Obudziłam się ze strasznym bólem głowy, był wprost nie do zniesienia. To pewnie dlatego, że przez całą noc płakałem. Miałam wyrzuty sumienia, a ta wczorajsza rozmowa telefoniczna z Mattem jeszcze bardziej mnie podłamała. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Coś czuję, że zepsułam to wszystko co było między nami. Matthew wyznał mi miłość, powiedział że mnie kocha. Ale co ja czułam do niego? Nie wiem czy go kocham. Byliśmy ze sobą ponad miesiąc, dopiero miesiąc i nigdy nie zastanawiałam się co nas łączy. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, wspieraliśmy się, ufaliśmy sobie, ale czy to miłość? Kiedy go poznałam nigdy bym nie przypuszczała, że kiedyś będzie nas coś łączyć. On – wielka gwiazda. A ja? Zwykła dziewczyna, zupełnie nie wiedziałam dlaczego się mną zainteresował, mógłby mieć każdą dziewczynę, a jednak wybrał mnie. Na początku nie podejrzewałam, że coś z tego wyjdzie. Uważałam, że w ogóle do siebie nie pasujemy. Poznałam jego brata, przyznam, że przez chwilę myślałam, że to Justin jest kimś, kto w końcu mnie zrozumie, kimś, kto jest dla mnie odpowiednim chłopakiem. Justin tak jak ja kochał muzykę, a Matt traktował to po prostu jak źródło dochodów, co mnie trochę irytowało. Aż w końcu, zupełnie nagle, Matthew zmienił się na lepsze. Poświęcał mi znacznie więcej czasu i zauważyłam, że mu zależy. Kiedyś myślałam, że jestem po prostu jedną z wielu dziewczyn. Nie byłam głupia, wiedziałam jak zachowywał się w stosunku do innych dziewczyn przed tym jak się poznaliśmy. Zdziwiło mnie, że tak z dnia na dzień się zmienił. Jaki był powód? Na to pytanie trudno będzie znaleźć odpowiedź.
Wstając z łóżka zerknęłam na zegarek, przestraszyłam się, bo było już bardzo późno. Nie pamiętam kiedy ostatni raz spałam do godziny dwunastej. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki, wykonałam poranne czynności po czym ubrałam się i wyszłam z łazienki. Postanowiłam zejść na śniadanie, byłam głodna jak wilk. Wyszłam z pokoju, a w całym domu było jakieś zamieszanie, usłyszałam czyjąś kłótnię, która prawdopodobnie była dość poważna. Zbiegłam po schodach i zobaczyłam sprzeczających się tatę i Lauren, leciały naprawdę ostre słowa. Kiedy tata zauważył, że jestem w pomieszczeniu, przerwał rozmowę, o ile tak to można nazwać. Lauren tylko na mnie spojrzała i bez słowa wyminęła mnie i skierowała się na górę.
-Co się stało? - zapytałam kiedy kobieta zniknęła z zasięgu mojego wzroku.
-Miałaś rację – zmarszczyłam brwi nie wiedząc o czym mówi mój tata. -Lauren chciała mnie oszukać. Okłamała mnie, że jest w ciąży. Okłamała, że mnie kocha. Po prostu mnie oszukała. Przepraszam, że ci nie uwierzyłem – spojrzałam na tatę współczująco. Było mi przykro, że znowu będzie musiał cierpieć.
-Tak mi przykro – podeszłam bliżej.
-Ostrzegałaś mnie – tata był już całkiem załamany.
-Jak się o tym wszystkim dowiedziałeś?
-Usłyszałem jak rozmawia z Nickiem. Mówiła o jakimś kredycie. Ze im szybciej zdobędzie ode mnie pieniądze tym lepiej. Stało się to przed czym próbowałaś mnie uchronić. Gdybym nie wrócił rano po telefon, nadal o niczym bym nie wiedział.
-Nie przejmuj się – te słowa były chyba najgorszym co mogłem powiedzieć.
-Kochałem... W sumie to nadal ją kocham, a ona mnie okłamała i oszukała. Powiedz mi czy ja faktycznie jestem taki naiwny – nie wiedziałem co mam odpowiedzieć.
-Nie jesteś naiwny, po prostu masz za dobre serce.
-Na jedno wychodzi – podeszłam do taty i tak po prostu, najzwyczajniej w świecie go przytuliłam, wiedziałam, że tego w tej chwili potrzebował najbardziej.
Usłyszeliśmy głos Lauren i popatrzeliśmy na górę. Kobieta stała na schodach z walizkami. Wyraz twarzy mojego taty był nie do opisania. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Wstał i wyszedł do kuchni. Rozumiałam, że nie chcę już dłużej na nią patrzeć. Gdybym to ja była w takiej sytuacji postąpiłabym tak samo. Kiedy ktoś, kogo kochamy nas rani, staje się dla nas kimś obcym, nie jest już tą samą osobą co na początku, to nie jest ten sam człowiek, w którym się zakochaliśmy. Wiadomo, że nigdy nie zapomnimy tych wszystkich wyrządzonych nam krzywd, ale też tych dobrych chwil, ale przecież nie można wiecznie żyć przeszłością.
Około godziny szesnastej tak jak obiecałam postanowiłam pójść do Matta. Tata i tak wtedy wolał być sam choć nie powinien. Wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju, ciągle zadręczałam się tym wszystkim. Z niewiadomej przyczyny w mojej głowie krążył Justin. Wciąż nie mogę zapomnieć tego jak dla mnie zagrał i tego naszego pocałunku, o którym chciałam zapomnieć, bo nie powinno do niego dojść.
Dotarłam pod dom Matthew i zapukałam do drzwi, po chwili otworzyła je Lucy, pomoc domowa. Zaprosiła mnie do środka i poinformowała, że Matthew jest i siebie. Weszłam po schodach, kiedy znalazłam się obok drzwi, które były uchylone, usłyszałam jego rozmowę telefoniczną.
-Muszę powiedzieć o wszystkim Destiny – chciałam wejść do pokoju, ale po usłyszeniu swojego imienia, postanowiłam zaczekać. -Zależy mi na niej i nie chcę jej okłamywać... Nie obchodzi mnie to, że ci się nie chce. Zamieniliśmy się, ale to już koniec – zamarłam.
Z tego co zrozumiałam, to przez cały czas byłam oszukiwana. Człowiek, który jest...był dla mnie kimś ważnym okazał się zwykłym oszustem. To by znaczyło, że Matthew to tak naprawdę Justin. A ja durna wierzyłam w każde jego słowo, wierzyłam, że mu na mnie zależy, że mnie kocha. Tymczasem ja w ogóle nie wiem, który z nich mówił mi te wszystkie czułe słówka.
-Destiny? Co ty tu robisz? - usłyszałam za plecami. Wzdrygnęłam się i odwróciłam Stał tam jeden z bliźniaków, prawdopodobnie Justin. Z tego wszystkiego sama nie wiedziałam z którym z nich rozmawiam.
-Okłamałeś mnie – powiedziałam mając łzy w oczach. Cofnęłam się. -Nie chcę cię znać! - wykrzyczałam i zbiegłam po schodach, chciałam jak najszybciej znaleźć się poza budynkiem. Chłopak próbował mnie zatrzymać, ale na marne. Nie słuchałam go, skupiałam się na tym, żeby nie potknąć się o własne nogi.
Ta rozmowa, którą usłyszałam mnie zraniła. Nie wiedziałam z jakiego powodu, może dlatego, że jednak się zakochałam, choć tak bardzo się przed tym wzbraniałam. To śmieszne. Zakochałam się, ale niby w kim? W Matthew czy w Justinie? Wyglądają tak samo więc to może bez różnicy... Nie miałam pojęcia, z którym z nich spędzałam czas. Nie wiedziałam jak długo trwała ta zamiana. Zostałam oszukana – to wiem na pewno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz