękę.
-Może was podwieźć? - zaproponował szatyn.
-Nie trzeba, przejdziemy się – wyjaśniła.
-W takim razie do zobaczenia.
-Do widzenia.
            Shaylon odwróciła się i po chwili zniknęła z pola widzenia chłopaka. Miał dość tego, że za każdym razem, gdy przypadkiem ją spotykał, tracił zmysły. Reagował na nią w taki sposób, że zapominał o całym otaczającym go świecie. Kochał ją i nie potrafił rozpocząć nowego życia ze świadomością, że w każdej chwili może ją spotkać, a za każdym razem jego organizm reaguje na nią tak samo – wszystkie wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą! 

~~~~~~~~~~
No to mamy 22 rozdział. Nie podoba mi się za bardzo, ale niech będzie. 
Mam pomysł na nowe opowiadanie. Tak... ja to zawsze mam głowę pełną pomysłów, ale potem i tak nie doprowadzam niczego do końca, bo w połowie mi się nudzi. Mam nadzieję, że to opowiadanie uda mi się doprowadzic do końca, ale to będzie naprawdę bardzo, bardzo długie opowiadanie... 
I mam dla Was też dobrą wiadomośc. Postaram się w niedzielę dodac kolejny rozdział, ale to wszystko zależy od Was i Waszych komentarzy... :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

19 komentarzy:

  1. jak zawsze cudowny, ale te ich rozmowa - nie za fajna ;c myślałam inaczej, ale i tak bardzo dobry rozdział :)
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam, po prostu uwielbiam te części z przemyśleniami *_* Wtedy sama skłaniam się do refleksji o swoim życiu...
    I wielbię Maxa i Jazzy ! Są tacy słodcy ;* Jak dla mnie to takie miniaturki Shaylon i Justina ;)
    Wiem,że teraz pisanie rozdziałów sprawiają dla ciebie trudność i mówisz, że są beznadziejne i tak dalej...ale czytając w ogóle się tego nie odczuwa, czytamy to z taką lekkością, że < przynajmniej mi> wydaje się,że pisanie dla ciebie rozdziałów przychodzi Ci z również niezwykłą lekkością i spokojem ;>
    I mam nadzieję, że doprowadzisz to opowiadanie do końca. Nienawidzę, gdy autorki zaczynają pisać bloga i w połowie usuwają, albo już przestają pisać, nienawidzę ! Nawet nie wyobrażam sobie, że nie skończyłabyś tego opowiadania. Oczywiście nie chce wywierać na Tobie presji cy czegoś tam innego, ale mam mega ogromną nadzieję, że doprowadzisz to wspaniałe opowiadanie do końca <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholera, no! Rozdział wydaje się być bardzo długi, ale kiedy zaczyna się czytać tekst tak wciąga, że rozdział zamienia się na króciutki.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawy rozdział ;p czekam na nowy;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Musisz doprowadzic do konca !! Uwielbiam to, wręcz kocham :)) Shaylon z Max'em jest słodka. Justin sie nie kapnie że cos jest nie tak że miała jakis powód ?
    Tylko niech on nie wyjedża nigdzie...
    Wiem że nie pisze sie łatwo tych rozdziałów i mowisz że są beznadziejne ale naprawde sa świetne :) Niech Justin nie waży się o niej zapominac ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju cudny rozdział,mam nadzieję że Shaylon się nie wyprowadzi i że między nimi bd dobrze,kocham too <3 @Laaandrynka

    OdpowiedzUsuń
  7. genialne,boże niech ona sie nie wyprowadza i niech powie o tym,że jego ojciec kazał z nim zerwać, tak będzie lepiej.mam nadzieje,że dodasz ten nowy w niedziel i musisz dotrzymać to opoiwadanie do końca <3

    OdpowiedzUsuń
  8. jak zawsze świetny rozdział <3

    @polly325

    OdpowiedzUsuń
  9. o matko matko! twój blog jest świetny! *_*
    błagam dodaj jeszcze w ten weekend nn ^^
    o i kiedy Justin i Shaylon znowu się zejdą ? brakuje mi ich razem <333

    OdpowiedzUsuń
  10. to dobrze że to opowiadanie będzie dlugie bo go kocham. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Awww to jest takie cudowne <3
    Dobrze, że nie zgodziła się na propozycje Justin'a. Mam nadzieję, że jednak zrezygnuję z przeprowadzki i zostaną tutaj xd
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  12. kurwaaa, kiedy w końcu ona mu wszystko powie? oni nie mogą bez siebie żyć, nie mogą tak po prostu wyjechać. błagam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Juz nie moge sie doczekać kiedy sie pogodzą ...

    OdpowiedzUsuń
  14. gxeubcseuocdjolbxawuqjcsjqig
    czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam twojego bloga jestes niesamowita , nie moge sie doczekac nowego rozdzialu mam nadzieje ze uda ci sie dodac w niedziele :)

    OdpowiedzUsuń
  16. kocham cxię i twoje opowiadanie <M3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak zawsze świetnie opisane uczucia itd. Uwielbiam tego bloga ! Jest niesamowity ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowne opowiadanie. Niech tylko oni sie nie wyprowadzaja a jak juz to do tego samego miasta. Kocham to.! ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. denerwuje mnie zachowanie Shaylon ale wiem, że ma ku temu powód :)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate