Każdy człowiek popełnia w
swoim życiu błędy. Podejmujemy decyzje, które zaważają w
naszym dalszym życiu. Zgadzamy się na pewne rzeczy nie zdając
sobie sprawy z konsekwencji. Nie dostrzegamy niektórych
istotnych spraw zza brudnych szyb pędzącego pociągu naszego życia.
Widzimy wszystko z zewnątrz i często boimy się zajrzeć do środka,
do wnętrza człowieka, a przecież czasami trzeba spojrzeć na
wszystko z innej perspektywy i rozważyć wszystkie możliwe wyjścia.
Dopóki mamy wybór, możemy być spokojni, jednak
czasami źle wybieramy, a skutki mogą być nieodwracalne. Zła
decyzja niesie za sobą wyrzuty sumienia i żal. Pozostaje nadzieja
na lepsze jutro, jednak gdzie mamy się udać kiedy zgaszono w nas
ostatni płomień nadziei, kiedy nie mieliśmy niczego prócz
tego ostatniego tlącego się w nas płomienia, a teraz, nie mamy już
nic... Niektórzy ludzie nam pomagają, a niektórzy
tylko czekają na to, aż się potkniemy i zbłaźnimy. Zdarzają się
też tacy, którzy będą próbowali wykorzystać nas do
własnych celów. Ale przecież nie tylko źli ludzie istnieją
na tym świecie, są też tacy, którym na nas zależy i chcą
naszego szczęścia. Mieć takich ludzi przy sobie, to tak, jakby
mieć cały skarb tego świata i jeszcze więcej.
Destiny miała przy sobie
te dwa typy ludzi. Justina, który ją kochał i chciał jej
dobra oraz Matta, który chciał ją po prostu wykorzystać.
Umiera się z wielu powodów: z miłości, z tęsknoty, z
rozpaczy, ze zmęczenia, z nudów, ze strachu...ona umierała z
bezsilności, chciała odejść, chciała się zabić, bo nie
wiedziała jak sobie z tym wszystkim poradzić. Chciała umrzeć nie
dlatego, by przestać żyć, lecz po to, by żyć inaczej. Kiedy
świat zacieśnia się do rozmiarów pułapki, śmierć zdaje
się być jedynym rozwiązaniem, ostatnią kartą, na którą
stawia się własne życie. Kiedy to wszystko zaczęło się
komplikować jeszcze bardziej, dziewczyna nie wytrzymała i podjęła
najtrudniejszą decyzję z możliwych. Żyć czy umrzeć? Ona chciała
umrzeć, lecz dopiero, gdy dowiedziała się, że naprawdę umiera,
zrozumiała, że chce żyć. W pewnym sensie to jej w czymś pomogło.
Zrozumiała, że kocha Justina i że to właśnie z nim chciała
spędzić resztę życia. Niestety nie było jej to dane. Wszystko
rozsypało się jak domek z kart. Jedna zła wiadomość zmieniła
wszystko.
Justin na każdym kroku
starał się udowodnić Destiny, ile dla niego znaczy, kochał ją i
nigdy nie chciał jej stracić. Chciał ją uratować, ale było już
za późno. Właśnie wtedy kiedy, dziewczyna zrozumiała, że
nie chce umierać, kiedy poczuła się naprawdę szczęśliwa, zabiła
ją choroba, nieuleczalna choroba. Los miał wobec nich inne plany.
Niestety, każdemu
przeznaczony jest jakiś los, jej przeznaczeniem była śmierć...
*
Justin długo nie mógł
się podnieść po śmierci Destiny. Minęły dwa lata, a jemu wciąż
zdarzały się chwile, kiedy zamykał się w swoim pokoju, włączał
filmik i płakał widząc swoją dziewczynę na ekranie komputera. To
było dla niego ciężkie przeżycie i stało się tak, że Justin
wyjechał z rodzinnego miasta i przez jakiś czas nie utrzymywał z
nikim kontaktu. Po pewnym czasie wrócił. Odwiedził ojca
dziewczyny, długo z nim rozmawiał i wspominał ukochaną. Tylko on
rozumiał Justina na tyle dobrze, żeby móc się z nim
porozmawiać.
Czy Justin ponownie się
zakochał? Tak. Poznał dziewczynę imieniem Kate. Kochał ją, ale
już nie tak mocno jak Destiny, wiedział, że już nikogo nie
pokocha tak mocno, wszyscy to wiedzieli i nikt nie wymuszał na nim,
żeby się to zmieniło. Justin i Kate byli szczęśliwą parą,
pomimo tego, że nie kochali siebie całym sercem. Oboje byli po
związkach z osobami, które kochali bardziej. Może właśnie
dlatego tak dobrze się rozumieli. Czasami Kate przypominała mu o
Destiny, gdy się śmiała, gdy gotowała, albo kiedy wykonywała
jakąkolwiek czynność. Nie, nigdy ich do siebie nie porównywał,
po prostu lubił wspominać swoją największą miłość...
~~~~~~~~~~~~~~
No i to by było na tyle. W ten sposób zakończyłam to opowiadanie i obiecałam sobie, że nie będę płakać, już dość łez dziś wylałam...
Chciałam Wam, moim czytelnikom bardzo, bardzo, bardzo podziękować za to, że ze mną byliście nawet wtedy, kiedy moje rozdziały były beznadziejne i bez sensu.
To nie jest koniec mojego blogowania. Już niedługo, na tej stronie pojawi się nowe opowiadanie, oczywiście jeśli będziecie chcieli. Ale już teraz zapraszam Was na bloga, którego założyłam dosłownie przed chwilą:
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
I jeszcze jedno!
Czy nadal chcecie być informowani o rozdziałach nowego opowiadania?
Na koniec najważniejsze.
Nie wiem, czy przed świętami i nowym rokiem zdążę coś tu dodać, więc już teraz życzę Wam wszystkim zdrowych, wesołych i szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia. No i udanego Sylwestra...
Pozdrawiam!
Świetne, bardzo świetne ;* O nowym opowiadaniu też mnie informuj ;D / dance-of-love
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie epilogi - więcej opisu uczuć, niż konkretnych wydarzeń. Cieszę się, że Justin znalazł sobie kolejną dziewczynę, jednak doskonale rozumiem to, że dalej myśli o Destiny. Cóż, chyba w poprzednich komentarzach powiedziałam już chyba wszystko, co leżało mi na sercu. Zabieram się za czytanie nowego bloga :)
OdpowiedzUsuńŚwietny:) Dobrze, że Justinowi się zaczęło już pod koniec trochę układać xD i Czekam na twoje nowe opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńWesołych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia :)
Śliczny epilog, uwielbiam takie opisy bo sama niestety nie umiem ich pisać :( Podziwiam Cię dziewczyno! Wzruszyłam się o tym jak Justin za nią tęsknił i płakał, aż mi się chce płakać, a przyznaję że rzadko to robię kiedy coś czytam. Co tu dużo mówić... CUDO!
OdpowiedzUsuńNapisałaś mi kiedyś w komentarzu, że wszyscy się rozwijają tylko nie ty ( chodzi mi o pisania ) wybacz ale muszę rozwiać twoje wątpliwości. Śledzę wszystkie twoje blogi od początku i mogę bez problemu powiedzieć ci że rozwinęłaś się i to bardzo. Potrafisz opisać tyle uczuć, emocji, pokazać świat wymyślonych bohaterów i ich wymyśloną historię jako coś prawdziwego. Bardzo żałuję, że to już koniec tego bloga bo śledzę go od samego początku. Mimo wszystko mam nadzieję, że nowy będzie tak samo wspaniały albo jeszcze lepszy. No i oczywiście nadal pragnę być informowana. No ale rozpisałam się nie na temat. Przechodząc do samego epilogu mogę stwierdzić, że jest boski. Opisałaś bardzo prostą i nieuniknioną sprawę swoimi słowami. Pokazałaś, że miłość może być czymś pięknym, czymś niesamowitym i zbyt rzadko spotykanym - ale to jest piękne. Dzięki twoim opisom weszłam w ich świat, postawiłam się w ich sytuacji, przeżywałam ból z Destiny i rozpacz z Justinem. Matko po prostu nie umiem powiedzieć niczego innego - coś pięknego!
OdpowiedzUsuńNo rozpisałam się, że zaraz stworzę opowiadanie ale przecież o to właśnie chodzi - o szczerą opinię płynącą prosto z serca. Moja właśnie z tamtąd płynie. Jeszcze raz dziękuję ci za tą historię a ja tymczasem przenoszę się na nowy blog twojego autorstwa. *.*
www.odnalezc-przeznaczenie.blogspot.com
www.pomoz-mi-wstac.blogspot.com
Po prostu cudowne, całe opowiadanie było nieziemskie. Skąd ja znam tą Kate Nie będę się rozpisywać, ty tak wiesz, że dla mnie jest wszystko ekstra. A z tym płakaniem to masz rację, że na dzisiaj wystarczy, dobrze, że nam tego oszczędziłaś;)
OdpowiedzUsuńHoranowa<3
myślałam ze Justin tez sie zabił ale ty mnie znowu zaskoczyłaś :)Taki pouczający ten epilog,podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne opowiadanie :) Tobie również Wesołych Świąt i żeby nadchodzący rok był lepszy niż ten :)
Normalnie sie poplakalam czekam na nn. .
OdpowiedzUsuńKurcze to takie słodkie, a jednocześnie smutne. Kochali siebie, ale niestety ona musiała odejść. Fajnie, że Justin cały czas o niej pamięta, ale ułożył sobie życie z inną osobą :)Powiem Ci, że nie wyobrażam sobie tego opowiadania z innym zakończeniem, dlatego cieszę się, że jest właśnie takie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na http://the-sweetest-sadness.blogspot.com/
Rycze ; c . Pierwszy raz się popłakałam czytając opowiadanie. Jedanak doskonale rozumiem Justina. Chciałabym przeżyć taką historię jak oni.. Kończy się może i bardzo smutno ale szczęście które spotkało ich wcześniej, ogromna miłość są tego godne < 3.
OdpowiedzUsuńPrzenoszę się na twój drugi blog i Życzę powodzenia w pisaniu . Ja kiedyś też pisałam, nie wiem czemu przestałam. Po przeczytaniu tej historii zaczęłam się zastanawiać czy nie wrócić. Dziękuje ci za to, jesteś wspaniała ; *
Coś mnie natchneło żeby przeczytać twoje stare opowiadanie... i jak już byłam blisko zakończenia to aż mi warga zdrętwiała...pierwszy raz tyle płakałam...to jest naprawdę piękna historia. boże to jest naprawdę nieziemskie <3 Gdy czytałam te wszystkie chwilę w której coś ją bolało to mnie aż brzuch zaczynał boleć. I jak on się jej ośiwadczył *o* To to już w ogóle..zdechłam :> Poprostu dziękuję ci za to opowiadanie bo właśnie czegość takiego potrzebowałam <3
OdpowiedzUsuńsprawilas, ze plakalam, wyrazanie emocji,przez ptosty przeksz to duzo
OdpowiedzUsuń