24.11.12

[27] "...dopóki ty jesteś szczęśliwa, nic innego się nie liczy."

     Kiedy Justin przede mną uklęknął, spodziewałam się tego, co chce zrobić. Poczułam jak do moich oczu napływają łzy. Spojrzałam mu w oczy i delikatnie się uśmiechnęłam, byłam szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa.
-Wyjdziesz za mnie? - zapytał w końcu. Milczałam, patrzyłam mu prosto w oczy i widziałam jak zaczyna się denerwować, że ja nie reaguję, że nie zrobiłam niczego.
-Tak! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Uklękłam obok niego i zaczęłam go obcałowywać, śmiejąc się przy tym. -Kocham cię, kocham, kocham, kocham – krzyczałam. Przytuliłam go jeszcze mocniej po czym oderwałam się od niego i spojrzałam na jego twarz. Uśmiechał się od ucha do ucha, dosłownie. A te skaczące iskierki w jego oczach doprowadziły mnie do takiego stanu, że czułam, że do końca dnia, tygodnia, miesiąca, a może nawet roku uśmiech nie zejdzie mi z twarzy. To jedno pytanie, a zmieniło tak wiele. Byłam po prostu szczęśliwa, że w swoim życiu mogłam doznać takiego uczucia.
-Mam coś dla ciebie – podał mi pudełeczko, otworzyłam je i zobaczyłam delikatny pierścionek z brylancikiem, taki o jakim marzyłam. Założyłam go i spojrzałam na Justina. -Wiem, że pewnie chciałabyś, żeby to wszystko było w bardziej romantycznych okolicznościach, jakaś kolacja, czy spacer, a nie pokój po którym walają się ubrania...
-Kocham cię – zamknęłam mu usta pocałunkiem.
-Destiny, co tu się dzieje? - do pokoju wszedł mój ojciec, a jego mina była nie do opisania.
-Wygłupialiśmy się trochę – palnęłam.
-Twój tata powinien wiedzieć, żeby było tak jak należy – Justin wstał i po chwili pomógł mi się podnieść.
-Jesteś pewien? Nie boisz się? - zapytałam tłumiąc śmiech. Justin wziął to jednak na poważnie. Spojrzał na mnie znacząco i uścisnął moją dłoń.
-Mogę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? - zapytał zniecierpliwiony ojciec.
-Proszę pana – zaczął Justin. -Chciałbym prosić pana o rękę Destiny – powiedział niepewnie. Spojrzałam na mojego tatę, a później na Justina. Chwilami miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, a chwilami chciałam uciec. Pomiędzy moim ojcem, a Justinem toczyła się wojna na spojrzenia i szatyn najwidoczniej ją przegrywał, czułam jak mocniej ściska moją dłoń.
-Możecie już przestać?! - oburzyłam się, a oni obaj na mnie spojrzeli. -Tato, kocham Justina i bez względu na to co powiesz, moja decyzja się nie zmieni – oświadczyłam.
-A czy ja coś mówię? Zrozumiałem już, że ten chłopak cię kocha i nie mam nic przeciwko temu. Boję się jednak o was – uśmiechnął się lekko. Tata spuścił głowę i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Spojrzałam na Justina po czym mocno się do niego przytuliłam.
-Co jeśli tata miał rację? Nie chcę, żebyś cierpiał...
-Ciii... - musnął moje usta. -O nic się nie martw, dopóki jesteś szczęśliwa, nic innego się nie liczy... - uśmiechnął się i ponownie musnął moje usta.
-Kocham cię – szepnęłam.
-Ja ciebie też...

      Dochodził wieczór, a ja próbowałam namówić Justina na to, żeby zaśpiewał mi piosenkę, którą niedawno napisał, nie dawał się przekonać. Powiedział, że jeśli ja dla niego zaśpiewam, on również to zrobi. Nie zgodziłam się na taki układ, bo z piosenką, którą ostatnio napisałam, miałam inne plany.  
      Leżałam na łóżku opierając głowę o ramię mojego narzeczonego. Niby niczego więcej mi nie brakowało, a jednak, pomimo tego, że obiecałam sobie, że postaram się nie myśleć o tym, co nadejdzie, to te myśli były silniejsze ode mnie, nie panowałam nad tym. Przecież chciałam spróbować żyć normalnie, jednak to siedzi gdzieś w głębi mnie. Nie tylko ja mam z tym problem. Justin też o tym myśli, widzę to w jego oczach. A to, że się mi oświadczył tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Chciał spełnić moje marzenie, bo nie jest pewien, czy uda mi się dożyć, tego dnia.  
      Spojrzałam na Justina i się uśmiechnęłam, szatyn odwzajemnił mój gest. Uświadomiłam sobie, jakie wielkie szczęście mnie spotkało, kiedy go poznałam. Przeszliśmy naprawdę wiele. Matthew i jego oszustwa. Później moja głupota, dzięki której w sumie zrozumiałam, że Justin to ten jeden jedyny, takie coś chyba było mi potrzebne. Kto by pomyślał, że żeby coś takiego zrozumieć, trzeba przejść przez tyle zakrętów życiowych.  
      Chyba gdy tak siedziałam to przysnęłam i spałam aż do rana. Swoją drogą to miałam piękny sen. Ja w białej sukni, a Justin w smokingu, to było naprawdę piękne. Niestety kiedy się obudziłam, szatyna nie było obok mnie. Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek. Była dwunasta! Zerwałam się z łóżka i wyciągając z szafy pierwsze lepsze ubrania, pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i się przebrałam. Odświeżona zeszłam na dół, gdzie zastałam miły widok – Justin przy fortepianie. Nie śpiewał, ale raczej układał melodię do, jak się domyślałam swojej nowej piosenki. Lepszy widok nie mógł mnie zastać z samego rana.  
      Po cichu podeszłam do niego i jeszcze przez chwilę stałam za nim i mu się przyglądałam, po czym podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców. Chyba go trochę wystraszyłam, bo aż się wzdrygnął.
-Nareszcie wstałaś śpiochu – musnął moje usta.
-Wiesz co, teraz to już nie masz odwrotu i musisz mi zaśpiewać, bo i tak słyszałam melodię – uśmiechnęłam się szeroko.
-Ale ty też coś zaśpiewasz – postawił warunek.
-Zastanowię się – dałam mu krótkiego całusa. -Idę zjeść śniadanie – oznajmiłam.
-Zjem z tobą – podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Nie musiałeś na mnie czekać – uśmiechnęłam się.
-Wcale nie czekałem, po prostu zgłodniałem...
      Podczas jedzenia śniadania Justin opowiadał jakieś głupie kawały, które rozśmieszały mnie tak bardzo, że rozbolał mnie brzuch. W pewnej chwili, poczułam, że boli mnie nie tylko brzuch... Poczułam jakieś dziwne kłucie w sercu. Przestałam się śmiać i zaczęłam głęboko oddychać. Położyłam dłoń na sercu i spojrzałam na Justina. Zmartwił się.
-Co się dzieje? - zapytał.
-Boli – wyszeptałam.
-Zadzwonię po twojego tatę i pojedziemy do szpitala – wstał i wyciągnął telefon z kieszeni.
-Nie, proszę nie – chciałam go powstrzymać. -Po prostu jest już dwunasta, a ja nie wzięłam tabletek – skłamałam, bo wcale nie miałam wyznaczonej godziny dawkowania.
-Jesteś pewna? Ja bym wolał zadzwonić.
-Tak, muszę tylko wziąć tabletki – powoli wstałam i pomimo bólu, udało mi się nalać wody do szklanki, tak, żeby Justin nie zauważył, że trzęsą mi się ręce. Wzięłam tabletki i spodziewałam się tego, że ból ustąpi, jednak ja miałam wrażenie, że on jeszcze się nasilił.
      Dlaczego nie powiedziałam Justinowi prawdy? Dlaczego nie chciałam, żeby dzwonił do taty? Odpowiedź była prosta. Nie wiedziałam, ile czasu mi zostało, a ten objaw, ten ból, był jednoznacznym znakiem, że dzieje się coś niedobrego. Nie chciałam spędzać ostatnich chwil z Justinem w szpitalnym łóżku, nie chciałam, żeby się martwił. Nie chciałam, żeby ten ostatni czas, który razem spędzimy zapamiętał jako ciągły pobyt w szpitalu, lekarstwa, lekarze, kroplówka. Chciałam, żeby w jego pamięci pozostały tylko te dobre chwile.  
      Może moje zachowanie było głupie. Może gdybym poszła do szpitala, coś by się zmieniło, może żyłabym dłużej. Jednak ja cholernie się tego bałam. Bałam się, że pójdę do szpitala i już z niego nie wrócę. Nie chciałam, żeby tak wyglądała reszta mojego życia.  
      Usiadłam na kanapie w salonie i ponownie złapałam się za serce. Justin robił dla mnie herbatę i kazał mi się położyć. Martwił się o mnie i nie chciałam go denerwować, bo widziałam jak to przeżywa. Chłopak pojawił się w salonie z dwoma kubkami, podał mi jeden z nich i usiadł obok mnie, a mi przypomniała się pewna sytuacja. Zastanawiałam się, czy on też o tym pomyślał.
-Justin? Pamiętasz, jak wtedy przyszłam do was do domu, bo pokłóciłam się z ojcem? - zapytałam zaciekawiona.
-Nie mógłbym tego zapomnieć – odpowiedział lekko się czerwieniąc.
-Wtedy też zrobiłeś dla mnie herbatę, a później poprosiłam cię, żebyś coś dla mnie zagrał – uśmiechnęłam się na wspomnienie tamtego wydarzenia.
-Pamiętam, że zaśpiewałem ci piosenkę, którą w sumie również napisałem z myślą o tobie. Byłaś dziewczyną, która pojawiła się w moim życiu i zmieniła wszystko. Nie mogłem jednak znieść tego, że byłaś dziewczyną mojego brata – głośno westchnął, wstał, zabrał ode mnie kubek i złapał mnie za rękę. Powoli wstałam i oboje skierowaliśmy się w stronę fortepianu. Usiadłam obok Justina i oparłam głowę o jego ramię. -Ta piosenka również opowiada o tobie – wyszeptał i zaczął grać, a po chwili dołączył do tego swój aksamitny głos.


~~~~~~~~
Nigdy nie podejrzewałam, że kiedykolwiek, w moim opowiadaniu będą zaręczyny. Normalnie nie mogę uwierzyć, że to dodałam. Masakra. Ogólnie nie przypuszczałam też, że moje opowiadanie będzie takie długie. A to wszystko dzięki Wam :)
Postaram się szybko dodać następny. 
Pozdrawiam
@WaitForYourLove

13 komentarzy:

  1. lol. ale mam zaciesza po tym rozdziale. kocham < 33

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, ale się słodko zrobiło. Dalej nie daje mi spokoju to, jak planujesz zakończyć opowiadanie i coś czuję, że doprowadzisz mnie do łez. Z jednej strony, jeśli uśmiercisz główną bohaterkę, to nie będę w stanie Ci tego wybaczyć, z drugiej strony szczęśliwe zakończenie byłoby zbyt prostym rozwiązaniem. Ale w każdym razie - pozostawiam to Tobie.
    Rozdział jest utrzymany w bardzo ciepłym nastroju, chociaż jeden z fragmentów (ból serca) przyprawił mnie o ciarki na plecach, dosłownie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, jakie słoooodkie. Kocham, kocham, kochaaam <3. / jummen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Końcówka rozdziału magiczna <3
    Nie wiem jak ty to robisz , ale jak czyta się twoje rozdziały , to chce się więcej i więcej ! ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne, świetne, świetne!!! :D To takie piękne <3


    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział oczywiście świetny. Mam cały czas nadzieję, że stanie się cud i ona wyzdrowieje. Czekam na kolejny.
    @Agaulka

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny! czekam na nn;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezuuu to jest świetne! ale ona no musi wyzdrowieć! nie może umrzeć, bo nie lubię smutnych zakończeń i będę płakać! Kurcze już nie mogę doczekać się następnego! :( @hypnotizing_me

    OdpowiedzUsuń
  9. po pierwsze, urzekł mnie nagłówek <3 taki stosowny do tematyki opowiadania <3 Po drugie, kurde no! Ta scena z poprzedniego rozdziału, oświadczyny. Nie mogę tego z głowy wywalić, magia <3 No i wciąż mam nadzieję, że ona wyzdrowieje i będą żyli długo i szczęśliwie <3 Możesz mnie informować na tt ? <3 @BieberTeamPL

    OdpowiedzUsuń
  10. ja tu zaraz oszaleje ! jak ona umrze to będzie koniec świata..cudowny rozdział ! czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ZGODZIŁA SIĘ! Wooho Justin musi być naprawdę wniebowzięty, ale to jednocześnie dziwne kurcze w tym wieku ślub, ja bym sobie tego nie wyobrażała, ale kiedy w grę wchodzi życie Destiny to najromantyczniejsza rzecz jaką czytałam! Jesteś boska <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie moge, po prostu nie moge. To jest takie romantyczne, cudowne. Mam nadzieje, ze ona nie umrze. Ale z taka chorobą to nigdy nic nie wiadomo ;(
    Justin jest taki słodki i opiekuńczy. Dodaj szybciutko nowy. Jak zwykle zapraszam cie do mnie :)
    [story-about-chanel-and-justin]

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate