17.11.12

[26] "Nigdy nie mów nigdy."


     Nie powiem, że było mi łatwo, bo nie było. Nie powiem, że dam sobie radę, bo tego nie wiem. Nie powiem, że się nie boję, bo boję się jak cholera. Byłem pewien tylko jednej rzeczy – kochałem Destiny i jej choroba w żaden sposób mnie nie wystraszyła. Wręcz przeciwnie, chciałem sprawić, by te dni, tygodnie, miesiące, a może nawet lata, były dla niej najwspanialsze. Czułem się odpowiedzialny za nią. Chciałbym coś zrobić, coś dla niej, chciałbym ją uratować. Może to głupie, może to żałosne, ale gdybym tylko mógł, gdyby była taka możliwość, gdyby była jakaś nadzieja, oddałbym jej swoje serce i nawet bym się nie zawahał.  
      Siedząc w samochodzie, myślałem tylko o tym jak ją uratować. Pojechałem tylko po zakupy, a okaże się, że nie było mnie przez dwie godziny. Wróciłem do domu i położyłem zakupy w kuchni. Destiny leżała na kanapie w salonie i coś oglądała, a jej ojciec był w pracy. Zostawiając nierozpakowane zakupy na stole poszedłem do salonu i usiadłem na oparciu kanapy.
-Co robisz? - zapytałem.
-Oglądam zdjęcia moich rodziców, zdjęcia mojej mamy. Chcesz obejrzeć ze mną? - zapytała i zrobiła mi miejsce obok siebie. Usiadłem obok niej i słuchałem jak opowiada różne historie, jak opowiada historie o swojej mamie, której nigdy nie miała okazji poznać, trochę ją rozumiem, przecież moja mama zmarła gdy byłem jeszcze mały. -O widzisz? A to są zdjęcia z ich ślubu – dziewczyna się uśmiechnęła. -Mama była taka śliczna, zawsze kiedy oglądałam te zdjęcia, jak byłam młodsza, to marzyłam o tym, że kiedyś będę miała tą białą sukienkę, do ołtarza będzie prowadził mnie mój tata, przed nami będą szły dziewczynki sypiące kwiatki i chłopiec niosący obrączki. Tak to sobie wymarzyłam. Głupie nastoletnie marzenia, które nigdy się nie spełnią – Destiny szybko zatrzasnęła album i gwałtownie wstała z miejsca, wiedziałem, że to oglądanie zdjęć tylko ją zdołowało.
-Nigdy nie mów nigdy – podszedłem do niej i przytuliłem ją od tyłu. Blondynka odwróciła się do mnie przodem i wtedy zobaczyłem jej zaczerwienione oczy i mokre policzki.
-Jesteś jakimś psychicznym optymistą – powiedziała próbując się ode mnie odsunąć.
-A ty jesteś jakąś upartą pesymistką!
-Jestem po prostu realistką! - krzyknęła.
-A może byś tak uwierzyła, że czasami nawet beznadziejne sytuacje mają swoje dobre zakończenie - próbowałem ją jakoś zmobilizować i przekonać, ale to na nic. Choćbym się nie wiem jak starał, to ona i tak wciąż myśli o śmierci.
-Po co się łudzić? - wyszeptała, po czym wstała i nawet na mnie nie patrząc, udała się na górę.
      Wiedziałem, że to wszystko ją wykańcza, mnie również. Ale chciałbym coś dla niej zrobić. Chciałbym sprawić, żeby Destiny zrozumiała, że nie jest sama. Chciałbym dla niej jak najlepiej. Chciałbym, żeby wszystkie jej marzenia się spełniły, tak jak spełniło się moje najważniejsze marzenie – jestem z nią i nieważne jest, czy będziemy ze sobą dzień, tydzień, miesiąc, rok, wiek... to wszystko nie jest ważne kiedy dwoje ludzi darzy się tak wielkim uczuciem, jakim ja darzę Destiny. [...]
