Nie
powiem, że było mi łatwo, bo nie było. Nie powiem, że dam sobie
radę, bo tego nie wiem. Nie powiem, że się nie boję, bo boję się
jak cholera. Byłem pewien tylko jednej rzeczy – kochałem Destiny
i jej choroba w żaden sposób mnie nie wystraszyła. Wręcz
przeciwnie, chciałem sprawić, by te dni, tygodnie, miesiące, a
może nawet lata, były dla niej najwspanialsze. Czułem się
odpowiedzialny za nią. Chciałbym coś zrobić, coś dla niej,
chciałbym ją uratować. Może to głupie, może to żałosne, ale
gdybym tylko mógł, gdyby była taka możliwość, gdyby była
jakaś nadzieja, oddałbym jej swoje serce i nawet bym się nie
zawahał.
Siedząc
w samochodzie, myślałem tylko o tym jak ją uratować. Pojechałem
tylko po zakupy, a okaże się, że nie było mnie przez dwie
godziny. Wróciłem do domu i położyłem zakupy w kuchni.
Destiny leżała na kanapie w salonie i coś oglądała, a jej ojciec
był w pracy. Zostawiając nierozpakowane zakupy na stole poszedłem
do salonu i usiadłem na oparciu kanapy.
-Co
robisz? - zapytałem.
-Oglądam
zdjęcia moich rodziców, zdjęcia mojej mamy. Chcesz obejrzeć
ze mną? - zapytała i zrobiła mi miejsce obok siebie. Usiadłem
obok niej i słuchałem jak opowiada różne historie, jak
opowiada historie o swojej mamie, której nigdy nie miała
okazji poznać, trochę ją rozumiem, przecież moja mama zmarła gdy
byłem jeszcze mały. -O widzisz? A to są zdjęcia z ich ślubu –
dziewczyna się uśmiechnęła. -Mama była taka śliczna, zawsze
kiedy oglądałam te zdjęcia, jak byłam młodsza, to marzyłam o
tym, że kiedyś będę miała tą białą sukienkę, do ołtarza
będzie prowadził mnie mój tata, przed nami będą szły
dziewczynki sypiące kwiatki i chłopiec niosący obrączki. Tak to
sobie wymarzyłam. Głupie nastoletnie marzenia, które nigdy
się nie spełnią – Destiny szybko zatrzasnęła album i
gwałtownie wstała z miejsca, wiedziałem, że to oglądanie zdjęć
tylko ją zdołowało.
-Nigdy
nie mów nigdy – podszedłem do niej i przytuliłem ją od
tyłu. Blondynka odwróciła się do mnie przodem i wtedy
zobaczyłem jej zaczerwienione oczy i mokre policzki.
-Jesteś
jakimś psychicznym optymistą – powiedziała próbując się
ode mnie odsunąć.
-A ty
jesteś jakąś upartą pesymistką!
-Jestem
po prostu realistką! - krzyknęła.
-A może
byś tak uwierzyła, że czasami nawet beznadziejne sytuacje mają
swoje dobre zakończenie - próbowałem ją jakoś
zmobilizować i przekonać, ale to na nic. Choćbym się nie wiem jak
starał, to ona i tak wciąż myśli o śmierci.
-Po co
się łudzić? - wyszeptała, po czym wstała i nawet na mnie nie
patrząc, udała się na górę.
Wiedziałem,
że to wszystko ją wykańcza, mnie również. Ale chciałbym
coś dla niej zrobić. Chciałbym sprawić, żeby Destiny zrozumiała,
że nie jest sama. Chciałbym dla niej jak najlepiej. Chciałbym,
żeby wszystkie jej marzenia się spełniły, tak jak spełniło się
moje najważniejsze marzenie – jestem z nią i nieważne jest, czy
będziemy ze sobą dzień, tydzień, miesiąc, rok, wiek... to
wszystko nie jest ważne kiedy dwoje ludzi darzy się tak wielkim
uczuciem, jakim ja darzę Destiny. [...]
Dziewczyna
pod pretekstem tego, że musi odpocząć, poszła do swojego pokoju,
nie chciałem jej przeszkadzać, bo wiedziałem, że to są dla niej
trudne chwile, że ona po prostu żyje dniem dzisiejszym, ale wciąż
boi się kolejny dzień, boi się, że to właśnie ten będzie jej
ostatnim. Czuję dokładnie to samo i nie wiem co się ze mną
stanie, gdy jej już ze mną nie będzie, nie mam pojęcia jak sam
sobie z tym poradzę, już nie będzie dla mnie normalnego życia.
Nie znajdę przecież drugiej Destiny. W sumie to nawet nie
próbowałbym szukać. [...]
Wstałem
z kanapy i skierowałem się do wyjścia, biorąc przed tym kurtkę.
Wsiadłem do samochodu. Kiedy wyjechałem na ulicę, jeszcze nie
wiedziałem, gdzie chciałbym pojechać. Ale kiedy spojrzałem na
miejsce pasażera, zrozumiałem gdzie powinienem być, przypomniałem
sobie, kto zawsze pomagał mi w rozwiązywaniu problemów. I
fakt, wtedy były to błahe kłopoty, typu rozwalana zabawka, ale
osoba, którą jechałem odwiedzić, zawsze mi pomagała.
Zatrzymałem
się przed wielką bramą. Wysiadłem z samochodu i zauważyłem
ludzi stojących niedaleko, sprzedających kwiaty. Podszedłem i
kupiłem niewielki bukiet, po czym skierowałem się na cmentarz.
Dawno nie odwiedzałem grobu swojej mamy i miałem z tego powodu
wyrzuty sumienia, było mi wstyd. Szybko znalazłem się na miejscu,
przykucnąłem, położyłem kwiaty na grobie, przez chwilę się
modliłem, po czym stanąłem tuż obok. Kiedy byłem mały, u mojej
rodzicielki mogłem znaleźć oparcie. Kiedy się bałem, kiedy
potrzebowałem pomocy, kiedy potrzebowałem rozmowy... Teraz też
potrzebuję tego wsparcia, ale nie mam już możliwości z nią
porozmawiać. Mama umarła kiedy byłem jeszcze dzieckiem i do
dzisiaj pamiętam jak zazdrościłem innym dzieciakom w szkole tego,
że mogą przyjść ze swoją mamą, że ich rodzice oglądają
przedstawienie, w którym oni występują. Na dodatek miałem
na głowie Matta, który jak zwykle dawał mi w kość i przez
to zmarnowaliśmy tak wiele czasu. Tak wiem, matki są nadopiekuńcze
i czasami wścibskie, ale oddałbym wiele, żeby móc znów
zobaczyć uśmiech na twarzy mojej rodzicielki.
Kiedyś
naprawdę marzyłem o tym, że przyprowadzę do domu dziewczynę,
przedstawię ją mojej mamie, która będzie dumna z tego, że
wybrałem taką piękną i mądrą dziewczynę. Później było
by tak jak należy... Może gdyby moja mama żyła, nie myślałbym o
tym w ten sposób, może nie miałbym takiego szacunku do osób,
które są mi bliskie, bo może wtedy nie bałbym się tak
bardzo, że mogę te osoby kiedyś stracić.
Ostatni
raz spojrzałem na nagrobek i na umieszczone tam zdjęcie mojej mamy.
Jej oczy wyrażały coś dziwnego i zauważyłem to dopiero teraz.
Miałem wrażenie, że mama chce mi coś przekazać, jakąś ważną
wiadomość. [...]
Wyszedłem
z cmentarza, wciąż się nad tym wszystkim zastanawiając. Wsiadłem
do samochodu i po chwili wyjechałem na ulicę, przejechałem przez
centrum, żeby wstąpić jeszcze do cukierni. Stojąc na światłach,
zobaczyłem sklep jubilerski i nagle jakby mnie olśniło. Może
mamie chodziło o to, żebym spełnił marzenie Destiny, może jakieś
siły chciały przekazać mi wiadomość od niej. Skręciłem i
zamiast pójść do cukierni, wszedłem do tego sklepu. O czym
wtedy myślałem? Tylko o Destiny, chciałem spełnić jej marzenie,
chciałem, żeby była szczęśliwa, chciałem, żeby już zawsze
była obok mnie, chciałem, żeby spełniła ze mną resztę życia,
nawet jeśli miałoby ono trwać bardzo krótko. Chciałem tego
i nie liczyło się dla mnie nic więcej, szczęście tej dziewczyny
było dla mnie najważniejsze.
Wszedłem
do sklepu, jakaś para kupowała właśnie obrączki, uśmiechnąłem
się pod nosem i ustawiłem się w kolejce. Po chwili narzeczeni
zdecydowali się na pewien wzór i przyszła kolej na mnie.
Sprzedawczyni patrzyła na mnie wyczekująco, a ja nie wiedziałem co
mam powiedzieć. Zupełnie jakbym zapomniał po co tu przyszedłem.
-Słucham
pana – powtórzyła kobieta.
-Tak,
yyy... chciałbym kupić pierścionek – powiedziałem, a
sprzedawczyni się do mnie uśmiechnęła.
-Z
jakiej okazji? - zapytała, bo pewnie nie spodziewała się, że
chłopak w moim wieku może się komuś oświadczyć.
-Z
okazji zaręczyn – odpowiedziałem stanowczo. Zdziwiona kobieta
przez chwilę mi się przyglądała, po czym sięgnęła do gabloty.
-Nie
jest pan przypadkiem za młody?
-Jak
się kogoś kocha, to wiek chyba nie ma znaczenia – odpowiedziałem
dość surowo.
-Ma pan
rację, przepraszam – uśmiechnęła się. -Czego pan szuka?
-Czegoś
delikatnego – odpowiedziałem bez zastanowienia.
-Rozumiem
– po chwili kobieta odwróciła się i wyszła na zaplecze,
przyniosła małe pudełeczko, w którym znajdowały się
pierścionki. Niektóre były dość duże inne miały kolorowe
oczka i tylko jeden był taki, który mi się spodobał, taki
który się nadawał, taki, który spodobałby się też
Destiny.
-Biorę
ten – wskazałem na niewielki pierścionek i spojrzałem na
sprzedawczynię, która wiedziała, że właśnie na to się
zdecyduję.
Kobieta
zapakowała biżuterię, zapłaciłem i wyszedłem.
Wsiadłem
do samochodu i jeszcze raz spojrzałem na pierścionek: „Oby jej
się spodobał” - pomyślałem. „Oby się zgodziła” - ta myśl
była ważniejsza.
Wyjechałem
z parkingu na ulicę i skierowałem się do domu Destiny, w którym
ostatnio mieszkałem. Zatrzymałem się na podjeździe i jeszcze
przez chwilę siedziałem w samochodzie. Musiałem sobie to wszystko
jakoś poukładać w głowie. Nie wiedziałem jak mam jej to
powiedzieć, nie wiedziałem jak ona zareaguje i szczerze mówiąc
bałem się tego tak jak jeszcze niczego innego.
Powoli
wysiadłem z samochodu i skierowałem się do domu. Zatrzymałem się
przed drzwiami i wziąłem głęboki oddech. Niepewnie nacisnąłem
na klamkę i wszedłem. Ojciec dziewczyny siedział w salonie, więc
tylko się z nim przywitałem i poszedłem na górę. Po chwili
byłem już przed drzwiami do pokoju Destiny. Lekko zapukałem i
wszedłem. Widok był dziwny, bardzo dziwny, dziewczyna stała przed
otwartą szafą w krótkiej sukience, a kiedy mnie zobaczyła
uśmiechnęła się szeroko i wróciła do swojego poprzedniego
zajęcia.
-Mogę
wiedzieć co robisz? - zapytałem.
-Nic,
po prostu lubię tą sukienkę, a mogę nie mieć okazji już jej
założyć – wyjaśniła nawet na mnie nie patrząc.
-Rozumiem
– powiedziałem zestresowany.
-Coś
się stało? - odwróciła się i podeszła.
-Nie,
nic... - odwróciłem wzrok.
-Przecież
widzę, jesteś zdenerwowany – uśmiechnęła się delikatnie choć
niepewnie. -Powiesz mi o co chodzi? - wziąłem głęboki oddech i
spojrzałem jej w oczy.
-Chciałem,
żebyś wiedziała, że nigdy tego nie robiłem i przepraszam, że
może nie być tak jak to sobie wymarzyłaś – powiedziałem mając
świadomość tego, że blondynka kompletnie nie rozumie mojego
bełkotu.
-Nie
robiłeś czego? - zaśmiała się. Dopiero po chwili zrozumiałem w
jaki sposób mogły zabrzmieć moje słowa.
-Wiem,
że to twoje marzenie, dlatego chciałbym, żeby wszystko wyszło jak
trzeba – uklęknąłem na jedno kolano i biorąc ją za rękę
spojrzałam jej w oczy. Wyjąłem z kieszeni pudełko i je
otworzyłem. -Wyjdziesz za mnie? - zapytałem bojąc się jej
reakcji.
~~~~~~~~~~~~
Nie wierzę, że to dodałam i nie wierzę, że to napisałam. Nie mogę normalnie.
Dobra, nieważne.
Kurczę, zbliżam się do zakończenia tego opowiadania i wciąż nie mogę uwierzyć, że ma ono aż tyle rozdziałów, bo na początku planowałam 16, potem 18, a teraz 30 i to wszystko dzięki Wam, DZIĘKUJĘ!
Do następnego!
Pozdrawiam!
@WaitForYourLove
No kurde ona musi się zgodzić! Jejku wciągnęło mnie to opowiadanie no i nie wyobrażam sobie końca! Ona musi żyć, wiesz ? @hypnotizing_me
OdpowiedzUsuńJejku jaki śliczny ten rozdział<3 czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńBoski <3 ona musi żyć i musi się zgodzić <33333333 czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńO BOŻE! On się jej oświadczył!! Ja cię kręcę, ciekawe co na to Destiny, albo co gorsza! Jej ojciec! Przecież ona jest taka młoda ;o Czekam na nowy !
OdpowiedzUsuńsuper! dodaj jeszcze i szybko, gdyż uwielbiam twoje wpisy.. mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.:C
OdpowiedzUsuńskończyłam czytać dosłownie w tym samym momencie, co skończyła się piosenka. no no no ... muszę Ci powiedzieć, że.... ASDFGHAesdfASDRTREDF NIE BĘDĘ SIĘ SILIŁA NA JAKIŚ POWAŻNY KOMENTARZ... PRZY TYM ROZDZIALE NIE POZOSTAJE MI NIC INNEGO JAK ZABRZMIEĆ JAK POKEMON. rozdział jest cudoooownyyy*.* chciałabym spotkać kiedykolwiek takiego chłopaka jak Justin. naprawdę. opisałaś to.. przepięknie. i to zakończenie... mmmmmmmm<3 ale żeby zakończyć w takim momencie, to jest po prostu morderstwo. zabiłaś mnie tym i tyle. no cóż... nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział, gdzie się to wyjaśni... Napisałaś, że zakończysz to opowiadanie przy 30 rozdziale... jeżeli mam być szczera to boję się tego jak cholera. obym nie płakała, proszę.... czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. pozdrawiam!:D buziaki:*** [faulty-heart.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńNajlepszy koniec, oooo ; *. Słodkie <3. Czekam na następny ; )
OdpowiedzUsuńOmg, Weźcie Coś Zróbcie : C Nie Mów Mi Że Niedługo Koniec Opowiadania : C A Rozdział Cudowny , Ona Musi Przeżyć .
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam, że bardzo zszokowałaś mnie tym opowiadaniem. Zaczęło się tak, że myślałam, iż będzie utrzymane w dość pogodnym tone, jednak widzę, że tak nie jest. Domyślam się, że wiele osób chce, żeby skończyło się ono pozytywnie, ale zdaje mi się, że tak nie będzie. Mimo wszystko jestem naprawdę ciekawa tego, jak bloga zakończysz i jak będzie wyglądał następny rozdział.
OdpowiedzUsuńdopiero zauważyłam że nie przeczytałam jeszcze tegoo cudoo *_*
OdpowiedzUsuńo jaa. :O. najsoowy. < 33 . dawaj następny. przy końcu będę płakać, jestem pewna! :C
OdpowiedzUsuńZgodzę się z tytułem rozdziału 'Nigdy nie mów nigdy' . Czasem cuda się zdarzają ; )
OdpowiedzUsuńWszystko jest idealne w tym rozdziale , nie ma do czego się przyczepić no ;d
I to my powinnyśmy Tobie podziękować , za te wszystkie nieziemskie rozdziały <3
Bardzo podoba mi sie ten rozdział jest taki romantyczny i Justin jak klęka ❤ cudo, czekam na nowy i zapraszam do mnie (story-about-chanel-and-justin)
OdpowiedzUsuńKolejne nudne love story no nie, historia z choroba jest ciekawa , ale Justin, to nie pasuje, ale to moje zdanie
OdpowiedzUsuńNudny? Więc co cię skłoniło do przeczytania 26 rozdziałów?
Usuń