Shaylon
obudziła się wcześnie i kiedy otworzyła oczy, Justin leżał obok niej i jeszcze
spał. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, uniosła się na łokciach i sięgnęła po
swój telefon. Kiedy zobaczyła, że jest już po dziesiątej, po cichu zerwała się
z łóżka i w pośpiechu zakładała ubrania porozrzucane po pokoju. Nie chciała
obudzić szatyna, ale gdy zakładała spodnie, jej telefon upadł na ziemię i
narobił trochę hałasu. Gdy spojrzała na chłopaka, ten jakby w ogóle nie drgnął.
Wzięła buty do ręki i na palcach podeszła do drzwi, po czym jak najciszej
chciała je otworzyć.
-Chciałaś wyjść bez pożegnania? -
usłyszała za plecami jego wciąż jeszcze zachrypnięty głos.
-Muszę wracać – powiedziała
odwracając się w jego stronę. Kiedy zobaczyła jego rozczochrane włosy, zaspane
oczy i nagi tors, przygryzła wargi i czuła jak zaczynają palić ją policzki.
Justin widząc jej reakcję, uśmiechnął się, usiadł na łóżku, założył bokserki i
spodnie, po czym podszedł do dziewczyny.
-Później cię odwiozę – powiedział
muskając jej usta. Shaylon odwzajemniła pocałunek zarzucając mu dłonie na kark
i uśmiechnęła mu się w usta, po czym oparła się o drzwi przyciągając go do
siebie jeszcze mocniej.
-Naprawdę muszę już iść –
powiedziała odpychając go od siebie.
-Zrobiłaś mi nadzieję – oburzył się
znów się do niej zbliżając.
-A ty tylko o jednym – stwierdziła
śmiejąc się cicho. - Naprawdę muszę wracać do domu – przypomniała mu otwierając
drzwi. Wyszła na korytarz, ale Justin nie wytrzymał, złapał ją za rękę,
przyciągnął ją do siebie i wpił w jej usta.
-Wiesz, że jesteś wyjątkowa? -
zapytał, a w odpowiedzi dziewczyna tylko się zaśmiała. - Odwiozę cię, ale
najpierw weźmiemy prysznic i zjemy śniadanie – powiedział stanowczo.
-Nie mam innego wyjścia, prawda? -
zapytała spoglądając mu w oczy. Chłopak się uśmiechnął i pocałował dziewczynę w
czubek głowy.
-To co? Idziesz tutaj pod prysznic,
a ja pójdę na dół, ok? Ręczniki są w szafce pod umywalką - dziewczyna
uśmiechnęła się do niego zagryzając wargę.
-Myślałam, że chcesz wziąć prysznic
razem ze mną, ale ok... - zaśmiała się widząc minę chłopaka.
-Ale... no... ja... - zaczął się
jąkać, co jeszcze bardziej rozśmieszyło dziewczynę.
-Za późno... - powiedziała
zmierzając w stronę łazienki.
Weszła
do łazienki, zdjęła z siebie wszystkie ciuchy i weszła pod prysznic. Kiedy
ciepłe krople wody spływały po jej ciele, Shaylon pomyślała o Justinie, o ich
wspólnej nocy, która była jedną z najpiękniejszych nocy w jej życiu. Nie
żałowała. Kochała go, a przynajmniej tak jej się wydawało. Nigdy przedtem nie
była zakochana, nie znała tego uczucia. Chciała się w nim zakochać, chciała być
z nim już na zawsze, ale to wszystko psuło uczucie niepewności, brunetka czuła,
że za chwilę znów wydarzy się coś złego. Bała się, ale miała nadzieję, że tym
razem z Justinem uda jej się to wszystko przetrwać. Kiedy wyszła spod
prysznica, owinęła się ciepłym ręcznikiem i spojrzała w lustro. Była
szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. A jej oczy – tak jak zauważył Justin – były
ciemne...
Ubrała
się i zeszła po schodach na dół, gdzie szatyn krzątał się po kuchni i
przygotowywał śniadanie. Uśmiechnęła się na ten widok i weszła do
pomieszczenia, po czym usiadła na blacie kuchennym. Szatyn nic nie mówiąc
odwrócił się i szeroko uśmiechnął w jej
stronę. Brunetka przygryzła wargę i czuła, że po raz kolejny tego dnia się
rumieni.
-Mam nadzieję, że masz ochotę na
omlet, bo to jedyna rzecz, którą umiem przygotować – zaśmiał się.
-Z przyjemnością zjem omlet w twoim
wykonaniu... - Justin nałożył posiłek na talerz wziął do ręki widelec i
podszedł do dziewczyny, po czym zaczął ją karmić. - Pyszne – powiedziała i
uśmiechnęła się, gdy posiłek został zjedzony.
-No to chyba zasłużyłem na nagrodę
– stwierdził unosząc brwi.
-No chyba tak – zaśmiała się i
musnęła jego policzek.
-Ej – oburzył się. - Tylko tyle? -
spojrzała na niego i musnęła kącik jego ust. - No dobra, to mój ulubiony
pocałunek, ale to nie znaczy, że to wystarczy – dziewczyna wywróciła oczami i
po raz kolejny zbliżyła swoją twarz do jego i musnęła delikatnie jego usta, ale
chłopak pogłębił pocałunek biorąc jej twarz w dłonie. Stał pomiędzy jej nogami,
więc dziewczyna oplotła go wokół bioder i uśmiechnęła mu się w usta. Szatyn
przeniósł swoje dłonie na jej talię i włożył je pod jej koszulkę, na co
dziewczyna zadrżała.
-Mogę cię o coś zapytac? - odsunął
się od niej o kilka centymetrów.
-O co tylko chcesz – uśmiechnęła
się.
-Nie byłem pierwszy, prawda? -
zapytał, ale Shaylon nie zrozumiała, o co mu chodzi. - No wiesz, wczoraj... -
dodał zawstydzony. - Dobra, zapomnij o tym...
-Jeśli chodzi ci o to, co myślę, to
nie byłeś pierwszy i chyba sam się domyśliłeś, ale ja również nie byłam
pierwsza, więc nie wiem o co to zamieszanie...
-Zgadza się, nie byłaś
pierwsza - spuścił głowę. - Przepraszam
– powiedział cicho. - Zapomnij o tym, okey?
-Nie rozumiem, dlaczego wam facetom
tak bardzo zależy na tym, żeby być tym pierwszym – oburzyła się. - Zrobiłam to
kiedy miałam szesnaście lat, miałam wtedy taki okres w życiu, że na każdym
kroku się buntowałam, na dodatek w domu mój ojciec nie za bardzo mi to wszystko
ułatwiał. Chłopak, z którym to zrobiłam był moim przyjacielem, no powiedzmy, że
mogę go tak nazywać. Któregoś dnia się spotkaliśmy całą paczką no i się stało –
zaśmiała się. - Oboje byliśmy zestresowani i nic dobrego z tego nie wyszło,
byliśmy głupimi nastolatkami nieznającymi życia. Chcieliśmy po prostu zobaczyć,
jak to jest. Nie łączyło nas nic oprócz przyjaźni. To były wakacje, wakacje po
których on miał się przeprowadzić i w sumie może to i lepiej, że wyjechał, bo
po tym co się między nami stało, on wstydził się spojrzeć mi w oczy, to był
jakiś koszmar. Ale to co się wtedy stało trochę mną wstrząsnęło i może dlatego
wszystko się potoczyło w ten sposób, że dorosłam, zrozumiałam swój błąd i
jestem teraz tu, gdzie jestem – uśmiechnęła się. - I uwierz mi, wcale nie
wspominam przyjemnie mojego pierwszego razu, to było coś okropnego – wzdrygnęła
się i głośno zaśmiała.
-A
wczorajszą noc jak wspominasz? - zapytał patrząc jej głęboko w oczy.
-Bardzo, bardzo, ale to bardzo – z
każdym słowem zbliżała swoją twarz do jego twarzy – bardzo przyjemnie –
uśmiechnęła się i musnęła jego usta, a Justin pogłębił pocałunek. Szatyn
ponownie ułożył dłonie na talii dziewczyny i włożył dłonie pod jej koszulkę
delikatnie muskając palcami jej aksamitną skórę. Nie przerywał pocałunku, tylko
go pogłębiał.
-Ej, wczoraj na plaży nie byłeś
taki śmiały – przypomniała mu odsuwając się od niego na kilka centymetrów.
-Bo jeszcze wczoraj rano nie byłem
pewien, że jestem zakochany – powiedział z uśmiechem i znów wpił się w jej
usta. Jednak Shaylon nie odwzajemniła pocałunku i chłopak zauważył, że coś się
dzieje.
-Coś nie tak? - zapytał.
-Chodzi o to, że... - powiedziała
spuszczając głowę. - Ja nie wiem jak to jest...
-Co masz na myśli?
-No wiesz, ja nie wiem, jak to
jest... Ja chyba nigdy nie byłam zakochana, wiem, że to głupie – policzki
dziewczyny stały się nieco bardziej czerwone – a le nie wiem, jak to rozpoznać.
Nigdy nikomu tego nie powiedziałam tak prosto w oczy i ja w sumie... no
wiesz... proszę cię, nie każ mi tego tłumaczyć, bo to strasznie żenujące –
powiedziała spoglądając na chłopaka, ale po chwili znów spuściła głowę.
-Tego się nie da wytłumaczyć, bo to
ty musisz wiedzieć, musisz to po prostu czuć, a te słowa muszą wypłynąć prosto
z twojego serca, nic na siłę, nie mów tego, jeśli to nieprawda, bo zranisz nie
tylko tą osobę, ale także siebie – wyszeptał. - Kiedy już to czujesz, kiedy
patrzysz tej osobie w oczy – uniósł jej podbródek, żeby na niego spojrzała –
wtedy wiesz, że to ten moment, ta chwila, kiedy mówisz – zawiesił głos - kocham
cię - powiedział z lekkim uśmiechem. Dziewczyna patrzyła na niego jak
zahipnotyzowana zastanawiając się czy to aby na pewno to, nie mogła go zranić,
nie mogła go okłamać.
-Ja... - zaczęła. - Ja...
-Jesteśmy w domu! - usłyszeli głos
kobiety dobiegający z salonu.
-Mama? – powiedział cicho i był tym
widocznie zdziwiony. Odsunął się od dziewczyny, która po chwili zeskoczyła z
blatu kuchennego i stanęła obok chłopaka.
Wyszli
z kuchni i skierowali się do salonu, gdzie znajdowała się rodzina Justina.
Szatyn złapał Shaylon za rękę i mocno ją ścisnął, jakby chciał zastąpić tym
słowa: „nie martw się, polubią cię”.
-Co wy tu robicie? - zapytał.
-Cóż za miłe powitanie synku –
upomniała go kobieta.
-Przepraszam – uśmiechnął się. -
Mamo, tato, poznajcie Shaylon – kiedy to mówił, brunetka poczuła się trochę
tak, jakby przedstawiał ją jako swoją przyszłą żonę, co wydało jej się dość
śmieszne.
-Dzień dobry – przywitała się. -
Jestem Shaylon Johnson – wyciągnęła rękę w kierunku kobiety, a później w
kierunku mężczyzny, którego wyraz twarzy trochę ją przeraził.
-Miło nam cię poznać – kobieta
uśmiechnęła się w kierunku brunetki.
-Czemu wróciliście tak szybko? -
zapytał zaciekawiony szatyn.
-Twój ociec musiał wrócić do firmy
– odpowiedziała przewracając oczyma.
-Shaylon? Pobawisz się ze mną? - do
dziewczyny podbiegła Jazzy.
-Nie mogę, muszę teraz wracać do
domu – odparła spoglądając na dziewczynkę.
-To jeśli chcesz, mogę cię odwieźć
– odezwał się mężczyzna.
-Nie trzeba, chętnie się przejdę.
-Ale dla mnie to żaden problem –
dziewczyna zdziwiona jego propozycją spojrzała na Justina, na którego twarzy
widniał delikatny uśmiech.
-No dobrze – przytaknęła.
-Przyjdę do ciebie później, bo
chyba przerwano nam naszą rozmowę – powiedział cicho.
-Będę czekać – uśmiechnęła się.
Pożegnała
się z Justinem krótkim pocałunkiem oraz z jego mamą słowami: „do widzenia”.
Miała dziwne przeczucie, że ojciec Justina wcale nie jest taki uprzejmy. Ale
mogła się mylić, choć spojrzenie mężczyzny przyprawiało ją o dreszcze. Kiedy
wsiedli do samochodu i ruszyli na ulicę, dziewczyna podała adres, a później do
końca drogi zapadło milczenie.
-Zostaw mojego syna w spokoju –
powiedział parkując pod kamienicą.
-Słucham? - zapytała nie znając
powodu słów wypowiedzianych przez ojca Justina.
-Zostaw Justina w spokoju. Chcesz
mu zniszczyć życie? Wiem kim jesteś. Wiem, że twój ojciec to Tim Johnson i nie
pozwolę, żeby mój syn spotykał się z córką alkoholika – brunetka zamarła na te
słowa.
-Ale skąd... - nie była w stanie
dokończyć.
-Znałem twojego ojca... – rozpoczął
swoją opowieść.
*
Kiedy
w życiu nie udaje ci się jedna rzecz – myślisz sobie: „miałem zły dzień”, kiedy
kolejna czynność nie przynosi efektów – myślisz sobie „ostatnio szczęście mi
nie dopisuje”, ale kiedy wszystko inne zaczyna się walić, orientujesz się, że
coś jest nie tak. Jest kilka rozwiązań. Albo zrzucasz całą winę na siebie,
wmawiasz sobie, że jesteś beznadziejny. Czasami zdarza się też tak, że szukasz
winy w każdym napotkanym człowieku, zastanawiasz się czy ten ktoś nie życzy ci
źle i nagle każdy staje się twoim wrogiem. Jednak rzadko kto myśli o tym, że
tak już po prostu jest, że po tych złych chwilach przyjdą te dobre, że dzięki
cierpliwości można osiągnąć wymarzony cel. Los płata człowiekowi różne figle.
Jedni cieszą się każdym kolejnym szczęśliwym kolejnym dniem w życiu, a inni
muszą jeszcze trochę poczekać na to prawdziwe szczęście.
~~~~~~
tsssaa... no to by było na tyle dzisiaj... troszkę się posypało ich szczęście...
chciałam przeprosic wszystkich, których przez przeoczenie nie informowałam o nowych rozdziałach, ale dopiero niedawno zrobiłam porządek w tym wszystkim... :)
i założyłam aska, bo niektórzy może mają do mnie jakieś pytania, więc śmiało
do następnego, obiecuję wam, że już wtedy wszystko powinno się wyjaśnic... :)
Zajebisty rozdział :D Jaram się nim jak pochodnia *,* Dwaj szybko następny :D
OdpowiedzUsuńZajebiste . ! *_*
OdpowiedzUsuń@sabinkao
Oh, o kurde ojciec Justina wie o jej ojcu. W sumie trochę go rozumiem za tą reakcje, ale z drugiej strony to takie nie fair, że ludzie tak oceniają, lecz w życiu realnym dużo osób tak robi. Poza tym CUDNY szablon, sama zrobiłaś ? ;>
OdpowiedzUsuńChciałam zmienic trochę wygląd i tak sama robiłam szablon ;)
UsuńŚwietny jak zawsze, ale dlaczego skończyłaś w takim momencie?
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
A było tak pięknie...
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że i tak będą razem!
Rozdział zajebisty!
Czekam na nn <3
Wow zawalisty!!!!!! Czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuńooo, tego się nie spodziewałam. znaczy tej końcowej akcji, tego co powiedział tata justina. zastanawiam się, co jej powie. dawaj następny <3
OdpowiedzUsuńale żeś mnie zaskoczyła ;oo shbahsgdajs <33
OdpowiedzUsuńAaaaa cudne omg to było zajebiste ale jego ojciec masakra on się do niej uprzedził no kurde mam nadzieję że nie przestaną się spotykać.Jak mogłaś w takim momencie przerwać ??? Kocham to i czekam na następny ! <3 @Laaandrynka
OdpowiedzUsuńemooooocjeee bdchgsvfshgdvahadsj
OdpowiedzUsuńboze juz nie lubie taty Justina haha :D
dodawaj szyyybko nn <3
@polly325
Ale ładny nowy szablon! *.* Podoba mi się i dzięki niemu łatwiej się czyta, przyjemny dla oczu. Rozdział bardzo mi się spodobał. Ten pierwszy fragment był świetny. Z tym prysznicem i zmieszaniem Justina. To było słodkie. Oni tworzą świetną parę. I pomimo, że Shaylon nie jest do końca pewna czy go kocha, to ja wiem, że tak jest. :D Ona ma wątpliwości, bo nigdy nie znała tego uczucia. O co chodzi jego ojcu? Nie spodziewałam się czegoś takiego. Jestem ciekawa co kryje się za tą opowieścią. To wszystko źle świadczy o ojcu Justina. Ona ma ojca alkoholika i dlatego nie mogą razem być? Nie liczy się dla niego szczęście syna? Już nie lubię jego ojca. Mam nadzieję, że jeszcze wszystko się ułoży, że Justin znajdzie jakieś rozwiązanie. Oby.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
ugh, już nie lubię ojca Justina ;-;
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Shaylon, nie skończy tej znajomości.
cudowny rozdział ♥
To jest CUDOWNE:D Wiedziałam, że ten tata Justin'a będzie miał coś do niej, ale nie sądziłam, że będzie chodziło o takie coś. Jestem ciekawa co teraz dalej będzie między nimi.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
A było już tak dobrze nooo...dlaczego zawsze coś się musi spieprzyć?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jakoś im się poukłada.
Czekam na newsa :)
No to posypało się. Mam nadzieję, że Shaylon mimo tego co powiedział jego ojciec bd razem.
OdpowiedzUsuńprzeczytalam twoje wczesniejsze opowiadanie oraz to. uważam, że te nowe jest duzo lepsze od poprzedniego. rozwnielas sie bardzo i mama nadzieje ze rozwijac si ebdziesz dalej i nie zrezygnujesz z pisania. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie piszesz! Rozdział, ten blog jak inne Twoje blogi, są po prostu rewelacyjne! Pisz tak dalej, a zajdziesz bardzo daleko :)
OdpowiedzUsuńjejku, a było już tak pięknie, mam nadzieję, że ułoży się Shaylon, w końcu należy jej się to, po tych wszystkich cierpieniach z ojcem :)
OdpowiedzUsuń