Brunetka
długo zastanawiała się nad ostatnimi wydarzeniami. Miała wątpliwości, co do
tego czy dobrze postępuje. Nie miała pojęcia, jak ma naprawić to, co przez nią
legło w gruzach. Życie Justina było przez nią zdeptane, a ona chciała mu to
jakoś wynagrodzić. Ale nie miała pomysłu, co do tego, jak ma to zrobić. Za
każdym razem ktoś musiał cierpieć. Teraz najbardziej cierpiała właśnie ona.
Shaylon zastanawiała się nad tym czy wyznać Justinowi prawdę, ale bała się.
Wtedy oboje by cierpieli. Justin by ją znienawidził, a na dodatek
znienawidziłby własnego ojca. Miała mętlik w głowie i zastanawiała się, jak ma
się w tej sytuacji zachować. Gdyby powiedziała mu prawdę, pomogłaby samej
sobie, oczyściłaby się z myśli, które zadawały jej ból, które raniły ją, jak
nic innego. Bała się, że wszystko wyjdzie na jaw, ale chyba jeszcze bardziej
bała się prawdy, bała się spojrzeć Justinowi w oczy i wyznać mu całą prawdę o
ostatnich wydarzeniach.
*
Życie
często stawia nas w sytuacji, kiedy nie wiemy, co zrobić, co powiedzieć.
Szukamy możliwości do tego, żeby uciec. Boimy się skrzywdzić kogoś, kogo
kochamy, a często właśnie jest tak, że słowa ranią bardziej niż czyny i my
nauczeni życia, zdajemy sobie z tego sprawę. I właśnie wtedy, gdy znajdujemy
się w sytuacji bez wyjścia, kiedy każde słowo może sprawić drugiej osobie ból,
wymyślamy słodkie kłamstewko, które miałoby załagodzić ból. Ale to jedno
niewinne kłamstewko często ciągnie za sobą kolejne i nawet nie zauważamy, jak
bardzo jesteśmy w nich uwikłani. Gubimy się, co sprawia, że zaczynamy obawiać
się, że wszystko wyjdzie na jaw. A przecież sami na to pozwoliliśmy i sami do
tego doprowadziliśmy. Tak niewiele trzeba było. Wystarczyło powiedzieć prawdę i
się z tym zmierzyć. A teraz? Teraz ludzie patrzą na ciebie jak na kłamcę,
oszusta, zdrajcę... Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie czy naprawdę było
warto...
Czasami
wystarczy tak niewiele, żeby kogoś zranić. I czasami wystarczy tak niewiele,
żeby już na zawsze patrzeć na swoje odbicie w lustrze z obrzydzeniem.
Więc
nasuwa się pytanie: Dlaczego kłamiemy?
Odpowiedz
jest prosta: Łatwiej jest skłamać. A prawda często boli, więc kłamiemy.
*
Czas
płynął nieubłaganie. Shaylon zastanawiała się nad swoją decyzją. Nie chciała
działać pochopnie, dlatego o pomyśle o przeprowadzce powiedziała tylko Alissie,
ale to nie zmieniało faktu, że chciała i musiała powiedzieć o tym braciom, może
ich reakcja pomogłaby jej w podjęciu decyzji. Kiedy po obiedzie pozmywała,
udała się do pokoju chłopców, żeby z nimi o tym porozmawiać.
-Muszę z wami pogadać – oznajmiła
siadając na łóżku.
-Coś się stało? - zapytał Kevin.
-Nie, to znaczy... Myślałam
ostatnio o przeprowadzce do innego miasta. Nie zrobię jednak nic bez waszej
zgody – wyjaśniła.
-Ale dlaczego? - dopytywał się
starszy z braci.
-To skomplikowane. Za dużo
wspomnień, a poza tym pora zacząć wszystko od nowa, w nowym miejscu, z nowymi
ludźmi.
-Uciekasz od Justina?
-Przed nikim nie uciekam.
-Justin cię kocha – wtrącił się
Max.
-Dobra, zapomnijcie o tym. Ale
wystarczyło powiedzieć, że nie chcecie wyjeżdżać – wstała i udała się do drzwi.
Chłopcy wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
-Poczekaj – zawołał Max. - Skoro będziesz
wtedy szczęśliwa, to wyjedziemy z tobą – uśmiechnęli się w jej kierunku.
-Kiedy mamy zacząć się pakować?
-Spokojnie. Na razie tylko wam o
tym powiedziałam. Zacznę szukać jakiegoś mieszkania dla nas, ale wyjedziemy
dopiero po ślubie Alissy i Davida, bo obiecałam, że im pomogę – wyjaśniła. -
Ale to znaczy, że się zgadzacie? - chciała się upewnić.
-I tak nic nas tutaj nie trzyma.
-Cieszę się, że się zgodziliście.
Brunetka
opuściła pokój braci z szerokim uśmiechem. Ulżyło jej, bo była na dobrej drodze
do tego, żeby uwolnić się od przeszłości i od tego wszystkiego, co
przeszkadzało jej w rozpoczęciu wszystkiego od nowa. Ale czy była na to gotowa?
Czy była gotowa na krok, który mógł już na zawsze zmienić jej życie?
*
Czasami
zwykłe zerwanie kontaktu nie wystarcza. Czasami potrzebne jest również
zapomnienie. I choć trudne jest zapomnienie o kimś, kto dał tak wiele do
zapamiętania, to trzeba próbować. Może czasami potrzebny jest wyjazd, nie
ucieczka – wyjazd, który może ułatwić rozpoczęcie nowego życia. Nie jest
możliwe całkowite wymazanie przeszłości z pamięci, ale jest możliwa walka o
przyszłość, można starać się o to, żeby już nic takiego się nie powtórzyło, bo
przecież nikt nie chce przezywać takiego samego koszmaru drugi raz.
*
Justin
wziął się w garść. Skończył z użalaniem się nad sobą, nie mógł dłużej tak żyć
wciąż rozpamiętując to, co się wydarzyło w ostatnim czasie. Musiał w końcu
zapomnieć o tym, co go spotkało. Postanowił zakończyć pewien rozdział w swoim
życiu, którego dużą część zajmowała Shaylon. Postanowił pogodzić się ze swoją
rodziną, nie mógł tak żyć. Któregoś dnia pojechał do domu i przeprosił.
Przeprosił, choć trudno mu było przyznać się do błędu. Teraz wszystko powinno
już być dobrze, miał nadzieję, że jego życie w końcu się jakoś ułoży. Był gotów
nawet na to, żeby wyjechać byle w końcu zapomnieć o dziewczynie o brązowych
oczach i cudownym uśmiechu.
*
Brunetka
chodziła za swoją przyjaciółką po centrum handlowym i pomagała jej w
znalezieniu dodatków. Sukienka była już wybrana i potrzebna była tylko
ostateczna przymiarka, żeby wszystko było idealnie. Kiedy weszły do salonu z
sukniami ślubnymi, Alissa była jeszcze bardziej podekscytowana. Widać było, że
jest szczęśliwa, a Shaylon cieszyła się jej szczęścia.
-No i jak? - zapytała wychodząc z
przymierzalni w długiej, śnieżnobiałej sukience, która podkreślała jej zgrabną
figurę.
-Wyglądasz wspaniale – zachwyciła
się. - David oszaleje na twój widok – stwierdziła śmiejąc się cicho. -
Zazdroszczę ci tego, że masz takiego wspaniałego chłopaka, który za dwa
tygodnie zostanie twoim mężem – szepnęła.
-Ej, co jest? - Alissa podeszła do
niej i usiadła obok.
-Wygnieciesz sukienkę – upomniała
ją ukrywając twarz w dłoniach.
-Chrzanić sukienkę, kiedy moja
najlepsza przyjaciółka ma doła...
-Dlaczego jestem taka przeklęta?!
Myślałam, że po tym wszystkim, co mnie spotkało wreszcie wszystko się ułoży,
ale najwidoczniej nie zasługuję na szczęście. Justin był jedną z najlepszych
rzeczy, jakie mnie spotkały, ale nie mogę z nim być. Tylko dlaczego? Dlatego, że
mój ojciec jest potworem, a nie człowiekiem? - brunetka wybuchła.
-Ciii... Zasługujesz na wszystko,
co najlepsze. Pamiętasz, jak w piątej klasie dwa razy złamałam tą samą rękę i
nogę i nic mi nie wychodziło? - brązowooka skinęła głową. - Wtedy miałam takiego
pecha, że myślałam już, że ktoś rzucił na mnie jakąś klątwę. Ale mój pech w
końcu minął i niedługo po tych wszystkich wydarzeniach wygrałam olimpiadę
matematyczną. A teraz? Przymierzam suknię ślubną... Kto by pomyślał? Z tobą
będzie podobnie, zobaczysz, wszystko się jakoś ułoży – Alissa szeroko się
uśmiechnęła, a brunetka nie mogła się powstrzymać przed tym samym.
-Szczęście to mnie spotkało w
podstawówce, kiedy zostałaś moją najlepszą przyjaciółką – zaśmiała się.
-Masz rację, wtedy obie miałyśmy
wielkie szczęście, że usiadłyśmy razem w ławce – Alissa przytuliła się do
brunetki i głośno roześmiała, ale po chwili jej wyraz twarzy znów spoważniał. -
Nie wyjeżdżaj, nie przeprowadzaj się – powiedziała cicho. - Wiem, że tego nie
chcesz i wiem, że to niczego nie zmieni, a jedynie wszystko utrudni. Tutaj masz
mnie, Davida, a o Justinie z czasem zapomnisz, zobaczysz...
-Rozmawiałam o tym już z chłopcami,
zgodzili się i powiedzieli, że jeśli to sprawi, że będę szczęśliwa, to mogą
wyjechać, ale ja nie jestem pewna czy właśnie to mnie uszczęśliwi – powiedziała
niepewnie.
-Nie rób nic na siłę, zaufaj sobie
– stwierdziła.
*
Ludzie
mają niezwykle romantyczne podejście do rzeczy, które dopiero co zaczynają się
w ich życiu. Świeży początek, czysta karta, milion możliwości. Jednak
nienależnie od tego, jaką przygodę rozpoczynają, wciąż pozostają sobą. Wnoszą
cząstkę siebie w każdy nowy początek, więc co tak naprawdę ma się tym razem
zmienić?
Wszyscy
tego pragniemy, prawda? Druga szansa, nowy początek, czysta karta. Zupełnie,
jakby tym razem miało być inaczej, łatwiej. Zapytajcie o zdanie faceta, który
wtacza głaz pod górę. Nie ma nic prostego w zaczynaniu od nowa, zupełnie nic...
*
Jeszcze
przez jakiś czas chodziły po sklepach, po czym Shaylon wróciła do domu. Chłopcy
przez ten czas byli z Davidem, ale gdy ona wróciła, brunet mógł już sobie
pójść. Otworzyła drzwi szafy z zamiarem włożenia do niej zakupionych ubrań. Na
dolnej półce zobaczyła niewielki kartonik. Dobrze wiedziała, co się w nim
znajduje. Było to pudełko pełne wspomnień, wspomnień, które udało jej się
zachować. Wyjęła je z szafy i usiadła na łóżku. Już na samą myśl miała ochotę
się rozpłakać. Było jej przykro, że tylko tyle udało jej się zatrzymać z
przeszłości, choć nie była ona łatwa to w jakiś sposób ukształtowała jej
osobowość. Cała reszta pamiątek została w jej domu rodzinnym, a teraz nawet nie
chciała wiedzieć, co się tam dzieje. Powoli otworzyła karton i wyjęła plik
zdjęć. Na wielu z nich była uśmiechnięta. Ale były to zdjęcia z tego okresu w
jej życiu, kiedy wszystko było dobrze, kiedy była małą, beztroską dziewczynką.
Uśmiechnęła się blado, gdzieś w głębi serca pragnęła, żeby te czasy wróciły.
Może mogłaby temu wszystkiemu zapobiec. Kolejne zdjęcia z jej dzieciństwa
przywołały jeszcze więcej pięknych wspomnień. Na jednej fotografii zobaczyła
kilka znajomych twarzy. Były to jej piąte urodziny. Jej daleka kuzynka, dwie
koleżanki i chłopiec... Dopiero, kiedy bliżej przyjrzała się chłopcu,
stwierdziła, że to Justin, te oczy poznałaby wszędzie. Więc miała teraz dowód
na to, że to wszystko prawda, że kiedyś się znali. Uświadomiła sobie, że z
Justinem łączy ją bardzo wiele, że mają ze sobą wspólną przeszłość, że on już
zawsze będzie częścią jej życia. To wszystko wywołało u niej bardzo wiele
emocji, a niektóre z nich były zbyt bolesne. Odłożyła zdjęcia ze swojego
dzieciństwa i wzięła do ręki kolejny plik fotografii, które przedstawiały jej
braci jako bardzo małych chłopców. Zazwyczaj to ona się nimi opiekowała i gdy
tylko mogła, robiła im zdjęcia. Takie pozornie zwykłe chwile, które po kilku
latach mogą stać się jedynym źródłem wypomnień. Uśmiechnęła się i stwierdziła,
że chciałaby, żeby tak było zawsze, żeby w jej życiu były tylko te dobre
chwile. Wiedziała, że to niemożliwe, bo w życiu każdego człowieka zdarzają się
trudne momenty.
*
Dziewczyna
sprzątała po posiłku, kiedy Max wszedł do kuchni i zaczął się jej przyglądać.
Od razu domyśliła się, że czegoś od niej chce, więc przerwała wykonywaną
czynność i spojrzała na niego.
-Potrzebujesz czegoś? - zapytała.
-Nowych butów – odpowiedział po
chwili. - Moje są już na mnie za małe – wyjaśnił.
-To dlaczego nie powiedziałeś mi
tego wczoraj? Byłam z Alissą na zakupach.
-No bo wy kupowałyście jakieś
sukienki, a ja bym wam tylko przeszkadzał – oburzył się.
-Ubieraj się. Masz szczęście, że
mam dzisiaj dzień wolny. Pójdę jeszcze tylko do Kevina i zapytam czy idzie z
nami.
Brunetka
weszła do pokoju swoich braci i zobaczyła Kevina stojącego przed lustrem
poprawiającego fryzurę. Kiedy zobaczył w drzwiach swoją siostrę, nieco się
zmieszał.
-Co robisz? - zapytała.
-Nic. Tak tylko – rzucił się na
łóżko.
-Idziesz z nami na zakupy?
-Nie, koleżanka zaraz do mnie
przyjdzie.
-Koleżanka?
-Tak, Zoey. Chcemy się razem
pouczyć – wyjaśnił.
-Pouczyć? Ciekawa jestem czego –
zaśmiała się. - Ale rozumiem...
-Ej, naprawdę chcemy się pouczyć –
oburzył się.
-Przecież wiem. Będziecie mieli
wolne mieszkanie, bo my z Max'em wychodzimy.
-Kup mi mój ulubiony jogurt –
powiedział, gdy dziewczyna już wychodziła z pokoju.
-Dobra, ale bądźcie grzeczni –
powiedziała znacząco.
*
Justin
zaparkował samochód przed domem swoich rodziców. Umówił się ze swoją mamą na
zakupy. Jego ojciec wyjechał służbowo i szatyn zobowiązał się, że jej pomoże.
Chłopak wysiadł z samochodu i udał się w kierunku domu. Przywitał się ze swoją
rodzicielką i młodszą siostrą, po czym wziął dziewczynkę na ręce i zaniósł ją
do samochodu.
Ruszyli
w stronę centrum handlowego i podczas jazdy Justin rozmawiał przez chwilę ze
swoją mamą, ale po jakimś czasie ich rozmowę przerwał wesoły śmiech Jazmyn.
*
Shaylon
chodziła ze swoim młodszym bratem po sklepach i pomagała mu wybrać nowe
ubrania. Chciała mu sprawić jakąś przyjemność, chciała sprawić, żeby zapomniał
o wszystkich krzywdach. Wiedziała, że to nierealne, ale starała się jak mogła.
-Mam już dosyć zakupów, wracajmy –
wyjęczał.
-Sam chciałeś tu przyjść –
przypomniała mu.
-No wiem, ale chciałem tylko buty,
a ty ubrałaś mnie całego.
-Oh, nie marudź... - machnęła ręką.
- Ale faktycznie chyba powinniśmy się pośpieszyć, bo jeszcze musimy kupić coś
na obiad – stwierdziła łapiąc go za rękę.
*
Podczas
gdy mama Justina była na zakupach, Justin zabrał Jazzy na plac zabaw i lody.
Przez swoje ostatnie zachowanie trochę
zaniedbał swoją młodszą siostrę, dlatego teraz chciał jej to wszystko jakoś
wynagrodzić. Kiedy zbliżała się godzina, o której umówił się ze swoją mamą pod
centrum handlowym, wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę. Szatyn jechał
ostrożnie mając świadomość tego, że jedzie z nim jego siostra i nie wybaczyłby
sobie, gdyby przez niego coś jej się stało.
*
Brunetka
wyszła z centrum handlowego z zakupami trzymając za rękę swojego młodszego
brata. Szli powoli obładowani zakupami. Kiedy znaleźli się na parkingu,
dziewczyna zauważyła jakąś kobietę, która zbierała porozrzucane wokół niej
jabłka.
-Max, idź pomóc tej pani pozbierać
jabłka – powiedziała do chłopca. Blondyn pokiwał głową i podbiegł do kobiety,
żeby jej pomóc. Dziewczyna nie widziała jej twarzy, dlatego podeszła i również
pomogła w zbieraniu owoców.
-Dziękuję – powiedziała kobieta i
dziewczyna dopiero teraz spojrzała na jej twarz, nie wiedziała jak ma się
zachować, kiedy ją rozpoznała.
-Dzień dobry – powiedziała cicho
rozpoznając mamę Justina.
-Shaylon, prawda? - brunetka
liczyła na to, że nie zostanie rozpoznana. Tak się niestety nie stało. -
Dziękuję za pomoc – powiedziała spoglądając na Max'a.
Obok
nich zatrzymał się czarny samochód. Shaylon podniosła wzrok o przez szybę
zobaczyła twarz Justina. Chłopak początkowo nie zauważył dziewczyny i dopiero,
gdy wysiadł z samochodu zwrócił na nią uwagę. Spojrzał na nią i przez chwilę
nieprzerwanie się w nią wpatrywał. Minęło trochę czasu zanim oboje się
otrząsnęli.
-Max! - z samochodu wyszła także
Jazmyn i szeroko się uśmiechnęła na widok swojego przyjaciela.
-Cześć Jazzy!
-Może chcecie porozmawiać na
osobności? - wtrąciła się kobieta patrząc to na Shaylon, to na Justina.
-Nie, my z Max'em musimy już iść –
stwierdziła łapiąc chłopca za rękę.
-Może was podwieźć? - zaproponował
szatyn.
-Nie trzeba, przejdziemy się –
wyjaśniła.
-W takim razie do zobaczenia.
-Do widzenia.
Shaylon
odwróciła się i po chwili zniknęła z pola widzenia chłopaka. Miał dość tego, że
za każdym razem, gdy przypadkiem ją spotykał, tracił zmysły. Reagował na nią w
taki sposób, że zapominał o całym otaczającym go świecie. Kochał ją i nie
potrafił rozpocząć nowego życia ze świadomością, że w każdej chwili może ją
spotkać, a za każdym razem jego organizm reaguje na nią tak samo – wszystkie
wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą!
~~~~~~~~~~
No to mamy 22 rozdział. Nie podoba mi się za bardzo, ale niech będzie.
Mam pomysł na nowe opowiadanie. Tak... ja to zawsze mam głowę pełną pomysłów, ale potem i tak nie doprowadzam niczego do końca, bo w połowie mi się nudzi. Mam nadzieję, że to opowiadanie uda mi się doprowadzic do końca, ale to będzie naprawdę bardzo, bardzo długie opowiadanie...
I mam dla Was też dobrą wiadomośc. Postaram się w niedzielę dodac kolejny rozdział, ale to wszystko zależy od Was i Waszych komentarzy... :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
jak zawsze cudowny, ale te ich rozmowa - nie za fajna ;c myślałam inaczej, ale i tak bardzo dobry rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Uwielbiam, po prostu uwielbiam te części z przemyśleniami *_* Wtedy sama skłaniam się do refleksji o swoim życiu...
OdpowiedzUsuńI wielbię Maxa i Jazzy ! Są tacy słodcy ;* Jak dla mnie to takie miniaturki Shaylon i Justina ;)
Wiem,że teraz pisanie rozdziałów sprawiają dla ciebie trudność i mówisz, że są beznadziejne i tak dalej...ale czytając w ogóle się tego nie odczuwa, czytamy to z taką lekkością, że < przynajmniej mi> wydaje się,że pisanie dla ciebie rozdziałów przychodzi Ci z również niezwykłą lekkością i spokojem ;>
I mam nadzieję, że doprowadzisz to opowiadanie do końca. Nienawidzę, gdy autorki zaczynają pisać bloga i w połowie usuwają, albo już przestają pisać, nienawidzę ! Nawet nie wyobrażam sobie, że nie skończyłabyś tego opowiadania. Oczywiście nie chce wywierać na Tobie presji cy czegoś tam innego, ale mam mega ogromną nadzieję, że doprowadzisz to wspaniałe opowiadanie do końca <3
Cholera, no! Rozdział wydaje się być bardzo długi, ale kiedy zaczyna się czytać tekst tak wciąga, że rozdział zamienia się na króciutki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ciekawy rozdział ;p czekam na nowy;]
OdpowiedzUsuńMusisz doprowadzic do konca !! Uwielbiam to, wręcz kocham :)) Shaylon z Max'em jest słodka. Justin sie nie kapnie że cos jest nie tak że miała jakis powód ?
OdpowiedzUsuńTylko niech on nie wyjedża nigdzie...
Wiem że nie pisze sie łatwo tych rozdziałów i mowisz że są beznadziejne ale naprawde sa świetne :) Niech Justin nie waży się o niej zapominac ;)
Jeju cudny rozdział,mam nadzieję że Shaylon się nie wyprowadzi i że między nimi bd dobrze,kocham too <3 @Laaandrynka
OdpowiedzUsuńgenialne,boże niech ona sie nie wyprowadza i niech powie o tym,że jego ojciec kazał z nim zerwać, tak będzie lepiej.mam nadzieje,że dodasz ten nowy w niedziel i musisz dotrzymać to opoiwadanie do końca <3
OdpowiedzUsuńjak zawsze świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuń@polly325
o matko matko! twój blog jest świetny! *_*
OdpowiedzUsuńbłagam dodaj jeszcze w ten weekend nn ^^
o i kiedy Justin i Shaylon znowu się zejdą ? brakuje mi ich razem <333
to dobrze że to opowiadanie będzie dlugie bo go kocham. ;)
OdpowiedzUsuńAwww to jest takie cudowne <3
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie zgodziła się na propozycje Justin'a. Mam nadzieję, że jednak zrezygnuję z przeprowadzki i zostaną tutaj xd
Czekam na nn<3
kurwaaa, kiedy w końcu ona mu wszystko powie? oni nie mogą bez siebie żyć, nie mogą tak po prostu wyjechać. błagam!
OdpowiedzUsuńJuz nie moge sie doczekać kiedy sie pogodzą ...
OdpowiedzUsuńgxeubcseuocdjolbxawuqjcsjqig
OdpowiedzUsuńczekam na nn <3
uwielbiam twojego bloga jestes niesamowita , nie moge sie doczekac nowego rozdzialu mam nadzieje ze uda ci sie dodac w niedziele :)
OdpowiedzUsuńkocham cxię i twoje opowiadanie <M3333333333333
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetnie opisane uczucia itd. Uwielbiam tego bloga ! Jest niesamowity ;) <3
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie. Niech tylko oni sie nie wyprowadzaja a jak juz to do tego samego miasta. Kocham to.! ^^
OdpowiedzUsuńdenerwuje mnie zachowanie Shaylon ale wiem, że ma ku temu powód :)
OdpowiedzUsuń