      Dziewczyna pod pretekstem tego, że musi odpocząć, poszła do swojego pokoju, nie chciałem jej przeszkadzać, bo wiedziałem, że to są dla niej trudne chwile, że ona po prostu żyje dniem dzisiejszym, ale wciąż boi się kolejny dzień, boi się, że to właśnie ten będzie jej ostatnim. Czuję dokładnie to samo i nie wiem co się ze mną stanie, gdy jej już ze mną nie będzie, nie mam pojęcia jak sam sobie z tym poradzę, już nie będzie dla mnie normalnego życia. Nie znajdę przecież drugiej Destiny. W sumie to nawet nie próbowałbym szukać. [...]
      Wstałem z kanapy i skierowałem się do wyjścia, biorąc przed tym kurtkę. Wsiadłem do samochodu. Kiedy wyjechałem na ulicę, jeszcze nie wiedziałem, gdzie chciałbym pojechać. Ale kiedy spojrzałem na miejsce pasażera, zrozumiałem gdzie powinienem być, przypomniałem sobie, kto zawsze pomagał mi w rozwiązywaniu problemów. I fakt, wtedy były to błahe kłopoty, typu rozwalana zabawka, ale osoba, którą jechałem odwiedzić, zawsze mi pomagała.
      Zatrzymałem się przed wielką bramą. Wysiadłem z samochodu i zauważyłem ludzi stojących niedaleko, sprzedających kwiaty. Podszedłem i kupiłem niewielki bukiet, po czym skierowałem się na cmentarz. Dawno nie odwiedzałem grobu swojej mamy i miałem z tego powodu wyrzuty sumienia, było mi wstyd. Szybko znalazłem się na miejscu, przykucnąłem, położyłem kwiaty na grobie, przez chwilę się modliłem, po czym stanąłem tuż obok. Kiedy byłem mały, u mojej rodzicielki mogłem znaleźć oparcie. Kiedy się bałem, kiedy potrzebowałem pomocy, kiedy potrzebowałem rozmowy... Teraz też potrzebuję tego wsparcia, ale nie mam już możliwości z nią porozmawiać. Mama umarła kiedy byłem jeszcze dzieckiem i do dzisiaj pamiętam jak zazdrościłem innym dzieciakom w szkole tego, że mogą przyjść ze swoją mamą, że ich rodzice oglądają przedstawienie, w którym oni występują. Na dodatek miałem na głowie Matta, który jak zwykle dawał mi w kość i przez to zmarnowaliśmy tak wiele czasu. Tak wiem, matki są nadopiekuńcze i czasami wścibskie, ale oddałbym wiele, żeby móc znów zobaczyć uśmiech na twarzy mojej rodzicielki.  
      Kiedyś naprawdę marzyłem o tym, że przyprowadzę do domu dziewczynę, przedstawię ją mojej mamie, która będzie dumna z tego, że wybrałem taką piękną i mądrą dziewczynę. Później było by tak jak należy... Może gdyby moja mama żyła, nie myślałbym o tym w ten sposób, może nie miałbym takiego szacunku do osób, które są mi bliskie, bo może wtedy nie bałbym się tak bardzo, że mogę te osoby kiedyś stracić.  
Ostatni raz spojrzałem na nagrobek i na umieszczone tam zdjęcie mojej mamy. Jej oczy wyrażały coś dziwnego i zauważyłem to dopiero teraz. Miałem wrażenie, że mama chce mi coś przekazać, jakąś ważną wiadomość. [...]
      Wyszedłem z cmentarza, wciąż się nad tym wszystkim zastanawiając. Wsiadłem do samochodu i po chwili wyjechałem na ulicę, przejechałem przez centrum, żeby wstąpić jeszcze do cukierni. Stojąc na światłach, zobaczyłem sklep jubilerski i nagle jakby mnie olśniło. Może mamie chodziło o to, żebym spełnił marzenie Destiny, może jakieś siły chciały przekazać mi wiadomość od niej. Skręciłem i zamiast pójść do cukierni, wszedłem do tego sklepu. O czym wtedy myślałem? Tylko o Destiny, chciałem spełnić jej marzenie, chciałem, żeby była szczęśliwa, chciałem, żeby już zawsze była obok mnie, chciałem, żeby spełniła ze mną resztę życia, nawet jeśli miałoby ono trwać bardzo krótko. Chciałem tego i nie liczyło się dla mnie nic więcej, szczęście tej dziewczyny było dla mnie najważniejsze.  
      Wszedłem do sklepu, jakaś para kupowała właśnie obrączki, uśmiechnąłem się pod nosem i ustawiłem się w kolejce. Po chwili narzeczeni zdecydowali się na pewien wzór i przyszła kolej na mnie. Sprzedawczyni patrzyła na mnie wyczekująco, a ja nie wiedziałem co mam powiedzieć. Zupełnie jakbym zapomniał po co tu przyszedłem.
-Słucham pana – powtórzyła kobieta.
-Tak, yyy... chciałbym kupić pierścionek – powiedziałem, a sprzedawczyni się do mnie uśmiechnęła.
-Z jakiej okazji? - zapytała, bo pewnie nie spodziewała się, że chłopak w moim wieku może się komuś oświadczyć.
-Z okazji zaręczyn – odpowiedziałem stanowczo. Zdziwiona kobieta przez chwilę mi się przyglądała, po czym sięgnęła do gabloty.
-Nie jest pan przypadkiem za młody?
-Jak się kogoś kocha, to wiek chyba nie ma znaczenia – odpowiedziałem dość surowo.
-Ma pan rację, przepraszam – uśmiechnęła się. -Czego pan szuka?
-Czegoś delikatnego – odpowiedziałem bez zastanowienia.
-Rozumiem – po chwili kobieta odwróciła się i wyszła na zaplecze, przyniosła małe pudełeczko, w którym znajdowały się pierścionki. Niektóre były dość duże inne miały kolorowe oczka i tylko jeden był taki, który mi się spodobał, taki który się nadawał, taki, który spodobałby się też Destiny.
-Biorę ten – wskazałem na niewielki pierścionek i spojrzałem na sprzedawczynię, która wiedziała, że właśnie na to się zdecyduję.
     Kobieta zapakowała biżuterię, zapłaciłem i wyszedłem.  
     Wsiadłem do samochodu i jeszcze raz spojrzałem na pierścionek: „Oby jej się spodobał” - pomyślałem. „Oby się zgodziła” - ta myśl była ważniejsza.
     Wyjechałem z parkingu na ulicę i skierowałem się do domu Destiny, w którym ostatnio mieszkałem. Zatrzymałem się na podjeździe i jeszcze przez chwilę siedziałem w samochodzie. Musiałem sobie to wszystko jakoś poukładać w głowie. Nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć, nie wiedziałem jak ona zareaguje i szczerze mówiąc bałem się tego tak jak jeszcze niczego innego.
      Powoli wysiadłem z samochodu i skierowałem się do domu. Zatrzymałem się przed drzwiami i wziąłem głęboki oddech. Niepewnie nacisnąłem na klamkę i wszedłem. Ojciec dziewczyny siedział w salonie, więc tylko się z nim przywitałem i poszedłem na górę. Po chwili byłem już przed drzwiami do pokoju Destiny. Lekko zapukałem i wszedłem. Widok był dziwny, bardzo dziwny, dziewczyna stała przed otwartą szafą w krótkiej sukience, a kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się szeroko i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia.
-Mogę wiedzieć co robisz? - zapytałem.
-Nic, po prostu lubię tą sukienkę, a mogę nie mieć okazji już jej założyć – wyjaśniła nawet na mnie nie patrząc.
-Rozumiem – powiedziałem zestresowany.
-Coś się stało? - odwróciła się i podeszła.
-Nie, nic... - odwróciłem wzrok.
-Przecież widzę, jesteś zdenerwowany – uśmiechnęła się delikatnie choć niepewnie. -Powiesz mi o co chodzi? - wziąłem głęboki oddech i spojrzałem jej w oczy.
-Chciałem, żebyś wiedziała, że nigdy tego nie robiłem i przepraszam, że może nie być tak jak to sobie wymarzyłaś – powiedziałem mając świadomość tego, że blondynka kompletnie nie rozumie mojego bełkotu.
-Nie robiłeś czego? - zaśmiała się. Dopiero po chwili zrozumiałem w jaki sposób mogły zabrzmieć moje słowa.
-Wiem, że to twoje marzenie, dlatego chciałbym, żeby wszystko wyszło jak trzeba – uklęknąłem na jedno kolano i biorąc ją za rękę spojrzałam jej w oczy. Wyjąłem z kieszeni pudełko i je otworzyłem. -Wyjdziesz za mnie? - zapytałem bojąc się jej reakcji.

~~~~~~~~~~~~
Nie wierzę, że to dodałam i nie wierzę, że to napisałam. Nie mogę normalnie. 
Dobra, nieważne. 
Kurczę, zbliżam się do zakończenia tego opowiadania i wciąż nie mogę uwierzyć, że ma ono aż tyle rozdziałów, bo na początku planowałam 16, potem 18, a teraz 30 i to wszystko dzięki Wam, DZIĘKUJĘ! 
Do następnego! 
Pozdrawiam! 
@WaitForYourLove

15 komentarzy:

  1. No kurde ona musi się zgodzić! Jejku wciągnęło mnie to opowiadanie no i nie wyobrażam sobie końca! Ona musi żyć, wiesz ? @hypnotizing_me

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jaki śliczny ten rozdział<3 czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski <3 ona musi żyć i musi się zgodzić <33333333 czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  4. O BOŻE! On się jej oświadczył!! Ja cię kręcę, ciekawe co na to Destiny, albo co gorsza! Jej ojciec! Przecież ona jest taka młoda ;o Czekam na nowy !

    OdpowiedzUsuń
  5. super! dodaj jeszcze i szybko, gdyż uwielbiam twoje wpisy.. mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.:C

    OdpowiedzUsuń
  6. skończyłam czytać dosłownie w tym samym momencie, co skończyła się piosenka. no no no ... muszę Ci powiedzieć, że.... ASDFGHAesdfASDRTREDF NIE BĘDĘ SIĘ SILIŁA NA JAKIŚ POWAŻNY KOMENTARZ... PRZY TYM ROZDZIALE NIE POZOSTAJE MI NIC INNEGO JAK ZABRZMIEĆ JAK POKEMON. rozdział jest cudoooownyyy*.* chciałabym spotkać kiedykolwiek takiego chłopaka jak Justin. naprawdę. opisałaś to.. przepięknie. i to zakończenie... mmmmmmmm<3 ale żeby zakończyć w takim momencie, to jest po prostu morderstwo. zabiłaś mnie tym i tyle. no cóż... nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział, gdzie się to wyjaśni... Napisałaś, że zakończysz to opowiadanie przy 30 rozdziale... jeżeli mam być szczera to boję się tego jak cholera. obym nie płakała, proszę.... czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. pozdrawiam!:D buziaki:*** [faulty-heart.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepszy koniec, oooo ; *. Słodkie <3. Czekam na następny ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg, Weźcie Coś Zróbcie : C Nie Mów Mi Że Niedługo Koniec Opowiadania : C A Rozdział Cudowny , Ona Musi Przeżyć .

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze przyznam, że bardzo zszokowałaś mnie tym opowiadaniem. Zaczęło się tak, że myślałam, iż będzie utrzymane w dość pogodnym tone, jednak widzę, że tak nie jest. Domyślam się, że wiele osób chce, żeby skończyło się ono pozytywnie, ale zdaje mi się, że tak nie będzie. Mimo wszystko jestem naprawdę ciekawa tego, jak bloga zakończysz i jak będzie wyglądał następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  10. dopiero zauważyłam że nie przeczytałam jeszcze tegoo cudoo *_*

    OdpowiedzUsuń
  11. o jaa. :O. najsoowy. < 33 . dawaj następny. przy końcu będę płakać, jestem pewna! :C

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgodzę się z tytułem rozdziału 'Nigdy nie mów nigdy' . Czasem cuda się zdarzają ; )
    Wszystko jest idealne w tym rozdziale , nie ma do czego się przyczepić no ;d
    I to my powinnyśmy Tobie podziękować , za te wszystkie nieziemskie rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo podoba mi sie ten rozdział jest taki romantyczny i Justin jak klęka ❤ cudo, czekam na nowy i zapraszam do mnie (story-about-chanel-and-justin)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolejne nudne love story no nie, historia z choroba jest ciekawa , ale Justin, to nie pasuje, ale to moje zdanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nudny? Więc co cię skłoniło do przeczytania 26 rozdziałów?

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate