31.10.12

[13] "Tommy?"

     Wiem, że wszyscy się o mnie martwią i mnie szukają, a już na pewno tata, pewnie odchodzi od zmysłów. Po tym czego się dowiedziałam musiałam sobie wszystko przemyśleć i poukładać w głowie. Pewnie wiele mało inteligentnych osób powiedziałoby, że nie mam się czym przejmować. Przecież miałam okazję poznać Matthew Biebera, a nawet byłam jego dziewczyną, choć według mnie jest to wątpliwe, bo nie wiem jak długo trwała ta cała zamiana, nie wiedziałam jak długo byłam oszukiwana. Nie wiem czy byłam z Mattem czy z Justinem i to w tej całej sytuacji było najgorsze. Wydawało mi się, to znaczy to już się chyba stało, zakochałam się, ale w kim? W Justinie, który udawał Matta, czy w prawdziwym Matthew? Ta niepewność była koszmarna. Człowiek nie jest pewien jednego, a po chwili nie jest pewien już niczego.
      Co do chwilowego miejsca mojego pobytu, to postanowiłam pojechać do mojego rodzinnego miasta, miasta, w którym się wychowałam. Nie miałam gotowego planu na to gdzie się zatrzymam, ale wiedziałam, że wymyślę coś na miejscu. Z domu zdążyłam tylko zabrać kilka drobiazgów. Nie powiedziałam nikomu, o tym gdzie wyjeżdżam, mało tego, nie powiedziałam nikomu o tym, że w ogóle gdzieś wyjeżdżam.
Jechałam przez całą noc, dosłownie na jakieś trzy godziny zatrzymałam się na stacji benzynowej, żeby trochę odpocząć, spałam w samochodzie co było dość niewygodne. Podróż była naprawdę męcząca. Kiedy dotarłam na miejsce, było już południe. Znałam tu każdy zakamarek, każdą ulicę, tyle wspomnień związanym z tym miastem, tyle dobrych, ale też i też tych złych. Ale wspomnienia to przecież wspomnienia.
Wysiadłam z samochodu i zrobiłam sobie spacer po mieście, aż w końcu dotarłam pod mój stary dom, mieszkała w nim nowa, szczęśliwa rodzina, fajnie, że będą się w nim wychowywały inne dzieci, ale gdzieś w podświadomości było mi przykro, a może nawet byłam zła, dużo czasu tam spędziłam, a teraz mogłam go tylko oglądać z zewnątrz.
      Chodziłam po moich ulubionych ulicach i doszłam w wyznaczone miejsce, do parku, na mostek, gdzie spędzałam dużo czasu, nie tylko w samotności, ale też z Tommym, nie wiem dlaczego właśnie o nim pomyślałam, przecież minęło już dużo czasu. Może dlatego, że to było nasze ulubione miejsce, miałam teraz przed oczami te wszystkie chwile, a w głowie przewijał mi się cały film z mojego życia. Na chwilę udało mi się zapomnieć, o tym co mnie spotkało, jak zostałam potraktowana. Myślałam, że jestem mądrzejsza, to wszystko musiało trwać dość długo, a ja się nie zorientowałam. Ta nagła zmiana zachowania, te czułe słówka, udawana miłość. A ja durna mu ufałam. Wciąż nie mogę tego wszystkiego zrozumieć. Nie wiem jak można wyznać komuś miłość nie będąc z tą osobą szczerym. Nie wiem jak opisać to, jak się czułam, ale na pewno nie było to miłe uczucie.
      Kiedy poczułam, że jest mi naprawdę zimno, postanowiłam pojechać do hotelu, ale przed tym chciałam jeszcze wstąpić na gorącą czekoladę, która zawsze poprawiała mi humor, miałam nadzieję, że tak też będzie i tym razem. Postanowiłam udać się do niegdyś mojej ulubionej kafejki.
-Destiny? - usłyszałam znajomy głos i odwróciłam się w tę stronę, z której dobiegał.
-Tommy? - nie myliłam się, ta osoba, była bardzo dobrze mi znana.
-Co ty tu robisz? - zapytał tak, jakby nie wierzył, że to ja.
-Przyjechałam odwiedzić starych znajomych – podeszłam bliżej i stanęłam naprzeciwko chłopaka, uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił.
-Chodź tu do mnie – rozłożył ramiona, a ja początkowo zawahałam się, ale po chwili wtuliłam w jego ramiona. Chyba tego w tej chwili potrzebowałam. -Tak długo się nie widzieliśmy – powiedział kiedy już się od siebie odsunęliśmy.
-Jakieś dwa lata zleciały – odparłam z uśmiechem.
-Zmarzłaś – zauważył. -Chodźmy do naszego baru na twoją ulubioną gorącą czekoladę – spojrzałam na niego zaskoczona, zupełnie jakby się domyślił, że mam zamiar tam pójść.
-Pamiętałeś – stwierdziłam.
-A jak mógłbym zapomnieć, za starych dobrych czasów przychodziliśmy tam tak często, że dostaliśmy kartę stałych klientów – szczerze się zaśmiałam. Przypomniałam sobie, że nikt tak nie potrafi poprawić mi humoru jak właśnie Tommy. -Nic się nie zmieniłaś. Nie mogę uwierzyć, że znów idziemy razem do baru, myślałem, że to już się nigdy nie wydarzy.
-Jak widzisz, życie jest pełne niespodzianek.
      Dalszą drogę pokonywaliśmy w milczeniu, co niekoniecznie nam przeszkadzało. Dotarliśmy na miejsce, zajęłam stolik, a Tommy poszedł złożyć zamówienie, bez pytania mnie wiedział na co mam ochotę. Po chwili pojawił się przy stoliku i usiadł naprzeciwko mnie.
-Opowiadaj co u ciebie – zachęcił mnie do opowiadania o tym, co dzieje się w moim życiu, a ja z wiadomych powodów nie miałam zamiaru o tym mówić.
-Co tu dużo mówić...życie się toczy. Nic ciekawego, lepiej powiedz co u ciebie, u Jane, dawno z nią nie rozmawiałam.
-Pewnie wiesz o tym, że jest z Benem? - zmarszczyłam brwi.
-Z tym Benem? - pomyślałam o najprzystojniejszym chłopaku z naszej szkoły, przynajmniej gdy jeszcze do niej chodziłam. Nikt nie miał takiego powalającego spojrzenia jak on.
-Tym samym, już kilka miesięcy są ze sobą i podobno nie widzą świata poza sobą.
-To super. No, a u ciebie w życiu co się zmieniło?
-Moje życie jest nudne, a....- przerwałam mu.
-Twoje życie nudne? Nie wierzę...
-Trochę się pozmieniało odkąd wyjechałaś – kelnerka przyniosła nasze zamówienie, więc Tommy na moment zamilkł. -Moje życie się zmieniło, jakby to powiedzieć, trochę spoważniałem i wydoroślałem, zawsze byłem zbyt wyluzowany, pamiętasz, a teraz sam czasami się zastanawiam dlaczego tak późno się opamiętałem. Może teraz wszystko byłoby zupełnie inaczej – spojrzałam na niego zdziwiona, trochę mnie zaskoczyło to co powiedział, kto jak kto, ale myślałam, że Tommy już zawsze będzie taki...nieposkromiony.
-Jestem pod wrażeniem, ty zmieniłeś się na lepsze, a ze mną jest wręcz przeciwnie – spuściłam głowę i upiłam łyk napoju.
-O czym ty mówisz? Co się dzieje? Coś jest nie tak, prawda? - popatrzyłam na niego niepewnie, czy on do cholery musiał mnie tak dobrze znać, niczego nie dało się przed nim ukryć.
-Moje życie się posypało – spuściłam głowę. Tom się nie odzywał, co miało oznaczać, że mam mówić dalej. -Poznałam chłopaka, możliwe, że o tym słyszałeś.
-Masz na myśli tego całego Biebera? - pokiwałam twierdząco głową.
-Poznaliśmy się bliżej, poznałam jego rodzinę, jego brata bliźniaka, o którym chyba do dzisiaj mało osób wie. W pewnym sensie byliśmy parą, nie brałam tego na poważnie, bo trochę się o nim naczytałam. O nie myśl sobie teraz, że byłam z nim dla sławy, czy pieniędzy, bo to bzdura. Później on tak nagle się zmienił, poświęcał mi dużo czasu i wiedziałam, że mu na mnie zależy. No, ale zrozumiałam jak bardzo się myliłam. Wczoraj dowiedziałam się, że tak naprawdę nie byłam z Mattem tylko z Justinem, jego bratem. Zamienili się, a ja przez ten cały czas byłam oszukiwana. Historia brzmi prawie jak z filmu, prawda? - spojrzałam na Toma, nie wiem jak mam określić jego reakcję na to wszystko.
-Nie wierzę, że ktoś mógł cię tak skrzywdzić, ciebie najfajniejszą dziewczynę na świecie – pomimo tego, że chciało mi się płakać, mimowolnie się uśmiechnęłam, czułam, że moje policzki się rumienią.
-Chyba powinnam już iść, jestem padnięta – oznajmiłam wstając z zajmowanego przeze mnie miejsca.
-Poczekaj, zapłacę i cię odprowadzę – zrobiłam to, o co poprosił, po chwili byliśmy już na zewnątrz i uderzyło w nas zimne powietrze. -Tak właściwie to wracasz dzisiaj do domu, czy i kogoś się zatrzymałaś?
-Zostaję, wynajmę pokój w hotelu.
-W hotelu? Nie ma mowy, zamieszkasz u mnie, co prawda mam małe mieszkanie, na dodatek dzielę je z kumplem, ale dla ciebie na pewno znajdzie się miejsce – popatrzyłam na niego niepewnie, nie wiedziałam czy to dobry pomysł.
-Nie chcę ci robić kłopotu.
-Ty nigdy nie robisz mi kłopotu – uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.
      Szliśmy wspominając stare dobre czasy, a mi nareszcie udało się o tym wszystkim nie myśleć. To był naprawdę genialny pomysł, żeby tu przyjechać i odpocząć od problemów. Chociaż na moment przestać o nich myśleć.
      Dotarliśmy na miejsce. Mieszkanie faktycznie było niewielkie, ale w miarę przytulne, od razu na pierwszy rzut oka było widać, że mieszkają w nim dwaj mężczyźni. Tommy zaczął zbierać porozrzucane po domu ubrania, co wyglądało dość zabawnie.
-Przepraszam za bałagan, nie spodziewałem się gości – machnęłam tylko ręką i zaczęłam mu pomagać. Natknęłam się na szafkę, na której stało kilka ramek ze zdjęciami. Wzięłam do ręki jedno z nich i się uśmiechnęłam. Był na nim Tommy, Jane i ja w lodziarni, kiedyś byliśmy taką nierozłączną paczką.
-Nadal masz to zdjęcie? Na dodatek stoi na twojej szafce... - zaśmiałam się.
-Ono przypomina mi stare czasy, kiedy ty i ja, no wiesz... - zmieszał się.
-Byliśmy razem – dokończyłam za niego i ostatni raz spojrzałam na zdjęcie, odłożyłam je, po czym wzięłam do ręki następne.
-To twoja dziewczyna? - zapytałam.
-Angela – uśmiechnął się.
-Nie wspominałeś o niej.
-A ty o nią nigdy nie pytałaś – podsumował.
-Nie będzie zła, że tu jestem?
-Nie powinna, przecież nie będziemy robić nie wiadomo czego, przynajmniej ja nie mam takiego zamiaru...
-Ja również – zaśmiałam się. -Ładnie razem wyglądacie.
      Naprawdę, mówiłam szczerze, pasowali do siebie, cieszyłam się, że ma kogoś z kim jest szczęśliwy, tylko nie wiem dlaczego przypomniały mi się czasy, kiedy to ja się do niego przytulałam i go całowałam. Ostatni raz spojrzałam na fotografię, po czym odłożyłam ją na miejsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń

Translate