31.10.12

[08] "...to sprawa pomiędzy mną, a nim."

     Wszedłem do kuchni i nastawiłem wodę na herbatę. Biłem się z myślami, że się stało, że to wszystko się tak potoczyło. Nie powinno dość do tego pocałunku. Nie chodziło o mnie, bo ja tego chciałem, ale Destiny... Ona chodzi z moim bratem, będzie miała wyrzuty sumienia, już je ma, możliwe, że ten pocałunek potraktowała jako zdradę. Ja nie żałuję, bo to była najpiękniejsza chwila w moim życiu, dawno nie czułem tego ciepła rozlewającego się po całym ciele. Niestety, wiedziałem, że nie mogę się angażować, bo źle na tym wyjdę.
      Kiedy woda na herbatę już się zagotowała, nalałem ją do dwóch kubków i zaniosłem je do pokoju. Kiedy tam się znalazłem, Destiny leżała na kanapie. Wyglądała jak anioł. Zdawałem sobie sprawę z tego, że gdy ona była przy mnie, działo się ze mną coś dziwnego. Odłożyłem kubki na stół, postanowiłem zanieść ją do pokoju Matta, nie raz zdarzyło mi się spać na tej kanapie i wiedziałem, że gdybym ją tu zostawił, rano bolałby ją kręgosłup. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju mojego brata, po czym położyłem ją na łóżku. Przez moment patrzyłem na słodko śpiącą blondynkę, a po chwili wyszedłem zamykając za sobą drzwi. Nie było szans na to, że zasnę, więc nawet nie próbowałem. Usiadłem po prostu u siebie w pokoju i patrzyłem w jeden punkt. Nie wiedziałem o mam z tym wszystkim zrobić. Miałem mętlik w głowie, bo z jednej strony czułem się znowu żywy jeśli chodzi o moje serce, a z drugiej strony czułem się jak zdrajca.
Kiedy usłyszałem trzaskające drzwi wejściowe i czyjeś śmiechy, wiedziałem, że to Matthew wrócił z koncertu, więc wyszedłem ze swojego pokoju, żeby poinformować go, że Destiny śpi u niego w pokoju. Okazało się, że Matt nie był sam, był z jakąś dziewczyną, która całowała go po całej twarzy. Zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że zdradza każdą swoją dziewczynę, ale nie mogłem przecież pozwolić na to, żeby skrzywdził Destiny.
-Widzę, że sprowadziłeś sobie panienkę – powiedziałem ze zlekceważeniem znacząco patrząc na dziewczynę, która nie miała niczego naturalnego, istny plastik.
-Zazdrościsz – powiedział z sarkazmem i wyminął mnie, żeby wejść do swojego pokoju.
-Chciałem ci tylko powiedzieć, że w twoim pokoju jest Destiny, czekała na ciebie, aż w końcu zasnęła.
-Po co ją tu wpuszczałeś? - zdenerwował się. -A zresztą już i tak za późno – jego dziewczyna wciąż go całowała i nie wiem czy była głucha czy tak bardzo napalona na Matta, że nie zwracała uwagi na to o czym rozmawiamy.
-Człowieku, masz świetną dziewczynę i jeszcze ją zdradzasz.
-Skoro tak ci na niej zależy, to ją sobie weź – powiedział zupełnie obojętnie. -Mam nawet pomysł. Zamieńmy się. Ty będziesz udawał mnie, a ja ciebie – początkowo wziąłem to za żart, ale Matt wcale nie miał miny jakby żartował. -Ty będziesz miał dziewczynę, ja będę miał spokój, a przy okazji uratujesz mi karierę swoim dobrym sercem – powiedział kpiąc sobie ze mnie.
-Nie mam zamiaru jej oszukiwać.
-No stary, tylko mi nie mów, że tego nie chcesz, przecież od początku śliniłeś się na jej widok. A przecież ta zamiana to tylko na jakiś czas, oboje na tym skorzystamy – spojrzałem na niego niepewnie.
-Pod warunkiem, że się stąd wyprowadzisz i to jak najszybciej.
-Umowa stoi – minął mnie i ruszył w stronę mojego pokoju.
-Twój pokój jest tam – upomniałem go.
-Od teraz to twój pokój – spojrzałem na drzwi od mojego nowego pokoju. Czułem, że wpakowałem się w niezłe bagno, bo gdy zakocham się w Destiny, nie będzie już odwrotu, a gdy ona się o wszystkim dowie, nie wybaczy mi tego. Było już za późno na odkręcanie czegokolwiek, bo Matt i jego zdobycz wparowali do mojego...to znaczy do jego pokoju.
      Stałem przed drzwiami jak ostatni idiota, nie wiedziałem czy mam wejść do środka czy jednak przespać się na kanapie. Zdecydowałam się na pierwszą myśl, w końcu musiałem przyzwyczaić się do tego, że Destiny jest moją dziewczyną. Wziąłem głęboki oddech i po cichu otworzyłem drzwi, po czym wszedłem do pomieszczenia. Blondynka spała nieświadoma tego, że ma nowego chłopaka, który na pewno będzie ją lepiej traktował i nie pozwoli jej skrzywdzić. Usiadłem na skraju łóżka, odgarnąłem niesforny kosmyk włosów opadający na jej niewinną twarz. Kiedy tak na nią patrzyłem, poczułem, że moje powieki robią się ciężkie. Zawahałem się czy położyć się obok niej, każdy mój ruch musiał być przemyślany, żeby nic nie wyszło na jaw. Od dwudziestu minut trwa moje nowe życie jako ktoś zupełnie inny. Musiałem w pewnym sensie od nowa nauczyć się żyć, funkcjonować jak Matthew. Musiałem zmienić swoje zachowanie, nawyki, swój styl ubierania, fryzurę. Na jakiś czas musiałem schować gitarę, teksty piosenek. Będzie mi tego brakowało, ale dzięki temu będę miał przy sobie Destiny.
      Obudziłem się leżąc w poprzek łóżka. Podniosłem się i przetarłem zaspane oczy. W pokoju nie było nikogo oprócz mnie. Zastanawiałem się gdzie się podziała Destiny. Pośpiesznie wstałem, przebrałem się w moje nowe ciuchy, poszedłem do łazienki, postawiłem włosy na żel, żeby wyglądać tak jak Matt. W zasadzie tylko fryzura nas różniła, poza tym byliśmy identyczni, niestety, albo w tej sytuacji stety. Gdy byłem już gotowy, zbiegłem po schodach, miałem nadzieję, że Destiny jest gdzieś na dole, w salonie jej nie było, trochę się przestraszyłem, ale po chwili usłyszałem, że ktoś krząta się po kuchni. Szybko się tam znalazłem, a moim oczom ukazała się uśmiechnięta blondynka.
-Myślałam, że będziesz dłużej spał, śniadanie jeszcze niegotowe.
-Poczekam – usiadłem przy stole i obserwowałem jak Destiny wykonuje różne czynności związane z przygotowywaniem posiłku.
-Czemu tak mi się przyglądasz?
-Bo jeszcze żadna dziewczyna nie robiła dla mnie śniadania – uśmiechnąłem się.
-Chciałam ci się jakoś odwdzięczyć za to, że pozwoliłeś mi u ciebie przenocować.
-Nawet mnie o to nie zapytałaś – powiedziałem żartobliwie.
-Wiesz o co mi chodzi – spojrzała na mnie znacząco. -Pokłóciłam się z ojcem i nie chcę wracać do domu.
-Możesz zostać tak długo jak będziesz chciała – dziewczyna usiadła mi na kolanach, obwiązała ręce wokół mojej szyi, a po chwili wpiła się w moje usta. Dziwnie się poczułem, ale odwzajemniłem pocałunek.
-Mam nadzieję, że wczoraj nie musiałaś się nudzić czekając na mnie. Justin się tobą zajął? - zapytałem kiedy dziewczyna się ode mnie oderwała. Widać było, że zmieszała się kiedy ją o to zapytałem. Wstała i wróciła do przygotowywania posiłku. Zauważyłem, że ma wyrzuty sumienia po tym co się wczoraj wydarzyło. Uważała to za zdradę. Gdyby tylko wiedziała, co za jej plecami wyprawiał Matt, nie obwiniałaby się.
-Tak, chwilę ze sobą rozmawialiśmy – odpowiedziała, a ja zastanawiałem się czy drążyć ten temat.
-Gdybym wiedział, że na mnie czekasz, postarałbym się wrócić wcześniej.
-Proszę. Smacznego – powiedziała podając mi talerz z naleśnikami. Spojrzałem na nią niepewnie, a ona się do mnie uśmiechnęła. -Nie bój się, nie chcę cię otruć.
      Wziąłem pierwszy kęs do ust. Posiłek dosłownie rozpływał mi się w ustach. Od dawna nie jadłem czegoś tak pysznego.
-Jesteś mistrzynią – pochwaliłem ją.
-To tylko zwykłe naleśniki – zaśmiała się.
-Nie dla człowieka, który dzień w dzień je kanapki na śniadanie.
-A Lucy? - zaliczyłem pierwszą wpadkę. Zapomniałem, że jako Matthew jem same „wykwintne dania”.
-No tak, Lucy oczywiście szykuje posiłki, ale wiesz takie nietypowe, mam już ich czasami dość dlatego wolę kanapki – spojrzała na mnie podejrzliwie. -Nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłem naleśniki – uśmiechnąłem się. -A ty gdzie się nauczyłaś tak gotować? - zmieniłem temat.
-No wiesz, zawsze byłam tylko ja i tata, który jest beznadziejnym kucharzem. Do dzisiaj pamiętam smak jego obiadów. W końcu zaczęłam czytać książki kucharskie, oglądałam programy kulinarne i się nauczyłam.
Usłyszałem głos Matthew, zastanawiałem się czy dotrzyma słowa i jak najszybciej się wyprowadzi. Spojrzałem na Destiny, patrzyła w stronę drzwi i jakby bała się w nich Justin, czyli ja i powie wszystko Mattowi czyli jemu, o wczorajszej sytuacji. To wszystko jest takie skomplikowane i sam na to pozwoliłem. Tylko ja wiem o całej sytuacji, a nie mogę nic zrobić, żeby Destiny przestała się zadręczać. Najchętniej powiedziałbym jej o wszystkim, ale wtedy był ją stracił. Wiem, że kiedyś to nastąpi, zdaję sobie z tego sprawę, że to kłamstwo wyjdzie na jaw, ale na razie mogę spędzić z nią trochę czasu.
-Chciałem tylko powiedzieć, że wyjeżdżam – w kuchni pojawił się Matt, kiedy go zobaczyłem miałem wrażenie, że patrzę w lustro. Wyglądał tak jak ja kiedyś, bo aktualnie ja wyglądałem jak on.
-Kochanie, chodź już – odezwała się dziewczyna, z którą wczorajszego wieczora wrócił do domu.
-Już idę – powiedział i po chwili wyszedł.
-Jakby mnie to interesowało – powiedziałem obojętnie, musiałem chociaż trochę przypominać Matta.
-Dlaczego tak mówisz? - oburzyła się dziewczyna.
-Mówię to co myślę...
-Co takiego się stało, że tak się nienawidzicie?
-Długa historia. Zresztą to sprawa pomiędzy mną, a nim.
      Spojrzałem na Destiny, była zawiedziona, nie chciałem jej ranić, ale przecież gdybym tak z dnia na dzień zmienił zachowanie Matthew, którym teraz jestem, dziewczyna od razu zaczęłaby podejrzewać, że coś jest nie tak jak być powinno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń

Translate