Przyjechałem do domu i
pierwsze co zrobiłem, to wziąłem prysznic, byłem naprawdę
padnięty, ale nie byłem pewny czy zasnę, bo pomimo tego, że
Destiny czuła się już lepiej, a przynajmniej próbowała mi
to wmówić, to ja wiedziałem, że to już koniec.
Położyłem się na łóżku
i po chwili zasnąłem. Śniła mi się Destiny, była radosna,
ubrana w zwiewną sukienkę w kwiaty. Wciąż się uśmiechała.
Siedziałem pod drzewem i patrzyłem jak tańczy i cieszy się
życiem, kiedy nagle blondynka się przewróciła, zaczęła
płakać, a wraz z tym, że dziewczyna posmutniała, zmieniła się
cała sceneria. Wokół było ciemno i ponuro, Destiny nie
miała już na sobie zwiewnej sukienki tylko długą czarną suknię.
Jej twarz pobladła, a z miejsca, gdzie znajduje się serce, zaczęła
sączyć się krew. Dziewczyna patrzyła na mnie, a z jej oczu
leciały łzy, cierpiała, a ja w żaden sposób nie mogłem
jej pomóc. To był raczej koszmar, a nie sen.
Na szczęście usłyszałem
dźwięk mojego telefonu. Otworzyłem oczy i sięgnąłem po niego.
-Halo?
-Justin? - usłyszałem w
słuchawce zrozpaczony głos Alice. -Destiny...
-Co z nią? - gwałtownie
podniosłem się z łóżka.
-Justin, ona, ona nie żyje
– chciałem, żeby to był tylko jakiś głupi żart, że Destiny
żyje i czuje się tak dobrze, że wypuścili ją ze szpitala, że
wyzdrowiała i że za chwilę pojawi się w drzwiach mojego pokoju.
-Justin jesteś tam? - usłyszałem w słuchawce.
Rozłączyłem się i
rzuciłem telefonem o ścianę. Z odejściem Destiny odeszła mi też
chęć do życia. Nie wiem czego się spodziewałem. Że to będzie
takie proste, że jakoś to przeżyję. Przecież byłem na to
przygotowany, o ile do czegoś takiego w ogóle można się
przygotować. Miłość mojego życia odeszła, na zawsze. Nie mogę
uwierzyć, że nasza wspólna przygoda skończyła się, choć
tak naprawdę jeszcze dobrze się nie zaczęła. Zostałem sam i nie
wiem, czy sobie poradzę, więc w takich sytuacjach rozwiązanie może
być tylko jedno, spotkać się na tamtym świecie z moją ukochaną
i już zawsze być razem...
*
W dniu pogrzebu Destiny,
ubrałem czarną koszulę i spodnie, chciałem ją pożegnać. Choć
to naprawdę trudne, to musiałem pożegnać się z osobą, która
była sensem mojego życia.
Wsiadłem do samochodu i
ruszyłem w kierunku cmentarza. Płakałem i wcale się tego nie
wstydziłem. Bo przecież łzy to nie wstyd, nawet u mężczyzny, łzy
to oznaka, że cholernie ci na czymś zależało.
Dotarłem na miejsce, a
wszyscy zebrani od razu spojrzeli w moim kierunku ze współczuciem.
Spojrzałem na jej ojca, podszedłem do niego, uważałem, że
właśnie tak należało zrobić. Mężczyzna został teraz zupełnie
sam, Destiny od niego odeszła, a on nie miał już nikogo.
Ceremonia się skończyła
i przy grobie zostałem tylko ja i jej ojciec. Położyłem różę
i zapaliłem znicz, co ledwo mi się udało, gdyż dłonie wciąż
nie przestawały mi drżeć.
-Wie pan, może gdyby nie
ja, ona nadal by żyła, może to ja ściągnąłem na nią jakąś
klątwę, może to ze mną coś jest nie tak, to ja powinienem tu
leżeć. Destiny nie zasłużyła na taki los – wypowiedziałem te
słowa drżącym głosem, a po moich policzkach wciąż spływały
gorzkie łzy.
