10.11.12

[25] "Musisz walczyć, jeśli nie dla siebie, to dla mnie..."


-Jesteś w ciąży? - zapytał, a ja zamarłam.
-Słucham? - przez chwilę miałam nadzieję, że się przesłyszałam.
-Zapytałem, czy jesteś w ciąży – powtórzył.
-Skąd ci to przyszło do głowy? - zapytałam z wyrzutem i do niego podeszłam.
-Usłyszałem dzisiaj rano jak rozmawiałaś ze swoim ojcem o jakimś dziecku. Twój ojciec mówił, że jeśli mnie kochasz, to powinnaś mi o wszystkim powiedzieć – wytłumaczył, a ja przypomniałam sobie moją dzisiejszą rozmowę z moim tatą, rozmawialiśmy o ciąży, o dziecku, ale tym dzieckiem byłam ja. W moich oczach stanęły łzy, byłam po prostu bezradna. - Nie musisz się martwić, nie zostawię cię z tym wszystkim, wiem, że to nie moje dziecko, ale ja się tobą...wami zaopiekuję – ukryłam twarz w dłoniach i po prostu zaczęłam płakać, czułam, że muszę mu powiedzieć, bo jeśli tego nie zrobię to prędzej czy później któreś z nas zwariuje.
-Nie o to chodziło – wyszeptałam i spojrzałam mu w oczy. -Ja nie jestem w ciąży, nie byłam, nie jestem i prawdopodobnie nigdy nie będę – Justin nie wiedział o czym mówię, miałam wrażenie, że poczuł ulgę, że jednak nie jestem w ciąży, jednak wiedziałam, że gdy dowie się o co naprawdę chodzi, pęknie mu serce.
-W takim razie o co chodzi? - zapytał.
-Chodź – złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę domu. Tata stał na korytarzu, spojrzałam mu w oczy i jakby dałam mu znak, że mam zamiar wszystko wyznać Justinowi.
      Poszliśmy do mojego pokoju, kazałam Justinowi usiąść na łóżku, a sama chodziłam po pokoju, bo nie wiedziałam od czego zacząć.  
-Powiesz mi wreszcie o co chodzi? - zapytał zniecierpliwiony i wstał z miejsca.
-Nie wiem od czego mam zacząć, to naprawdę dla mnie bardzo trudne, nie chcę, żebyś zareagował na to, jak na koniec świata.
-Zacznij od początku, tak będzie najłatwiej – wyszeptał łapiąc mnie za rękę i pociągnął w stronę łóżka, usiadłam obok niego i nie puszczając jego dłoni, zaczęłam mówić.
-Usłyszałeś moją rozmowę z ojcem. Była ona na temat mojej mamy, rozmawialiśmy o tym, że mama była ze mną w ciąży i choć wiedziała, że nie przeżyje porodu, to nie poddała się. To była sytuacja, gdy musiała wybrać pomiędzy swoim życiem, a życiem dla mnie. Mama miała wadę serca, tata nic o tym nie wiedział. Mama bardzo chciała mieć dziecko, marzyła o tym od zawsze. Poświęciła się. Ale nie o to w tym wszystkim chodzi – zawiesiłam głos i wzięłam głęboki oddech. -Kiedy trafiłam wtedy do szpitala, robili mi wiele badań, tabletki które połknęłam, w żaden sposób nie zagrażały mojemu zdrowiu. Jednak podczas dokładniejszych badań, wykryto u mnie wadę serca, taką samą jaką miała moja mama. Ta choroba jest nieuleczalna, nawet przeszczep by mi nie pomógł. Lekarze oczywiście szukają metody na to, żeby jakoś przedłużyć moje życie, ale ja już straciłam nadzieję – opowiedziałam tą historię dość spokojnie, dziwiłam się sama sobie. Bałam się spojrzeć na Justina, nie wiedziałam co zobaczę na jego twarzy. Poczułam jak szatyn ściska mocniej moją dłoń i przytula mnie do siebie. -Justin? - chłopak nie odezwał się ani słowem, popatrzyłam na niego i nie wiem jak mam określić jego wyraz twarzy. W oczach stały łzy, a kilka już spływało po jego policzkach. Był...smutny to za łagodne słowo, był raczej zrozpaczony. Patrząc na niego nie mogłam się powstrzymać i sama zaczęłam płakać.  
-Znajdziemy dobrego lekarza, najlepszą klinikę, zobaczysz, będziesz żyła – próbował mnie przekonywać, ale ja już znałam swój los, zaczęłam się nawet przyzwyczajać do tej myśli, do myśli, że umieram.
-Justin to już nie ma sensu, ja umieram i nikt nie ma na to żadnego wpływu. Tylko jakiś cud mógłby mnie uratować – wypowiedziałam te słowa łamiącym się głosem i mocniej wtuliłam się w Justina. Położyłam dłoń na jego sercu, czułam i słyszałam jak bije, bije tylko dla mnie.
-Cuda się zdarzają...
-Ja w nie nie wierzę – odparłam szybko.
-To uwierz, proszę, musisz walczyć, jeśli nie dla siebie, to dla mnie, proszę, błagam – wziął moją twarz w dłonie, a ja bojąc się spojrzeć mu w oczy, spuściłam wzrok. -Spójrz na mnie – zacisnęłam powieki, a po moich policzkach poleciały kolejne łzy. -Spójrz na mnie – powiedział głośniej, a ja niechętnie wykonałam jego polecenie. -Kocham cię i nie możesz umrzeć, rozumiesz?
-Rozumiem, ale to nie zależy ode mnie.
-Kocham cię – powtórzył.
-Ja ciebie też – powiedziałam przenosząc wzrok na jego usta. Zbliżałam twarz do jego i delikatnie się uśmiechnęłam. Przysunęłam się jeszcze bliżej i go pocałowałam, a on odwzajemnił pocałunek. Brakowało mi tego. Ale wiedziałam, że to nie może tak wyglądać, nie chciałam robić Justinowi nadziei, nadziei na to, że możemy być normalną parą, taką jak te wszystkie związki pomiędzy nastolatkami, wiedziałam, że to nie będzie tak wyglądać. -Justin, myślę, że lepiej będzie jak się rozstaniemy – nie wiem dlaczego to powiedziałam, przecież nie chciałam, przecież wcale tak nie myślałam, ale tu teraz nie chodziło o mnie, o moje widzimisię, tu chodziło o dobro Justina.
-Co ty wygadujesz?! - prawie, że wykrzyczał te słowa. Złapał mnie za ramiona i lekko mną potrząsnął. -Nie mógłbym cię zostawić. Pomyśl jak miałbym się czuć, jak miałbym spojrzeć w lustro. Przejdziemy przez to wszystko razem, będę z tobą nawet wtedy jeśli ta choroba okaże się silniejsza od ciebie, nawet jeśli będę musiał się tobą opiekować, nawet jeśli nie będziesz mogła już wykonać żadnej czynności samodzielnie, będę z tobą zawsze, rozumiesz?!
-Nie chcę żebyś cierpiał – wyszeptałam spoglądając w jego oczy.
-Nie martw się o mnie. Teraz to ty jesteś najważniejsza – powiedział gładząc mnie po włosach. Niewiele myśląc podniosłam się i mocno się do niego przytuliłam. Zaczęłam głośno płakać, mocząc przy tym koszulkę mojego chłopaka.
-Straciliśmy tyle czasu przeze mnie, przez moją głupotę – wydukałam przez zaciśnięte gardło.
-Ciii, nic nie mów, to nie jest teraz ważne – wyszeptał i delikatnie pocałował mnie w głowę.
      Tak bardzo go kochałam i naprawdę nie chciałam umrzeć, ale ja już nic nie mogłam zrobić, mogłam jedynie sprawić, żeby Justin zapamiętał mnie jak najlepiej, chciałbym, żeby miał dobre wspomnienia związane ze mną. Chciałabym, żeby kiedyś, może za parę lat usiadł i powspominał to, co nas teraz łączy. Bo bez wątpienia nasze uczucie jest magiczne.
-Pomożesz mi? - zapytałam cicho.
-W czym?
-Chciałabym zrobić parę rzeczy, których normalnie nie odważyłabym się zrobić, chciałabym zrobić coś szalonego – uśmiechnęłam się blado w kierunku Justina.
-Co masz na myśli? - zapytał zabawnie ruszając brwiami, co od razu nieco poprawiło mi humor.
-Świntuch – uderzyłam go w ramię.
-Wcale nie pomyślałem o niczym nieprzyzwoitym, to ty jesteś świntuchem – oburzył się.
-Obiecujesz, że bez potrzeby nie będziemy rozmawiać o tym wszystkim?
-O czym? - zaśmiał się. Wiedziałam, że to wszystko jest dość udawane, że Justin to wszystko bardzo przeżywa, wiedziałam, ale pomimo tego przecież nielogiczne byłoby siedzenie w czterech ścianach i czekanie na śmierć. -To co dzisiaj robimy?
-Dzisiaj już za późno na cokolwiek – uśmiechnęłam się.
-No weź, powiedziałaś, że chcesz zrobić coś szalonego. Masz zamiar być szalona tylko przed wieczorynką?
-Głupi jesteś wiesz? - zaśmiałam się głośno. -Ale za to cię kocham! - przysunęłam się do niego i musnęłam jego usta. - Dzisiaj nie mam już sił, pamiętaj o tym, że co za dużo to nie zdrowo, chyba nie chcesz mnie reanimować – dopiero jak wypowiedziałam te słowa, to przypomniało mi się, że nie mieliśmy o tym wszystkim rozmawiać. -Przepraszam – wyszeptałam, spuszczając głowę. -Ale wiesz, mam pewien pomysł, tylko, nie wiem, jak mam ci to powiedzieć, bo to dość krępujące – spojrzałam na niego ukradkiem i zobaczyłam na jego twarzy tą minę, sami wiecie jaką, wiedziałam o czym myśli. - Nic z tych rzeczy, świntuchu – zaśmiałam się. - Chciałam po prostu cię poprosić, żebyś ze mną pomieszkał – skrzywiłam się. - Nie, dobra to głupi pomysł. Ty masz studia, swoje zajęcia, zapomnij – zmieszana bałam się na niego spojrzeć.
-Mówisz serio? To znaczy chciałabyś? - niepewnie uniosłam wzrok i zobaczyłam jego uśmiech. - Studia nie są dla mnie ważne, poradzę sobie. Zresztą bardzo bym chciał, to znaczy, no wiesz. Zachowuję się teraz jak dwunastolatek na pierwszej randce i nie wiem co powiedzieć. A co na to twój ojciec? - zapytał z obawą w głosie.
-No i to jest nasze szalone zadanie na dzisiaj – wyszczerzyłam się.
-Wiesz co, nie to żeby coś, ale ja lubię swoje zęby, przydadzą mi się jeszcze w życiu, a jak mi je twój tata wybije to już nie będzie tak fajnie – zaśmiałam się.
-To będzie szaleństwo – pocałowałam go w policzek.

      Nie wiem czy ojciec był zadowolony z naszej, a w zasadzie mojej propozycji, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Jednak podejrzewam, że z jednej strony był zły, a z drugiej chciał, żebym ja była szczęśliwa, bo nie wiedział jak długo to wszystko potrwa. W sumie to ja sama nie wiem czy to był dobry pomysł, bo nie chciałam być egoistką, wiedziałam, że otaczający mnie ludzie mają serca, a Justin miał je wyjątkowo wrażliwe. Strasznie trudno jest to wszystko zostawiać i nie zrozumie tego nikt, kto choć raz nie przeżył straty kogoś bliskiego.
      Poranek był przyjemny szczególnie, gdy budzisz się ze świadomością tego, że obok ciebie leży miłość twojego życia, z którą chcesz spędzić resztę życia, nawet jeśli to życie miałoby trwać jeden dzień. Odwróciłam się i napotkałam twarz Justina – już nie spał. Uśmiechnęłam się i musnęłam jego usta.  
-Co powiesz na tosty? - zapytałam.
-Brzmi pysznie.
-To poczekaj, tylko się przebiorę – poinformowałam go.
-Zejdę do kuchni i na ciebie poczekam.
      Podniosłam się, wyjęłam z szafy ciuchy i poszłam do łazienki, wiedząc, że Justin za chwilę zejdzie na dół. Byłam jeszcze trochę zaspana, więc się ociągałam, ale po kilku minutach byłam już gotowa. Powoli zeszłam po schodach i po chwili byłam już w korytarzu, gdzie usłyszałam rozmowę, swoją drogą ciekawą rozmowę. 
-Wiesz na co się porywasz? - zapytał mój ojciec. -Destiny ci wszystko wytłumaczyła, prawda? Więc powinieneś zdawać sobie sprawę z tego, że ona nie będzie żyć wiecznie, fakt, jeśli będzie o siebie dbać, jeśli będzie się stosować do zaleceń lekarza, to ten cały proces może się opóźnić, ale to niczego nie zmienia. Jej serce jest słabe i nie możesz sobie pozwolić na lekceważenie tej sytuacji. Posłuchaj, jeśli nie dasz rady, jeśli wiesz, że tego nie wytrzymasz, jeśli nie chcesz z nią być, jeśli to wszystko ci nie odpowiada, to rozstań się z nią teraz. Ty ułożysz sobie życie na nowo, a ona, ona to zrozumie. Nie mówię tego wszystkiego, żeby cię nastraszyć, chcę tylko cię uprzedzić, że to dla nikogo nie będzie łatwe. A szczęście mojej córki jest dla mnie najważniejsze – znowu ciągła się za mną ta sytuacja, cały czas o tym rozmawialiśmy, a ja już miałam dość. Nie chciałam, żeby Justin też zaczął się tym wszystkim zadręczać, może to faktycznie byłoby dobre wyjście z tym rozstaniem, może wtedy mniej osób by cierpiało, a może z tej sytuacji nie ma już odpowiedniego wyjścia i trzeba pogodzić się z tym, co jest teraz.
