1.12.12

[28] "Uczę się, jak to jest za Tobą tęsknić."


     Z Destiny działo się coś niedobrego. Powinienem zadzwonić do jej ojca, powinniśmy jechać do szpitala. Bałem się o nią. Dziewczyna nie wyglądała najlepiej, a ja nie chciałem jej przecież tracić, chciałem, żeby została ze mną jak najdłużej.  
     Siedziałem przy fortepianie, a blondynka opierała głowę o moje ramię. Chciałem dla niej zaśpiewać. Piosenka, którą napisałem, opowiadała o naszym uczuciu, o naszej przeszłości, a także o przyszłości, o jej najgorszej wersji. Ułożyłem palce na klawiaturze i po chwili zacząłem grać pierwsze takty melodii. Po chwili dołączyłem również swój głos.  


Nie chciałem powiedzieć żegnaj
Nie chciałem widzieć jak płaczesz
A spójrz co zrobiłem

Nie chciałem zrobić tego bałaganu
Złamać Twojego serca i przyznaję się:
Tylko ja jestem winny!


Jak potrzebuję Cię usłyszeć?
Usłyszeć tak delikatnie, usłyszeć, jak mówisz cokolwiek?
Każda samotna łza, którą wylałaś
Cóż, to mnie zabija.
Oh, nie powinnaś tego widzieć.


Oh, to życie bez Ciebie
Uczę się, jak to jest za Tobą tęsknić
Przypuszczam, że powinienem wiedzieć, jak to jest
 To życie bez Ciebie i wszystko co wiem,

To się z tym pożegnać.
Więc żegnam.
To życie bez Ciebie
To życie bez Ciebie

Nie chciałem zrobić bałaganu
Nie chciałem znowu czuć
To serce jest zakochane, zdesperowane cały czas
Dzwoni? To nie jest dom
Boję się odebrać.

Wszystko, czego chcę, to ktoś, kto powie mi, że jestem szalony
To może mnie ocalić
Oh, wszystko czego chcę to ktoś

Właśnie tutaj, przy mnie
Oh, teraz mogę zobaczyć


To jest życie bez Ciebie
Uczę się, jak to jest za Tobą tęsknić
Przypuszczam, że potrzebuję wiedzieć, jak to jest

To jest życie bez Ciebie
Wszystko, co wiem, to się z tym pożegnać
Więc żegnam
To życie bez Ciebie
To życie bez Ciebie