-Nie mów tak, nie
obwiniaj się. Destiny cię kochała, a skoro cię kochała, to
znaczy, że byłeś tego wart. Sprawiłeś, że się uśmiechała,
pomimo tego, że wiedziała, że jest chora. Na początku za tobą
nie przepadałem, uważałem, że zniszczysz życie mojej córce
i teraz wiem, jak bardzo się myliłem. Destiny kochała ciebie, a ty
kochałeś ją. Teraz traktuję cię jak swojego syna, jak członka
rodziny. Prawie dziewiętnaście lat temu przeżywałem dokładnie to
samo, co ty w tej chwili. Nie mówię, że teraz było mi
łatwiej, wręcz przeciwnie. Jednak teraz to wszystko wyglądało
zupełnie inaczej. Mogłem się jakoś do tego przygotować, o ile w
ogóle do takiego czegoś można się przygotować. Pożegnałem
się z Destiny, miałem taką możliwość. Moja żona umarła na
stole operacyjnym. Zrobili jej cesarskie cięcie i nawet nie zdążyła
zobaczyć naszego dziecka. Ale wiedziała, że ma córkę i
ostatnie słowo, które wypowiedziała, to Destiny. Zostałem z
nią sam, ale widocznie tak musiało być, że teraz zabrano mi także
ją. Zostałem sam, ale nie mam o to, żalu, bo Destiny zostanie ze
mną na zawsze, w moim sercu... Jeśli kiedyś będziesz chciał
pogadać, jeśli będziesz chciał powspominać, to ja zapraszam –
uśmiechnął się. -Destiny napisała do ciebie list i prosiła,
żebym ci go przekazał – mężczyzna wyciągnął z kieszeni
kopertę i mi ją podał.
-Dziękuję –
odpowiedziałem.
-Zostawię cię samego –
powiedział, po czym odszedł.
Przez moment wpatrywałem
się w kopertę, nie wiedząc co robić. Usiadłem na ławeczce przy
grobie Destiny i zacząłem czytać. Gdy tylko zobaczyłem jej
staranne pismo, oczy zaszły mi łzami, uwielbiałem gdy zamiast
kropki nad „i”, rysowała serduszko.
Justin...
Skoro czytasz ten list,
to znaczy, że mnie już nie ma na tym świecie, zawsze byłam
przezorna, dlatego już wcześniej napisałam ten list, żeby
wszystko Ci wyjaśnić.
Może nie powinnam
poruszać pewnych tematów, ale to jest bardzo istotne. Nigdy
nie powiedziałam Ci, dlaczego chciałam się zabić, nikomu o tym
nie powiedziałam. Wtedy chciałam żyć, to była po prostu taka
chwila bezradności. Mogłam umrzeć już wtedy i kiedy lekarze
powiedzieli mi, że mam tę wadę serca, to tak strasznie żałowałam
tego, co chciałam zrobić. Wiedz, że chciałam żyć i to, życie
spędzić z Tobą, jednak czasami nie mamy wpływu na takie rzeczy.
Marzyłam, żeby założyć z Tobą rodzinę, nawet mi się
oświadczyłeś, jednak z tych planów nici. Ktoś zadecydował
za mnie, takie było moje przeznaczenie i tyle.
Pamiętaj, nigdy, ale to
przenigdy, w żaden sposób nie obwiniaj się o moją śmierć.
Miałam wadę serca, nie mogłeś niczego zrobić.
Chciałam Ci jeszcze
podziękować za to, że zmieniłeś mój świat i wniosłeś
do niego trochę miłości. Nie ma słów, aby wyrazić to, co
teraz czuję. Zdaję sobie sprawę z tego, że moje szczęście może
się w każdej chwili skończyć, moje marzenia nigdy się nie
pełnią, a przecież dobrze wiesz, jakie było moje największe
marzenie.
Mam nadzieję, że nigdy
o mnie nie zapomnisz, ale nie chciałabym też, żebyś żył
przeszłością i udręczał się tym co było i nie wróci.
Mam nadzieję, że zachowasz mnie gdzieś tam na dnie swojego serca.
Kocham Cię i chciałabym móc być przy tobie teraz i cieszyć
się życiem, ale niestety mogę tylko chcieć. Żałuję, że już
nigdy nie będę mogła usłyszeć, jak dla mnie śpiewasz, jak
szepczesz mi na ucho, jak opowiadasz mi różne historyjki.
Przepraszam, że Cię zostawiam, ale nie nie mam na to wpływu. Stoję
na cienkiej granicy życia i śmierci, a kiedy Ty będziesz czytał
ten list, mnie już nie będzie.
I mam do Ciebie
ostatnią, najważniejszą prośbę. Ułóż sobie życie z
kimś innym, ale nie wybieraj przypadkowej dziewczyny, wybierz
kogoś, kto będzie wart twojej miłości. Bądź szczęśliwy.
Wspomnij o mnie kiedyś swoim dzieciom, powinny wiedzieć, że był
ktoś, kto kochał Cię bardziej niż ich mama, a Twoja żona.
Zawsze kochająca Cię
Destiny...<3
PS: Dołączam do listu
płytę, na której znajduje się nagranie. Chciałeś usłyszeć
moją piosenkę.
Zajrzałem do koperty i
faktycznie była tam płyta. Spojrzałem na grób, obraz był
zamazany, bo w oczach stały mi łzy. Dlaczego musiał odejść ktoś,
na kim tak bardzo mi zależało? Dlaczego po raz kolejny zostałem
sam? Wiedziałem, że nigdy nie pokocham nikogo tak bardzo, jak
Destiny, nikogo.
-Kocham Cię Destiny i
zawsze będę – wyszeptałem spoglądając na niebo z nadzieją, że
ona tam właśnie jest, uśmiecha się, myśli o mnie i czeka, aż
ponownie się spotkamy, na tamtym świecie, wtedy będziemy już
zawsze razem i nikt nam tego nie zepsuje...
*
Wróciłem do domu i
nikt do mnie nie podchodził, nie pytał, nie pocieszał. I dobrze.
Potrzebowałem spokoju, nie chciałem, żeby ktokolwiek mi
przeszkadzał, potrzebowałem po prostu spokoju.
Włączyłem laptopa i
włożyłem płytę do stacji dysków. Założyłem słuchawki
i po chwili na moim ekranie pojawił się obraz – Destiny siedząca
przy fortepianie.
-Cześć Kochanie –
powiedziała uśmiechając się. -Pewnie musisz się dziwnie czuć
oglądając ten filmik. Nie dziwię ci się. Obiecałam, że jeszcze
usłyszysz piosenkę, którą napisałam, więc postanowiłam
zrobić ci niespodziankę.
Blondynka zaczęła grać
melodię, a po chwili dołączyła swój piękny głos.
Chcę zostawić ślady
moich stóp na piaskach czasów
Wiedzieć, że było tam
coś takiego, coś takiego, co pozostawiłam
Kiedy opuszczę ten świat
nie pozostawię żalu
Zostawię coś, co utkwi w
pamięci
Więc oni nie zapomną
Byłam tutaj...
Żyłam, kochałam
Byłam tutaj...
Zrobiłam, skończyłam,
wszystko, co chciałam
I to było więcej niż
myślałam, że może być
Zostawię mój znak,
więc wszyscy będą wiedzieć
Byłam tutaj...
Chcę powiedzieć, że
żyłam każdego dnia, dopóki nie umarłam
Wiedzieć, że wniosłam
coś do czyjegoś życia
Serca, których
dotknęłam będą dowodem, że odchodzę
Że zrobiłam różnicę
i świat zobaczy
Byłam tu...
Żyłam, kochałam
Byłam tu...
Zrobiłam, skończyłam,
wszystko, co chciałam
I to było więcej niż
myślałam, że może być
Zostawię swój
znak, więc wszyscy będą wiedzieć
Byłam tu...
Chcę tylko, żeby
wiedzieli
Że dałam z siebie
wszystko, robiłam co w mojej mocy
Uszczęśliwiłam kogoś
Pozostawiłam ten świat
troszeczkę lepszym, tylko dlatego, że...
Byłam tu...
Byłam tu...
Żyłam, kochałam
Byłam tu...
Zrobiłam, skończyłam
Byłam tu...
-Kocham Cię Justin, nigdy o
tym nie zapominaj – dziewczyna powiedziała już łamiącym się
głosem, po czym się rozkleiła, w tym momencie kończył się
filmik.
Drżącą dłonią
wyłączyłem laptopa i odłożyłem go na biurko. Nie wierzyłem, że
to wszystko dzieje się naprawdę, a jednak, Destiny nie żyje, a ja
nie mam na to żadnego wpływu. Wstałem z łóżka i zacząłem
krzyczeć. Zrzucałem wszystko z szafek, bo musiałem w jakiś sposób
się wyżyć, inaczej bym zwariował. Potłukłem wazon, rozwaliłem
krzesło, ale nagle poczułem, że to nie może tak wyglądać.
Odwróciłem się i spojrzałem na szafkę nocną, na której
znajdowało się zdjęcie Destiny, nie chciałaby, żebym się
zadręczał, nie chciałaby, żebym żył tak, jakby to był koniec
świata... Choć dla mnie był...
~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam.
Nie chciałam jej zabić, a naprawdę czuję się jakbym zabiła człowieka.
Może niektórym z was się to nie spodoba, ale ja wymyśliłam to zakończenie już dawno temu, zawsze chciałam zrobić takie smutne i uwierzcie mi, chciałam zrobić wszystko, żeby ona jednak przeżyła, ala musiałam to tak zakończyć.
Mam nadzieję, że jednak ze mną zostaniecie, bo ja już zaczynam pisać nowe opowiadanie i myślę, że nie będzie ono takie smutne jak to, zresztą sami zobaczycie jak ze mną zostaniecie.
Postaram się za tydzień, albo wcześniej dodać epilog, o ile zdążę przed końcem świata hahah...
Podczas tego listu płakałam jak idiotka, a moja siostra patrzyła na mnie jakby zobaczyła, że całuję monitor czy coś. Świetne, ale szkoda, że ją zabiłaś. Teraz dodaj rozdział na drugim blogu. Pozdrawiam. / dance-of-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzabiłaś ją! :O Co Ty zrobiłaś? ryczę, jak dziecko. :( . rozwaliłaś mnie psychicznie. dawaj następne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńBeczałam . serio . szkoda że tak smutno się to wszystko skończyło , ale trudno . Czekam na następny blog . Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc spodziewałam się, że ją uśmiercisz, jednak jeśli przypomnę sobie początki opowiadania, nic na to nie wskazywało. Naprawdę świetnie opisałaś tą historię, ten rozdział jest chyba jednym z moich ulubionych - także ze względu na piosenkę, ponieważ uwielbiam Beyonce. Chciałabym napisać więcej, ale po prostu nie dam rady. Cieszę się, że zaczynasz pisać nowe opowiadanie, mam nadzieję, że będzie równie zaskakujące jak te. Czekam na epilog, czuję, że będzie niesamowity.
OdpowiedzUsuńi ch**j w bombki strzelił.....smutny ten rozdział :(
OdpowiedzUsuńświetnie to wszystko opisałaś:) czekam na kolejne opowiadanie :* Życzę weny,dużo weny :D
o ja jebie! dziewczyno! doprowadziłaś mnie do płaczu! serio... nie wiem, co powiedzieć. przede wszystkim, szkoda, że kończysz to opowiadanie, bo naprawdę świetnie było. jeśli miałabyś czas zapraszam do mnie na our-criminal-love-story.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNormalnie się wzruszyłam! Naprawdę. To było cudowne i jeszcze ta piosenka. Wiedziałam, że ją uśmiercisz, ale miałam choć trochę nadziei, że to zmienisz i wydaje mi się, że dzięki jej śmierci to opowiadanie podoba mi się jeszcze bardziej <3 @hypnotizing_me
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny<3 Jeszcze z tą piosenką to serio można się popłakać.. Szkoda, że tak się skończyło, ale twój wybór a i tak wyszło świetnie;D Czekam aż dodasz epilog i ciekawa już jestem jak będzie wyglądać kolejny blog:)
OdpowiedzUsuńto jest niesamowite! do ostatniej chwili miałam nadzieję, że to jakiś głupi żart - że ona wstanie i będzie obok niego, na zawsze. piosenka którą dałaś jako podkład jest czymś co mnie wzrusza.. osobiście ją uwielbiam i głos Beyonce pasuje idealnie.. liczyłam również, że może zrobisz 2 część tego opowiadania no ale cóż - nowe pewnie będzie tak samo niesamowite..
OdpowiedzUsuńco do zakończenia.. może i jest smutne ale dziwne jest to bo ja uwielbiam takie zakończenia.. sama nie wiem czemu - tak po prostu.. ;(
www.odnalezc-przeznaczenie.blogspot.com
nie lubię gdy główny bohater umiera to jest takie tragiczne. www.canadianswagbieber.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJejku, ona umarła, a ja się popłakałam. Jeszcze jak tak Justin płakał, to to już mnie kompletnie dobiło :C Naprawdę mimo wszystko, chodź wiedziałam jakie są fakty myślałam, że ona jakimś nadludzkim cudem przeżyje, że będą szczęśliwi, ale tak się nie stało. No cóż, śmierć jest dla ludzi największym zaskoczeniem :C Mimo wszystko opowiadanie było cudowne <3 Wiem, że następne również takie będzie, dlatego z niecierpliwością czekam na NN , informuj mnie proszę, nada. 42912928 <3
OdpowiedzUsuńJejku śliczne *_*,smutne ale piękne ;)
OdpowiedzUsuńO.Ja.Pitole. Cudowne zakończenie, ja wręcz uwielbiam takie! Ja piszę powieść z moja przyjaciółką i ona narzeka, że ciągle kogoś tam uśmiercam albo krzywdze, więc przywykłam do tego uczucia, jakbym kogos naprawdę zabiła. Ty też dasz rade :D Rozdział niesamowity i jeszcze ta piosenka, ach... pływam! Z niecierpliwością czekam na epilog i kolejne twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńBoże jakie to jest smutne, płacze teraz, właściwie można by powiedziec ze wyje, tak zżylam sie z tym blogiem, kurcze strasznie chciałam aby ona jednak przeżyła, ale nie odbwiniam cie, pozatym mysle ze tak jest nawet lepiej tak prawdziwej ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście że z Toba zostaniemy, przynajmniej ja na pewno, juz nie moge sie doczekać tego co wymyślisz :) Przepraszam jeżeli napisał tutaj jakieś błędy, ale pisze to szybko, ponieważ jestem strasznie zmęczona a do tego płacze :)
Pozdrawiam Ania
Płakałam . Nie chciałam żeby umierała . ale cóż .. kiedyś musiała . Gdy tylko zobaczyła w spisie rozdziałów rozdział 30 od razu chciało mi sie płakać . Kocham twoje opowiadania . Mam nadzieję , że w kolejnym opowiadaniu głównych bohaterem będzie Justin . ; )Nigdy nie przestane czytać twoich opowiadań ! czekam z niecierpliwościa na epilog .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
boże .. na początku przeproszę, że ominęłam kilka ostatnich rozdziałów, ale zaszła jakaś pomyłka i (chyba) nie dodałam tego bloga do czytanych, ale zaraz to zmienię .. no i o jezu nie nie wypowiadam się na temat rozdziału bo się poryczałam.. czekam na epilog ~brutal girl
OdpowiedzUsuńTo niesamowite jak takie opowiadanie potrafi wplynac na czlowieka. Czytajac to plakalam jak glupia, ci chwile dmuchajac w chusteczke. Czytam to i jest 2 w nocy a ja rycze. Nawet moja mama sie obudziła i patrzala na mnie jak na idiotke. Czemu ją ,,zabilaś'' ? Przeciez moglo byc tak pieknie :'( ale nie wnikam. To byla twoja decyzja. Chce ci pogratulowac talentu, bo to bylo pierwsze opowiadanie, nad ktorym sie tak rozkleilam. Jest piekny, ale cholernie smutny :(
OdpowiedzUsuńWcześniej napisałam długi komentarz (w pierwszym rozdziale)więc teraz będzie krótki...
OdpowiedzUsuńNie łatwo doprowadzić mnie do łez...Tobie się udało...
Dziękuję...