-Ma pan rację – podjął Justin. -Ma pan rację z tym, że to dla nikogo nie będzie łatwe, oswojenie się z sytuacją, a potem rozpoczęcie nowego życia, to będzie trudne, bardzo trudne. Ale ja kocham Destiny i wiele razy próbowałem to panu udowodnić, ale pan jakoś nie jest skłonny do tego, żeby mi uwierzyć. Więc może powtórzę, kocham pana córkę, kocham i nie pozwolę żeby stała się jej jakaś krzywda, będę się nią opiekować jak najlepiej potrafię. Po pierwsze jestem jej to winien, a po drugie w miłości trzeba przejść przez wiele przeszkód, a my przerobiliśmy już chyba wszystko – uśmiechnęłam się pomimo tego, że do oczu cisnęło mi się mnóstwo łez, czułam, że jestem komuś potrzebna, że ktoś mnie naprawdę kocha i właśnie to motywowało mnie do tego, żeby walczyć, bo przecież tylko tchórze się poddają.


~~~~~~~~~~~~~~~~
Długo się zastanawiałam czy dodać ten rozdział, ale w końcu się zdecydowałam. Teraz już nie ma odwrotu... Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Smutny, wiem...
Przepraszam, że nie wyszedł zbyt dobry, ale nic więcej nie zrobię...;)
Do następnego...

16 komentarzy:

  1. Jest świetny, bardzo mi się podoba ;). Sprawdzaj mojego bloga, bo chyba dziś dodam nowy rozdział. / jummen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <333333333333333 Czekam oczywiście na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko kochana ryczałam jak głupia! Ale słowa Justina na końcu - coś pięknego, można pozazdrościć Destiny. Z niecierpliwością czekam na nn ;D

    [hate-love-peace]
    [insolite-vies]

    OdpowiedzUsuń
  4. a mi się podoba . czasami muszą być też smutne sceny .. boże mam nadzieję, że ona jeszcze pożyje ; o czekam na nn :* pozdrawiam :* ~brutal girl

    OdpowiedzUsuń
  5. super;D smutny ale naprawdę fajny;D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  6. o mój Boże co za niesamowity rozdział <3 Czekam na kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Piekne ! Szkoda ze taki smutny, ale i tak piekny :) Mam nadzieje ze pomimo choroby Justin i Destiny ulaza sb jakios zycie :) Czekam na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział . Uwielbiam twoje blogi ; ) Czekam na następny ; )

    OdpowiedzUsuń
  9. aaaaaaaaaaaaaaaaaaa! normalnie Cię kocham! dawaj następny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja cie pierdziele ! ; o Nieziemski jest ten rozdział ! <3
    Jak Justin wypowiadał te wszystkie słowa na koniec , to aż mi zachciało się płakać ; )
    Nie jest łatwo żyć z myślą , że ukochana osoba umiera . A oni kurcze dają radę ; )
    Mega wzruszający ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudny rozdział;)
    W końcu mu powiedziała, czekałam na ten moment już od dawna
    Czekam na NN;) jestem ciekawa jak to się wszytko potoczy, a znając ciebie może być różnie, tak więc nie mogę się doczekać:)

    Horanowa<3
    KarPatKa

    OdpowiedzUsuń
  12. rozdział świetny. www.canadianswagbieber.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurde, że to musi być takie smutne. Niech ona wyzdrowieje i niech wszystko będzie dobrze. Czekam na kolejny, mam nadzieję weselszy rozdział <3 @hypnotizing_me

    OdpowiedzUsuń
  14. Weszłam Tu Przypadkiem.. I Nie Żałuję : D
    Świetne Rozdziały I Wgl Świetny Blog <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Łaa! :D Wpadłam na tego bloga przypadkiem i po przeczytaniu pierwszego rozdziału zdałam sobie sprawę z tego, iż muszę doczytać do końca, no i stało się! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Mogłabyś mnie o nim poinformować na którymś z moich blogów? Byłabym Ci również wdzięczna za przeczytanie i wyrażenie opinii na temat któregoś z nich. Dziękuję i pozdrawiam.

    [ yourrlove.blogspot.com ]
    [ unhappy-lovee.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  16. Wow jakie to piękne *_*,przeczytałam całego bloga i stwierdzam że jest cudownyy,piękna historia ;)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń

Translate