      Skończyłem śpiewać i spojrzałem na Destiny, miała zamknięte oczy i mokre policzki. Była taka piękna i bezbronna, nie chciałem jej tracić, naprawdę. Mocno ją przytuliłem, a ona zaczęła płakać. To przerastało nas oboje i wcale nie dziwiła mnie jej reakcja. Mi też chciało się płakać, ale teraz ona potrzebowała mojego oparcia, nie mogłem pokazać jej, że również się boję, nie mogłem się załamać. Fakt, że nie było to łatwe, ale musiałem być silny, dla niej. Bo wszystko co robiłem, robiłem tylko dla niej.  
-Justin, ja nie chcę umierać – wyszlochała. Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech.
-Ciii – starałem się ją uspokoić.
      Chciałem jej powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, chciałem jej powiedzieć, że jeszcze nic nie jest przesądzone, że jeszcze dużo czasu przed nią... Chciałem, ale nie miałem tej pewności. Tej cholernej pewności, że nagle na jej chorobę wynajdą lekarstwo. Albo, że ta diagnoza okaże się jakąś pomyłką, że w rzeczywistości Destiny jest zdrowa. Tak bardzo tego pragnąłem, ale wiedziałem, że to jak marzenie ściętej głowy. Wydawało mi się, że już nawet się z tym wszystkim pogodziłem, ale nadal, kiedy Destiny miała chwile załamania, ja również czułem, że nie dam rady. Że kiedy ona odejdzie, to ja już nie będę miał powodów do szczęścia, do uśmiechu, nie będę miał powodów do życia, więc się zabiję. Wiem, że jestem okrutny, ale kiedy człowiekowi odbiera się sens życia, do głowy przychodzą mu różne rozwiązania, czasami głupie, a czasami jedyne jakie jakie pozostały.  
-Justin, chciałabym zostać sama, mógłbyś pojechać na zakupy, do kumpla, do domu, nie wiem. Muszę coś zrobić i nie chcę, żebyś przy tym był – spojrzałem na nią przestraszony. -Nie bój się, nie zrobię niczego głupiego, muszę coś zrobić, bo później mogę już nie mieć okazji, to nic strasznego, ale muszę zostać sama - wyjaśniła.
-Ale o co chodzi?
-Dowiesz się w swoim czasie – odpowiedziała krótko.
      Nie byłem pewien, czy powinienem zostawiać ją samą, bałem się o nią, bałem się, że podczas mojej nieobecności, stanie jej się coś złego. Pomimo tego, zgodziłem się i wyszedłem z domu. Miałem wrócić dopiero za godzinę. Pojechałem więc do domu, musiałem z kimś pogadać, nie mogłem być sam, bo wtedy przyszedłby mi do głowy jakiś głupi pomysł. Ktoś musiał ze mną być.
      Wszedłem do domu, w salonie bawiła się Jazzy, a Matthew – co było dziwne – się nią opiekował. Przywitałem się z siostrą i z Mattem tez.  
-Gdzie Destiny? - zapytał.
-W domu – odpowiedziałem nie wdając się w szczegóły. -A ty co? Sam z dzieciakami zostałeś?
-Na chwilę. Erin z ojcem wyszli na zakupy, Jaxon śpi, a ja bawię się z Jazzy. Za chwilę lecę na koncert.
-Już myślałem, że coś się stało, jak tu mieszkałem, nigdy nie widziałem, żebyś bawił się z dziećmi.
-Widzisz, zmieniłem się, to przez Destiny. Ona zmieniła tyle w naszym życiu – spuściłem głowę załamany. -Co jest? - zapytał.
-Może masz rację, że Destiny tyle zmieniła. Pojawiła się i sprawiła, że życie stało się lepsze. Może to dzięki niej, znów jesteśmy braćmi. Ale za to my chyba zrzuciliśmy na nią jakąś klątwę.
-O czym ty mówisz?
-Destiny jest chora – powiedziałem spokojnie.
-Przeziębiła się? - spojrzałem na brata z poważnym wyrazem twarzy.
-Destiny jest chora, umiera – powiedziałem bardzo cicho.
-Że co? - zapytał zdziwiony.
-Destiny umiera – uniosłem głos. -Wtedy, kiedy leżała w szpitalu, wykryli u niej wadę serca – powiedziałem trochę spokojniej. -Nie kwalifikuje się do przeszczepu – głos mi się załamał i nie mogłem już dłużej dusić w sobie łez. Ukryłem twarz w dłoniach i zacząłem płakać jak małe dziecko. Kto by powiedział, że otworzę się przed Mattem.
-Powiedzenie „wszystko będzie dobrze” jest w tym momencie nie na miejscu. Więc nie wiem co mam powiedzieć – spojrzałem na niego.
-Dzięki... - powiedziałem cicho.
-Słuchaj, a może ja mógłbym jakoś pomóc. Mam znajomości, znajdę dobrego lekarza, może jeszcze nie wszystko jest przesądzone – zaproponował.
-Jej ojciec był już z nią u jakiegoś lekarza, powiedział to samo...
-Nie można się poddawać.

10 komentarzy:

  1. Śliczny rozdział, chociaż niezbyt długi. Ale mimo wszystko nie mogę się doczekać, jaki będzie koniec tej historii. Podkład cudowny, zakochałam się w tej piosence.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział szkoda, że taki krótki ale na serio fajny.. Nie chcę, żeby Destiny umierała. Ciekawa jestem co ona chciała zrobić, że wygoniła Justina na godzinę. :D A piosenka cudowna, nigdy jej nie słyszałam, i cudoo :D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  3. po pierwsze, masz śliczny szablon. wolałam napisać na początku, bo później znowu zapomnę. co do rozdziału.... interesuje mnie bardzo o co chodzi Destiny i szczerze powiedziawszy ... trochę się tego obawiam. no i do tego jeszcze Matt... od kiedy on taki pomocny?;> czekam na kolejny rozdział! pozdrawiam, buziaki:*** [faulty-heart.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko kochana ! Co was wzięło wszystkich dzisiaj? Czytam same uczuciowe i rozklejające historie. Kolejny raz tego dnia mam rozmazany tusz na policzkach. Do tego te piosenki.. Ludzie umrę ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Kolejny raz wczułam się w bohatera, kolejny raz pozwoliłam sobie wejść do ich życia.. Dziękuję i tobie. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ejjj co tak krótko :( Tak czy siak podoba mi się. Jest taki strasznie smutny. Mam nadzieję że Dest nie umrzę, przecież Justin tego nie wytrzyma.;c Chyba jestem za bardzo zboczona, ale wydaję mi się że Dest chce przeżyć swój pierwszy raz z Justem.hahha.xd No i czekam na nn.;**

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku <3 przepiękny rozdział szkoda że krótki :P nie moge doczekać się kolejnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebistyy :D
    za bardzo sie wczułam i sie tez popłakalam..
    NN !!!


    @polly325

    OdpowiedzUsuń
  8. AAA! Boskie, boskie, boooskie. Kocham normalnie : * / jummen.blogspot.com & clauners.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny rozdział, chociaż trochę krótki :( A z tą muzyką w tle to już wgl, śliczny. Mam nadzieję, że coś wymyślą z Mattem, żeby Destiny przeżyła!! Czekam na nn [elsedream.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  10. Oby Destiny przeżyła <3333 Mam taką nadzieję, że przeżyje : ) czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate