Kiedy
Justin przede mną uklęknął, spodziewałam się tego, co chce
zrobić. Poczułam jak do moich oczu napływają łzy. Spojrzałam mu
w oczy i delikatnie się uśmiechnęłam, byłam szczęśliwa,
naprawdę szczęśliwa.
-Wyjdziesz
za mnie? - zapytał w końcu. Milczałam, patrzyłam mu prosto w oczy
i widziałam jak zaczyna się denerwować, że ja nie reaguję, że
nie zrobiłam niczego.
-Tak! -
krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Uklękłam obok niego i
zaczęłam go obcałowywać, śmiejąc się przy tym. -Kocham cię,
kocham, kocham, kocham – krzyczałam. Przytuliłam go jeszcze
mocniej po czym oderwałam się od niego i spojrzałam na jego twarz.
Uśmiechał się od ucha do ucha, dosłownie. A te skaczące iskierki
w jego oczach doprowadziły mnie do takiego stanu, że czułam, że
do końca dnia, tygodnia, miesiąca, a może nawet roku uśmiech nie
zejdzie mi z twarzy. To jedno pytanie, a zmieniło tak wiele. Byłam
po prostu szczęśliwa, że w swoim życiu mogłam doznać takiego
uczucia.
-Mam
coś dla ciebie – podał mi pudełeczko, otworzyłam je i
zobaczyłam delikatny pierścionek z brylancikiem, taki o jakim
marzyłam. Założyłam go i spojrzałam na Justina. -Wiem, że
pewnie chciałabyś, żeby to wszystko było w bardziej romantycznych
okolicznościach, jakaś kolacja, czy spacer, a nie pokój po
którym walają się ubrania...
-Kocham
cię – zamknęłam mu usta pocałunkiem.
-Destiny,
co tu się dzieje? - do pokoju wszedł mój ojciec, a jego mina
była nie do opisania.
-Wygłupialiśmy
się trochę – palnęłam.
-Twój
tata powinien wiedzieć, żeby było tak jak należy – Justin wstał
i po chwili pomógł mi się podnieść.
-Jesteś
pewien? Nie boisz się? - zapytałam tłumiąc śmiech. Justin wziął
to jednak na poważnie. Spojrzał na mnie znacząco i uścisnął
moją dłoń.
-Mogę
wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? - zapytał zniecierpliwiony
ojciec.
-Proszę
pana – zaczął Justin. -Chciałbym prosić pana o rękę Destiny –
powiedział niepewnie. Spojrzałam na mojego tatę, a później
na Justina. Chwilami miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, a
chwilami chciałam uciec. Pomiędzy moim ojcem, a Justinem toczyła
się wojna na spojrzenia i szatyn najwidoczniej ją przegrywał,
czułam jak mocniej ściska moją dłoń.
-Możecie
już przestać?! - oburzyłam się, a oni obaj na mnie spojrzeli.
-Tato, kocham Justina i bez względu na to co powiesz, moja decyzja
się nie zmieni – oświadczyłam.
-A czy
ja coś mówię? Zrozumiałem już, że ten chłopak cię kocha
i nie mam nic przeciwko temu. Boję się jednak o was – uśmiechnął
się lekko. Tata spuścił głowę i wyszedł z pokoju zamykając za
sobą drzwi. Spojrzałam na Justina po czym mocno się do niego
przytuliłam.
-Co
jeśli tata miał rację? Nie chcę, żebyś cierpiał...
-Ciii...
- musnął moje usta. -O nic się nie martw, dopóki jesteś
szczęśliwa, nic innego się nie liczy... - uśmiechnął się i
ponownie musnął moje usta.
-Kocham
cię – szepnęłam.
-Ja
ciebie też...
Dochodził
wieczór, a ja próbowałam namówić Justina na
to, żeby zaśpiewał mi piosenkę, którą niedawno napisał,
nie dawał się przekonać. Powiedział, że jeśli ja dla niego
zaśpiewam, on również to zrobi. Nie zgodziłam się na taki
układ, bo z piosenką, którą ostatnio napisałam, miałam
inne plany.
Leżałam
na łóżku opierając głowę o ramię mojego narzeczonego.
Niby niczego więcej mi nie brakowało, a jednak, pomimo tego, że
obiecałam sobie, że postaram się nie myśleć o tym, co nadejdzie,
to te myśli były silniejsze ode mnie, nie panowałam nad tym.
Przecież chciałam spróbować żyć normalnie, jednak to
siedzi gdzieś w głębi mnie. Nie tylko ja mam z tym problem. Justin
też o tym myśli, widzę to w jego oczach. A to, że się mi
oświadczył tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Chciał spełnić
moje marzenie, bo nie jest pewien, czy uda mi się dożyć, tego
dnia.
Spojrzałam
na Justina i się uśmiechnęłam, szatyn odwzajemnił mój
gest. Uświadomiłam sobie, jakie wielkie szczęście mnie spotkało,
kiedy go poznałam. Przeszliśmy naprawdę wiele. Matthew i jego
oszustwa. Później moja głupota, dzięki której w
sumie zrozumiałam, że Justin to ten jeden jedyny, takie coś chyba
było mi potrzebne. Kto by pomyślał, że żeby coś takiego
zrozumieć, trzeba przejść przez tyle zakrętów życiowych.
Chyba
gdy tak siedziałam to przysnęłam i spałam aż do rana. Swoją
drogą to miałam piękny sen. Ja w białej sukni, a Justin w
smokingu, to było naprawdę piękne. Niestety kiedy się obudziłam,
szatyna nie było obok mnie. Przeciągnęłam się i spojrzałam na
zegarek. Była dwunasta! Zerwałam się z łóżka i wyciągając
z szafy pierwsze lepsze ubrania, pobiegłam do łazienki. Wzięłam
szybki prysznic i się przebrałam. Odświeżona zeszłam na dół,
gdzie zastałam miły widok – Justin przy fortepianie. Nie śpiewał,
ale raczej układał melodię do, jak się domyślałam swojej nowej
piosenki. Lepszy widok nie mógł mnie zastać z samego rana.
Po
cichu podeszłam do niego i jeszcze przez chwilę stałam za nim i mu
się przyglądałam, po czym podeszłam do niego i przytuliłam się
do jego pleców. Chyba go trochę wystraszyłam, bo aż się
wzdrygnął.
-Nareszcie
wstałaś śpiochu – musnął moje usta.
-Wiesz
co, teraz to już nie masz odwrotu i musisz mi zaśpiewać, bo i tak
słyszałam melodię – uśmiechnęłam się szeroko.
-Ale ty
też coś zaśpiewasz – postawił warunek.
-Zastanowię
się – dałam mu krótkiego całusa. -Idę zjeść śniadanie
– oznajmiłam.
-Zjem z
tobą – podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Nie
musiałeś na mnie czekać – uśmiechnęłam się.
-Wcale
nie czekałem, po prostu zgłodniałem...
Podczas
jedzenia śniadania Justin opowiadał jakieś głupie kawały, które
rozśmieszały mnie tak bardzo, że rozbolał mnie brzuch. W pewnej
chwili, poczułam, że boli mnie nie tylko brzuch... Poczułam jakieś
dziwne kłucie w sercu. Przestałam się śmiać i zaczęłam głęboko
oddychać. Położyłam dłoń na sercu i spojrzałam na Justina.
Zmartwił się.
-Co się
dzieje? - zapytał.
-Boli –
wyszeptałam.
-Zadzwonię
po twojego tatę i pojedziemy do szpitala – wstał i wyciągnął
telefon z kieszeni.
-Nie,
proszę nie – chciałam go powstrzymać. -Po prostu jest już
dwunasta, a ja nie wzięłam tabletek – skłamałam, bo wcale nie
miałam wyznaczonej godziny dawkowania.
-Jesteś
pewna? Ja bym wolał zadzwonić.
-Tak,
muszę tylko wziąć tabletki – powoli wstałam i pomimo bólu,
udało mi się nalać wody do szklanki, tak, żeby Justin nie
zauważył, że trzęsą mi się ręce. Wzięłam tabletki i
spodziewałam się tego, że ból ustąpi, jednak ja miałam
wrażenie, że on jeszcze się nasilił.
Dlaczego
nie powiedziałam Justinowi prawdy? Dlaczego nie chciałam, żeby
dzwonił do taty? Odpowiedź była prosta. Nie wiedziałam, ile czasu
mi zostało, a ten objaw, ten ból, był jednoznacznym znakiem,
że dzieje się coś niedobrego. Nie chciałam spędzać ostatnich
chwil z Justinem w szpitalnym łóżku, nie chciałam, żeby
się martwił. Nie chciałam, żeby ten ostatni czas, który
razem spędzimy zapamiętał jako ciągły pobyt w szpitalu,
lekarstwa, lekarze, kroplówka. Chciałam, żeby w jego pamięci
pozostały tylko te dobre chwile.
Może
moje zachowanie było głupie. Może gdybym poszła do szpitala, coś
by się zmieniło, może żyłabym dłużej. Jednak ja cholernie się
tego bałam. Bałam się, że pójdę do szpitala i już z
niego nie wrócę. Nie chciałam, żeby tak wyglądała reszta
mojego życia.
Usiadłam
na kanapie w salonie i ponownie złapałam się za serce. Justin
robił dla mnie herbatę i kazał mi się położyć. Martwił się o
mnie i nie chciałam go denerwować, bo widziałam jak to przeżywa.
Chłopak pojawił się w salonie z dwoma kubkami, podał mi jeden z
nich i usiadł obok mnie, a mi przypomniała się pewna sytuacja.
Zastanawiałam się, czy on też o tym pomyślał.
-Justin?
Pamiętasz, jak wtedy przyszłam do was do domu, bo pokłóciłam
się z ojcem? - zapytałam zaciekawiona.
-Nie
mógłbym tego zapomnieć – odpowiedział lekko się
czerwieniąc.
-Wtedy
też zrobiłeś dla mnie herbatę, a później poprosiłam cię,
żebyś coś dla mnie zagrał – uśmiechnęłam się na wspomnienie
tamtego wydarzenia.
-Pamiętam,
że zaśpiewałem ci piosenkę, którą w sumie również
napisałem z myślą o tobie. Byłaś dziewczyną, która
pojawiła się w moim życiu i zmieniła wszystko. Nie mogłem jednak
znieść tego, że byłaś dziewczyną mojego brata – głośno
westchnął, wstał, zabrał ode mnie kubek i złapał mnie za rękę.
Powoli wstałam i oboje skierowaliśmy się w stronę fortepianu.
Usiadłam obok Justina i oparłam głowę o jego ramię. -Ta piosenka
również opowiada o tobie – wyszeptał i zaczął grać, a
po chwili dołączył do tego swój aksamitny głos.
~~~~~~~~
Nigdy nie podejrzewałam, że kiedykolwiek, w moim opowiadaniu będą zaręczyny. Normalnie nie mogę uwierzyć, że to dodałam. Masakra. Ogólnie nie przypuszczałam też, że moje opowiadanie będzie takie długie. A to wszystko dzięki Wam :)
Postaram się szybko dodać następny.
Pozdrawiam
@WaitForYourLove
lol. ale mam zaciesza po tym rozdziale. kocham < 33
OdpowiedzUsuńJejku, ale się słodko zrobiło. Dalej nie daje mi spokoju to, jak planujesz zakończyć opowiadanie i coś czuję, że doprowadzisz mnie do łez. Z jednej strony, jeśli uśmiercisz główną bohaterkę, to nie będę w stanie Ci tego wybaczyć, z drugiej strony szczęśliwe zakończenie byłoby zbyt prostym rozwiązaniem. Ale w każdym razie - pozostawiam to Tobie.
OdpowiedzUsuńRozdział jest utrzymany w bardzo ciepłym nastroju, chociaż jeden z fragmentów (ból serca) przyprawił mnie o ciarki na plecach, dosłownie.
Jej, jakie słoooodkie. Kocham, kocham, kochaaam <3. / jummen.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKońcówka rozdziału magiczna <3
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ty to robisz , ale jak czyta się twoje rozdziały , to chce się więcej i więcej ! ;]
świetne, świetne, świetne!!! :D To takie piękne <3
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny. Mam cały czas nadzieję, że stanie się cud i ona wyzdrowieje. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuń@Agaulka
świetny! czekam na nn;))
OdpowiedzUsuńJezuuu to jest świetne! ale ona no musi wyzdrowieć! nie może umrzeć, bo nie lubię smutnych zakończeń i będę płakać! Kurcze już nie mogę doczekać się następnego! :( @hypnotizing_me
OdpowiedzUsuńpo pierwsze, urzekł mnie nagłówek <3 taki stosowny do tematyki opowiadania <3 Po drugie, kurde no! Ta scena z poprzedniego rozdziału, oświadczyny. Nie mogę tego z głowy wywalić, magia <3 No i wciąż mam nadzieję, że ona wyzdrowieje i będą żyli długo i szczęśliwie <3 Możesz mnie informować na tt ? <3 @BieberTeamPL
OdpowiedzUsuńja tu zaraz oszaleje ! jak ona umrze to będzie koniec świata..cudowny rozdział ! czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńCudoo ! Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńZGODZIŁA SIĘ! Wooho Justin musi być naprawdę wniebowzięty, ale to jednocześnie dziwne kurcze w tym wieku ślub, ja bym sobie tego nie wyobrażała, ale kiedy w grę wchodzi życie Destiny to najromantyczniejsza rzecz jaką czytałam! Jesteś boska <3
OdpowiedzUsuńNie moge, po prostu nie moge. To jest takie romantyczne, cudowne. Mam nadzieje, ze ona nie umrze. Ale z taka chorobą to nigdy nic nie wiadomo ;(
OdpowiedzUsuńJustin jest taki słodki i opiekuńczy. Dodaj szybciutko nowy. Jak zwykle zapraszam cie do mnie :)
[story-about-chanel-and-justin]